Lekko postalowe opowiadanie

Nasze forumowe zabawy i przyjazne rozmowy o niczym i na pełnym luzie. Wcześniej znane jako Mały Hyde Park. Posty nie są zliczane.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
Smuggler
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 670
Rejestracja: 05 lip 2008, 17:39
Lokalizacja: Poznań

10 lip 2008, 23:51

Grając razu pewnego w Postala natchnęło mnie żeby napisać opowiadanie w którym miałbym trochę pokręcone przygody (trochę zapożyczyłem z postala ale oto chodziło).
Chciałbym żebyście ocenili czy warto dalej pisać czy mam dać sobię z tym spokój
ekhm...

Nadszedł kolejny normalny ( albo odwrotnie) dzień w moim życiu.Leżałem spokojnie w łóżku i spałem kiedy zadzwonił ten CHOLERNY budzik.
Uderzyłem w niego i bach!Rozleciał się!
-Jasna Cholera...
Rzuciłem kołdrą na bok i wstałem.
-Gorąco tu jak w odbycie diabła...
Nie dziwota.Był środek lipca a w pogodzie mówili o wysokiej temperaturze.Ubrałem się w ubrania które przyszykowała mi mama...
-W mordę...Muszę się czegoś napić.
Powolnym krokiem poszedłem do kuchni.Otworzyłem lodówkę i przejrzałem ją.
-Ale śmieszne...nie ma niczego do picia...NAWET MLEKA!
Zamknąłem lodówkę kopnięciem przez co uderzyła z wielkim hukiem.
-CISZEJ TAM NA DOLE! - krzykła sąsiadka z góry.
-Jezu jeszcze ona psuje mi dzień.Gdybym miał tylko łopatę to bym jej pokazał co o niej myślę. - powiedziałem pod nosem
Nagle zauważyłem kartkę na lodówce.Najpewniej lista rzeczy do zrobienia na dzisiaj.
-Hmm..kupić mleko....zauważyłem już to.....skoczę do Stonki po nie....hmm...i...kupić coś do jedzenia w CFK....pieniądze
są na stole...
Odkleiłem kartkę i wsadziłem sobie ją do kieszeni.Wyszedłem z mieszkania,zamknąłem drzwi i poszedłem schodami bo
ta pieprzona winda nie działa.Znowu.Wyszedłem z wieżowca i udałem się w stronę super(nie aż tak)marketu "Stonka".
Po drodze spotkałem klubik lubiących ubrania sportowe (czytaj "Dresy").

Spotkałem też pana Zdzisia razem z panem Zygą pijącego
bardzo wyrafinowane trunki.Po tej wyczerpującej pielgrzymce wszedłem do sklepu.
-Co tak capi?Ktoś tu zarżnął kozę pytam serio?-powiedziałem przy wejściu
Nic dziwnego.Sklep prowadził uchodźca z krajów wschodu czyli Arab.Niezbyt go lubię.Ma wredny charakter...
Próbowałem jak najmniej wdychać powietrze żeby nie ulec zaczadzeniu.Wziąłem gustowny koszyczek o kolorze porannego
pawia i poszukałem działu gdzie znajdę te CHOLERNE mleko.
Po krótkich poszukiwaniach odnalazłem upragniony(przeze mnie bo nic nie piłem) artefakt.Wrzuciłem go do koszyka
i udałem się do araba (czyli kasy).Stanąłem w kolejce(chooolernie długiej bo rano zawsze jest pełno ludzi psia mać)
-A w du*ę...-powiedziałem pod nosem
Kolejka szła jak krew z nosa mojego dziadka.Przyszedł czas na mnie.

-Coś byś chciał?-zapytał
-No zapłacić za mleko chciałem proszę pana...
-To będzie...10 zielonych mały.-odpowiedział
-Proszę..- dałem mu te pieniądze do ręki (będe musiał umyć ręce bo się zarażę rzeżączką od tego głupiego araba!)
-Dziękuje!A teraz zjeżdżaj niewierny i zapraszam ponownie!
-Tia dzięki..-powiedziałem lekko wkurzony
Wziąłem mleko i włożyłem do kieszeni (spodnie mi będą spadać kurna!).Odłożyłem na bok kochany koszyczek i poszedłem dalej.
W drodze do CFK spotkałem Rockyego...pieprzonego psa pana Wiesława który marzył o tym by ugryźć mnie w (tylną częśc ciała)
-Co tam słychać pokrako?- zapytałem
Pies warczał i powoli podchodził do mnie.

