
Magiczne Przygody Userów PSI - Część 3
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
- Pan Szatan
- Modder
- Posty: 6207
- Rejestracja: 05 gru 2013, 13:16
- Lokalizacja: Paradise
- Postawił piwo: 5 razy
- Otrzymał piwo: 8 razy
- Kontakt:
Dobre 

I'm fucking insane in the brain. 

-
- Grabarz
- Posty: 6421
- Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
- Postawił piwo: 6 razy
- Otrzymał piwo: 3 razy
Ja wiem co będzie dalej
Ale mam uwagę odnośnie tego fragmentu:


Pyta się Silvera, a odpowiada Szatan?Dzienis pisze:- Jakim chujem? Silver, gdzie zapisałeś te pliki? - wzburzył się Rycho3D.
- Ekhm... Komputer/Moje dokumenty/Psotal4 - odparł niepewnie Pan Szatan.
- A jakie dałeś hasło? - dopytywał Dev4ever.

- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12101
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
Rzeczywiście, zaraz poprawię. Typowy błąd jak operuje się dużą ilością ludzi w opowiadaniu, można się zapomnieć.Yossarian pisze:Pyta się Silvera, a odpowiada Szatan?

I regret nothing
Dzienisowi bym zrobił kawę z amolem, reszcie z jakimiś narkotykami 

To będzie dobre, co się odplebani w następnej części



To będzie dobre, co się odplebani w następnej części

Ostatnio zmieniony 03 lut 2018, 21:15 przez Szynkacz, łącznie zmieniany 1 raz.
- Pan Szatan
- Modder
- Posty: 6207
- Rejestracja: 05 gru 2013, 13:16
- Lokalizacja: Paradise
- Postawił piwo: 5 razy
- Otrzymał piwo: 8 razy
- Kontakt:
Gdzie następne części ja sie pytam? Pisz dzines, pisz 

I'm fucking insane in the brain. 

- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12101
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
c.d.
Yoss, Dzienis, P.Szatan i Komar już mieli schodzić znów do piwnicy, gdy wtem ktoś zaczął łomotać do drzwi bazy.
- Kiego chuja znowu tam licho niesie? - wkurwił się Yossarian, po czym wyjrzał przez wizjer - O kurwa, to Tiq...
- Ja pierdolę, otwórz mu - nalegał Komar - w końcu to jego baza...
Grabarz szybko otworzył zamek i do środka wtargnął Tiq trzymający jedną ręką jakąś niewysoką postać z workiem na głowie.
- Szybko zamykaj - ponaglał Yossa Head Admin.
- A ty gdzieżeś się tyle czasu pałętał, hę? - zapytał Dzienis - I kto to kurwa jest?
- Zaraz wyjaśnię. Najpierw przynieście jakieś krzesło i pomóżcie mi go związać - polecił Tiq, po czym rzucił okiem w stronę włazu i zdębiał...
- Wchodziliście tam? - spytał przerażony.
- Tak, ale jeszcze nie widzieliśmy kogo tam trzymasz, bo w międzyczasie wyskoczył nam poważny problem - zaczął wyjaśniać Pan Szatan.
- Nie widzieliście? Całe szczęście. Zamknijcie to i zasłońcie z powrotem kanapą. Skąd w ogóle znaliście szyfr? - dziwił się Tiq w międzyczasie przywiązując swego towarzysza grubym sznurem do oparcia krzesła.
- Był dość... ekhm... prosty do odszyfrowania - zaczął niepewnie Dzienis - poza tym Iquid pomógł go nam odgadnąć za pomocą zagadki...
- Kurwa, wiedziałem że wtajemniczenie go w to było złym pomysłem - irytował się Tiq kończąc trzeci węzeł.
- Ogólnie to coś ostatnio z Iquidem jest nie tak... Gada od rzeczy... - bąknął Komar.
- Tak? Potem to sprawdzę - rzekł Tiq.
W międzyczasie postać na krześle zaczęła się szamotać i stękać.
- No to kogo żeś tu przyprowadził? - dociekał Yossarian.
- Patrzcie i podziwiajcie... TADAM! - zanucil triumfalnie Senior Admin po czym zdjął worek z głowy zakładnika.
- O kurwa... Po chuj porwałeś Catchynski'ego? - dziwował się Dzines.
- Będzie nam potrzebny - rzucił Tiq - Dobra. Prowadźcie do Iquida. Chcę wyjaśnień.
Wszyscy udali się więc do głównej serwerowni.
- Tiq is back - przywitał się Właściciel.
- Elo. Długo cię nie było. Mamy problem. Zhackowano nam kompy i wykradziono wersję beta Psotala 4 - prosto z mostu wyjaśnił sprawę Radzik - Na 99% był to Loc lub ktoś pracujący na jego zlecenie.
- Ja pierdolę... Ale chujnia... No nic. W takim razie go odzyskamy. To pewnie sprawka MastaDJMaksa, nikt inny by nie współpracował z tą beczką sadła, a ShaQ jest na to zbyt zielony. Odzyskanie tego powinno być pestką... Ech, trza było go ubić jak była okazja. Mięknę na starość... - wzdychał Tiquill - A co z tobą Iquid?
- Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło... - odparł mu enigmatycznie Założyciel Forum, a w jego oczach widać było obłęd...
- Co kurwa? Co z nim jest nie tak? I dlaczego znaleźliście właz? Był przecież ukryty - wkurzał się Admin.
- Chcieliśmy posprzątać i tak jakoś przypadkiem znaleźliśmy - tłumaczył Radzik - Nadal nie wiemy kogo tam ukrywasz...
- I mam nadzieję, że prędko się nie dowiecie. Zaraz zmienię szyfr. Był za prosty... Poznanie istoty która tam jest będzie ostatecznością. Jej ożywienie zostawiam na najczarniejszą godzinę, gdy nie będziemy mieć już nic do stracenia... - powiedział tajemniczo Tiquill...
- Hej. On przyniósł ze sobą Kaczyńskiego - walnął od tak z grubej rury Pan Szatan.
- Że kurwa co?! - Rycho3D aż wypluł szluga z ust.
- To część pewnego planu na który wpadłem podczas kuracji w Sanitarium...eee... tzn. w sanatorium - tłumaczył się Teeq.
- Wiesz, że mogłeś przez to ściągnąć na nas ogromne kłopoty? - rzekł groźnie Silver Dragon.
- Wiem, że teraz to my mamy asa w rękawie, a rząd będzie tańczył jak mu zagramy, bo to my mamy ich wodza - odparł dumnie Tiq.
- To cholernie niebezpieczne i ryzykowne - rzekł sceptycznie Dev4ever.
- Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa - podsumował Tiquill - Dobra. Postalem i Iquidem zajmiemy się potem. Teraz czas na to, by Kaczyński wykonał kilka telefonów...
Wszyscy udali się do pokoju w którym przebywał związany Prezes PISSu.
- Trzymaj tą kartkę. Masz zadzwonić do Zbigniewa Ziobry czy kto tam teraz jest twoją główną marionetką i przeczytać mu listę żądań - rozkazał mu Tiq - Jeśli piśniesz choć słówko o twoim miejscu pobytu to wyrwę ci paznokcie - dodał przekazując Jarowi telefon komórkowy Nokia 3310i.
