Z tym bym się nie zgodził. To Europejczycy mają zapędy do zielonych glutów zamiast krwi, lub całkowitego wycinania juchy z gry. Natomiast panowie z zza Atlantyku wykastrowali naszego Wiedźmina. Kiedyś czytałem wypowiedź jakiegoś profesorka z USiA, który udowadniał, że cycki bardziej laszują mózg nastolatka niż mózg na ścianie.Mr Minio pisze:Cenzura w:
Europie: Gore- Good, Sex- Bad
USA: Gore- Bad, Sex- Good
HOT NEWS!
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Aresztowano Rosjan, którzy okradli ofiarę katastrofy
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że aresztowano trzech funkcjonariuszy rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON, którzy bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku okradli konto Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi.
- Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - mówił Graś w Radiu Zet.
Dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.
W sobotę "Rzeczpospolita" podała na swoich stronach internetowych, że ok. 6 tys. zł zniknęło z konta b. sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który zginął 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem.
Według dziennika, kart tragicznie zmarłego Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa użyto trzykrotnie w Smoleńsku. Pierwszy raz już w dniu katastrofy, a potem w dwóch kolejnych dniach.
"Rzeczpospolita" informowała także, że to nie jedyny przypadek zniknięcia kart kredytowych należących do ofiary katastrofy. Zaginęły też karty należące do wiceprezes PiS Aleksandry Natalli-Świat, jednak do tej pory nie odnotowano, aby ktoś ich użył.
(meg)
Źródło
Takie rzeczy tylko w Rosji...
To jest totalna kompromitacja rosyjski służb i rosyjskiego rządu. Czy ktoś ma coś więcej do dodania?
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że aresztowano trzech funkcjonariuszy rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON, którzy bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku okradli konto Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi.
- Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - mówił Graś w Radiu Zet.
Dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.
W sobotę "Rzeczpospolita" podała na swoich stronach internetowych, że ok. 6 tys. zł zniknęło z konta b. sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który zginął 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem.
Według dziennika, kart tragicznie zmarłego Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa użyto trzykrotnie w Smoleńsku. Pierwszy raz już w dniu katastrofy, a potem w dwóch kolejnych dniach.
"Rzeczpospolita" informowała także, że to nie jedyny przypadek zniknięcia kart kredytowych należących do ofiary katastrofy. Zaginęły też karty należące do wiceprezes PiS Aleksandry Natalli-Świat, jednak do tej pory nie odnotowano, aby ktoś ich użył.
(meg)
Źródło
Takie rzeczy tylko w Rosji...
To jest totalna kompromitacja rosyjski służb i rosyjskiego rządu. Czy ktoś ma coś więcej do dodania?
I dobrze tak hienom cmentarnym
Bez ziewy. Nigdzie indziej, jak w Polsce jakiś facet trzymał gnijącego trupa swojej matki w domu, żeby rentę ssać. Patologia jest wszędzie, a okradanie trupów to standard, zanim policja zabezpieczy teren to pełno znajdzie się amatorów portfela denata. Chociaż skandalem tu jest oczywiście to, że zrobiły to służby państwowe.Dr. Dundersztyc pisze:Takie rzeczy tylko w Rosji...
- little_psycho
- Wytrenowany morderca
- Posty: 1074
- Rejestracja: 23 lut 2008, 16:49
- Lokalizacja: Z odbyta
Ja pier....żeby kraść od trupa, w tragedii? I to jeszcze 5 tyś? Oj chłopaki, chyba musimy zmienić stereotypy...teraz Rosja będzie wielce kradnącym krajem... za grosz honoru nie mają hieny je... jedne.
"Bluźniercze" i "cyniczne" - tak MSW Rosji określiło oskarżenia o ograbienie Andrzeja Przewoźnika, jednej z ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, wysunięte wobec funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u, oddziału specjalnego milicji. Powiedział o tym rzecznik rządu Paweł Graś. Z kolei rzeczniczka ABW poinformowała, że Rosjanie zatrzymali w tej sprawie nie milicjantów, lecz czterech żołnierzy zabezpieczających teren.
Informacje o tym, rozpowszechnione przez niektóre media, nie odpowiadają rzeczywistości. Nikt z pracowników smoleńskiej milicji nie został zatrzymany w związku z opisanymi czynami - oświadczyło MSW Federacji Rosyjskiej.
Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował w niedzielę rano, że aresztowano trzech funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u, którzy bezpośrednio po katastrofie polskiego Tu-154M okradli konto Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi.
