Jakie już zupy owocowe jedliście w tym sezonie letnio-wakacyjnym? Która owocówka lepsza od której?
Bo ja przepadam.
Owocówka
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Temat traktuje o zupach. Podanych na gorąco lub jako chłodnik. Na talerzu.
Wiśniówka (znów nie alkohol) i rabarbarówka. Podane z tartymi plackami na drugie danie. Właściwie to jem naprzemiennie, talerz zupy, placki, zupa, placki... Znajdzie się inny fascynat?
Wiśniówka (znów nie alkohol) i rabarbarówka. Podane z tartymi plackami na drugie danie. Właściwie to jem naprzemiennie, talerz zupy, placki, zupa, placki... Znajdzie się inny fascynat?
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Jeśli połączysz makaron z kompotem - to jest właśnie zupa owocowa. Inni zaprawiają jeszcze śmietanką. No nie, nie znałeś, z dzieciństwa chociaż?
ZUPA OWOCOWA - pyszna i zdrowa.
ZUPA OWOCOWA - pyszna i zdrowa.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
- Silver Dragon
- V.I.P.
- Posty: 7080
- Rejestracja: 11 sie 2007, 23:28
- Lokalizacja: East Mayberry
- Otrzymał piwo: 2 razy
Chłodnik truskawkowy z domieszką innych owoców i makaronem (lub ryżem)
To chyba jedyny tego typu miks jaki jadłem i było wyborne
To chyba jedyny tego typu miks jaki jadłem i było wyborne
Przybyłem, zobaczyłem... i polała się krew
- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12106
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
A feee, makaron z owocami, nie, nie jadłem i nie zamierzam.Tiquill pisze:Jeśli połączysz makaron z kompotem - to jest właśnie zupa owocowa. Inni zaprawiają jeszcze śmietanką. No nie, nie znałeś, z dzieciństwa chociaż?
Makaron tylko z mięsem, ewentualnie z mlekiem ujdzie jeszcze.
Zupy to tylko warzywne jadłem.
I regret nothing
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
"A feee"? Tylko z mięsem? Produkt mączny, a tym jest makaron, z samej natury jest słodki, więc do słodkiego pasuje bardziej niż do słonego.Dzienis pisze:A feee, makaron z owocami, nie, nie jadłem i nie zamierzam.
No, chyba że myślisz o solonym makaronie do owoców.
A cukierki i zabawki miałeś?Dzienis pisze:Gorzej. Suwalszczyzna.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12106
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
Batoniki jak rodzice przywieźli z Niemiec.Tiquill pisze:A cukierki i zabawki miałeś?
Zabawki miałem, gumowe zwierzaki, robiłem im dzidy z kredek i bawiłem się w wojnę, albo inscenizowałem różne ich przygody. Przywołałeś u mnie przypływ nostalgii, to były czasy, bez komputera i TV, znaczy w TV tylko Wieczorynkę się oglądało albo Królik Bugs czy inny Lucky Luke, kiedyś to było kuuurła.
I regret nothing
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
A więc tylko przypadkowym zrządzeniem losu/lokalnych/domowych zwyczajów zupy nie znałeś. Reszta ta sama, co każdy.Dzienis pisze:kiedyś to było kuuurła.
Były i są. Właśnie nad talerzem owocówki wracają te czasy dzieciństwa. W porze letniej taki bonus towarzyszący upałom.
No to co ja jadłem w ogóle. Wyliczmy.
- wiśniowa (podstawa tego pojęcia zwanego owocówką, ulubiony obiad z dzieciństwa, wiśnie od babci, potem własne, potem kupne)
- rabarbarowa (jak odkryłem, a stosunkowo niedawno, to lubię)
- z czerwonej porzeczki (mmm... za ten aromat dałbym się pociąć)
- z mirabelek (cudowny owoc notabene! maleństwo o aromacie brzoskwini)
- z czarnej porzeczki i wiśni (polecam kompot w ogóle z tego, super!)
- jagodowa (choć tu jagódek zawsze szkoda, bo pierogi zawsze lepsze, ale czasem się zjadło)
- truskawkowa (lecz tych aromatycznych)
- z czarnych winogron (aaa, jaki aromat! moc!)
- agrestowa (mmm... lecz też trzeba uważać z doborem owoców).
Czy kogoś zachęciłem do zakosztowania wprost ze stołu Pana?
Pana, bo to proste potrawy, czujesz z takich najbardziej walory samej Natury.
Malin szkoda, jabłka i gruszki się nie nadają.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...