- Przecież miałem zasłonięte oczy, nie wiem gdzie jestem - Kaczyński popatrzył się na niego jak na idiotę, po czym wybrał jakiś numer i zadzwonił. Po chwili ktoś odebrał.
- Zbigniew? Tak to ja. Tak, zostałem porwany. Nie, mam się dobrze. Mają długą listę żądań. Po pierwsze to... eee... wyczyść ciasteczka? - nie rozumiał Kaczyński.
- Usunąć Cookies, tzn. usunąć Kukiza ze stanowiska - wyjaśnił Tiq, który w tym czasie stał nad nim z pistoletem wycelowanym w jego kolano.
- Taak. Usunąć Kukiza. Po drugie to wyjść z Uni Euro... OPERACJA HADES, POWTARZAM ZARZĄDZIĆ OPERACJĘ HADES!!!... - nie dokończył Kaczyński, bo Tiquill wyrwał mu telefon z rąk, po czym uderzył Kaczora z liścia w ryj.
- Coś ty powiedział?! Jaka Operacja Hades? Co to oznacza??! - darł się Tiquill.
- Jajco. Nie oddam władzy w tak żałosny sposób. Wolę już zniszczyć ten kraj, ten chlew osrany gównem. To już jest koniec. Możesz mnie nawet zabić, to niczego nie zmieni - uśmiechnął się Kaczyński nie zważająć na rosnącego sińca pod okiem.
- Gadaj kurwa co to za Operacja! - wkurwiał się Tiq, po czym przyjebał Kaczorowi drugiego luta w mordę.
- Oznacz... wypowiedzenie wojny Rosji... - jąkał sie Kaczyński zalewając się krwią - Związek Radziecki... tzn. Rosja... tzn. Putin... w odpowiedzi... wystrzelą w Polskę kilkadziesiąt głowic jądrowych i broń chemiczną...
- NIEEEEEE!!!! - wrzeszczał Tiquill i zaczął kopać Kaczyńskiego.
- KUUUUURWAAA - darli się pozostali userzy.
- A może on blefuje? - zapytał jedyny przytomnie Radzik.
- Niestety chyba nie - powiedział Dev4ever - Patrzcie, w telewizji właśnie mówią o tym...
"Wiadomości TVP 1"
- Krzysztof Ziemiec, witam państwa w tym specjalnym wydaniu Wiadomości... tragicznym wydaniu... Właśnie dowiedzieliśmy się, że polski rząd wypowiedział wojnę Związkowi Radzie... tzn. Rosji. Według doniesień naszego korespondenta w odpowiedzi na to Władimir Putin wydał rozkaz wystrzelenia rakiet dalekosiężnych z bronią jądrową i chemiczną na terytorium naszego kraju... Łączymy się z naszym korespondentem, halo Moskwa? Halo?
Po chwili ukazał się obraz z kamery leżącej na ziemi obok martwego korespondenta TVP.
- Proszę państwa... to straszne... to najprawdopodobniej koniec Polski jaką znaliśmy. Rakiety mają dolecieć do celu za kilkadziesiąt minut. Było mi bardzo miło służyć państwu przez te lata... Dho whidzhenja - zabełkotał Krzysztof Ziemiec z lufą w ustach, po czym wystrzelił.
Obraz z kamery urywa się...
- Kurwa Tiquill, gagatku kochany, coś ty odjebał... - dziwił się zszokowany Silver Dragon.
- Czemu, ach czemu, ach czemu! - lamentował Szynkacz który właśnie przyniósł kawę i z przerażenia aż wylał ją sobie na stopy - AAAAA!!!!!
- No to wpędziłeś nas w niezłą kabałę - mruknął Piroziom.
- Nie rzucim ziemii skąd nasz ród, nie damy się wrogowi, polski my naród, polski ród, królewski szczep atomowy! - zanucił Zaver.
- Czy tutaj jesteśmy względnie bezpieczni? - zapytał praktycznie Radzik.
- Taak. W końcu to kilkadziesiąt metrów pod ziemią. Mamy zapasy żarcia i wody na kilka miesięcy - odparł markotnie Tiquill.
- Szkoda, że nam zajebali Psotala 4, mielibyśmy chociaż w co grać - zasmucił się Pan Szatan.
- Odzyskamy go. Jak już sytuacja się nieco uspokoi - powiedział Tiq.
- A co z nim? - Rycho3D wskazał na zmasakrowanego Kaczyńskiego.
- Nie wiem. Powinienem go zabić... ale co to da? Zastanowię się nad tym później. Na razie musimy przetrwać atak.
- Za... zabiłem... S-Stonogę... eee... - zabełkotał zmasakrowany Catch'yński.
- Aha - odburknął mu Dzienis - Masz coś jeszcze do powiedzenia zdrajco narodu?
- Pies go jebał. Mówiłem niedawno o czarnej godzinie. Wygląda na to, że jest bliżej niż myśleliśmy. Wkrótce odhibernujemy naszego przyjaciela - dodał enigmatycznie Tiq...
Cała ekipa udała się się do serwerowni obserwować monitoring. Na ekranach widzieli zbliżające się rakiety ZSRRu... tzn. Rosji. Były już nad terytorium Białorusi...
- Zostało nam niewiele czasu - stwierdził Tiq - Radzik, rób kopię zapasową forum i strony, niedługo wysiądzie Internet. Iquid chodź no tu i... Iquid?! - Tiquill obrócił się i ujrzał Iquida który przez ostatnie kilkanaście minut milczał. Widok ten przeraził go bardziej niż wszelkie inne wydarzenia dziejące się ostatnio...
