14 wrz 2014, 09:14
A ja mam szczerze wykochane na religię. Nie lubię mieć przypisywanych łatek. Wierzę w siebie i bliskie mi osoby. Wierzę, że każdy człowiek ma prawo wierzyć w co tylko chce, pod warunkiem, że nie robi tym krzywdy innym (albo przynajmniej mi lub bliskim mi osobom). Wierzę, że moja wiara w cokolwiek innego poza mną samym jest bezcelowa i bezsensowna. Szanuję religie całego świata, w tym też te kontrowersyjne (np. satanizm laveyański), nie zawsze z nimi się zgadzam, ale wyciągam z każdej z nich coś wartościowego dla siebie. Jasne, że żyję we własnym świecie odrzucając pełną wartość tych przekazów. Ale jak niby mam przyjąć do siebie to, że mogę zniszczyć kogoś, bo po prostu stoi mi na drodze - bez uprzedniej próby obrania innej drogi? Jak mogę przyjąć do siebie to, że nie mogę w ogóle zabijać, nawet gdy ktoś stanowi bezpośrednie zagrożenie dla mnie lub bliskich mi osób?
To tylko ładne 0,1% tego, co ja sobie myślę, a to i tak w ogóle nie wyraża w żaden precyzyjny sposób, co sobie myślę. Nigdy nie pozwalam innym instytucjom lub osobom przejmować kontroli nad swoimi systemami wartości. Nawet jeśli one by były w 100% doskonałe, i tak im nie zaufam, wolę już ufać sobie samemu, nawet gdy wiem, że jestem niedoskonały i niezbyt mądry. Wierzę w siebie i bliskie mi osoby. Popełniam czasami błędy, ale zawsze staram się postępować najlepiej jak umiem i rzadko popełniam ten sam błąd po raz drugi. Ateista? Może. Ja nie lubię tej łatki. Agnostyk? Być może. Też nie lubię tej łatki. Egoteista/autoteista? Być może. Brzmi zbyt zuchwale, staram się nie być zuchwały (kłamstwa, i tak jestem), ale wygląda na to, że to jest łatka, która mnie najlepiej opisuje. Ale ja wciąż nienawidzę mieć jakiejkolwiek łatki. To tak jakby ktoś ci kazał wyjść na ulicę z napisem "DEBIL" na twoim czole. Po prostu duma ci nie pozwoli. Tak samo i mi moja duma nie pozwala mi na przyjęcie jakiejkolwiek łatki.