Bardziej i mniej konkretne rozmowy na określone tematy, niezwiązane bezpośrednio z tematyką strony, ale nurtujące niemal każdego. To wcześniejszy Duży Hyde Park plus kilka luźniejszych tematów.
To jeszcze nic, ostatnio w jakiejś gazecie (nie pamiętam jakiej) czytałem artykuł o tabace. Zażycie na raz dużej dawki tabaki może prowadzić nawet do śmierci!* Ogólnie czytając tamten artykuł leżałem i kwiczałem. Żadnych konkretów, same wymijające ogólniki, że tabaka to śmierć.
*Z kumpel doszliśmy do tego, jak tabaka może zabić przy jednym zażyciu. Jak zażyjemy tyle, że zapcha się noc, to się udusimy...
Głośny proces powoli dobiega końca. Siedemnastoletni Daniel Petric, który ponad rok temu zabił swoją mamę i ciężko ranił ojca jest coraz bliżej wyroku. Za spust pociągnął bez skrupułów, bo jak mówi rodzice zabronili mu gry na konsoli XBOX 360, przed którą spędzał po 20 godzin dziennie. Jak planował morderstwo, dlaczego tak nagle się zmienił i wiele, wiele więcej w dalszej części materiału...
Opierając się na starszych materiałach i tych, które kilka dni temu pojawiły się w sieci przedstawię Wam skróconą historię zwyczajnego siedemnastolatka. Daniel Petric - uczeń jednej z brytyjskich szkół w Brighton Township, który nie sprawiał większych problemów wychowawczych w kilka tygodni zamienił się w mordercę. Odrzucił wszystkie znajomości, przestał chodzić do szkoły, zaczął uciekać z domu aż w końcu zamknął się w sobie, zapominając o istnieniu świata rzeczywistego. Zapewne interesują Was przyczyny, które doprowadziły do nagłej zmiany zachowania zwykłego nastolatka.
Przygoda, niemal jak z filmu rozpoczęła się dosyć niewinnie. Daniel lubił wyskoczyć do baru, pograć z chłopakami w piłkę, nie zapominając przy tym o nauce, z którą nie miał większych problemów. Rodzice zadowoleni z syna postanowili zainwestować w konsolę XBOX 360, która niestety zamiast dodatkowych motywacji powoli zaczęła odmieniać syna w innego człowieka. Z dnia na dzień młody Petric coraz więcej czasu poświęcał konsoli, a coraz mniej znajomym, których zaczął unikać. Gdy pytali wprost co się z nim dzieje - wybuchał... Mama i tata przez pierwsze kilka tygodni nie dostrzegali przemiany jaką ich syn właśnie przechodził.
Problemy rozpoczęły się jednak dopiero wtedy, gdy do gry wkroczyli nauczyciele, rodzice i najlepsi koledzy Daniela. Rodzice słysząc o gwałtownym pogorszeniu się ocen syna i zerwaniu wszelkiego rodzaju kontaktów ze znajomymi postanowili poszukać źródła problemu. Okazał się nim nadmiar czasu, jaki syn spędzał przed XBOX'em 360. Przebudzenie rodziców nastąpiło jednak trochę za późno - w etapie, w którym nastolatek spędzał przed grami ponad 20 godzin dziennie zapominając o świecie realnym... Mechanizm osoby uzależnionej od gier jest bardzo podobny do tego, który działa u osoby nadużywającej narkotyków czy alkoholu. Kolejne niedopatrzenie rodziców i coraz bliżej tragedii...
W tym przypadku zamknięcie na klucz gier i konsoli można porównać do odcięcia tlenu osobie podpiętej pod respirator - przytoczyłem trochę kontrowersyjny przykład, ale po zapoznaniu się z planem działania oskarżonego już nic nie będzie zaskoczeniem. Karę przyjął wyjątkowo spokojnie, gorzej było kilka dni później. "Nie rozmawiał z nami, praktycznie z nikim, można powiedzieć, że nie istniał..." - mówi ojciec Daniela. Przez tydzień zajmował się tworzeniem planu idealnego, którego celem było zamordowanie rodziców i powrót do gry...
Mąż wraz z żoną - jeszcze razem...
Nadszedł dzień, w którym Daniel Petric nie wytrzymał. Wieczorem przyszedł do rodziców i poprosił ich o zamknięcie oczu. "Zamknijcie oczy, mam dla Was niespodziankę, miłą niespodziankę" - podkreślił siedemnastolatek. Rodzice posłuchali syna spodziewając się przeprosin. W tym momencie padły dwa strzały. Niegdyś ukochana mama otrzymała z bliskiej odległości strzał w głowę, umierając na miejscu. Drugi strzał nieco mniej celny skierowany był w ojca, który stracił przytomność. "Obudziłem się z bronią w ręku i krwią na ciele, zaplanował sobie to tak, by wyszło na to, że ja zabiłem żonę, a następnie zastrzeliłem siebie, myślał, że i mnie zabił..." - zeznaje w sądzie ojciec oskarżonego.