c.d.n.
PS: Przedostatnia część trzeciego sezonu.
Yoss, Dzienis, P.Szatan i Komar już mieli schodzić znów do piwnicy, gdy wtem ktoś zaczął łomotać do drzwi bazy.
- Kiego chuja znowu tam licho niesie? - wkurwił się Yossarian, po czym wyjrzał przez wizjer - O kurwa, to Tiq...
- Ja pierdolę, otwórz mu - nalegał Komar - w końcu to jego baza...
Grabarz szybko otworzył zamek i do środka wtargnął Tiq trzymający jedną ręką jakąś niewysoką postać z workiem na głowie.
- Szybko zamykaj - ponaglał Yossa Head Admin.
- A ty gdzieżeś się tyle czasu pałętał, hę? - zapytał Dzienis - I kto to kurwa jest?
- Zaraz wyjaśnię. Najpierw przynieście jakieś krzesło i pomóżcie mi go związać - polecił Tiq, po czym rzucił okiem w stronę włazu i zdębiał...
- Wchodziliście tam? - spytał przerażony.
- Tak, ale jeszcze nie widzieliśmy kogo tam trzymasz, bo w międzyczasie wyskoczył nam poważny problem - zaczął wyjaśniać Pan Szatan.
- Nie widzieliście? Całe szczęście. Zamknijcie to i zasłońcie z powrotem kanapą. Skąd w ogóle znaliście szyfr? - dziwił się Tiq w międzyczasie przywiązując swego towarzysza grubym sznurem do oparcia krzesła.
- Był dość... ekhm... prosty do odszyfrowania - zaczął niepewnie Dzienis - poza tym Iquid pomógł go nam odgadnąć za pomocą zagadki...
- Kurwa, wiedziałem że wtajemniczenie go w to było złym pomysłem - irytował się Tiq kończąc trzeci węzeł.
- Ogólnie to coś ostatnio z Iquidem jest nie tak... Gada od rzeczy... - bąknął Komar.
- Tak? Potem to sprawdzę - rzekł Tiq.
W międzyczasie postać na krześle zaczęła się szamotać i stękać.
- No to kogo żeś tu przyprowadził? - dociekał Yossarian.
- Patrzcie i podziwiajcie... TADAM! - zanucil triumfalnie Senior Admin po czym zdjął worek z głowy zakładnika.
- O kurwa... Po chuj porwałeś Catchynski'ego? - dziwował się Dzines.
- Będzie nam potrzebny - rzucił Tiq - Dobra. Prowadźcie do Iquida. Chcę wyjaśnień.
Wszyscy udali się więc do głównej serwerowni.
- Tiq is back - przywitał się Właściciel.
- Elo. Długo cię nie było. Mamy problem. Zhackowano nam kompy i wykradziono wersję beta Psotala 4 - prosto z mostu wyjaśnił sprawę Radzik - Na 99% był to Loc lub ktoś pracujący na jego zlecenie.
- Ja pierdolę... Ale chujnia... No nic. W takim razie go odzyskamy. To pewnie sprawka MastaDJMaksa, nikt inny by nie współpracował z tą beczką sadła, a ShaQ jest na to zbyt zielony. Odzyskanie tego powinno być pestką... Ech, trza było go ubić jak była okazja. Mięknę na starość... - wzdychał Tiquill - A co z tobą Iquid?
- Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło... - odparł mu enigmatycznie Założyciel Forum, a w jego oczach widać było obłęd...
- Co kurwa? Co z nim jest nie tak? I dlaczego znaleźliście właz? Był przecież ukryty - wkurzał się Admin.
- Chcieliśmy posprzątać i tak jakoś przypadkiem znaleźliśmy - tłumaczył Radzik - Nadal nie wiemy kogo tam ukrywasz...
- I mam nadzieję, że prędko się nie dowiecie. Zaraz zmienię szyfr. Był za prosty... Poznanie istoty która tam jest będzie ostatecznością. Jej ożywienie zostawiam na najczarniejszą godzinę, gdy nie będziemy mieć już nic do stracenia... - powiedział tajemniczo Tiquill...
- Hej. On przyniósł ze sobą Kaczyńskiego - walnął od tak z grubej rury Pan Szatan.
- Że kurwa co?! - Rycho3D aż wypluł szluga z ust.
- To część pewnego planu na który wpadłem podczas kuracji w Sanitarium...eee... tzn. w sanatorium - tłumaczył się Teeq.
- Wiesz, że mogłeś przez to ściągnąć na nas ogromne kłopoty? - rzekł groźnie Silver Dragon.
- Wiem, że teraz to my mamy asa w rękawie, a rząd będzie tańczył jak mu zagramy, bo to my mamy ich wodza - odparł dumnie Tiq.
- To cholernie niebezpieczne i ryzykowne - rzekł sceptycznie Dev4ever.
- Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa - podsumował Tiquill - Dobra. Postalem i Iquidem zajmiemy się potem. Teraz czas na to, by Kaczyński wykonał kilka telefonów...
Wszyscy udali się do pokoju w którym przebywał związany Prezes PISSu.
- Trzymaj tą kartkę. Masz zadzwonić do Zbigniewa Ziobry czy kto tam teraz jest twoją główną marionetką i przeczytać mu listę żądań - rozkazał mu Tiq - Jeśli piśniesz choć słówko o twoim miejscu pobytu to wyrwę ci paznokcie - dodał przekazując Jarowi telefon komórkowy Nokia 3310i.
