Śledztwo w sprawie strzału w piątek
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
- little_psycho
- Wytrenowany morderca
- Posty: 1074
- Rejestracja: 23 lut 2008, 16:49
- Lokalizacja: Z odbyta
Wiem o co Ci chodzi. A mianowicie gdy wyciągamy pistolet widać jak zamek się przeładowuje- i słyszymy dźwięk który wg. nie przypomina tego, xd.
hmm to ja się przylącze.Ta teoria z tym,że Koleś zastaje żone która właśnie "jeździ" sobie po jakimś kolesiu jest możliwa-nawiązanie do filmu?Ale nie sądzę.Jak już wspominaliście nie ma żadnego dźwięku przeładowania czyli wychodzi na to,że żona prawdopodobnie już czeka na Kolesia ze spluwą.Pyta go czy kupił to nieszczęsne ciasto migdałowe,słyszymy tylko "ożesz" jak ktoś wspominał Koleś sobie o tym przypomina.Żona bierze gnata i strzela.Ale to się też troche wyklucza bo z tego co dobrze pamiętam dźwięk strzału jest zaraz po tym jak koleś wypowiada słowo "ożesz" więc wychodzi na to że ona nawet nie bierze co już czeka na niego z gnatem w dłoni.Trochę jak masło maślane.Z tego wszystkiego wychodzi na to,że żona wściekła(nie wiem z jakich powodów) na Kolesia czeka na niego z pistoletem a owe ciasto migdałowe jest tylko pretekstem do strzału(pretekstem dla graczy-żeby sie zastanowić).
Mówcie mi: Doktor Eutanazja. 

Jak to nie wiadomo? Przecież oni się cały czas kłócą, nienawidzą się i gdyby nie związek małżeński już pewnie by się rozstali(co nie wyklucza tego, że mogli wziąć rozwód...). Noi kolejne pytanie się narodziło.Comander pisze:[...]że żona wściekła(nie wiem z jakich powodów)[...]
"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
mhm...ze słuchem problemów nie mam i zdaje mi się, że po "o żesz!" jest krótka chwila, dopiero później strzał...zastanawia mnie te okres czasu, w którym panuje totalna cisza...Comander pisze:hmm to ja się przylącze.Ta teoria z tym,że Koleś zastaje żone która właśnie "jeździ" sobie po jakimś kolesiu jest możliwa-nawiązanie do filmu?Ale nie sądzę.Jak już wspominaliście nie ma żadnego dźwięku przeładowania czyli wychodzi na to,że żona prawdopodobnie już czeka na Kolesia ze spluwą.Pyta go czy kupił to nieszczęsne ciasto migdałowe,słyszymy tylko "ożesz" jak ktoś wspominał Koleś sobie o tym przypomina.Żona bierze gnata i strzela.Ale to się też troche wyklucza bo z tego co dobrze pamiętam dźwięk strzału jest zaraz po tym jak koleś wypowiada słowo "ożesz" więc wychodzi na to że ona nawet nie bierze co już czeka na niego z gnatem w dłoni.Trochę jak masło maślane.Z tego wszystkiego wychodzi na to,że żona wściekła(nie wiem z jakich powodów) na Kolesia czeka na niego z pistoletem a owe ciasto migdałowe jest tylko pretekstem do strzału(pretekstem dla graczy-żeby sie zastanowić).
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
Może się kłócili o broń i przez przypadek wystrzeliła , rozwalając mu czaszke 

strasznie cicho się kłócili jeśli tak...jedno "o żesz" sprawy nie załatwia...ciuciu pisze:Może się kłócili o broń i przez przypadek wystrzeliła , rozwalając mu czaszke
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
no racja...to raczej kłótnia nie była,ale też raczej nie podnosiła broni bo to może byłoby słychac chociaz nie sądze...może i podniosła ze stołu ale broń byla juz naladowana.Wg mnie ona już na niego czekała tak czy siak....może(jak już ktoś tutaj napisał) stała się taka jak jej mąż.no ale Ramesses masz rację był okres totalnej ciszy nie wiadomo co wtedy mogła zrobić żona...
Mówcie mi: Doktor Eutanazja. 

Być może trzymała pistolet za plecami (już naładowany) a gdy zobaczyła minę Kolesia i jeszcze to nieszczęsne "ożesz" to wycelowała i strzeliła. W końcu machnięcie ręką w powietrzu nie wydaje żadnego dźwięku z stąd ten moment ciszy.
Ostatnio zmieniony 07 sie 2009, 14:35 przez Dzastin, łącznie zmieniany 1 raz.
Czego ty wymagasz od gry z 2003 rokuRamesses pisze:strasznie cicho się kłócili jeśli tak...jedno "o żesz" sprawy nie załatwia...

rozmawiamy o strzale i okolicznościach mu towarzyszących więc...wymagamciuciu pisze:Czego ty wymagasz od gry z 2003 rokuRamesses pisze:strasznie cicho się kłócili jeśli tak...jedno "o żesz" sprawy nie załatwia...

Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
Hehe, bardzo ciekawe 'opcje' wymyślacie
dla mnie jednak oczywistym faktem jest to, że żonka strzeliła, bo ten zapomniał kupić tortu - czyli najłatwiejsza.
Albo po prostu panowie z RWS specjalnie dali taki "niedokończono-niewyjaśniony koniec" aby można było się zastanawiać nad tym co się tam wydarzyło.

Albo po prostu panowie z RWS specjalnie dali taki "niedokończono-niewyjaśniony koniec" aby można było się zastanawiać nad tym co się tam wydarzyło.
- DJ Pudzianos
- Miłośnik broni
- Posty: 208
- Rejestracja: 04 lut 2008, 17:06
Moja teoria:
Koleś, wkurzony całym tygodniem w nowym mieście. Każdy rzuca się na niego, gdzie nie pójdzie, co nie zrobi, kończy się to xle (wsióry, demonstranci, talibowie). Każdego dnia musi coś pozałatwiać, latać jak głupi po mieście, zamieszkanym przez kretynów. Daje upust swoim emocjom, mordując ludzi. Zrzędliwa żona traktuje go jak chłopca na osyłki, nikomu nie moze się wyżalić. Wyrzucono go z pracy.
Nadchodzi piątek. Zestresowany człowiek idzie do domu. Jets niewyspany, chce odpocząć. Ledwo uchodzi z życiem, mijając na swej drodze totalnych kretynów. Z nieba lecą koty, ludzie warjują. W gazecie ukazuje się jego zdjęcie, odkryto jego "odstresowywacz"!
Wchodzi do domu poddenerwowany, choć od progu krzyczy "kochanie, wróciłem!", myśląc, ze oto zaczął się weekend, odpoczynek. Ledwo trzyma nerwy na wodzy...
a tu nagle...
"czy masz cisto migdałowe?'
Psychika nie wytrzymuje - nerwy puszczają. Koleś rzuyca szybkie "o żesz..!", jednocześnie wyjmując z kabury pistolet. Następuje chwila ciszy i strzela sobie w głowę..
Czemu się nie zastrzelił? Moze aż tak do końca nie zwariował? Rana wyglada na stosunkowo lekką, jest też "rozciągnięta" poziomo (krew na bandażu) - postrzał. Moze opamiętał się i chiał opuścić rękę, ale nie zdążył. Cud, że przeżył...
Może pan Vince Desi nam powie? Moze kiedyś juz gdzieś padło to pytanie?
Koleś, wkurzony całym tygodniem w nowym mieście. Każdy rzuca się na niego, gdzie nie pójdzie, co nie zrobi, kończy się to xle (wsióry, demonstranci, talibowie). Każdego dnia musi coś pozałatwiać, latać jak głupi po mieście, zamieszkanym przez kretynów. Daje upust swoim emocjom, mordując ludzi. Zrzędliwa żona traktuje go jak chłopca na osyłki, nikomu nie moze się wyżalić. Wyrzucono go z pracy.
Nadchodzi piątek. Zestresowany człowiek idzie do domu. Jets niewyspany, chce odpocząć. Ledwo uchodzi z życiem, mijając na swej drodze totalnych kretynów. Z nieba lecą koty, ludzie warjują. W gazecie ukazuje się jego zdjęcie, odkryto jego "odstresowywacz"!
Wchodzi do domu poddenerwowany, choć od progu krzyczy "kochanie, wróciłem!", myśląc, ze oto zaczął się weekend, odpoczynek. Ledwo trzyma nerwy na wodzy...
a tu nagle...
"czy masz cisto migdałowe?'
Psychika nie wytrzymuje - nerwy puszczają. Koleś rzuyca szybkie "o żesz..!", jednocześnie wyjmując z kabury pistolet. Następuje chwila ciszy i strzela sobie w głowę..
Czemu się nie zastrzelił? Moze aż tak do końca nie zwariował? Rana wyglada na stosunkowo lekką, jest też "rozciągnięta" poziomo (krew na bandażu) - postrzał. Moze opamiętał się i chiał opuścić rękę, ale nie zdążył. Cud, że przeżył...
Może pan Vince Desi nam powie? Moze kiedyś juz gdzieś padło to pytanie?