Błyskawicznie, także dzięki współpracy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - oznajmił Graś w Radiu Zet. Dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.
Wypowiedź rzecznika polskiego rządu przytoczyły m.in. agencja RIA-Nowosti i radio Echo Moskwy.
"Zapewniali bezpieczeństwo"
MSW Rosji podkreśliło, że "funkcjonariusze smoleńskiej milicji byli wśród pierwszych, którzy przybyli na miejsce tragedii, a także od samego początku brali aktywny udział w usuwaniu skutków katastrofy i zapewnianiu bezpieczeństwa w miejscu wypadku".
Rosyjskie ministerstwo podało, że na miejscu katastrofy w pierwszych dniach pracowało około 1 tys. milicjantów, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON-u i OMSN-u (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej).
W zabezpieczaniu miejsc katastrof zwykle uczestniczą też żołnierze wojsk wewnętrznych MSW Rosji. - Działania smoleńskiej milicji na każdym powierzonym jej odcinku doczekały się pozytywnych ocen. Z postawionymi zadaniami funkcjonariusze poradzili sobie godnie. Uwag pod ich adresem nie było - oznajmiło MSW FR.
Przypomniało, że pełniący obowiązki prezydenta Polski, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności.
- W związku z tym oskarżenia wysunięte wobec smoleńskich milicjantów wyglądają tym bardziej bluźnierczo i cynicznie - oceniło MSW FR.
Wcześniej zarzutom pod adresem funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u zaprzeczył Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku. Cytowany przez radio Echo Moskwy zastępca szefa tamtejszego USW Nikołaj Turbowiec oświadczył, że nieprawdą jest zarówno to, że milicjanci zostali zatrzymani, jak i to, że pracownicy organów ochrony prawa dopuścili się jakichkolwiek przestępstw, związanych z ich pracą na miejscu katastrofy.
ABW: Zatrzymano żołnierzy
Warszawska prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kart Przewoźnika na podstawie materiałów wyłączonych przez prokuraturę wojskową ze śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem. Wynikało z nich, że skradziono dwie karty kredytowe Przewoźnika, a z jednej z nich wypłacono ok. 6 tys. zł już 2 - 3 godziny po katastrofie.
Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska poinformowała, że Rosjanie zatrzymali w sprawie kradzieży kart kredytowych czterech żołnierzy zabezpieczających miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.
https://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... l?skad=rss
Informacje o tym, rozpowszechnione przez niektóre media, nie odpowiadają rzeczywistości. Nikt z pracowników smoleńskiej milicji nie został zatrzymany w związku z opisanymi czynami - oświadczyło MSW Federacji Rosyjskiej.
Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował w niedzielę rano, że aresztowano trzech funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u, którzy bezpośrednio po katastrofie polskiego Tu-154M okradli konto Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi.
Błyskawicznie, także dzięki współpracy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - oznajmił Graś w Radiu Zet. Dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.
Wypowiedź rzecznika polskiego rządu przytoczyły m.in. agencja RIA-Nowosti i radio Echo Moskwy.
"Zapewniali bezpieczeństwo"
MSW Rosji podkreśliło, że "funkcjonariusze smoleńskiej milicji byli wśród pierwszych, którzy przybyli na miejsce tragedii, a także od samego początku brali aktywny udział w usuwaniu skutków katastrofy i zapewnianiu bezpieczeństwa w miejscu wypadku".
Rosyjskie ministerstwo podało, że na miejscu katastrofy w pierwszych dniach pracowało około 1 tys. milicjantów, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON-u i OMSN-u (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej).
W zabezpieczaniu miejsc katastrof zwykle uczestniczą też żołnierze wojsk wewnętrznych MSW Rosji. - Działania smoleńskiej milicji na każdym powierzonym jej odcinku doczekały się pozytywnych ocen. Z postawionymi zadaniami funkcjonariusze poradzili sobie godnie. Uwag pod ich adresem nie było - oznajmiło MSW FR.
Przypomniało, że pełniący obowiązki prezydenta Polski, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności.
- W związku z tym oskarżenia wysunięte wobec smoleńskich milicjantów wyglądają tym bardziej bluźnierczo i cynicznie - oceniło MSW FR.
Wcześniej zarzutom pod adresem funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u zaprzeczył Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku. Cytowany przez radio Echo Moskwy zastępca szefa tamtejszego USW Nikołaj Turbowiec oświadczył, że nieprawdą jest zarówno to, że milicjanci zostali zatrzymani, jak i to, że pracownicy organów ochrony prawa dopuścili się jakichkolwiek przestępstw, związanych z ich pracą na miejscu katastrofy.