Nazajutrz okazało się, że zabrał z domu najważniejszą dla niego grę - Halo 3. Został jednak zatrzymany, a jego "plan idealny" nie do końca wypalił... Sprawa Daniela Petrica rozeszła się po świecie bardzo szybko. Gazety w Wielkiej Brytanii prześcigały się w donosach na temat tej niecodziennej sprawy.
Daniel Petric na procesie w brytyjskim sądzie
Gdy zasiadł na ławie oskarżonych wydawało się, że sprawa zakończy się bardzo szybko. Nic bardziej mylnego. Obrońcy absurdalnie starali się udowodnić, że winić należy brutalne gry, a nie niepełnoletniego chłopaka, który nie był świadomy, że zabija rodziców "naprawdę". Oskarżyciele byli innego zdania - Daniel Petric ma zostać skazany za morderstwo matki i usiłowanie morderstwa ojca. Dziś grozi mu wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Nie trzeba wspominać o tym, że brytyjscy dziennikarze zaangażowali się w sprawę tak mocno, że przed i po każdej rozprawie licznie stawiali się przed sądem. Opisując sprawę zdania były tak samo podzielone jak w sądzie, jedni bronili chłopca szukając winy w grach i niedopatrzeniu rodziców, inni tak jak wspomniałem obarczali winą tylko i wyłącznie nastolatka, który przez tydzień planował morderstwo nie próbując innego rozwiązania - nawet zwykłej rodzinnej rozmowy... "Miał tydzień na przemyślenia, a on wszedł do pokoju z niespodzianką, którą okazało się morderstwo, prawie podwójne. I Wy mówicie, że zrobił to nieświadomie? Nie żartujmy...".
Spore znaczenie miały zeznania ojca oskarżonego. "Nie wiem jak do tego mogło dojść, on zawsze był jej małym chłopcem, relacje miał z nami bardzo dobre" - dodaje ze łzami w oczach Mark Petric, który uszedł z życiem tylko i wyłącznie przez niedopatrzenie syna...
Ojciec oskarżonego przy składaniu zeznań
Cóż, sprawa ciągnie się do dziś, nabrała wielkiego rozgłosu, a piszą o niej gazety z każdej części Europy. Wypadałoby jeszcze dodać swój komentarz i zapytać Was o zdanie na ten temat. Czy można w ogóle szukać winy w brutalnych grach komputerowych? Czy Daniel Petric zasługuje na łagodniejszą karę? Czy zamordowanie mamy jest wybaczalne i czy zabranie konsoli jest jakimkolwiek wytłumaczeniem? Według mnie siedem dni to dużo, a w głowie Daniela przez ten czas nie zmieniło się nic... Zabił bo otrzymał karę dla własnego dobra, zabił zapatrzoną w niego matkę. Czy żałuje? Nie wiem...
Wypada napisać kilka słów o umiarze, którego wielu brakuje. Badania wielokrotnie potwierdzały zły wpływ wielogodzinnego grania. Tutaj nie ma już podziałów - czy to Halo 3, Call of Duty czy Counter Strike. Wszystko w nadmiarze szkodzi. Zapewne sam Daniel zaczynając grę nie sądził, że skończy w więzieniu. Wróćcie do początku artykułu i zobaczcie jak mało wystarczyło by zwykły nastolatek przemienił się w kogoś tak bezwzględnego, wystarczył jeden impuls by najlepsi przyjaciele stali się osobami najdalszymi i wreszcie by gra stała się priorytetem, a życie tylko szarym dodatkiem...
ciuciu, podaj link do źródła!!!
Nie pierwszy raz o to upominamy ludzi. I mógłbyś to nieco skrócić do najważniejszych treści, aby oszczędzić nam, czytającym, długiej całości. Kto zechce, kliknie na link i pozna całość.
Sądziłem, że chociaż słowa: "Wypadałoby jeszcze dodać swój komentarz i zapytać Was o zdanie na ten temat..." są twoje. Ale nie. To też cytat. Autor pyta swoich czytelników, czy ty pytasz nas, podszywając się pod autora? Kiepsko to wygląda.
A co do tematu. 20 godzin przy kompie było mu za mało? Powinni oddać go na leczenie, a nie bawić się w zakazy. To nie małe dziecko, tylko kawał byka. Późno się obudzili, kochani rodzice. Jakoś mi ich nie jest żal. Bo zanim wzięli się za spoźnione metody wychowawcze powinni przyjrzeć się sobie i dotychczasowym swoim metodom wychowawczym. I dojść do konstatacji, że na zakazy jest już za późno.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Psychol i tyle. Najbardziej mnie rozśmiesza mnie logika obrońców tego psychola. Winni są rodzice, producent XBOX'a, producent gry, sprzedawca w kiosku, krótko mówiąc wszyscy oprócz samego sprawcy. Niedługo jeśli ktoś kogoś zadźga nożem za 10 zł to ludzie dojdą do wniosku, że ofiara była winna, bo mogła oddać zabójcy tą dyszkę. Nie chcę, aby moje dzieci wychowywały się w takim świecie, chyba zawczasu się wysterylizuję...
