Mam dużo rodziny na wsi i potwierdzam, disco w polu rządzi. Błe! Co jest w tym wypadku wiochą? Nie, nie wieś, tam żyją też inni ludzie. Wieś to jedno pojęcie, wiocha to drugie i nie zawsze są ze sobą jednoznaczne, na szczęście. Ale małpować jedno od drugich to umieją. Jak coś tłum zarazi, to czy to miasto, czy wieś - nie ma że boli, epidemia pustoszy umysły.
A podobno w jelitarnych klubach Warśawy też disco-głupolo słuchają... Panie kochany, to zgroza! Ba, nawet moi miejscy blokowi sąsiedzi, o ci tam, pod podłogą... Mają tam około 13-latka... No i on śpiewać lubi, panie, do swojej muzyki. Żono moja i takie tam. Katuje mnię i moje zmysły.
Chyba się przeprowadzę, panie, bo tak żyć dalej się nie da...
