Rosja vs Gruzja
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
- SovietPolska
- Zabójca na sterydach
- Posty: 525
- Rejestracja: 18 sie 2007, 01:36
Nie wiem co to za eksperci ale niedaleko mnie mieszka Generał Lotnictwa(już na emeryturze)kazik pisze:Kolego proszę, nie siej mi tu propagandy. Poza informacjami podawanymi przez oficjalne media, dokopałem się do tekstów ekspertów (m.in. byłego pilota wojskowego), które nasze F16 stawiają w dobrym świetle. To, że co chwile lądują "awaryjnie" na lotniskach, jest wywołane tym, że w czasie pokoju, w samolocie wartym 40 mld (mln?)dolarów przepalona żarówka jest "awarią", na które polskie media bardzo polują. Poza tym warto nadmienić, że z posiadanych przez nas samolotów ( a jest wśród nich wiele MIGów) F16 jest najmniej awaryjnym samolotem. I nie ma co porównywać naszych F16 do np. ich zagranicznych odpowiedników, te świeżo zakupione mają napchane tyle bajerów, że bania mała.
I mówi że f-16 to najawaryjniejsze samoloty ze wszystkich(a to silnik sie 2j38!3, a to coś tam nawali, z mig-ami 29 nie ma takich problemów(F-16 dobre samoloty jak są sprawne) a na 41 jak do tej pory bez awarii działą TYLKO 3[czyli te bez zepsutego silnika, nie działających łopat, pochrzanionej elektroniki itd.....]
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Targosz
Od niego wiem wszystko, chciałem iść do szkoły lotniczej ale mam popsute zęby i wadę wzroku, powiedział mi wszystko o naszych f-16.
Jakby Komorowski nie dostał w łapę żyd jeden to może byśmy mieli o wiele lepsze NOWE, świeżo z fabryki Grippeny, MiG-29 albo Eurofightery.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2008, 21:45 przez SovietPolska, łącznie zmieniany 1 raz.
- Silver Dragon
- V.I.P.
- Posty: 7078
- Rejestracja: 11 sie 2007, 23:28
- Lokalizacja: East Mayberry
- Otrzymał piwo: 2 razy
Ta i co jeszcze. USA się tak samo wypnie jak i na gruzinów ( https://wiadomosci.onet.pl/1804560,12,item.html ), a my im mamy tyłki chronić, budując tarczę? Do rzyci z takim interesem.Rosja już oficjalnie groziła państwom nadbałtyckim. Jeśli z tego konfliktu nie wyniknie nic grubszego, to tarcza antyrakietowa powinna stanąć u nas jak najszybciej, trzeba się bronić przed Ruskimi.
Cała ta sytuacja na świecie woła o pomstę do nieba. Szkoda tylko że cierpią niewinni ludzie
Ostatnio zmieniony 11 sie 2008, 22:02 przez Silver Dragon, łącznie zmieniany 2 razy.
Przybyłem, zobaczyłem... i polała się krew 