- Przecież miałem zasłonięte oczy, nie wiem gdzie jestem - Kaczyński popatrzył się na niego jak na idiotę, po czym wybrał jakiś numer i zadzwonił. Po chwili ktoś odebrał.
- Zbigniew? Tak to ja. Tak, zostałem porwany. Nie, mam się dobrze. Mają długą listę żądań. Po pierwsze to... eee... wyczyść ciasteczka? - nie rozumiał Kaczyński.
- Usunąć Cookies, tzn. usunąć Kukiza ze stanowiska - wyjaśnił Tiq, który w tym czasie stał nad nim z pistoletem wycelowanym w jego kolano.
- Taak. Usunąć Kukiza. Po drugie to wyjść z Uni Euro... OPERACJA HADES, POWTARZAM ZARZĄDZIĆ OPERACJĘ HADES!!!... - nie dokończył Kaczyński, bo Tiquill wyrwał mu telefon z rąk, po czym uderzył Kaczora z liścia w ryj.
- Coś ty powiedział?! Jaka Operacja Hades? Co to oznacza??! - darł się Tiquill.
- Jajco. Nie oddam władzy w tak żałosny sposób. Wolę już zniszczyć ten kraj, ten chlew osrany gównem. To już jest koniec. Możesz mnie nawet zabić, to niczego nie zmieni - uśmiechnął się Kaczyński nie zważająć na rosnącego sińca pod okiem.
- Gadaj kurwa co to za Operacja! - wkurwiał się Tiq, po czym przyjebał Kaczorowi drugiego luta w mordę.
- Oznacz... wypowiedzenie wojny Rosji... - jąkał sie Kaczyński zalewając się krwią - Związek Radziecki... tzn. Rosja... tzn. Putin... w odpowiedzi... wystrzelą w Polskę kilkadziesiąt głowic jądrowych i broń chemiczną...
- NIEEEEEE!!!! - wrzeszczał Tiquill i zaczął kopać Kaczyńskiego.
- KUUUUURWAAA - darli się pozostali userzy.
- A może on blefuje? - zapytał jedyny przytomnie Radzik.
- Niestety chyba nie - powiedział Dev4ever - Patrzcie, w telewizji właśnie mówią o tym...
"Wiadomości TVP 1"
- Krzysztof Ziemiec, witam państwa w tym specjalnym wydaniu Wiadomości... tragicznym wydaniu... Właśnie dowiedzieliśmy się, że polski rząd wypowiedział wojnę Związkowi Radzie... tzn. Rosji. Według doniesień naszego korespondenta w odpowiedzi na to Władimir Putin wydał rozkaz wystrzelenia rakiet dalekosiężnych z bronią jądrową i chemiczną na terytorium naszego kraju... Łączymy się z naszym korespondentem, halo Moskwa? Halo?
Po chwili ukazał się obraz z kamery leżącej na ziemi obok martwego korespondenta TVP.
- Proszę państwa... to straszne... to najprawdopodobniej koniec Polski jaką znaliśmy. Rakiety mają dolecieć do celu za kilkadziesiąt minut. Było mi bardzo miło służyć państwu przez te lata... Dho whidzhenja - zabełkotał Krzysztof Ziemiec z lufą w ustach, po czym wystrzelił.
Obraz z kamery urywa się...
- Kurwa Tiquill, gagatku kochany, coś ty odjebał... - dziwił się zszokowany Silver Dragon.
- Czemu, ach czemu, ach czemu! - lamentował Szynkacz który właśnie przyniósł kawę i z przerażenia aż wylał ją sobie na stopy - AAAAA!!!!!
- No to wpędziłeś nas w niezłą kabałę - mruknął Piroziom.
- Nie rzucim ziemii skąd nasz ród, nie damy się wrogowi, polski my naród, polski ród, królewski szczep atomowy! - zanucił Zaver.
- Czy tutaj jesteśmy względnie bezpieczni? - zapytał praktycznie Radzik.
- Taak. W końcu to kilkadziesiąt metrów pod ziemią. Mamy zapasy żarcia i wody na kilka miesięcy - odparł markotnie Tiquill.
- Szkoda, że nam zajebali Psotala 4, mielibyśmy chociaż w co grać - zasmucił się Pan Szatan.
- Odzyskamy go. Jak już sytuacja się nieco uspokoi - powiedział Tiq.
- A co z nim? - Rycho3D wskazał na zmasakrowanego Kaczyńskiego.
- Nie wiem. Powinienem go zabić... ale co to da? Zastanowię się nad tym później. Na razie musimy przetrwać atak.
- Za... zabiłem... S-Stonogę... eee... - zabełkotał zmasakrowany Catch'yński.
- Aha - odburknął mu Dzienis - Masz coś jeszcze do powiedzenia zdrajco narodu?
- Pies go jebał. Mówiłem niedawno o czarnej godzinie. Wygląda na to, że jest bliżej niż myśleliśmy. Wkrótce odhibernujemy naszego przyjaciela - dodał enigmatycznie Tiq...
Cała ekipa udała się się do serwerowni obserwować monitoring. Na ekranach widzieli zbliżające się rakiety ZSRRu... tzn. Rosji. Były już nad terytorium Białorusi...
- Zostało nam niewiele czasu - stwierdził Tiq - Radzik, rób kopię zapasową forum i strony, niedługo wysiądzie Internet. Iquid chodź no tu i... Iquid?! - Tiquill obrócił się i ujrzał Iquida który przez ostatnie kilkanaście minut milczał. Widok ten przeraził go bardziej niż wszelkie inne wydarzenia dziejące się ostatnio...
c.d.n.
PS: Przedostatnia część trzeciego sezonu.

