Jest jeden, ale część ludzi ma tendencję do podziału, że ten katolicki jest inny, Allah to co innego, Budda to co innego... To chyba wynika z tego, że w każdej wierze określa się go inaczej. No i na religii raczej nie uczy się tego poszanowania, i wręcz unika się mówienia czegokolwiek o innowiercach. To błąd, bo niektórzy żyją później ze złymi przekonaniami, mają uprzedzenia. Chyba każda religia tu kuleje, że nie uczy powszechnej tolerancji, ani porównań z innymi wyznaniami. No i tutaj wierni są zostawieni samym sobie, nie ma nikogo, kto by im przewodził po całym duchowym świecie. Kapłani nie są jednak aż tak dobrymi przewodnikami, na pewno po części przyczynili się do obecnej sytuacji. Jeszcze ciekawiej mają muzułmanie, gdzie zwierzchnicy są podzieleni na tych szanujących inne religie, i tych, którzy by najchętniej własnoręcznie tępili innowierców. Dla mnie już samo to rujnuje podstawę praktykowania tej wiary. W sumie chyba trzeba by wprowadzić tam podział, jak na katolików i protestantów. Ale żaden rozłam nie świadczy dobrze o religii. Może powoli nadchodzą czasy na mniejsze wyznania, i podział ich aż do momentu, kiedy ludzie wierzyliby całkiem na swoje sposoby. Cała historia jest cykliczna, więc może religia też. W literaturze ezoterycznej mówi się że nadchodzi era prawdziwego uduchowienia ludności, więc na pewno zmiany. Za jakiś czas pewnie nikt nie pójdzie ślepo za tym co zostało mu narzucone przez otoczenie, to już nie czasy sankcjonowania samodzielnego myślenia. W sumie dobrze. Każdy będzie miał jakieś podstawy funkcjonowania, istnieją różne przykazania, o których po prostu nie da się powiedzieć że są złe. Sporo ludzi je uszanuje. To będzie w tych wielkich religiach duża zaleta, będą podstawą do samodzielnej wiary. Obecne konflikty może wreszcie będą jakąś nauczką, najwyższy czas żeby społeczeństwa zrozumiały co je tak dzieli. Na razie nie ma tej prawdziwej chęci pojednania, wszystko upadło razem ze śmiercią Jana Pawła II, szkoda... Będzie potrzebny kolejny taki człowiek, brakuje tych porządnych autorytetów. Wpaja się ludziom, że temu kto stoi w hierarchii wyżej, należy się pełne poszanowanie, bez względu na to jaki on jest. Nawet jest takie przykazanie. I to jest jedyne jakiego nie uznaję, już od bardzo dawna. Skoro społeczeństwo nie szanuje polityków, to dlaczego na siłę szanuje kler (czy zwierzchników innych religii), nawet jeżeli widzą że co niektórym pomyliły się powołania. Niestety, szanując złych (w danej funkcji) ludzi, tylko się sobie, i przy okazji innym, szkodzi. Ciekaw jestem jak mógłby wyglądać przewrót. Czy znowu z jakimś autorytetem na czele (jak za czasów schizmy zachodniej), czy to sama ludność by się zbuntowała. No i co by z tego wynikło. Bunt ludności musiałby być sprowokowany ciężkimi wydarzeniami, typu wielkich wojen. Czyli jak zwykle coś by się odmieniło kiedy byłoby już za późno. Nie widzę przyszłości zbyt ciekawie, a napięcia narastają, nadal nie ma dobrej edukacji, po żadnej stronie konfliktu... Nie sądzę żeby było tak jak kiedyś wspomniał
kazik, że religie się połączą. Mimo większej świadomości społecznej niż przed wiekami, to nadal nie ma poprawy, a czasem konflikty się zaostrzają. Teraz przyjdą raczej czasy wielkich rozłamów. Ciekawe dlaczego żadna religia nie mówi o takich ewentualnościach... Czy zwierzchnikom zawsze się zdawało, że będą mogli trzymać wiernych przy sobie już zawsze, czy jak... Biedni ci wierni, mało kto się nimi naprawdę przejmuje. Wybaczcie że tak mówię, ale wy pewnie w większym stopniu sami sobie przewodzicie, opierając się tylko na naukach z pisma, a nie na tym, co mówią kapłani. A to przecież przewodnictwo kapłanów jest podstawą religii, dlatego to kiepsko o niej świadczy. Kończą się już czasy takiego przewodnictwa, przynajmniej w katolicyzmie. Może wreszcie zaczną się czasy poszanowania
No ładnie się rozpisałem, tak mi się coś myśl pociągnęła, jestem czarnowidzem...