Podczas pokoju przepalona żarówka jest awarią samolotu wojskowego, awarią jest również skrzypiący fotel pilota. A to, że amerykańscy piloci, którzy transportowali F16 do Polski lądowali na cywilnym lotnisku, wywołując tym ogólnopolską sensację, jest winą tylko i wyłącznie ich głupoty. A to, że o awaryjności naszych migów, czy jakie tam mamy jeszcze samoloty się nie mówi, nie znaczy, że "awarie" się nie zdarzają. Tylko Polki pilot wojskowy, jak wykryje "awarię" to ląduję na wojskowym lotnisku, gdzie usterka jest od razu naprawiana, a nie na Okęciu. Nasze nowe F-16 mają w sobie tyle elektroniki, że jak po naciśnięciu guziczka >pip< zabrzmi trochę inaczej, to zgłasza się to jako awarię. Jeden samolot kosztuje 40 mld dolarów, nie można sobie pozwolić na jego poważne uszkodzenie, poprzez zbagatelizowanie jakieś szczegółu. I z całym szacunkiem dla Pana Generała, ale jak komuś całe życie się wpaja, że istnieje jedna skala: "dobre, lepsze, sowieckie" i "złe, gorsze, amerykańskie" nie dziwi mnie to co Pan Generał mówi.SovietPolska pisze:Nie wiem co to za eksperci ale niedaleko mnie mieszka Generał Lotnictwa(już na emeryturze)
I mówi że f-16 to najawaryjniejsze samoloty ze wszystkich(a to silnik sie 2j38!3, a to coś tam nawali, z mig-ami 29 nie ma takich problemów(F-16 dobre samoloty jak są sprawne) a na 41 jak do tej pory bez awarii działą TYLKO 3[czyli te bez zepsutego silnika, nie działających łopat, pochrzanionej elektroniki itd.....]
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Mnie najbardziej boli to, że armia się modernizuje. Nie boli mnie to, że zlikwidują ZSW - gdzie miesięczne utrzymanie jednego żołnierza kosztuje podatnika 1500 zł, a po okresie unitarnym [3 mies.] i kadra ma na niego wyje*ane i on na wszystko. Także szkolenie kiepskie, jedzenie kiepskie, warunki kiepskie i co z takim żołnierzem, gdy coraz mniej szkoleń? Chleje, pier*oli mu się w łepetynie itd. itd.
A do czego zmierzam?
Wg. planów obecnej władzy, armia ma mieć 90 tyś. pełnoetatowych żołnierzy zawodowych i 30 tyś. Narodowych Sił Rezerwy. O co chodzi z NSR? To twór, który jest oczywiście z ochotnika, lecz jego cel jest niejasny - w przeciwieństwie do zawodowców nie będzie pełnych etatów, co oznacza, że będą to pół - cywile, pół - żołnierze na wzór amerykańskiej Gwardii Narodowej, gdzie żołnierze mają swoje normalne życie cywilne, a do czasu do czasu jeżdżą na szkolenia do swych macierzystych lokalnych jednostek. Odciąża to podatnika od stałego utrzymywanie "wielkiej" armii, bezużytecznej bo z przymusu. Oznacza to dość duże pieniądze które można utopić w sprzęcie i wyszkoleniu dla zawodowców, ale...
No właśnie. Czy same wojska mobilno - operacyjne dadzą rade obronić kraj przed ewentualnym atakiem Rosji? Ja w to wątpię. 90 tyś. zawodowców + 30 tyś. NSR nie da rady skutecznie atakować [bo takie jest zadanie wojsk mobilno - operacyjnych] i jednocześnie bronić powierzonych ziem. Teoretycznie zadanie obrony wyznaczonych rejonów powierza się wojskom Obrony Terytorialnej, tyle że te zostały w większości... zdemobilizowane. Tak zdemobilizowane !! Bo były nie rentowne i nieopłacalne. Bo pewnie nie nadawały się do wysłania na misje stabilizacyjną do Czadu czy Iraku. Przykład to niedawno zlikwidowana jednostka OT na Mazowszu [nazwy nie pamiętam] gdzie ma powstać na jej bazie materiałowo - socjalnej jednostka spec. Żandarmerii Wojskowej. A do czego? A do Afganistanu...
Jeżeli NSR mały by pełnić rolę wojsk OT to ja chylę czoła. Chyba, że tylko do obrony Warszawy... W normalnych państwach są jednostki OT - Niemcy czy Szwajcaria z długą tradycją szkolenia społeczeństwa do działań wojennych, pomimo że nigdy wojna tam nie zagościła. Wojska OT same w sobie na wzór Gwardii Narodowej były by tanie w utrzymaniu, tak jak wspomniałem, bo utrzymywały by się same, wyjeżdżając na weekend raz w miesiącu do swojej powiatowej jednostki OT - a tam cały czas i środki inwestowało by się w szkolenie żołnierza. Większe zgrupowanie szkoleniowe takie do 3 kompanii lekkiej piechoty raz do roku, 11 dniowe, by zupełnie wystarczyło. Wyposażone w lekką broń p.panc i p.lot oraz oczywiście indywidualną, znające doskonale teren - bo tam żyją [a jednostka powiatowa max 50 km od miejsca zamieszkania] stanowiły by niesłychanie pożądany czynnik obrony państwowości Polskiej, z czego nasi genialni politycy nie zdają sobie zupełnie sprawy. Proporcje w przypadku dobrze zorganizowanej obronności państwa powinny być minimum 2:1, czyli jak mamy 90 tyś zawodowców to wojsk OT powinno być 2 razy więcej - 280 tyś. Wtedy to dopiero nabiera sensu.