Wygląda na to, że LPR stracił kolejnego przywódce. Hahahaha!!!! I jeszcze ma czelność mówić, że nie był pod wpływem. Cóż do więzienia to nie pójdzie, ale może straci prawo jazdy i będzie musiał zapłacić wysoką grzywnę. I może dostanie "w zawiasach" jak się nie przyzna.
W każdym bądź razie pokazał swoją prawdziwą katolicką obłudę!
Ostatnio zmieniony 07 mar 2009, 12:58 przez Lewus, łącznie zmieniany 1 raz.
Piętnaście osób zginęło w środę od strzałów 17-letniego zamachowca, który wtargnął rano do szkoły ponadpodstawowej w Winnenden koło Stuttgartu. Zamachowiec Tim K. również nie żyje. Zginął w wymianie ognia z policją.
Rzeczniczka prokuratury w Stuttgarcie zdementowała wcześniejszą informację o 16. ofierze śmiertelnej, która zmarła w szpitalu. Doniesienia te były wynikiem nieporozumienia - poinformowała rzeczniczka.
Według policji około godziny 9.30 ubrany w czarny uniform młody mężczyzna wtargnął do szkoły Albertville i bez słowa zaczął strzelać na oślep. Zabił co najmniej dziewięcioro uczniów w wieku od 14 do 15 lat i trzy nauczycielki. Wiele osób zostało rannych.
Wszystko trwało bardzo krótko. Sprawca miał wtargnąć do trzech sal klasowych. Świadkowie twierdzą, że niektórzy uczniowie próbowali ratować się wyskakując przez okna.
Policja została zaalarmowana o 9.33. Natychmiast wysłano na miejsce funkcjonariuszy. Gdy ci dotarli do szkoły, zamachowca już nie było.
Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia w kierunku centrum miasta. W trakcie ucieczki miał zabić kolejną osobę - pracownika pobliskiego szpitala psychiatrycznego.
Tim K. zdołał przebić się przez policyjną blokadę miasta. Uprowadził samochód wraz z zakładnikiem. Dojechał do oddalonego o ok. 40 km miasta Wendlingen. Po drodze uwolnił kierowcę.
Tam na terenie przed supermarketem doszło do wymiany ognia między zamachowcem a policjantami, w której zginął sprawca masakry. Przedtem zabił dwóch przechodniów. Dwaj policjanci zostali ciężko ranni.
W obławie uczestniczyło około 1000 funkcjonariuszy. Szkoła, do której uczęszcza 580 uczniów, została ewakuowana. Według relacji mieszkańców 27-tysięczne miasto, nad którym krążyły śmigłowce, przypominało twierdzę.
Jak informują niemieckie media, 17-letni zamachowiec to były uczeń szkoły Albertville w Winnenden. Mieszkał z Leutenbach w powiecie Rems-Murr w Badenii-Wirtembergi. Pochodził z dobrze sytuowanej rodziny. Jego rodzice legalnie mieli w domu 18 sztuk broni palnej.
Podczas rewizji w ich domu stwierdzono brak pistoletu Beretta oraz 50 pocisków.
Motywy sprawcy nie są znane. Minister oświaty Badenii-Wirtembergii Helmut Rau powiedział na konferencji prasowej, że Tim K. ukończył Albertville-Realschule w 2007 roku. Według dyrektorki szkoły nie był on uczniem ekstrawaganckim i nie zwracał na siebie uwagi. - Najwyraźniej miał podwójną tożsamość - powiedział Rau.
Tragedia w Winnenden wstrząsnęła Niemcami. Prezydent Horst Koehler wyraził współczucie dla rodzin i przyjaciół ofiar. Również Angela Merkel oświadczyła, że jest "głęboko poruszona" tragedią.
Do podobnej tragedii doszło w Niemczech w kwietniu 2002 r. 19-latek zabił 17 osób w gimnazjum w Erfurcie, po czym popełnił samobójstwo.
Gdyby był powszechny dostęp do broni takie rzeczy, by się nie działy. O ile w szkole trudno cokolwiek byłoby zrobić, to na ulicy, gdzie chociażby jedna na trzy osoby posiadała broń ktoś by go powstrzymał. No i standardowe pytanie w takiej sytuacji: Gdzie byli rodzice?!
Ale i tak trzeba mu dać, że niezły z niego kozak...
Ostatnio zmieniony 11 mar 2009, 20:13 przez kazik, łącznie zmieniany 1 raz.