HUJOWEEN SPESZIAL EDYSZYN!!!
[scroll]















"Amba Fatima - było i ni ma" - autor nieznany, XVII wiek p.n.e.
"Kto ma wiedzieć - ten wie..." - nikt nigdy, 1488r. (?)
"Ocaleją tylko nieliczni - czyli ci co nie umieją liczyć..." - Dzienis na Forum PostalSite 31.10.2017r.
Halloween 2017, siedziba PostalSite.Info
Mniszka i SzynkaczPL ucieszyli się widząc na swoich skrzynkach mailowych zaproszenie od Tiquilla na forumową imprezę Halloweenową. Jako najmłodsi userzy czuli się przez to zaszczyceni. Mniszka przebrała się za wiedźmę, a Szynkacz za kotleta, po czym pojechali rowerami pod wskazany adres. Było to na takim zadupiu, że niewiele brakowało by się zgubili.
- To chyba tutaj - powiedział Szynkacz wskazując na ruiny starego japońskiego bunkra.
- Jeny, nie wiem czy uda nam się trafić z powrotem, to straszne odludzie - odparła niepewnie Mniszka.
- Nie martw się. Teraz musimy wejść do środka, dobrze że Tiq wysłał nam szczegółowe instrukcje - to mówiąc Szynkacz wszedł z Mniszką do środka zatęchłej rudery po czym odsunął kamień i na ukrytej pod nim klawiaturze wpisał kod z kartki.
- Ale tu syf - bąknęła jego towarzyszka.
- Zobaczymy co będzie w środku - rzucił Szynka, po czym drzwi windy się otworzyły.
Nastolatki weszły do środka, po czym Kotlet wybrał poziom -10. Zjechali w dół tak szybko, że aż im się zrobiło niedobrze.
Drzwi windy się otworzyły i stanęli w malutkim korytarzyku. Przed nimi były kolejne drzwi, całkiem już zwyczajne. Mniszka zapukała w nie.
- Podaj hasło - warknął jakiś nieprzyjemny głos
- Sram psu do dupy... - zająknął się niepewnie Szynkacz
- Error kurwa... hasło nieprawidłowe... a zresztą chuj z tym, właź i tak wiem kim jesteś...
Mniszka nacisnęła klamkę i weszła do środka, a za nią Kotlet. Przed ich oczami w pozycjach siedzącej, leżącej bądź półleżącej prezentowała się grupka kilkunastu osób. W większości byli to ludzie sporo starsi od nich.
- Usiądźcie i nie zawracajcie nam dupy - warknął jakiś łysol w średnim wieku który wcześniej kazał im podać hasło. Wyglądał jakby był pod wpływem jakiejś susbtancji.
- To ty Tiquill? - dopytywał się Szynkacz - myślałem, że przestaliście pić.
- Bo przestaliśmy, dzisiaj tylko zrobiliśmy wyjątek - odburknął Właściciel Forum
- Jest Hujoween, dziś można - dodał jakiś inny człowiek. Był to Rycho3D.
- A teraz siadajcie i nie wkurwiajcie nas już więcej - powiedział Yossarian który ni to siedział ni to leżał na kanapie i palił jakieś liście.
- Czy tylko my się przebraliśmy? - zapytała Mniszka
- A po chuj się przebierać? Co my pedały jakieś? - burknął jakiś człowiek wyglądający jak menel, czyli Dzienis - siądźcie gdzieś w kącie i zamknijcie już dupy, bo uśpimy was chloroformem.
- Miała być impreza! - oburzył się SzynkaczPL
- Przecież jest - odparł Piroziom, po czym beknął, a z jego ust poleciała strużka śliny.
Szynkacz i Mniszka nie wiedząc co powiedzieć wzruszyli ramionami, po czym usiedli na najczystszej kanapie jaką udało im się znaleźć. Spał na niej jakiś gość, ale był spokojny, więc nie przejęli się nim.
- Nie przejmujcie się Silver Dragonem, tak się opił dzisiaj Tiquillówki, że przez 20 godzin będzie nieprzytomny - powiedział do nich sympatyczny dwudziestoparolatek.
- Radzik jestem - przedstawił się - może chcecie Piccolo?
- Poproszę Amol z akodinem - rzekł Szynkacz - dla Mniszki też.
- Skończyły nam się. To jedne z głównych składników Tiquillówki - odparł uprzejmie Radzik
- Wóda, bimber, domestos, amol, rozpuszczony akodin, kiepy z petów, resztę zalewamy piwem VIP i gotowe! - podał przepis Tiquill nawet o to nie pytany.