Przykład Gruzji jest niestety odpowiedni w tym miejscu, bym mógł napisać - Polska może być następna. A na NATO nie ma co liczyć - USA się odwróciły plecami do swojego sojusznika, którzy miał 3 największy kontyngent w Iraku i razem - ramie w ramie z US Marines walczył o stabilizacje, czy o co tam chciał... Niemcy to trzymają z ruskim sztamę od dawna, UE podzielona i najczęściej skłócona.
Panowie. Czasy pokoju powoli przechodzą do historii, a to ona oceni nasze postępki w późniejszym czasie.
A do czego zmierzam?
Wg. planów obecnej władzy, armia ma mieć 90 tyś. pełnoetatowych żołnierzy zawodowych i 30 tyś. Narodowych Sił Rezerwy. O co chodzi z NSR? To twór, który jest oczywiście z ochotnika, lecz jego cel jest niejasny - w przeciwieństwie do zawodowców nie będzie pełnych etatów, co oznacza, że będą to pół - cywile, pół - żołnierze na wzór amerykańskiej Gwardii Narodowej, gdzie żołnierze mają swoje normalne życie cywilne, a do czasu do czasu jeżdżą na szkolenia do swych macierzystych lokalnych jednostek. Odciąża to podatnika od stałego utrzymywanie "wielkiej" armii, bezużytecznej bo z przymusu. Oznacza to dość duże pieniądze które można utopić w sprzęcie i wyszkoleniu dla zawodowców, ale...
No właśnie. Czy same wojska mobilno - operacyjne dadzą rade obronić kraj przed ewentualnym atakiem Rosji? Ja w to wątpię. 90 tyś. zawodowców + 30 tyś. NSR nie da rady skutecznie atakować [bo takie jest zadanie wojsk mobilno - operacyjnych] i jednocześnie bronić powierzonych ziem. Teoretycznie zadanie obrony wyznaczonych rejonów powierza się wojskom Obrony Terytorialnej, tyle że te zostały w większości... zdemobilizowane. Tak zdemobilizowane !! Bo były nie rentowne i nieopłacalne. Bo pewnie nie nadawały się do wysłania na misje stabilizacyjną do Czadu czy Iraku. Przykład to niedawno zlikwidowana jednostka OT na Mazowszu [nazwy nie pamiętam] gdzie ma powstać na jej bazie materiałowo - socjalnej jednostka spec. Żandarmerii Wojskowej. A do czego? A do Afganistanu...
Jeżeli NSR mały by pełnić rolę wojsk OT to ja chylę czoła. Chyba, że tylko do obrony Warszawy... W normalnych państwach są jednostki OT - Niemcy czy Szwajcaria z długą tradycją szkolenia społeczeństwa do działań wojennych, pomimo że nigdy wojna tam nie zagościła. Wojska OT same w sobie na wzór Gwardii Narodowej były by tanie w utrzymaniu, tak jak wspomniałem, bo utrzymywały by się same, wyjeżdżając na weekend raz w miesiącu do swojej powiatowej jednostki OT - a tam cały czas i środki inwestowało by się w szkolenie żołnierza. Większe zgrupowanie szkoleniowe takie do 3 kompanii lekkiej piechoty raz do roku, 11 dniowe, by zupełnie wystarczyło. Wyposażone w lekką broń p.panc i p.lot oraz oczywiście indywidualną, znające doskonale teren - bo tam żyją [a jednostka powiatowa max 50 km od miejsca zamieszkania] stanowiły by niesłychanie pożądany czynnik obrony państwowości Polskiej, z czego nasi genialni politycy nie zdają sobie zupełnie sprawy. Proporcje w przypadku dobrze zorganizowanej obronności państwa powinny być minimum 2:1, czyli jak mamy 90 tyś zawodowców to wojsk OT powinno być 2 razy więcej - 280 tyś. Wtedy to dopiero nabiera sensu.
Przykład Gruzji jest niestety odpowiedni w tym miejscu, bym mógł napisać - Polska może być następna. A na NATO nie ma co liczyć - USA się odwróciły plecami do swojego sojusznika, którzy miał 3 największy kontyngent w Iraku i razem - ramie w ramie z US Marines walczył o stabilizacje, czy o co tam chciał... Niemcy to trzymają z ruskim sztamę od dawna, UE podzielona i najczęściej skłócona.
Panowie. Czasy pokoju powoli przechodzą do historii, a to ona oceni nasze postępki w późniejszym czasie.
Ostatnio zmieniony 12 sie 2008, 00:16 przez Dr. Dundersztyc, łącznie zmieniany 1 raz.

- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14476
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Że zbliża się III wojna światowa? Agresja Rosji na Polskę i inne kraje? Nie, panowie, to nie te czasy. Teraz chodzi tylko o kasę. Kiedy Litwa zdobyła niepodległość, to niebawem spotkała ją ruska interwencja, czołgi w Wilnie... Wtedy poczułem zryw do walki przeciw najeźdźcy. Bronić braci Litwinów! Ale teraz sytuacja jest inna. Położenie geopolityczne Gruzji zawsze, a zwłaszcza teraz zależy od ropy. Ropy czyli radziec... eh, rosyjskiej kasy.
Kaukaz zawsze był rejonem zapalnym, to tygiel narodów, języków i religii. I oczko w głowie Rosji, zwłaszcza Rosji. Straciła kraje nadbałtyckie, traci powoli (mam nadzieję!) Ukrainę, ale na utratę wpływów na Kaukazie nie może sobie pozwolić. W interesie Rosji jest co jakiś czas sianie tam zamętu.
Prezydent Gruzji wszczął atak na separatystów osetyńskich w dniu otwarcia Igrzysk w Pekinie. Tak, to nie Putin, ale ów prezydent rozpoczął tą zawieruchę. To nie jest piękne, by w czas igrzysk olimpijskich wszczynać wojnę. Aż mnie odrzuca od telewizora, gdy widzę te wojenne doniesienia. Ja chcę igrzysk, pięknych pokojowych zmagań!
Ale rozumiem decyzję prezydenta Gruzji. To jest manifestacja prośby o pomoc. Manifestacja, że ten kraj, aspirujący do członkostwa w NATO i UE, jest coraz bardziej destabilizowany działaniami Rosji. W końcu trzeba było zareagować, to jest krzyk o pomoc. Gruzja to serce Kaukazu. Tego serca Rosja nie odda za friko. Serca podzielonego na trzy krainy, które nie czują się gruzińskimi, mimo że zawsze były Gruzją: Abchazja, Adżaria i Osetia Płd. Rosji zależy na pogłębianiu podziałów w Gruzji, bo to destabilizuje ten kraj.
Czy będzie drugie Kosowo? Nie, to są inne realia. Rosja nigdy nie pozwoli na kolejne niepodległe państwo na Kaukazie. Gruzińscy Osetyńcy ciągną ze wsparcia Rosji, ale chyba nie liczą, że dzięki temu będą samodzielni.
Nie, oni są tylko marionetką w rękach Rosji. Marionetką, która zliże z butów Rosji to, co tam skapie. Spodziewam się, że Gruzja pozostanie w swoich granicach. Tylko że będzie wewnętrznie słaba. Razem z rosyjskimi czołgami wjeżdżają do Gruzji rosyjskie wpływy. I nie ma co nawoływać do zrywów w obronie atakowanego kraju, atakowanego przez znienawidzonych kacapów. Wojna się zaczęła i wojna się skończy. Bo Rosji nie idzie o trwałą zmianę sytuacji na Kaukazie. Rosji wystarczą pieniądze, jakie dzięki temu nabędzie. Dzięki destabilizacji pewnego niepodległego kraju.
No a co na to NATO, USA i UE? Chm, to bardzo dobrze, że Polska tak się w to angażuje. Powinniśmy, jako kraj, zawsze korzystać z okazji, by przysłowiowo dokopać ruskim. Polska jest ambasadorem krajów, które są na pieńku z Rosją. I niech trzyma ten kurs!
I nie, nie ma co się bać rosyjskiej u nas interwencji. To już nie te realia. Państwom Zachodu nie zależy na osłabianiu pozycji Rosji, i tak zresztą słabej. Lepiej mieć partnera silniejszego, za to mniej wrogiego i bardziej stabilnego, niż wielki, słaby i niestabilny oraz niebezpieczny przez to wróg. Spójrzcie, co się dzieje z rurociągiem przez Brody. No, nic się nie dzieje. Polska nie ma siły inwestować w ten projekt. Także siły politycznej. Zachód woli zakupywać ropę od Rosji, wspierając przez to samą Rosję i pokojowe stosunki z nią, niż budować alternatywne i wrogie dla Rosji inwestycje. Jest podpisany wieloletni kontrakt zakupu ropy z Rosji - i jest "jak należy". Polska pięknie inspiruje UE, aby ta intensywniej angażowała się w obronę Gruzji. Brawo! Ale, cholera, w odpowiedzi na te działania UE markuje tylko, że coś konkretnego z tym zrobi. Tak samo USA. Ostrzeżenia, nawoływania - to tylko propaganda. I na tym się skończy. Bo Zachodowi nie zależy na jakimś tam małym kraju, który boryka się z Rosją. Zachód woli zachować jakiś kompromis, by nie wszystko Rosji zabierać. Kraje nadbałtyckie, może Ukraina. Ale nie ropa przez Gruzję. Tu rządzi kasa i interesy mocarstw. Ktoś sprzedał Gruzję. I nie ujrzy ona nigdy otwartych wrót NATO i UE.
Coś Wam to mówi? Złóżcie broń, ta sprawa jest przegrana.
Kaukaz zawsze był rejonem zapalnym, to tygiel narodów, języków i religii. I oczko w głowie Rosji, zwłaszcza Rosji. Straciła kraje nadbałtyckie, traci powoli (mam nadzieję!) Ukrainę, ale na utratę wpływów na Kaukazie nie może sobie pozwolić. W interesie Rosji jest co jakiś czas sianie tam zamętu.
Prezydent Gruzji wszczął atak na separatystów osetyńskich w dniu otwarcia Igrzysk w Pekinie. Tak, to nie Putin, ale ów prezydent rozpoczął tą zawieruchę. To nie jest piękne, by w czas igrzysk olimpijskich wszczynać wojnę. Aż mnie odrzuca od telewizora, gdy widzę te wojenne doniesienia. Ja chcę igrzysk, pięknych pokojowych zmagań!