-Jesteś na łańcuchu więc nic mi nie zrobisz palancie...
Nagle zauważyłem że pies nie ma łańcucha.Warczał i dalej szedł w moją stronę.
-O w mordę!!-krzykłem i zacząłem spieprzać w stronę restauracji.Pies ruszył za mną.Powoli dobiegał do mnie.
-O kurna..Co ja teraz cholera zrobię?
Po krótkim zastanowieniu coś mi przyszło do głowy
-A już wiem jak cię porobić głupi kundlu!
Skoczyłem na bok i stanąłem.Pies tak szybko biegł , że nie zdołał się zatrzymać i z pięknym odgłosem walnął w ścianę.
-Odgłos łamanych kości o poranku.Bezcenny...(Tak tak wiem a za resztę zapłacisz kartą LoserCard)
Wszedłem do CFK i pierwsze co musiałem powiedzieć
-Czy ktoś tu trzyma zwłoki?Może dla sprawdzenia zapalę zapałkę?A nie to zły pomysł...
Szczęście , że dużo ludzi nie było bo bym dostał psychozy!
Podszedłem do kasy i zacząłem czekać aż ktoś zacznie obsługiwać.
-Tej Ajatollach!Może byś tak zaczął obsługiwać?-krzyknąłem
-Już już podchodzę...-odpowiedział koleś od obsługi
Podszedł jakiś facet co trochę choro wyglądał (blady,pryszcze itp.)
-Ooo kolego!Chyba powinieneś pójść z tym do dermatologa! - powiedziałem
-Skąd wy się do ciężkiej cholery bierzecie!?Pewnie też chcesz coś do żarcia?!-powiedział wnerwionym głosem

-Poproszę dwójeczkę...-odpowiedziałem
-Ta ta i do tego może śmierdzący serek z Islandii?!
-Nie bez sera proszę...-powiedziałem
-ZARAZ WRACAM! - powiedział walnięty koleś od zamówień.
Po chwili wrócił z żarciem i powiedział
-Masz i zapraszam ponownie cholera jasna...-położył jedzenie na stół i poszedł gdzieś na zaplecze.
-DUPA!DUPA!DUPA! - powiedział idąc na zaplecze...
-Zapomniał o pieniądzach a co tam niech się chłopak wypłacze nad swoim wyglądem...
Wziąłem jedzenie i wróciłem pełen wnerwienia i spragnienia do mojego mieszkania.
-Hehe skoro tamten palant zapomniał o kasie to chyba sobie jutro gierkę kupię!-powiedziałem sam do siebie po czym zacząłem pić mleczko od kozy...

Ostatnio zmieniony 14 lip 2008, 23:45 przez Smuggler, łącznie zmieniany 1 raz.


Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14476
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

11 lip 2008, 01:26

Stylistyka kuleje, to na początek. Korekta by się przydała, nawet znaczna. Ale - może być i bez korekty. :P

Raz już była próba takiego opowiadania na forum pisana przez jednego usera, nawet spoko. Było też dzieło "zbiorowe", nawet chyba dwa razy - wyszła kaszanka. Życzę Tobie większego sukcesu. ;) Dla mnie możesz kontynuować. Co prawda teksty i realia znamy - ale to jest właśnie dobre. Mamy okazję powrócić do ulubionych klimatów w innej wersji, inaczej podane. :spoko: Ja tam zamawiam kolejną "dwójeczkę". :faja:
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Spoonman
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 319
Rejestracja: 30 lip 2007, 12:29
Lokalizacja: zza węgła

11 lip 2008, 01:54

A tą gierką będzie Postel2 - Smell The Pain?