ABW: Zatrzymano żołnierzy
Warszawska prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kart Przewoźnika na podstawie materiałów wyłączonych przez prokuraturę wojskową ze śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem. Wynikało z nich, że skradziono dwie karty kredytowe Przewoźnika, a z jednej z nich wypłacono ok. 6 tys. zł już 2 - 3 godziny po katastrofie.
Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska poinformowała, że Rosjanie zatrzymali w sprawie kradzieży kart kredytowych czterech żołnierzy zabezpieczających miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.
https://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... l?skad=rss
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Kod: Zaznacz cały
Przypomniało, że pełniący obowiązki prezydenta Polski, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności.
- The Iceman
- V.I.P.
- Posty: 1485
- Rejestracja: 27 gru 2008, 12:06
- Lokalizacja: بيروت
No tak, ale złodziejstwa to już nie przypilnowali. Wstyd i hańba po prostu. Widać żołnierze OMONu to świetnie wyszkoleni ludzie, którzy o uczuciach już zapomnieli. Niczym jak na polu walki, żerujące na padlinie dzikie zwierzęta. Przebiegłość i chciwość tych ludzi nie zna granic, ale muszę zgodzić się z Kariko. To nie pierwszy i nie ostatni raz, również u nas.
Posiadam zasilacz z białej listy.
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Premier Polski padł ofiarą "Google Bomb": Donald Tusk = kłamca
Donald Tusk padł ofiarą tak zwanego "Google Bomb". To atak spamowy polegający na tym, że określony zwrot prowadzi bezpośrednio do strony z którą nie jest związany, mając na celu wywołać negatywne skojarzenia lub po prostu obrazić czy ośmieszyć, zwłaszcza w przypadku osób publicznych. W ten sposób po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej słowa "kłamca" pierwszy wynik jaki otrzymujemy to Donald Tusk.
"Google Bomb" to termin wiążący się z pozycjonowaniem stron internetowych, którego celem jest, aby dana strona pojawiła się w wynikach wyszukiwania jako pierwsza. Obecnie pozycjonowanie jest stosowane tylko dla wyszukiwarki Google.
Przynajmniej od wczoraj taka "przyjemność" spotkała Donalda Tuska. Po wpisaniu w Google słowa "kłamca" na pierwszym miejscu pojawia się link do opisu osoby Donalda Tuska na Wikipedii, a na piątym miejscu znajduje się link do oficjalnej strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zatytułowany "Kłamca-Premier".
- W ten sposób można wypozycjonować stronę nie mając do niej dostępu - mówi portalowi Onet.pl Bartłomiej Zobek z firmy Eurobrand zajmującej się szkoleniami z zakresu pozycjonowania. - Nie są potrzebne żadne włamania. Wystarczy właściwe podlinkowanie strony - czyli umieszczenie w linku prowadzącym do interesującej nas strony (w tym wypadku strony poświęconej premierowi Tuskowi - red.) słowa kluczowego (czyli kłamca w tym przypadku - red.). Jeśli będzie ich odpowiednio dużo albo w odpowiednich miejscach, np. poprzez czołowe portale albo strony tematyczne, to osiągniemy zamierzony skutek - mówi Zobek.
Jak dodaje, w takich przypadkach odpowiedzialność jest bardzo rozproszona, nie wiadomo kogo do niej pociągać.
- Gdy pozycjonuje się strony dla żartu lub na złość zazwyczaj odbywa się to poprzez pospolite ruszenie - internauci umieszczają linki (zawierające słowo kluczowe) gdzie popadnie: na forach, blogach itp. stronach. W przypadku Donalda Tuska na pierwszy rzut oka akcja wygląda na działanie wąskiej grupy osób, a może tylko jednej - mówi Zobek.
Jak tłumaczy, wiele linków pochodzi z tzw. katalogów, w których rejestruje się strony w celu ich wypromowania, w szczególności podniesienia pozycji w Google. Katalogi często są jednak moderowane (tj. każdy wpis powinien uzyskać akceptacją administratora) - dlatego teoretycznie trudniej umieścić tam kontrowersyjny wpis. - A jednak tak się udało w tym przypadku i jak widać po identycznym opisie w różnych katalogach, nie była to tak spontaniczna akcja, jaką kiedyś skierowano przeciw Andrzejowi Lepperowi - dodaje.