Czy będzie drugie Kosowo? Nie, to są inne realia. Rosja nigdy nie pozwoli na kolejne niepodległe państwo na Kaukazie. Gruzińscy Osetyńcy ciągną ze wsparcia Rosji, ale chyba nie liczą, że dzięki temu będą samodzielni.

No a co na to NATO, USA i UE? Chm, to bardzo dobrze, że Polska tak się w to angażuje. Powinniśmy, jako kraj, zawsze korzystać z okazji, by przysłowiowo dokopać ruskim. Polska jest ambasadorem krajów, które są na pieńku z Rosją. I niech trzyma ten kurs!

Coś Wam to mówi? Złóżcie broń, ta sprawa jest przegrana.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...


Saakashvili uległ prowokacji. To tak, jakby w 1939 Gdańszczanie zaczęli ostrzeliwać terytorium Polski, a nasze wojska wkroczyłyby do Wolnego Miasta. Wojna potoczyłaby się swoim tokiem, ale to Polacy byliby uznani za tych, którzy wywołali tą wojnę.Tiquill pisze:Prezydent Gruzji wszczął atak na separatystów osetyńskich w dniu otwarcia Igrzysk w Pekinie. Tak, to nie Putin, ale ów prezydent rozpoczął tą zawieruchę.
Jak Rosja stanie się monopolistą w dostawach gazu i ropy, to nawet długoletnie umowy nie pomogą. Rosja będzie mogła podnieść ceny o kilkaset procent, a Europa nie będzie mogła nic zrobić, chyba, że zainwestuje w transport konny... Dlatego Gruzja jest ważna dla całej Europy, szkoda, że politycy tego nie widzą.Tiquill pisze:Zachód woli zakupywać ropę od Rosji, wspierając przez to samą Rosję i pokojowe stosunki z nią, niż budować alternatywne i wrogie dla Rosji inwestycje. Jest podpisany wieloletni kontrakt zakupu ropy z Rosji - i jest "jak należy".
W Polskim interesie jest zawrzeć jakieś sojusze antyrosyjskie. Kraje nadbałtyckie chętnie by na to poszły. W zanadrzu jest Tarcza antyrakietowa. Nawet z Chińczykami można by współpracować, począwszy od handlu, na wojsku kończąc.
Dał nam przykład wódz Piłsudski, że do walki z Rosją nawet z Japońcami w układy iść mamy.