Speed means freedom of the soul
Awatar użytkownika
Smuggler
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 670
Rejestracja: 05 lip 2008, 17:39
Lokalizacja: Poznań

11 lip 2008, 21:54

Dzięki :D


Druga część jest w przygotowaniu :D


[ Dodano: 2008-07-11, 22:08 ]
I mam malutką prośbę moglibyście dawać tutaj jakieś propozycję co mógłbym zamieścić?Pomogło by mi to w pisaniu :)


Awatar użytkownika
Ramesses
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 934
Rejestracja: 30 kwie 2008, 23:38
Lokalizacja: Parczew

11 lip 2008, 22:23

powiem tak..opowiadanie dobrze się w miarę zaczyna ale akcja taka jakaś rozlazła trochę...

widać że dużo przenosisz z Postala ale myślę że nie powinieneś przenosić wszystkiego bo to się robi takie "wyszedłem, kupiłem mleko, pies mnie nie pogryzł i wziąłem sobie fast fooda do domu..i pokląłem trochę na ulicy"...spróbuj trochę ożywić to opowiadanie, dodaj coś od siebie...możesz je umieścić w realiach Postala bo wychodzi Ci to dość dobrze ale nie ograniczaj się do samych schematów...

co do życzeń...hmm...może być Smell The Pain ale też próba wykradnięcia automatu na żetony z salonu gier na przeciwko pralni w celu pogrania w Mortal Kombat - wszyscy na jednego :P
Ostatnio zmieniony 11 lip 2008, 22:23 przez Ramesses, łącznie zmieniany 1 raz.


Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
Awatar użytkownika
Spoonman
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 319
Rejestracja: 30 lip 2007, 12:29
Lokalizacja: zza węgła

11 lip 2008, 22:30

Ej, ta gra, o ile się nie mylę, nazywa się "Immortal Kombat". To mi się właśnie podoba w Postalu (także w wielu innych grach), również w tym opowiadaniu - przekręcanie nazw. To jest śmieszne.
Ostatnio zmieniony 11 lip 2008, 22:31 przez Spoonman, łącznie zmieniany 1 raz.


Speed means freedom of the soul
Awatar użytkownika
Smuggler
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 670
Rejestracja: 05 lip 2008, 17:39
Lokalizacja: Poznań