Pozycjonowanie w ramach "Google Bomb" prowadzi do tego, że wyszukiwarka jest zasypywana linkami zwrotnymi do strony docelowej, umieszczonymi w różnych serwisach WWW. Linki te opisane są hasłem, na którego wyniki wyszukiwania sprawca chce wpłynąć. Takie działanie wprowadzało w błąd PageRank oraz podobnie działające algorytmy, które oceniają wartość witryn na podstawie prowadzących tam odnośników - możemy przeczytać na Wikipedii.
Najbardziej znanymi przypadkami "Google Bomb" do tej pory był Andrzej Lepper - po wpisaniu w wyszukiwarce słowa "kretyn" na pierwszym miejscu pojawiała się jego strona sejmowa, oraz prezydent Lech Kaczyński. W tym przypadku sprawa skończyła się w sądzie, gdyż do strony internetowej prezydenta prowadziło wulgarne słowo.
ŹRÓDŁO
==============================
A wiecie, że link ze źródła jest teraz pierwszy po wpisaniu hasła "kłamca". Ciekawe ile PO musiało zapłacić, żeby wy-pozycjonowali tego newsa z onetu
Donald Tusk padł ofiarą tak zwanego "Google Bomb". To atak spamowy polegający na tym, że określony zwrot prowadzi bezpośrednio do strony z którą nie jest związany, mając na celu wywołać negatywne skojarzenia lub po prostu obrazić czy ośmieszyć, zwłaszcza w przypadku osób publicznych. W ten sposób po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej słowa "kłamca" pierwszy wynik jaki otrzymujemy to Donald Tusk.
"Google Bomb" to termin wiążący się z pozycjonowaniem stron internetowych, którego celem jest, aby dana strona pojawiła się w wynikach wyszukiwania jako pierwsza. Obecnie pozycjonowanie jest stosowane tylko dla wyszukiwarki Google.
Przynajmniej od wczoraj taka "przyjemność" spotkała Donalda Tuska. Po wpisaniu w Google słowa "kłamca" na pierwszym miejscu pojawia się link do opisu osoby Donalda Tuska na Wikipedii, a na piątym miejscu znajduje się link do oficjalnej strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zatytułowany "Kłamca-Premier".
- W ten sposób można wypozycjonować stronę nie mając do niej dostępu - mówi portalowi Onet.pl Bartłomiej Zobek z firmy Eurobrand zajmującej się szkoleniami z zakresu pozycjonowania. - Nie są potrzebne żadne włamania. Wystarczy właściwe podlinkowanie strony - czyli umieszczenie w linku prowadzącym do interesującej nas strony (w tym wypadku strony poświęconej premierowi Tuskowi - red.) słowa kluczowego (czyli kłamca w tym przypadku - red.). Jeśli będzie ich odpowiednio dużo albo w odpowiednich miejscach, np. poprzez czołowe portale albo strony tematyczne, to osiągniemy zamierzony skutek - mówi Zobek.
Jak dodaje, w takich przypadkach odpowiedzialność jest bardzo rozproszona, nie wiadomo kogo do niej pociągać.
- Gdy pozycjonuje się strony dla żartu lub na złość zazwyczaj odbywa się to poprzez pospolite ruszenie - internauci umieszczają linki (zawierające słowo kluczowe) gdzie popadnie: na forach, blogach itp. stronach. W przypadku Donalda Tuska na pierwszy rzut oka akcja wygląda na działanie wąskiej grupy osób, a może tylko jednej - mówi Zobek.
Jak tłumaczy, wiele linków pochodzi z tzw. katalogów, w których rejestruje się strony w celu ich wypromowania, w szczególności podniesienia pozycji w Google. Katalogi często są jednak moderowane (tj. każdy wpis powinien uzyskać akceptacją administratora) - dlatego teoretycznie trudniej umieścić tam kontrowersyjny wpis. - A jednak tak się udało w tym przypadku i jak widać po identycznym opisie w różnych katalogach, nie była to tak spontaniczna akcja, jaką kiedyś skierowano przeciw Andrzejowi Lepperowi - dodaje.
Pozycjonowanie w ramach "Google Bomb" prowadzi do tego, że wyszukiwarka jest zasypywana linkami zwrotnymi do strony docelowej, umieszczonymi w różnych serwisach WWW. Linki te opisane są hasłem, na którego wyniki wyszukiwania sprawca chce wpłynąć. Takie działanie wprowadzało w błąd PageRank oraz podobnie działające algorytmy, które oceniają wartość witryn na podstawie prowadzących tam odnośników - możemy przeczytać na Wikipedii.