- SovietPolska
- Zabójca na sterydach
- Posty: 525
- Rejestracja: 18 sie 2007, 01:36
Chwila, nie powiedziałem nic o tym że narzeka na hummery, m113 czy amrykańską armię, poprostu sam mówi że sprzedali na bubel, a w migach też zgłaszane są awarie że lampka się przepaliła, dlatego że 1 lampka może zaważyć na życiu pilota(nagłe spięcie, spowodowane tą że lampką), ale nie są to tak częste awarie jak w F-16.kazik pisze:..... ale jak komuś całe życie się wpaja, że istnieje jedna skala: "dobre, lepsze, sowieckie" i "złe, gorsze, amerykańskie" nie dziwi mnie to co Pan Generał mów
Jedynym dobrym plusem tego że zakupiliśmy f-16 jest to że teraz mamy prawo do wpłaty na rzecz f-35 kilkuset milionów dolarów, i możemy mieć dostawy tegoże samolotu.
Wszystkie f-16 łacznie z uzbrojeniem które do jeszcze z ameryki nie doszlo kosztuje łącznie 4,8-5,6mld dolarów.
W 2009 mamy otrzymać c-130 hercules, i 2 kc-135 stratotanker do tankowania w powietrzu naszych f-16.
F-16 to naprawdę świetne samoloty tyle że nam sprzedano bubel.
Nie mówię też że powinno sie kupić migi, równie dobrze można było kupić grippeny.
Wracając do tematu.
Słyszałem że Abchazja szykuje się do wojny, a rosjanie pomagają, i przerzucają kolejne jednostki do strefy wojny.
Gruzini chcą pomocy międzynarodowej, jeżeli rosjanie dojdą do tbilisi to będzie większa wojna.
Ale sądzę, że rosjanie tylko chcą podgryźć i pogrozić gruzionom(niet dla innego rurociągu poza rosyjskimi)
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14476
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Uległ prowokacji, bo nie miał innego już wyjścia. Kto po łebkach traktuje ten temat, ten uzna, że faktycznie to Gruzja wszczęła awanturę. Na szczęście jednak nasze media oddają właściwy obraz tej zawieruchy i każdy chyba wie, że Saakashvili nie wyssał wszystkiego z palca. A dla Rosji ten zamęt jest jak najbardziej pożyteczny, ona wręcz na niego czekała. Pokazać Gruzji swoją siłę, lecz przede wszystkim, zorganizować pokazówkę dla świata. Że z Rosją trzeba się liczyć, że Rosja odbudowuje swoje imperium. I dla obywateli Rosji jest to pozytywny symptom, jesteśmy silni, ingerujemy u sąsiadów i mamy swoją strefę wpływów, militarnych wpływów.kazik pisze:Saakashvili uległ prowokacji. To tak, jakby w 1939 Gdańszczanie zaczęli ostrzeliwać terytorium Polski, a nasze wojska wkroczyłyby do Wolnego Miasta. Wojna potoczyłaby się swoim tokiem, ale to Polacy byliby uznani za tych, którzy wywołali tą wojnę.Tiquill pisze:Prezydent Gruzji wszczął atak na separatystów osetyńskich w dniu otwarcia Igrzysk w Pekinie. Tak, to nie Putin, ale ów prezydent rozpoczął tą zawieruchę.
Zauważcie, w jakiej roli tam wojska rosyjskie są. Oficjalnie. Nie jako intruz, nie. One tam są w ramach pokojowych sił ONZ. Wydelegowane jako siły stabilizacyjne, broniące pokoju i praw mniejszości. I w imię tych haseł (hasełek właściwie) tną Gruzję. Prawa mniejszości, tak teraz modne... coż Rosja idzie z duchem czasu, umie się dostosować. No, co? No przecież broni praw Osetyńców, tak gnębionych przez złych Gruzinów. A fe, niedobzi Gruzini!

Bronią głów biednych Osetyńców. Tylko niech te same głowy wywędrują do Osetii właściwej, czyli rosyjskiej republiki, i tam podniosą bunt. Rosyjski pistolet już ich nie będzie bronił. Głowy zarobią trochę ołowianego złomu...