- No dobra, to co będziemy robić? - zapytał się Szynkacz
- A bo ja wiem? Możecie poczytać forum albo pograć w Postala. Co ja wasza niania jestem? - mruknął Tiq
- Może pogralibyśmy w jakieś gry towarzyskie - zaproponował Rycho3D - na przykład w Odpowiedz przed Pytaniem.
- To juz mamy na forum - smęcił Dzienis - lepiej wymieszajmy nową tiquillówkę...
- Składniki się skończyły - przerwał mu Yossarian - nie trzeba było żłopać tyle amolu czerwony ryju.
Tymczasem do drzwi dobiegło ich pukanie.
- Nie ma już wolnych miejsc! Wypierdalać, nie zapraszałem nikogo więcej! - krzyknął Tiquill.
Pukanie nie ustawało.
- Kurwa. Upierdliwi jak smsy z promocjami od Biedronki - wkurzył się Admin, po czym wstał z fotela i otworzył drzwi. W progu stali ShaQ, Devi90 oraz jeszcze jakiś młody człowiek.
- Skąd znacie kod do windy? I kim jest ten siur? - spytał wkurwiony nie do końca jeszcze trzeźwy Tiquill.
- To Awczarek. Kod mamy od Pana Szatana. To wszystkie twoje pytania? - zapytał z chłodnym spokojem ShaQ
- Tak, a teraz wypierdalać! Z Szatanem rozliczę się późn...eee...aaaargh - nie dokończył Tiq, gdyż ShaQ wbił mu prosto w mostek toporek który miał schowany za plecami.
- Co tu się kurwa dzieje? - krzyknął Radzik136 widząc zataczającego się rannego Tiquilla - Co tu się... - w tym momencie Awczarek trafił go kamieniem z procy prosto w oko. Gałka oczna zaczęła powoli ześlizgiwać się z pustego oczodołu Radzika136 w akompaniamencie jego krzyków.
Wszystko działo się bardzo szybko. W międzyczasie ShaQ wyjął toporek z piersi Admina, po czym uderzył wbił ponownie jego ostrze wprost w jego głowę, tuż przy skroni. Twarda czaszka częściowo pękła, po czym fragmenty mózgu zaczęły powoli wylewać się przez dziurę w głowie, ale mimo to Tiq wciąż żył.
Tymczasem w pomieszczeniu zapanowała umiarkowana panika. Część userów była tak spizgana, że ich reakcje na te wydarzenia były bardzo opóźnione. Niejaki Awczarek wykorzystał to i za pomocą trzymanej w ręku rozbitej butelki poderżnął brutalnie gardło półprzytomnemu Piroziomowi. Czołowy modder map multi zacharczał, ale krew z jego szyi wylewała się błyskawicznie, wytrzeszczył szeroko oczy i umarł w kilkanaście sekund.
Radzik136 wciąż biegał trzymając się za wypadnięte oko i krzyczał. Nieoczekiwanie zaatakował go od tyłu Pan Szatan który wyjął schowany za rękawem nóż myśliwski i wbił mu go szybko kilka razy w plecy. Nie tak łatwo jednak zabić człowieka nożem bez odpowiedniej wprawy, Pan Szatan męczył się więc dźgając Radzika (który już z bólu klęczał na kolanach) kilkadziesiąt razy w różne miejsca, nie trafił w żaden ważny organ, ale Server Admin w końcu zszedł z tego świata z powodu ogromnej utraty krwi.
Zmęczony Pan Szatan obrócił się, a wtedy dostał ogromnego gonga w łeb od Dev4evera który odzyskał w końcu trzeźwość umysłu i razem z Dzienisem, Yossarianem, Rycho3D i Komarem podjęli walkę o obronę siedziby PSI przed zbuntowanymi małolatami.
- Jesteś jebanym zdrajcą! - krzyknął Yossarian i z braku lepszych narzędzi rzucił w Szatana monitorem CRT łamiąc mu przy tym przedramię.
Pan Szatan krzyknął, ale wtedy w sukurs poszli mu ShaQ i Devi90 uzbrojeni w toporek i kij bejzbolowy z nabitymi gwoździami.
Rycho3D złapał Deviego za gardło, ale wtedy ten rąbnął go bejzbolem w kolano. Impet uderzenia i wbite gwożdzie strzaskały modderowi rzepkę i łękotkę.
Dzienis chwycił ShaQa za włosy by go powalić, w zamian ten zamachnął się toporkiem i przejechał VIPowi po dłoni odcinając mu trzy palce.