I regret nothing
- Pan Szatan
- Modder
- Posty: 6207
- Rejestracja: 05 gru 2013, 13:16
- Lokalizacja: Paradise
- Postawił piwo: 5 razy
- Otrzymał piwo: 8 razy
- Kontakt:
MPUPSI 4: Poland LostYossarian pisze:O w duupę, niezły hardcore. Część 4 to będzie Fallout PSI?

I'm fucking insane in the brain. 

- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12101
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
c.d.
- Iquid... C-co z t-tobą?! - przeraził się Tiquill
Iquid miał przerażająco wykrzywioną twarz, wyszczerzone zęby aż po krwiste dziąsła i całkowicie czarne białka oczu oraz bladą skórę.
- Madariatza das perifa Lil cabisa micaolazoda saanire caosago of fifia balzodizodarasa iada - wystękał nieswoim, nieludzkim i nienaturalnym głosem Iquid - Nonuca gohulime: micama adoianu mada, faods beliorebe, soba ooanoa cabisa luciftias!!! AAArgh!!! - wrzeszczał Iquid, a raczej coś co było w jego ciele...
- To nie jest Iquid! - krzyknął przestraszony Komar.
- Coś go opętało... Możliwe że sam Szatan! - dodał zdygany Silver Dragon.
- J-ja nie m-mam z t-tym n-nic wspólnego! - zaręczał Pan Szatan.
- Pewnie że nie ty! Trzymajcie go! Zwiążemy go i do komórki z Kaczyńskim! - rozkazał Tiquill.
Radzik, Yoss, Rycho, Piro, Dzienis i Silver Dragon próbowali przytrzymać Iquida, ale ten był nieziemsko silny i nie szło go utrzymać. Po chwili Pan Szatan, Komar, Szynkacz, Dev4ever i Zaver pomogli pozostałym i ostatecznie cała grupa wręcz usiadła na Założycielu PSI, w końcu pod tym ciężarem z ogromnym trudem mogli go utrzymać. Tiquill w tym czasie związał go jak szynkę parmeńską, po czym dla pewności owinął go jeszcze taśmą i spiął pasem mocującym.
- Dawajcie go do komórki! - rozkazał Tiq, po czym wszyscy chwycili Iquida za co popadnie i zawlekli go do pomieszczenia w którym przebywał już Kaczyński. Wrzucili go do środka i zamknęli drzwi podwójnie na zamek, po czym podparli dla pewności ołowianymi belkami.
- No - stwierdził Tiq - na razie mamy go z głowy.
- Panowie nie chcę nic mówić, ale za jakieś 3 minuty mamy Final Countdown - powiedział markotnie Radzik.
- Ech... A w ogóle to gdzie jest Mniszka? - zapytał Pan Szatan.
- Chyba poszła do kibla. Pewnie ma okresy albo coś - odpowiedział Szynkacz.
- To może sprawdzę co z nią jest - rzekł P. Szatan.
- Opanuj się Panie Spermiarzu! - zawołał za nim Szynkacz.
- Co za różnica? I tak jest koniec świata - rzucił P. Szatan idąc już do kibla. Akurat natknął się na Mniszkę gdy ta już wychodziła.
- Co tam, wszystko gra? - zagadnął ją.
- Powiedzmy - odparła Mniszka - Coś się dzieje? Słyszałam jakieś hałasy...
- Wszystko się dzieje. Ogólnie to mamy apokalipsę - wyjaśnił Szan Patan.
- Świe-tnie. I co teraz?
- Chodź ze mną. Znam tu jedno fajne miejsce. Chętnie ci coś pokażę... - rzucił tajemniczo Pan Szatan, po czym chwycił ją za rękę i zaprowadził w sobie znanym kierunku...
Warszawa, Plac Zbawiciela
- Czemu, ach czemu, ach czemu!!! - lamentował Loc widząc, że koniec świata jest bliski...
- Nie wiem, ach nie wiem, dlaczego właśnie teraz?! - wtórował mu MaxKing - dlaczego jesteśmy ateistami? Nie pójdziemy do nieba...
- Zdrowaś Mario, łaskiś pełna... Błogosławionaś ty... jak to dalej szło? - zapytał Loc który zapomniał modlitwy.
- Za późno, ach za późno! Budda i tak nam nie wybaczy! - szlochał MaxKing po czym zaczął walić głową w biurko.
- N-nie ma już żadnej szansy n-na r-ratunek? - zapytał zrozpaczony ShaQ.
- Żadnej! Jesteśmy w samym centrum stolicy tego kraju! Zginiemy w mgnieniu oka! - rozpaczał dalej MaxKing.
- Skoro już po ptokach to... Max... Zawsze czułem do ciebie pociąg... Kochajmy się tu i teraz i tak nie mamy nic do stracenia! Pójdź w me ramiona mój luby! - zawołał Loc.
MastaDJMax nie czekał dłużej, tylko zdjął swój długi płaszcz i wskoczył na Loca, po czym jął wykonywać z nim czynności od których ShaQowi zrobiło się niedobrze...
Były moderator i Chwast w jednym zwymiotował na podłogę, po czym kątem oka wycierając usta dostrzegł zbliżające się pociski rakietowe niczym w końcówce filmu Postal. Niestety teraz nie był to film, lecz brutalna rzeczywistość.