11 lip 2008, 23:27

Proszę państwa oto świeża druga część przygód psychola!Miłego czytania! :D

I nadszedł kolejny poranek "psychola".Siedziałem akurat i skrobałem kartofle.
-Do cholery po co ona mi każe skrobać te pieprzone ziemniaki!Nawet niewiem co ta
cholera z nimi robi!
Rzuciłem nożem w ściane i wstałem.
-A w dupę!Nie skrobię!Najwyżej mnie opieprzy a co mnie tam!Mam inne rzeczy do roboty np.
pójście i kupienie sobie gierki na piecyk!Następnym razem jak mi powie , że mam skrobać
wezmę i wsadze jej ten nóż w dupsko!
Cały zły rzuciłem kartoflem przez okno(szczęście , że było otwarte).Nagle usłyszałem:
-Aaaał!Moje oko!
-W mordę...Ktoś dostał z ziemniaka.Zazdroszczę mu...dobra biorę sianko i idę kupić
grę bo tak to jej nigdy nie kupię...
Poszedłem do mojego pokoju na stół po pieniędze.
-Ej cholera gdzie są moje pieniądze...
Zacząłem przeszukiwać stół a kiedy zobaczyłem karteczkę.
"Przepraszam synku ale pożyczyłam twoje pieniądze na nowe spodnie.
Jeszcze raz przepraszam i całuję
Mama"
-JASNA DUPA!NIE NO JAK JĄ SPOTKAM TO ZABIJĘ!ZAKOPIĘ I NASIKAM NA JEJ MOGIŁĘ!!!-
kopłem w stół i rzuciłem się na łóżko.
-Ja pieprzę czy wszyscy i wszystko musi być przeciwko mnie!?No pytam się do jasnej
cholery!!
Na boku leżała dzisiejsza gazeta.
-Mam nadzieje , że dziś się coś ciekawego dzieje bo jak nie to zrobie tu drugą
HIROSZIMĘ!
SŁYSZYCIE!!!
Nagle usłyszałem głos z góry:
-CISZEJ TAM NA DOLE!!!-krzykła moja sąsiadka z góry
-W dupę teraz ona...zaraz zrobię jej lobotomie mózgu i będzie cicho pinda jedna...
Wziąłem gazetę do rąk i zacząłem ją czytać.
-Oooo!Nowa gra na automaty!Immortal Kombat!Cholercia muszę w to zagrać!Tylko
mały problem...nie mam kasy...ale..mogę przecież ukraść jakiemuś lamerowi
pare żetonków...hehe..
Rzuciłem gazetę w kąt i wstałem z łóżka.Wziąłem klucze i wyszedłem z mieszkania.
-Hehe ale będzie dzisiaj jazda...
Zamknąłem na klucz mieszkanie i wszedłem do windy.
Mam nadzieję , że to przedpotowe gó*no się nie zepsuje...
Nacisnąłem guziczek i winda zaczęła jachać.Po chwili się zatrzymała.
-No i pięknie no i co ja teraz do ciężkiej cholery zrobię?!
Kopłem w ścianę i znów zaczęła jechać.
-Jeszcze raz gnoju mi się zatrzymasz to cię rozpieprzę słyszysz!!
winda stanęła i wsiadł do niej jakiś mały dzieciak.
Gapił sie na mnie cały czas.Nie mogłem tego wytrzymać i powiedziałem do niego:
-Na co się tak gapisz gnojku?!Jaja se szmato robisz?!
Mały zaczął płakać.Akurat winda zjechała na parter więc wysiadłem i perfidnie
nacisnąłem guzik na najwyższe piętro.Mały tego nie zauważył i pojechał w górę.
-Miłego dnia życzę...hehe...
Wyszedłem z wieżowca i udałem się w stronę salonu gier.
-Ciekawe jakie będą nowe ciosy i kombosy!?Nie mogę się kurna doczekać!
Sęk w tym , że przed chwilą głośno myślałem i jakiś facet się na mnie gapił jak
na idiote...
-W mordę...Muszę przestać gadać sam do siebie.Będą mnie uważać za psychola!
(o ile już mnie nie uważają)
Idąc dalej dotarłem do celu pielgrzymki.Akurat było tyle ludzi aby nie dostać
szału.
-Hmmm...teraz komu tu gwizdnąć te pieprzone żetony...
Rozglądając się wybór padł na jakieś 10 latka akurat grającego w czoptrisa.
Zakradłem się za jego automat i wyciągnąłem kabel.Szybko zwiałem , żeby mnie nie zauważył
bo cały plan diabli wziąłby.Mały widząc , że jego porąbana gra się zepsuła zaczął płakać.Zaczął
sprawdzać czemu maszyna nie działa.Wypiął się i patrzył coś w kablach kiedy po kryjomu
zarąbałem mu 3 żetony.Mały czując , że coś go tam swędzi podrapał się bo tyłku gdzie akurat
była moja ręka!Szczęście nic nie poczuł takie by się odwrócić.Szybko poszedłem od niego i nagle
zauważyłem , że stoi CHOLERNIE wielka kolejka przed automatem z Immortal Kombat.
-W dupę zaraz się chyba pos*am!
Stanąłęm w kolejce i rozmyślałem co by tu zrobić.Po chwili zauważyłem , że mam zapałki w
kieszeni.
-Aaa mam zapały tylko dziwne czemu nigdy się nie kończą?Podpalę tego grubasa przedemną
i tak rozpędze całe to walone towarzystwo...
Zapaliłem zapałkę i przyłożyłem lekko przy spodniach tłustego.I po chwili upragniony efekt.
Zaczęły się palić!Szybko schowałem zapałki i szturchnąłem grubego kolesia.
-Czego chcesz?- zapytał się
-Ech stary!Ty się fajczysz!-odpowiedziałem mu na to.
-CO!?-obejrzał się
-JASNA DUPA!ATTYKA ATTYKA!-krzyknął i wybiegł z salonu.Inni
widząc to , że się paliło zaczęli krzyczeć i wybiegli z sali.
-Hehe widzę , że zostałem sam!No to zabieramy sie za grę....
Podszedłem do automatu i wrzuciłem żeton.Nagle z głośników wydobył się głos:
-CZIUS JOR DESTINEJSZON!
-Wow ile nowych postaci!Hmm..wezmę szczochpiona...
Po chwili zauważyłem cień.Ktoś był za mną.Odwróciłem się i powiedziałem:
-Co się gapisz czopie?!
Nagle zauważyłem , że tą osobą była....