Najbardziej znanymi przypadkami "Google Bomb" do tej pory był Andrzej Lepper - po wpisaniu w wyszukiwarce słowa "kretyn" na pierwszym miejscu pojawiała się jego strona sejmowa, oraz prezydent Lech Kaczyński. W tym przypadku sprawa skończyła się w sądzie, gdyż do strony internetowej prezydenta prowadziło wulgarne słowo.
ŹRÓDŁO
==============================
A wiecie, że link ze źródła jest teraz pierwszy po wpisaniu hasła "kłamca". Ciekawe ile PO musiało zapłacić, żeby wy-pozycjonowali tego newsa z onetu
Ameryki to nie odkryłeś. Takie coś już się pojawia od chyba 2 lat. Ciekawe jednak, co to powoduje. Może w Wikipedii jest w tagach "kłamca" i to dlatego? Teraz już tego nie ma, może coś zapłacili na serio.
Ostatnio zmieniony 08 cze 2010, 11:19 przez Mr Minio, łącznie zmieniany 1 raz.
"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
- The Iceman
- V.I.P.
- Posty: 1485
- Rejestracja: 27 gru 2008, 12:06
- Lokalizacja: بيروت
Janusz Korwin-Mikke w Dąbrowie Górniczej
Janusz Korwin-Mikke, kandydat na prezydenta RP 2010, przemówił do ludu w Dąbrowie Górniczej (woj. śląskie) dnia 13 czerwca przed godziną 14. Spotkanie odbyło się przed Pałacem Kultury w centrum miasta i trwało w przybliżeniu 30 minut. Głównym tematem było omówienie systemu podatkowego w Polsce. Po przemówieniu była możliwość otrzymania plakatu wyborczego w rozmiarze A2.
Poniżej mała galeria:
Zdjęcia zostały wykonane przeze mnie. Przepraszam za brak filmu, ale nie miałem statywu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Janusz Korwin-Mikke, kandydat na prezydenta RP 2010, przemówił do ludu w Dąbrowie Górniczej (woj. śląskie) dnia 13 czerwca przed godziną 14. Spotkanie odbyło się przed Pałacem Kultury w centrum miasta i trwało w przybliżeniu 30 minut. Głównym tematem było omówienie systemu podatkowego w Polsce. Po przemówieniu była możliwość otrzymania plakatu wyborczego w rozmiarze A2.
Poniżej mała galeria:
Kod: Zaznacz cały
http://img101.imageshack.us/g/68471771.jpg/
Posiadam zasilacz z białej listy.
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Korwin-Mikke ma ciekawe poglądy na temat systemu podatkowego. Ja je popieram.
Ale nie oszukujmy się. Nawet jak zostanie prezydentem nie wprowadzi swoich wizji w życie. Musiał by mieć odpowiednio silne zaplecze polityczne. A takie ma tylko premier. Powinien za dwa lata startować na urząd premiera i za ten czas na bazie ewentualnego sukcesu w wyborach prezydenckich zbudować sobie mocny sztab.
Ale nie oszukujmy się. Nawet jak zostanie prezydentem nie wprowadzi swoich wizji w życie. Musiał by mieć odpowiednio silne zaplecze polityczne. A takie ma tylko premier. Powinien za dwa lata startować na urząd premiera i za ten czas na bazie ewentualnego sukcesu w wyborach prezydenckich zbudować sobie mocny sztab.
- The Iceman
- V.I.P.
- Posty: 1485
- Rejestracja: 27 gru 2008, 12:06
- Lokalizacja: بيروت
Trybunał Praw Człowieka oceni jutro, czy Polska narusza prawo, nie oferując uczniom lekcji etyki zamiast religii.
Najwyższy czas. W żadnych szkołach, w których mnie nauczano, nie było etyki. Podtykają pod nos tylko religię.
Kod: Zaznacz cały
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8008789,Uczniowie_bez_etycznego_wyboru.html?skad=rss
Posiadam zasilacz z białej listy.
- prawdziwy 666
- Master of Dead & Hell
- Posty: 2182
- Rejestracja: 30 sie 2007, 20:37
- Lokalizacja: Apocalyptic City
a przez "religię" rozumiemy jedyną słuszną religie katolickąThe Iceman pisze: Podtykają pod nos tylko religię.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2010, 12:54 przez prawdziwy 666, łącznie zmieniany 1 raz.
I am not dead, I'm a Death muhahahahaha