Nagle ShaQa coś olśniło. Przypomniał sobie najsłabszą czwartą część trylogii Indiany Jonesa, po czym pobiegł do kuchni, otworzył lodówkę i zaczął szybko ją opróżniać. Wyjebał żarcie i półki, gdy nagle coś sobie jeszcze przypomniał. Szybko pobiegł do stanowiska komputerowego starając się nie patrzeć na sodomię uprawianą przez wspólników i wyjął pendrive'a podpisanego "Psotal 4". Włożył go do kieszeni, wrócił do kuchni, wszedł do lodówki, jako że był mały i szczupły zmieścił się bez większych problemów. Zamknął drzwi i w tym samym momencie usłyszał ogromny huk. Pociski zbombardowały Warszawę i zniszczyły w kilka chwil 98% miasta. Ogromna siła zmiotła większość budynku w którym przebywali, splecione ciała MaxKinga i Loca spopieliły się w krótką chwilę, a budynek zawalił się w kilkanaście sekund.
Warszawa przestała istnieć...
Pakistan, Nanga Parbat, 7200m.n.p.m.
- Masz go tylko utrzymać! Wytrzymaj kilka minut! - krzyczał z całych sił Prawdziwy 666 do drugiego pilota helikoptera.
Mimo dobrej pogody helikopter miał olbrzymie problemy z utrzymaniem pionu w tym rzadkim powietrzu.
- Pospiesz się! - krzyknął do Prawdziwego drugi pilot, którym był Jerzy Owsiak.
Prawdziwy szybko zeskoczył na zbocze i znalazł jamę. Musiał się spieszyć, stawką było ludzkie życie... Kilka minut grzebania i...
- Ha! Znalazłem cię! - zawołał radośnie P666, po czym wyjął skostniałego Tomasza "Czapkinsa" Mackiewicza z jamy śnieżnej.
Następnie zarzucił wystygłe ciało na plecy i udał się z powrotem w kierunku śmigłowca.
- Daj trochę wyżej! - krzyknął do Owsiaka - Nie zejdę z nim, jest za zimno!
W końcu po kilku próbach udało mu się wrzucić Mrożonkę Himalajską na pokład, a następnie samemu wskoczyć...
- Dawaj mi stery! Spierdalamy na dół, tu nie ma czym oddychać i na czym kręcić śmigłem! - powiedział podjarany P666 do Jerzego.
- Dobra robota brachu - odparł Owsik i przykleił Prawdziwemu serduszko WOŚPu na pierś.
- Potem wracamy do Polski. Ciekawe co tam ciekawego w naszej ojczyźnie...
Siedziba PSI
- Gdzie Pan Szatan? - zapytał Dev4ever
- A chuj go wie - odparł Komar
- Srał go pies. Zostało 10 sekund... - rzekł cały spięty w oczekiwaniu Radzik...
8...
- Kurwa, boję się... - smucił się Szynkacz
6...
- Ja też - powiedział Piroziom
4...
- Gdzie jest Tiq? - zapytał Rycho3D
2...
- Gdzieś poszedł, mówił że wkrótce do nas dołączy - odparł mu Yossarian
0,1...
Migające kropki na ekranach zawisły nad większymi miastami Polski, a przynajmniej tyle ile uchwyciły radary PSI. W oddali dało się usłyszeć stłumiony huk.
- Jebły - potwierdził Radzik.
- Najbliższa z nich uderzyła 26 km od nas - dodał Silver Dragon - Tu pod ziemią jesteśmy bezpieczni...
- I tak się boję - powtórzył Szynkacz.
- Wszyscy się boimy. W końcu jest apokalipsa... - mruknął Dzienis.
- Nie lękajcie się - odezwał się nagle ktoś zza ich pleców. Głos jakby znany, ale nieco już zapomniany...
- Co jest... - bąknął Yossarian i odwrócił się. Wszyscy się odwrócili.
Za nimi stał uśmiechnięty Tiquill i ktoś jeszcze. Ktoś kto w tych trudnych apokaliptycznych czasach przywrócił nadzieję w ich serca. Wlał otuchy w ich ludzkie powłoki. Przyspieszył bicie ich serc i ruchy robaczkowe jelit. Oświecił ich umysły i wyostrzył zmysły.
Z nim mogli liczyć na lepsze jutro. Na lepszą Polskę. Na rozwiązanie licznych problemów. Mając kogoś takiego bomby Putina gówno mogły im zrobić.
- To jest piękne... - wzruszył się Yossarian.
- Nieprawdaż? - uśmiechnął się Tiquill...
KONIEC SEZONU CZWARTEGO
Scenariusz i reżyseria - Dzienis&Stoletz
Produkcja - Studio ATM Rozrywka
Scenografia - Człowiek Biegunka
Muzyka - Hans Zimmer
Obsada:
Tiquill - jako Tiquill
Dzienis - jako Dzienis
Radzik - jako Radzik
Yossarian - jako Yossarian
Pan Szatan - jako Szan Patan
Szynkacz - jako SpermiarzPL
Loc - jako Chwast
(...)
Epilog...
- Nonuca gohulime yaripesol, das aberaasasa nonucafe jimicalzodoma larasada tofejilo marebe pereryo Idogio od terezodualpe!!!! AAAARGHHH - wykrzyknął zakrwawionymi ustami Iquid, po czym zanurzył zęby w trzewia Kaczyńskiego by skosztować jego wątroby...