TU BI KONTINUD

Ostatnio zmieniony 11 lip 2008, 23:28 przez Smuggler, łącznie zmieniany 1 raz.


Awatar użytkownika
Silver Dragon
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 7078
Rejestracja: 11 sie 2007, 23:28
Lokalizacja: East Mayberry
Otrzymał  piwo: 2 razy

11 lip 2008, 23:50

Nieźle :)
Widzę, że wena twórcza cię nie opuszcza


Przybyłem, zobaczyłem... i polała się krew :evilbat:
Obrazek
Awatar użytkownika
Smuggler
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 670
Rejestracja: 05 lip 2008, 17:39
Lokalizacja: Poznań

11 lip 2008, 23:52

Dzięki :D Widać mnie nie opuszcza xD jak chcesz daj pomysł co mogłoby się znaleźć w drugiej części 2 części xD Z góry dziękuje :P
Ostatnio zmieniony 11 lip 2008, 23:52 przez Smuggler, łącznie zmieniany 1 raz.


Awatar użytkownika
Spoonman
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 319
Rejestracja: 30 lip 2007, 12:29
Lokalizacja: zza węgła

12 lip 2008, 00:58

Błagam, stosuj odpowiednio spacje po znakach interpunkcyjnych!


Speed means freedom of the soul
Awatar użytkownika
Ramesses
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 934
Rejestracja: 30 kwie 2008, 23:38
Lokalizacja: Parczew

12 lip 2008, 13:11

ciekawie się zapowiada, ciekawie :D

co do pomysłu..hm...może jakaś akcja z policją? :P


Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
Awatar użytkownika
Spoonman
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 319
Rejestracja: 30 lip 2007, 12:29
Lokalizacja: zza węgła

13 lip 2008, 03:15

Wracając dziś do domciu pomyślałem, że mógłbym tu coś dopisać. Jest to wytwór mej wyobraźni, oparty na faktach. Możesz go, Dexter, wykorzystać do swoich opowiadań, ponieważ ja nie będę tego kończył, bo nie jestem na tym forum po to, aby pisać takie... opowiadania. Ale ucieszę się, jeżeli podsunę Ci tym textem jakiś pomysł.