Wściekły Pan Szatan rzucił się na Yossariana i próbował go dźgać nożem za pomocą zdrowej ręki. Grabarz bronił się dzielnie jakiś czas, ale nie miał tyle sił co Szatan, gdyż był jeszcze trochę pijany i naćpany, niestety w końcu uległ i Pan Szatan wbił nóż w brzuch Yossariana aż po rękojeść, po czym wbił go jeszcze dla pewności kilka razy. Po którymś razie wbił nóż tak głęboko, że wsadził go razem z dłonią wprost w trzewia Grabarza, ręka zaplątała mu się w kłębowisko jelit. Niebawem były już VIP forum PSI próbował rozplątać rękę z flaków, niestety jedna nie potrafił tego zrobić i ostatecznie wyciągnął dłoń wraz z ogromnym kłębem cuchnących jelit z wielkiej dziury powstałej w nieszczęsnym drgającym w agonii Yossie. Ostatnim co Grabarz poczuł był potworny smród i widok jego własnych szarych obślizgłych flaków leżących obok jego pustego brzucha...
Walka pozostałych trwała jednak zawzięcie nadal. Dev4ever próbował pomóc Rychowi który krzyczał głośno w miarę jak kij bejzbolowy Deviego 90 masakrował jego bezwładne już nogi i genitalia. Moderator chwycił za najbliższe krzesło i pierdolnął nim Deviego w plecy aż ten się zatoczył i upadł. Dev4ever chciał chwycić krzesło i powtórzyć czynność, ale wtem poczuł jak ktoś oblewa go jakąś cieczą. Był to Awczarek który rozlewał na moderatora benzynę z kanistra. Nim Dev zdążył go trafić, Awczarek rzucił w niego zapaloną zapałkę i Moderator cały zajął się ogniem. Potworny ból sprawił, że wrzeszczał jak nigdy dotąd, swąd palonego ubrania i mięsa dobiegł jego nozdrzy. Zaczął biegać bezładnie w kółko, po czym upadł i wciąż płonąć próbował się ugasić. Oparzenia trzeciego i czwartego stopnia sprawiły, że skóra złaziła z niego wraz z ubraniem. Niestety nie był w stanie zgasić takiej ilości ognia na sobie, po chwili z gorąca pękły mu gałki oczne, po czym przestał czuć cokolwiek i się ruszać.
Dzienis w tym czasie walczył zawzięcie zarówno z Devim jak i ShaQiem oraz P.Szatanem, pomagał mu w tym Komar. Niestety byli gorzej uzbrojeni od młodych buntowników, kij Deviego połamał Dzienisowi żebra, przez co VIP padł i nim zdążył wstać poczuł na swym karku toporek ShaQa. Ten nie przeciął mu głowy, ale wystarczył by uszkodzić mu rdzeń, przez co Dzienis stracił czucie w całym ciele z wyjątkiem głowy. Padł na ziemię całkiem jak worek kartofli.
Pan Szatan cały we krwi i wnętrznościach Yossariana próbował zadźgać tym razem Komara, ten jednak sprytnie się uchylał, dopóki Devi z Awczarkiem nie przytrzymali go z tyłu za ręce...
- Teraz się zabawimy! Będę powoli obcinał ci najpierw palce u rąk, potem dłonie, potem ręce, a na koniec odetnę ci łeb jak w ISIS... AHAHAHAHHAHAH - zaśmiał się przeraźliwie Pan Szatan który już całkiem w furii postradał rozum - Trzymajcie tego chuja!
Devi i Awczarek trzymali Komara z całej siły, po chwili dołączył im pomóc ShaQ.
Komar krzyczał gdy obcinali mu palce u dłoni. Mimo wszystko nie stracił przytomności, nawet gdy P.Szatan odrąbał mu toporkiem ręce aż do łokci (wyżej nie dał rady). Bezręki Komar wił się w ogromnym bólu.
- Teraz utnę ci chuja ty komunisto... - warknął Pan Szatan, po czym w pomieszczeniu padł strzał. Pan Szatan z wyrazem niemego zdziwienia padł na ziemię, z jego pleców widoczny był dymiący otwór...
- Co jest... - zaczęli ShaQ, Devi i Awczarek, ale trzy kolejne celne strzały również ich posłały na glebę...
Zza winkla wyłoniła się postać z Glockiem w dłoni. Był to oczywiście Tiquill. Koszulkę miał całą zakrwawioną od rozciętego mostka, a przez dziurę w czaszce widać było fragmenty nie do końca już kompletnego mózgu Admina.