Kiedy w 1991 wojska rosyjskie wkroczyły do Litwy, która niedawno odzyskała niepodległość, to był to jeszcze odruch twardogłowych radzieckich generałów, którzy w sile militarnej widzieli swoje nadrzędne narzędzie w uzyskiwaniu wpływów. Teraz już sytuacja się zmieniła. Teraz nadrzędnym narzędziem jest pieniądz i Rosja dobrze to rozumie. Używając armii sprawnie realizuje swoje imperialne cele. Nie ma to jak dobry pijar...
Ale czy Gruzja jest na przegranej pozycji? Nie. Ona też musi zrozumieć, o co w dzisiejszym świecie kaman. Są wielcy tego świata i są mali. Popatrzcie, przecież między potęgami tego świata też są ogniska potencjalnych konfliktów. Rosja i Japonia toczą spór o Kuryle. Chiny i Rosja to zatargi na granicznym Amurze. Chiny i Indie to aż dwa ogniska: Ladakh oraz duży kraj Arunaćal Pradeś. No i co, są wojny dziś? Nie. Rosja całkiem niedawno oddała Chinom parę wysepek na Amurze. W drodze negocjacji, a nie grożąc przysłowiowym karabinem. Bo żadne mocarstwo nie chce zatargów z drugim mocarstwem. Za duże koszty. A tymczasem z takimi małymi można sobie pogrywać. Co, tylko USA może mieć swoje bananowe republiki? (Przypomnę choćby, że nie byłoby kraju Panama, gdyby USA nie chciało kanału panamskiego oderwać od Kolumbii). Wielcy grają małymi. Polska jakoś dobrze to rozumie i radzi sobie niezgorzej. Tak samo nad Gruzją jeszcze świt wolności może nastać. Jeśli dobrze to rozegra. Jeśli zainwestuje nie tylko w armię, ale przede wszystkim w dobry lobbing na arenie światowej. Wtedy ma szansę.
Dziś odpowiedzią na czołgi wroga jest właśnie lobbing. This is a new world order, ladies and gentlemen.

Ostatnio zmieniony 13 sie 2008, 01:57 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...


Siedzę sobie na plaży, opalam się...
Marian czyta gazetę...
A po minucie wszystko się zmienia.
Nie mogę usiedzieć w miejscu - jak w XXI wieku, jakieś państwo może sobie 'od tak' napaść na inne? Nie zdziwiłem się, gdy najeźdźcą na Gruzję była Rosja. Ruskie znowu pokazali, jacy są naprawdę.
Popieram całkowicie prezydenta Kaczyńskiego, jednocześnie nie pojmując sensu słów premiera Tuska. Gruzję trzeba wspierać, nie martwiąc się o stosunki z Rosją (one i tak są już straszne*).
*i dobrze...
Marian czyta gazetę...
A po minucie wszystko się zmienia.
Nie mogę usiedzieć w miejscu - jak w XXI wieku, jakieś państwo może sobie 'od tak' napaść na inne? Nie zdziwiłem się, gdy najeźdźcą na Gruzję była Rosja. Ruskie znowu pokazali, jacy są naprawdę.
Popieram całkowicie prezydenta Kaczyńskiego, jednocześnie nie pojmując sensu słów premiera Tuska. Gruzję trzeba wspierać, nie martwiąc się o stosunki z Rosją (one i tak są już straszne*).
*i dobrze...

- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14476
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Przyznam, że mimo tego, że staram się patrzeć na to chłodno, to ciężko zachować spokój. Rosja to wciąż dziki kraj, daleko mu do obecnych standardów. Hołota rządzi, hołota walczy. Znów ruska armia kradnie, gwałci i sobiepani. Z opowieści starszych, którzy przeżyli drugą wojnę światową pamiętam między innymi to: Jak ruska armia się zbliżała to już daleka było wiadome, że "ruskie idą". Nie huk, nie pożoga - ale zwykły smród kacapskich żołdaków. Oby jak najdalej! 
Że to jakaś rusofobia? Nie, to całkiem normalna reakcja. I wdzięczny jestem Najwyższemu, że nie urodziłem się Rosjaninem. Bo nie muszę się wstydzić za jej władzę i za jej armię.

Że to jakaś rusofobia? Nie, to całkiem normalna reakcja. I wdzięczny jestem Najwyższemu, że nie urodziłem się Rosjaninem. Bo nie muszę się wstydzić za jej władzę i za jej armię.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...


Gdybyś był Rosjaninem, to byłbyś dumny ze swojej armii, ze stylu sprawowania władzy itp. Tam tak jest, nie mówię, że wszyscy, ale tam nawet odpowiedniki naszych moherów są dumne z bycia kacapem. Nieucywilizowany kraj, ot cała Rosja.Tiquill pisze:Bo nie muszę się wstydzić za jej władzę i za jej armię.

- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14476
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Wierzę, głęboko wierzę, że pośród tej dziczy są ludzie cywilizowani. I z nimi się utożsamiam. To oni są przyszłością Rosji, a nie ta cała hołota. Barbarzyńcy przecież zawsze wymierają...
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...