Wracałem ze spotkania, które się dość wcześnie skończyło, ale mieliśmy dość już moknięcia. Było fajnie, ale czas już do domciu. Tylko czemu autobus nie przyjeżdża? Ech tyle się już w życiu nałaziłem, że kolejne dwa kilometry mnie nie zbawią.
Udałem się zatem ciemną dróżką. Pasuję do tego otoczenia ubrany całkiem na czarno. Tylko moja twarz wystaje taka nieopalona, podczas gdy cała reszta jest czarna. Wcale jednak nie uważam się za mrocznego człowieka, po prostu lubię się tak ubierać, choć osoba, z którą właśnie się rozstałem sądzi inaczej. Może ma rację; fakt, że gdybym naciągnął na głowę czarny kaptur mej kurtki firmy Divergence, ktoś mógłby się przestraszyć na mój widok, gdybym wyłaniał się powoli z takiej ciemnej alejki.
Ale ja i tak szedłem wgłąb jej, coraz bardziej pogrążając się w ciemności. Jak już wcześniej wspomniałem, padało, a zatem ślimaki powyłaziły na dróżkę, którą podążałem.
- Dwie ofiary śmiertelne. Jedna ciężko ranna, zmarła w drodze do szpitala.
Mój czarny humor szybko zgasł, kiedy pośród drzew ujrzałem namiot. Nie mieszkał w nim z pewnością turysta, bo to nie jest miejsce na kemping. Wszędzie tu naokoło znajdują się węzły ciepłownicze, w których mieszkają menele. Jednak to raczej nie był również jeden z nich, bo by nie siedział w namiocie. Kto tam zatem mógł być? Mógłby to być jakiś seryjny morderca, który traktuje swoje ofiary starym zardzewiałym nożem myśliwskim.
Pomyślałem, że gdybym to ja stoczył się na margines społeczeństwa, pewnie siedziałbym w miejscu takim jak to, lecz nie zamierzałbym spędzić tu reszty swojego życia. Napadałbym na przechodzących tędy ludzi i może niekoniecznie ich zabijał, ale okradał, aby uzbierać wystarczające środki, by z powrotem stanąć na nogi (cóż świat nie jest sprawiedliwy; jest brudny i śmierdzący wszelkim złem wyrządzanym przez ludzi). Jednak cieszę się, że nie muszę tu żyć, że nie muszę nikogo gnębić, że mogę spokojnie wrócić do domu. Jednak nie do końca spokojnie, jak się okazuje...
Moje kroki były bezszelestne. Z jednej strony dlatego, że gleba była mokra, z drugiej zaś dlatego, że potrafię poruszać się niczym cień. W takim ubraniu, z takim chodem ludzie mogli by na mnie mówić "cień", po angielsku "shadow", ale to takie banalne.
W każdym razie, skoro nie słyszałem swoich kroków, nie usłyszałbym również czyichś, więc słuch nie był mi potrzebny. Kurde, a szkoda, że nie mam akurat przy sobie mej odtwarzaczki mp5, chociaż bym posłuchał sobie jakiejś muzyki. Może na przykład Metallica - For Whom The Bell Tolls?. Skoro mój słuch na niewiele się zda, zacząłem się powoli rozglądać, by wzrokiem nadrobić to, czego nie usłyszę, nie zwalniając jednak kroku.
Nagle...
Z namiotu wyłoniła się ciemna, tajemnicza postać. A jeżeli to jednak jest człowiek, który zabija przechodzących tędy ludzi, a z ich rzeczy osobistych próbuje uzbierać wystarczającą wartość, by powrócić do społeczeństwa? Może w takim razie dobrze, że nie mam przy sobie tej odtwarzaczki, przynajmniej ten typ nie będzie miał pożytku, a ja nie usłyszę tych słów z utworu, o którym wspomniałem "Take a look to the sky, just before you die. It's the last time you will.". Nie zwalniając ani nie przyspieszając, aby nie okazywać żadnych emocji, a już na pewno strachu, patrzyłem przez ramię, próbując dostrzec twarz i dłonie tej przerażającej postaci. Nie udało mi się jednak ujrzeć twarzy. A starając się spoglądać na jego dłonie, szukałem w nich noża, jakby próbując upewnić się, czy jest on faktycznie zabójcą, jakim go sobie wyobrażałem. Jednak nie ujrzałem tam żadnego noża.
Nie był to jednak powód do odetchnięcia z ulgą, ponieważ nie dostrzegłem tam również palców ani wyraźnych kształtów pięści, nawet na tle względnie jasnej ziemi, po której się poruszaliśmy. Nie piłem żadnego alkoholu tego wieczora, ale w mej głowie od razu zrodziły się dziwne myśli. A jeżeli to jakiś, może nie mutant, lecz człowiek, który nawet jeżeli nie urodził się z defektem ciała, to uległ strasznemu wypadkowi?
I czego mógł chcieć, zbliżając się do mnie coraz szybciej. Pomyślałem o ucieczce, ale nie było specjalnie dokąd. Jednak w mojej sytuacji, nie widziałem lepszego wyjścia. Niestety na niewiele się ono zdało, ponieważ nie zdołałem uciec przed zbliżającym się przeznaczeniem.


Koniec. Jeżeli tekst przypadnie do gustu, proszę go rozwinąć.
Ostatnio zmieniony 18 lip 2008, 14:02 przez Spoonman, łącznie zmieniany 1 raz.


Speed means freedom of the soul
Awatar użytkownika
Smuggler
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 670
Rejestracja: 05 lip 2008, 17:39
Lokalizacja: Poznań

14 lip 2008, 23:43

Dziękuje za to , iż dajecie mi pomysły :) Na pewno je wykorzystam.Jutro zaczynam pisanie 2 części 2 części :D


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12101
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

10 gru 2017, 19:33

Fajne.
Oto i protoplasta forumowych opowiadań.


I regret nothing
Zablokowany