Tak samo Las Vegas Parano mnie rozjebał jak miałem 16 lat.
Teraz w ogóle praktycznie żaden film nie wywołuje we mnie takich emocji jak wtedy.

To chyba oznaka starzenia/dziadzienia. Zresztą w grach mam tak samo, kiedyś jarałem się jak pojebany Postalem czy Morrowindem, a teraz żadna giera nie wywołuje we mnie większych odczuć.

Albo muzyka, jak odkryłem Nirvanę, KSU, Kult czy kawałki z lat 80tych... Tu jeszcze czasem coś mnie poruszy, ale też rzadko.
A wy też się starzejecie? Macie jakieś fajne wspomnienia z odczuć związanych z grami/filmami/muzyką/sztuką? Przeżywacie nadal tak samo jak dawniej, czy macie już wyjebane raczej i ciężko jest o ciekawe doznania?