- Wszyscy cali? Dobrze, że mam przy sobie mój podręczny pistolet! - powiedział Tiquill nie do końca chyba zdając sobie sprawę z obrażeń własnych i reszty ocalałych...
- Jaja se szmato robisz...kheekhh... dobij nas póki jesteś jeszcze w stanie... twój mózg... grrghhh - ból nie pozwalał mówić Rychowi, jego ciało od pasa w dół przypominało krwawą pulpetową miazgę.
- Dzienis, co z tobą? - zapytał troskliwie Tiq
- Nie mogę się ruszać... zastrzel mnie, wolę nie żyć niż być warzywem - błagał Dzienis ze łzami w oczach
- Spokojnie, zaraz wezwę karetkę. Przynajmniej Silver Dragon wygląda dobrze. Chyba o nim zapomnieli, tak leżał spokojnie... Ciekawe gdzie Szynkacz i Mniszka?
- Tu jesteśmy. Schowaliśmy się - wyszeptały przerażone nastolatki, po czym wyszły zza kanapy.
- Nagraliśmy wszystko na smartfona - wydukał SzynkaczPL który przez ostatnie kilkadziesiąt minut postarzał się o 10 lat.
- To dobrze, będzie materiał dowodowy dla polic... eeech... słabo mi... - Tiquill aż usiadł z osłabienia.
- Tiquill... zaczekaj, już wzywam karetkę - powiedziała przerażona Mniszka i zaczęła wybierać z telefonu nr alarmowy do służb ratunkowych.
Wtem...
Drzwi do bazy PSI otwarły się z hukiem, aż wyleciały z zawiasów. Do środka weszła postać wyglądająca jak Dzienis, tylko brzydsza i bardziej szalona. Miała przy sobie piłę spalinową, którą po chwili odpaliła...
- STOLETZ HIR!!! SRAM PSA JAK SRA!!!! A DZIŚ WAS WSZYSTKICH... POZARZYNAM... HAHAHAHAHAHHAH!!! - krzyknął Stoletz z szaleństwem na twarzy po czym podbiegł z odpaloną piłą do Mniszki i Szynkacza i zaczął rżnąć piłą ich młode ciała. Mniszkę przeciął na pół, fontanna krwi bryzgnęła na twarz nieprzytomnego Silver Dragona. Następnie jął piłować tępym łańcuchem szyję wrzeszczącego Kotlera aż odciął mu głowę. Po czym wciąż się uśmiechając podszedł do Silver Dragona i skierował piłę w jego brzuch... Po czym...
Silver Dragon obudził się. Miał suchość w ustach, bolał go łeb i parło na sranie. Strasznie coś go kręciło w brzuchu. Piła? PIŁA!!!! GDZIE!!!! AAAAA!!!!!
- Zamknij mordę cholerny pijusie - odezwał się Tiquill patrząc na Silvera z niesmakiem.
Srebrny Smok przymknął się i rozejrzał przytomnie. Wszystko wyglądało normalnie. Userzy byli żywi. Świat był realny. To musiał być tylko zły sen.
- Uff - westchnął SD
- To przez tą tiquillówkę masz te schizy Silver, lepiej nie pij jej tyle - powiedział przyjaźnie Yossarian.
- Ma właściwości halucynogenne - dodał Rycho3D
Tymczasem drzwi otwarły się z hukiem, aż wyleciały z zawiasów. W drzwiach stanęła postać łudząco podobna do Dzienisa, tylko brzydsza i bardziej ochujała. W rękach trzymała piłę spalinową...
- STOLETZ HIR SRAM PSA JAK SRA!!!! A JA WAS WSZYSTKICH... POZARZYNAM.... HAHAHAHAHAHAHAH - krzyknął szalony Stoletz i odpalił piłę.
- KURWA TO MOJE AKODINOWE ALTER EGO, ROZSZCZEPIŁA MI SIĘ OSOBOWOŚĆ PO ĆPANIU I TAK POWSTAŁ ON, PANOWIE MAMY PRZEJEBANE!!! - wydarł się Dzienis
- KURWA MAĆ, TYLKO NIE TO!!! ZNOWU- krzyczał Silver Dragon
- KURWA NIE, NIE, NIE!!! NIEEEEEEE!!!! - wrzasnął Tiquill po czym wyjął swój mały pistolet i ... strzelił sobie w łeb.
THE END, WESOŁEGO HUJOWEEN!!! xDDDDD