- Iquid... C-co z t-tobą?! - przeraził się Tiquill
Iquid miał przerażająco wykrzywioną twarz, wyszczerzone zęby aż po krwiste dziąsła i całkowicie czarne białka oczu oraz bladą skórę.
- Madariatza das perifa Lil cabisa micaolazoda saanire caosago of fifia balzodizodarasa iada - wystękał nieswoim, nieludzkim i nienaturalnym głosem Iquid - Nonuca gohulime: micama adoianu mada, faods beliorebe, soba ooanoa cabisa luciftias!!! AAArgh!!! - wrzeszczał Iquid, a raczej coś co było w jego ciele...
- To nie jest Iquid! - krzyknął przestraszony Komar.
- Coś go opętało... Możliwe że sam Szatan! - dodał zdygany Silver Dragon.
- J-ja nie m-mam z t-tym n-nic wspólnego! - zaręczał Pan Szatan.
- Pewnie że nie ty! Trzymajcie go! Zwiążemy go i do komórki z Kaczyńskim! - rozkazał Tiquill.
Radzik, Yoss, Rycho, Piro, Dzienis i Silver Dragon próbowali przytrzymać Iquida, ale ten był nieziemsko silny i nie szło go utrzymać. Po chwili Pan Szatan, Komar, Szynkacz, Dev4ever i Zaver pomogli pozostałym i ostatecznie cała grupa wręcz usiadła na Założycielu PSI, w końcu pod tym ciężarem z ogromnym trudem mogli go utrzymać. Tiquill w tym czasie związał go jak szynkę parmeńską, po czym dla pewności owinął go jeszcze taśmą i spiął pasem mocującym.
- Dawajcie go do komórki! - rozkazał Tiq, po czym wszyscy chwycili Iquida za co popadnie i zawlekli go do pomieszczenia w którym przebywał już Kaczyński. Wrzucili go do środka i zamknęli drzwi podwójnie na zamek, po czym podparli dla pewności ołowianymi belkami.
- No - stwierdził Tiq - na razie mamy go z głowy.
- Panowie nie chcę nic mówić, ale za jakieś 3 minuty mamy Final Countdown - powiedział markotnie Radzik.
- Ech... A w ogóle to gdzie jest Mniszka? - zapytał Pan Szatan.
- Chyba poszła do kibla. Pewnie ma okresy albo coś - odpowiedział Szynkacz.
- To może sprawdzę co z nią jest - rzekł P. Szatan.
- Opanuj się Panie Spermiarzu! - zawołał za nim Szynkacz.
- Co za różnica? I tak jest koniec świata - rzucił P. Szatan idąc już do kibla. Akurat natknął się na Mniszkę gdy ta już wychodziła.
- Co tam, wszystko gra? - zagadnął ją.
- Powiedzmy - odparła Mniszka - Coś się dzieje? Słyszałam jakieś hałasy...
- Wszystko się dzieje. Ogólnie to mamy apokalipsę - wyjaśnił Szan Patan.
- Świe-tnie. I co teraz?
- Chodź ze mną. Znam tu jedno fajne miejsce. Chętnie ci coś pokażę... - rzucił tajemniczo Pan Szatan, po czym chwycił ją za rękę i zaprowadził w sobie znanym kierunku...
Warszawa, Plac Zbawiciela
- Czemu, ach czemu, ach czemu!!! - lamentował Loc widząc, że koniec świata jest bliski...
- Nie wiem, ach nie wiem, dlaczego właśnie teraz?! - wtórował mu MaxKing - dlaczego jesteśmy ateistami? Nie pójdziemy do nieba...
- Zdrowaś Mario, łaskiś pełna... Błogosławionaś ty... jak to dalej szło? - zapytał Loc który zapomniał modlitwy.
- Za późno, ach za późno! Budda i tak nam nie wybaczy! - szlochał MaxKing po czym zaczął walić głową w biurko.
- N-nie ma już żadnej szansy n-na r-ratunek? - zapytał zrozpaczony ShaQ.
- Żadnej! Jesteśmy w samym centrum stolicy tego kraju! Zginiemy w mgnieniu oka! - rozpaczał dalej MaxKing.
- Skoro już po ptokach to... Max... Zawsze czułem do ciebie pociąg... Kochajmy się tu i teraz i tak nie mamy nic do stracenia! Pójdź w me ramiona mój luby! - zawołał Loc.
MastaDJMax nie czekał dłużej, tylko zdjął swój długi płaszcz i wskoczył na Loca, po czym jął wykonywać z nim czynności od których ShaQowi zrobiło się niedobrze...
Były moderator i Chwast w jednym zwymiotował na podłogę, po czym kątem oka wycierając usta dostrzegł zbliżające się pociski rakietowe niczym w końcówce filmu Postal. Niestety teraz nie był to film, lecz brutalna rzeczywistość.
Nagle ShaQa coś olśniło. Przypomniał sobie najsłabszą czwartą część trylogii Indiany Jonesa, po czym pobiegł do kuchni, otworzył lodówkę i zaczął szybko ją opróżniać. Wyjebał żarcie i półki, gdy nagle coś sobie jeszcze przypomniał. Szybko pobiegł do stanowiska komputerowego starając się nie patrzeć na sodomię uprawianą przez wspólników i wyjął pendrive'a podpisanego "Psotal 4". Włożył go do kieszeni, wrócił do kuchni, wszedł do lodówki, jako że był mały i szczupły zmieścił się bez większych problemów. Zamknął drzwi i w tym samym momencie usłyszał ogromny huk. Pociski zbombardowały Warszawę i zniszczyły w kilka chwil 98% miasta. Ogromna siła zmiotła większość budynku w którym przebywali, splecione ciała MaxKinga i Loca spopieliły się w krótką chwilę, a budynek zawalił się w kilkanaście sekund.
Warszawa przestała istnieć...
Pakistan, Nanga Parbat, 7200m.n.p.m.
- Masz go tylko utrzymać! Wytrzymaj kilka minut! - krzyczał z całych sił Prawdziwy 666 do drugiego pilota helikoptera.
Mimo dobrej pogody helikopter miał olbrzymie problemy z utrzymaniem pionu w tym rzadkim powietrzu.
- Pospiesz się! - krzyknął do Prawdziwego drugi pilot, którym był Jerzy Owsiak.
Prawdziwy szybko zeskoczył na zbocze i znalazł jamę. Musiał się spieszyć, stawką było ludzkie życie... Kilka minut grzebania i...
- Ha! Znalazłem cię! - zawołał radośnie P666, po czym wyjął skostniałego Tomasza "Czapkinsa" Mackiewicza z jamy śnieżnej.
Następnie zarzucił wystygłe ciało na plecy i udał się z powrotem w kierunku śmigłowca.
- Daj trochę wyżej! - krzyknął do Owsiaka - Nie zejdę z nim, jest za zimno!
W końcu po kilku próbach udało mu się wrzucić Mrożonkę Himalajską na pokład, a następnie samemu wskoczyć...
- Dawaj mi stery! Spierdalamy na dół, tu nie ma czym oddychać i na czym kręcić śmigłem! - powiedział podjarany P666 do Jerzego.
- Dobra robota brachu - odparł Owsik i przykleił Prawdziwemu serduszko WOŚPu na pierś.
- Potem wracamy do Polski. Ciekawe co tam ciekawego w naszej ojczyźnie...
Siedziba PSI
- Gdzie Pan Szatan? - zapytał Dev4ever
- A chuj go wie - odparł Komar
- Srał go pies. Zostało 10 sekund... - rzekł cały spięty w oczekiwaniu Radzik...
8...
- Kurwa, boję się... - smucił się Szynkacz
6...
- Ja też - powiedział Piroziom
4...
- Gdzie jest Tiq? - zapytał Rycho3D
2...
- Gdzieś poszedł, mówił że wkrótce do nas dołączy - odparł mu Yossarian
0,1...
Migające kropki na ekranach zawisły nad większymi miastami Polski, a przynajmniej tyle ile uchwyciły radary PSI. W oddali dało się usłyszeć stłumiony huk.
- Jebły - potwierdził Radzik.
- Najbliższa z nich uderzyła 26 km od nas - dodał Silver Dragon - Tu pod ziemią jesteśmy bezpieczni...
- I tak się boję - powtórzył Szynkacz.
- Wszyscy się boimy. W końcu jest apokalipsa... - mruknął Dzienis.
- Nie lękajcie się - odezwał się nagle ktoś zza ich pleców. Głos jakby znany, ale nieco już zapomniany...
- Co jest... - bąknął Yossarian i odwrócił się. Wszyscy się odwrócili.
Za nimi stał uśmiechnięty Tiquill i ktoś jeszcze. Ktoś kto w tych trudnych apokaliptycznych czasach przywrócił nadzieję w ich serca. Wlał otuchy w ich ludzkie powłoki. Przyspieszył bicie ich serc i ruchy robaczkowe jelit. Oświecił ich umysły i wyostrzył zmysły.
Z nim mogli liczyć na lepsze jutro. Na lepszą Polskę. Na rozwiązanie licznych problemów. Mając kogoś takiego bomby Putina gówno mogły im zrobić.
- To jest piękne... - wzruszył się Yossarian.
- Nieprawdaż? - uśmiechnął się Tiquill...
KONIEC SEZONU CZWARTEGO
Scenariusz i reżyseria - Dzienis&Stoletz
Produkcja - Studio ATM Rozrywka
Scenografia - Człowiek Biegunka
Muzyka - Hans Zimmer
Obsada:
Tiquill - jako Tiquill
Dzienis - jako Dzienis
Radzik - jako Radzik
Yossarian - jako Yossarian
Pan Szatan - jako Szan Patan
Szynkacz - jako SpermiarzPL
Loc - jako Chwast
(...)
Epilog...
- Nonuca gohulime yaripesol, das aberaasasa nonucafe jimicalzodoma larasada tofejilo marebe pereryo Idogio od terezodualpe!!!! AAAARGHHH - wykrzyknął zakrwawionymi ustami Iquid, po czym zanurzył zęby w trzewia Kaczyńskiego by skosztować jego wątroby...

- Załączniki
-
- Jzk0hUt.jpg (54.91 KiB) Przejrzano 926 razy
I regret nothing