
Będę szczery, nigdy w życiu żadnej wybitnej sztuki nie napisałem i nie będę próbować bo wielkie ambicje z brakiem talentu to nie jest dobre połączenie. Dlatego też historię tę będę kontynuować w tym samym stylu jak lata temu, prostym, nieco debilnym ale w pewien sposób urokliwym swoją prostotą. Mam nadzieję, że komuś się to spodoba.
Część 4
Czas nieokreślony, miejsce też nie do końca wiadomo gdzie, najprawdopodobniej drugi kraniec kosmosu... Samotny statek kosmiczny stoi jak kutas w przestrzeni kosmicznej. Pewien osobnik odzyskuje właśnie przytomność, powoli podnosi się z podłogi uważajac by nie poślizgnąć się na plamie krwi, rozgląda się dookoła statku i w końcu to do niego dotarło. Zrozumiał, że zupełnie jak autor tego opowiadania nie ma pojęcia co tu się odjaniepawla.
Nasz zdezorientowany protagonista niezdecydowanym krokiem udaje się w głąb statku. Zagląda tu i ówdzie aż w końcu trafia do magazynu gdzie zastaje go widok w większości roztrzaskanych skrzyń i pustych plastrach po acodinie. Nagle słychać stukot z wentylacji, tępy protagonista postanawia odnaleźć źródło hałasu i nawet przez chwilę nie pomyślał, że może to być jakaś obca forma życia chcąca brutalnie go zgwałcić i złożyć w nim jaja. No i bardzo dobrze myślał a raczej nie-myślał bo z wentylacji wyskoczyła człekokształtna postać, trzymajaca szczura w zębach.
Blood: Tiquełeł! W końtzu wstaueź! Myślałemł, sze jusz po nas, ale wstałeś wientz jesteśmy ułatołani! - otparł ze swą zdobyczą w ustach.
Tiquill: Tiquełeł? Mówisz do mnie?
Bloodlogiński właśnie poczuł, że gdzieś popełnił błąd ale sam nie do końca wiedział gdzie.
Blood: Nie banuj mnie ze swojego statku adme pls. To wszystko moja wina ale jakoś ci to wynagrodzę!
Tiquill: Wybacz, ale chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Kim jesteś? ... Kim ja jestem? Co tu się tak właściwie stało.
Plot twist roku, zmieszany całą sytuacją Blood odpowiada...
Blood: a
Tiquill: a?
Blood: Nic nie pamiętasz Tiquel?
Tiquel: Nic. Mógłbyś mnie oświecić? Z tego co zrozumiałem to jestem jakiegoś rodzaju adminem i nazywam się Tiquel, tak?
Blood: Ojć.. co ja teraz zrobię, jesteśmy zgubieni! Biada nam! Już nigdy nie zobaczę opadów deszczu!
Tiqel: Spokojnie, wyjaśnij od początku co tu się stało i razem jakoś znajdziemy rozwiązanie.
Blood wyjaśnił Tiquillowi, (który jest teraz święcie przekonany, że nazywa się Tiquel) że przez niefortunny przebieg wydarzeń na który on totalnie nie miał wpływu znaleźli się w nieznanej galaktyce, marsjankowe paliwo rakietowe się wyczerpało i utknęli w środku nicości przez około trzy lata czasu ziemskiego, Tiquill nie mógł znieść życia ze świadomością tego co nie odwracalne więc wczoraj próbował rozwalić sobie głowę o ścianę co niestety mu nie wyszło i odebrało mu pamięć, ale może to i lepiej bo tamten Tiquill nie był już sobą a zapasy snickersa się wyczerpały już 21 dnia od niefortunnego incydentu. Na dzień dzisiejszy jedynym źródłem pokarmu dla tej dwójki są szczury zamieszkujące wentylacje, które warunki zmusiły do błyskawicznego rozmnażania i zjadania większości swoich potomków (resztę zjadał blood kiedy udało mu się je upolować).
Tiqel: Jaja se szamto robisz? - Odparł nie do końca wiadomo czy przez resztki postala którego miał kiedyś pełno w głowie czy z czystego przypadku.
Blood: Smuteg.png
Tą jakże intrygującą konwersację owej dwójki przerwał dźwięk, brzmiał on mniej więcej tak "wzzzzzzzz, łłłłłłłłłłłłłłłł bjum bjom bjom"
Obaj podbiegli do okna i jedyne co mogli zobaczyć to promień światła, wygląda na to, że porywa ich jakieś UFO, najs.
"Bżdęk bżdęk, boom, poof" już są na statku kosmitów, chwila niezręcznej ciszy, ściany statku powoli przecinane są kosmicznymi laserami, blood obejmuje Tiq'a z przerażenia i chowa głowę w jego wychudzonym z głodu brzuchu a dokładniej to nawet miedzy żebrami. (lol)
Oczom Tiquela ukazały się 4 średnio-wysokie sylwetki z dużymi nosami, zielonymi pejsami i futurystycznymi kapelutkami.
Kosmo-żydzi, tak bym ich nazwał ale Tiqowi na myśl przyszło co innego.
Tiquel: Międzygalaktyczni żydzi! No nie wierzę! Dogadajmy się jakoś panowie, co powiecie na wymianę towarem z odległej drogi mlecznej?
Mimo nazwy nie jest ona z mleka, hehe. Wiem ciężko uwierzyć, sam niedowierzałem jak się dowiedziałem. Mam tu eee..
Tiq zdał sobie sprawę, że nie bardzo ma czym handlować bo zapasy ziemskich delikatesów i uwielbianego przez wszystkie rasy obce acodinu się wyczerpały, technologia ziemska oraz marsjanski statek to pewnie nic nadzwyczajnego dla o wiele bardziej zaawansowanej rasy kosmo-żydów...
Tiquel: Mam na pokładzie niespotykaną, rzadką odmianę szczurów! Wasi biolodzy na pewno będą zainteresowani tą obcą rasą!
Negocjacje przerwał mu strzał ostrzegawczy z laserowej dzidy.
Kosmożyd 1: pri kio diablo li temas??
Kosmnożyd 2: Li Ne scias, ke ni ne povas kompreni lin. LMAO
Nie przedłużając już, obcy rozproszyli gaz usypiający i nieprzytomnych osobników nieznanego im gatunku umieścili w takich śmiesznych kulach energetycznych z których nie da się za cholerę wyjść, wiem bo sprawdzałem. Najprawdopodobniej będą ich poddawać eksperymentom albo coś. Chociaż nie, przecież to kosmo żydzi, pewnie opchną ich jakiemuś koneserowi egzotycznych gatunków.
c.d.n (chyba, no i nie wiem kiedy)