Ramesses pisze:eddie pisze:(...)Jak grzebałem w dialogach znalazłem takie coś: "nie wpuszczę cię jeśli nie wykonasz wszystkich zadań", "po cholerę wracasz jak nie zrobiłeś wszystkiego?". Mniej więcej coś takiego.(...)
sądzę że wiele by się wyjasniło gdyby dokładnie zbadać teksty, które mimo że są nagrane, nie występują w grze albo są pourywane jak chociażby bodajże we wtorek...
Jak postoicie dłużej przy przyczepie Kolesia, usłyszycie te dwa zdania, one pojawiają się w grze. Żonka nie lubi bezczynności swego męża.
sansebjaszczur pisze:Na końcu tego dnia żona pyta czy znalazł pracę. A skąd ona ma wiedzieć że go wyje**li z pacy.
sansebjaszczur pisze:Ale też jest chore to że wie że go z pracy wyrzucili jak nawet jej o tym nie powiedział.
Koleś traci pracę po jednym dniu zatrudnienia. Mógł więc żonie wcale nie mówić, że zaczął pracę w RWS, toteż ona pyta o to czy znalazł pracę, nie mając wcale na myśli wyrzucenia z RWS. Lecz mimo tego nieporozumienia, a też i dzięki niemu właśnie, potem wnosisz tu bardzo ciekawe spostrzeżenia:
sansebjaszczur pisze:Daje mu specjalnie zadania takie w których coś może mu sie stać albo nawet mogą go zabić. Możliwe też jest to że o wszystkim wie żona prędzej np. wie że spalą biblioteke, że w rzeżni bawią sie w Hostela.
A potem inne przykłady jej ciemnych zamiarów, łącznie z książką Garego na Allegro. Wszystko by wydoić z Kolesia co się da a potem usunąć puste truchło... Bardzo dobre!
kryhoo pisze:Dla mnie opcja "2" (czyli żonka strzeliła do Kolesia) jest raczej niemożliwa.
Zobaczcie w Apocalypse Weekend początek gry, Koleś gdy się obudzi, zalany jest falą dobijających listów. Wśród nich jest też jedna dobra wiadomość - no właśnie, a ta wiadomość jest od żonki, która pisze że ma go dość i wyprowadza się, znienawidziła go.
Pomyślmy, czy logiczne by było to, że koleś strzelił sobie w głowę, a żona za to go znienawidziła ?
Znowu ciekawa uwaga. Ale czy słuszna? W odpowiedzi na próbę samobójczą pogardzanego partnera nie wyprowadzamy się do mamy. Raczej cieszymy się i pozostajemy przy desperacie, aby znów miał powód i okazję targnąć się na życie. Postawa cierpliwego nikczemnika, który posługując się samą ofiarą doprowadza do śmierci tej ofiary. I słuszna tylko wtedy, gdy żona nie boi się Kolesia. Lecz z drugiej strony, kiedy założymy, że żona boi się Kolesia, to czy chciałaby pozostać dłużej przy niedoszłym samobójcy? Przecież, pomyśli sobie, jak teraz użył broni przeciwko sobie, to następnym razem użyje jej przeciwko mnie. Lepiej zwiewać od tego psychola, do mamy!
Powyżej operujemy na twierdzeniu, że Koleś ma skłonności samobójcze. A gdy odwrotnie:
Ramesses pisze:moim zdaniem Koleś nie mógłby popełnić samobójstwa...to wręcz nie pasuje do niego...przynajmniej w ciągu gry nie widać jakiejś wielkiej zmiany, która mogłaby go do tego posunąć...jak ktoś słusznie zauważył przycisk K jest raczej do użytku gracza...
Owszem. Twórcy gry zrobili Kolesia na bohatera, który nie jest byle tchórzliwym kiepem, co sobie strzela w łeb. On jest wg twórców psychopatą ze skłonnościami niszczącymi otoczenie, a nie samego siebie. A przycisk [K] jest li tylko dla woli gracza, by tenże gracz mógł zmienić zamiar twórców gry. Jeśli w ogóle [K] uznamy za argument w tej dyskusji. Bo równie dobrze jest to po prostu łatwy, wygodny i efektowny sposób zakończenia gry - i nic ponad to. Tylko i tu jest też ale, bowiem słowa "Niczego nie żałuję" psują trochę ten koncept, bo sugerują, że Koleś jednak "miał w genach" skłonności autodestrukcyjne, rozbudzone wtedy, kiedy już "mu się życie znudzi".
eddie pisze:Strzał zdecydowanie był jeden, i to do Kolesia. Po oberwaniu w łeb niemożliwe jest utrzymanie się na nogach, a co dopiero strzelanie. To po pierwsze. Po drugie żona nie mogła oberwać, bo w sobotę już się wyprowadziła. Żaden szpital nie wypuściłby jej na drugi dzień. I po trzecie (nie szkodzi że nie po kolei) Koleś był zdziwiony (hihi, ale bajer), tym że zapomniał o cieście/żona wyciągnęła spluwę
Żona nie mogła oberwać, bo szpital uniemożliwiłby jej tak szybki wyjazd, słusznie. A że strzał był jeden a rannym jest Koleś - więc pojedynku na kule być nie mogło. Albo więc samobój Kolesia, albo postrzeliła go żona. Samobójstwo w takich okolicznościach (wchodzi do domu, ciasto, nagle strzał) jest nieprawdopodobne. Tak nie robi samobójca, on to planuje. Ale o tym już chyba tu pisałem. A na nagły odruch targnięcia się na swoje życie też nie mogę się zgodzić. Jeśli nasz Koleś ma być
naszym Kolesiem, to musiałby przed takim uczynkiem zrobić jakąś burdę w domu, nawyzywać żonkę od progu itd a potem strzelić. Tak bez żadnego wstępu takiej rzeczy on by nie zrobił. Frajerem nie gramy przecież.
Robsessed pisze:Koleś popełnił samobójstwo? :O My God, o czym Wy gadacie? Zapomniał ciasta migdałowego i nietrudno domyśleć się, kto jest z tego powodu bardziej zły - jego żona. To ona strzelała.
Taki pogląd może urosnąć na znaczeniu gdy przyjmiemy tezę o narastającym w żonie strachu przed Kolesiem. Ten pogardzany przez nią nieudacznik staje się niebezpieczny. Ja z nim dalej nie chcę żyć. Ja mu w ogóle nie pozwolę żyć.
Zwłaszcza, gdy spojrzymy na nagłówki gazet (podaję je w załączniku). Gazety te na początku każdego dnia leżą pod domem Kolesia. Trudno byłoby oczekiwać, by żonka nie znała ich treści. I trudno mniemać, że nie umie kojarzyć faktów, zna swego męża i widzi co się dzieje wokół. Zaczyna się bać pogardzanego przez siebie psychopaty. Co więc robi? Postanawia oczyścić swoje życie z niepożądanego elementu. Narastająca psychoza w mieście, o jakiej informują gazety, narasta także w niej samej. Wystarczy więc byle pretekst, a może nawet i bez pretekstu, by zrobiła to, co umyśliła. Zabójstwo z pełną premedytacją.
Jaka więc jawi się nam, tak między zdaniami, nowa postać żony? Owóż, postać wyzwoliciela świata od złego człowieka. Tak przy okazji, ale jednak wyzwoliciela.
