a takie że tak naprawdę jest tylko dobro dla korzyści, a dobro bezinteresowne to tylko ułuda i wymysł
uwierz mi że się myliszkazik pisze:Ludzie piszący tamte wiadomości nie mają pojęcia co to znaczy 'być wolnym'.
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
uwierz mi że się myliszkazik pisze:Ludzie piszący tamte wiadomości nie mają pojęcia co to znaczy 'być wolnym'.
Wielu 'ateistów' po prostu doszło do takiego pochopnego wniosku (Boga nie ma), nawet się nad tym nie zastanawiając.
Nie twierdzę, że tak jest w Twoim przypadku, ale większość moich kumpli, którzy nie wierzą w Boga, robią tak, bo... nie potrafią uwierzyć. To nie jest tak, że wg nich Boga nie ma - oni po prostu nie umieją sobie wytłumaczyć Jego istnienia, tyle. Tak więc: łatwiej im nie wierzyć, niż robić to 'bezpodstawnie'.
A co to ma się do wiary? Wiara nie warunkuje, że musisz czynić dobro wyłącznie interesownie. Zachęca do takiego postępowania, bo po prostu czerpie z ludzkiego pragnienia odebrania nagrody. Który nie jest niczym złym. Zaczyna dzięki temu uczyć kodeksu bycia dobrym. Obiecuje zbawienie, bo ludziom nie jest tak łatwo przyjąć założenie by czynić bezinteresownie dobro. Tego trzeba się nauczyć; czasem niektórzy tylko się z tym rodzą. Czy pomoc, zachęta to przekreślenie bezinteresownego dobra i zdyskredytowanie go? Gdyby tak - wiara jest szkodliwa. Na szczęście żadna doktryna religijna nie nawołuje: Nie bądź głupi i nie czyń dobra za friko.prawdziwy 666 pisze:czyli jednak moje przypuszczenia się sprawdzają, jakie przypuszczenia???
a takie że tak naprawdę jest tylko dobro dla korzyści, a dobro bezinteresowne to tylko ułuda i wymysł
Wiesz, prawdziwy 666... Po tych słowach śmiem coraz mocniej twierdzić, że bardzo powierzchownie podchodzisz do kwestii wiary. Nie zgadzam się, bo coś mi tam nie pasuje, bo nie brzmi racjonalnie. Czyli jest głupie. Tylko inteligenty i odważny potrafi to odrzucić i wyśmiać. E? A dupa tam! Brakuje ci rozmowy z prawdziwie wierzącym. Wiedziałbyś, ile rozumu trzeba i jak wiele odwagi, by zaakceptować katolicką doktrynę i uznać za swoją. Naturalnie, większość nie ma potrzeb poszukiwań. Kim się rodzi, tym umiera. I co? Są według ciebie bezmózgimi owieczkami? Lol, co za bałamuta! Oni po prostu nie mają potrzeb snucia egzystencjalnych dywagacji - żyją po prostu, zarabiają, utrzymują rodziny, przykazań jak mogą dotrzymują. Głębokie religijne smutki nie dla nich - z tego chleba nie będzie. To się nazywa, wiesz jak? Pragmatyzm.prawdziwy 666 pisze:dlatego go osoby które odeszły od kościoła szanuje
widać że maja rozum a nie ja bez mózgami owieczkami
Włos mi się jeży, gdy to czytam... To i religijny i zarazem ateistyczny analfabetyzm, przedszkole... Dlaczego? A niech każdy sam dojdzie, dlaczego... Tyle tylko powiem, że wolność wyboru czy jakakolwiek wolność, to możliwość odniesienia się do jednej z przynajmniej dwóch płaszczyzn. Żeby wybrać, trzeba mieć z czego. Co komu po Bogu, który oferuje tylko dobro, hę? Skoro nie masz odniesienia do przeciwnej postawy, bo jej nie ma, to skąd wiesz, że to dobro? Jest jedno i nie potrafisz go w żaden sposób określić ponad zwykłe nazwanie tego jako "to". To, ale co?prawdziwy 666 pisze:posłużę się cytatami z innego forum (autorów cytatów postanowiłem nie ujawniać)Tiquill pisze:Zauważ, że każdy ma wybór - czynię zło lub dobro.Dyskutuję często z katolikami i często mówią oni, że grzech jest wolnym wyborem człowieka i za ten wybór człowiek odpowiada przed Bogiem. Jednocześnie twierdzą oni, że człowiek ma wybór, że jest wolny. Jeśli natomiast wybierze niewłaściwie, to czeka go wieczne potępienie. Katolicy jednak nie widzą w tym sprzeczności. Dlaczego? Czy wolność to jest według nich możliwość wyboru mając przyłożony pistolet do skroni?Za nie przestrzeganie przykazań jest się potępianym, czyli trzeba robić to, co odgórnie jest ustalone, a więc nie ma się żadnego wyboru, to tylko złudzenie jakim żyją katolicy, bo chcą się poczuć wolni, chociaż wierząc nigdy takimi nie będąNie wiem nad czym tu się w sumie rozwodzić. Dla mnie wybór w sytuacji, gdy jedna możliwość wyboru jest obwarowana karą nie jest żadnym wyborem. Zresztą nie raz już o tym w wielu dyskusjach wspominano, że niby skoro Bóg dał ludziom wolną wolę, to nie powinien karać za jej wykorzystanie nie po jego myśli, (czyli wybranie grzesznej drogi ).
Bóg od początku prawdopodobnie nie chciał ludzkiej wolności. Przecież zabronił ludziom zrywać owoc z drzewa poznania dobra i zła, więc tym samym nie chciał by ludzie poznali dobro i zło a przez to mogli wybierać miedzy nimi. Można by stąd wysnuć wniosek, że to dopiero bunt i nieposłuszeństwo wobec Boga dały ludziom wolność.
Pisząc "przerobiony" miałem na myśli utrwalony, sprawdzony przez pokolenia, który zdał próbę czasu. Zaś co do zmian samej wiary, doktryny... Cóż, podważać treści samej Biblii byłoby już nonsensem dla wierzącego - to zadanie tylko dla ateisty. Jednak zmiany samego kościoła? Wyprawy krzyżowe, papieski burdel, inkwizycja - to są fakty, które niechlubnie świadczą o... Właśnie, o czym? O wierze? Nie! Słowo objawione zostało przemienione na własną ludzką potrzebę. A ze słowem, nawet Boga, człowiek jest w stanie uczynić wszystko. Sam właśnie przez niezgodę na traktowanie wiary jak przedmiotu odszedłem w ateizm. Musiałem całkowicie oczyścić się od tego całego oszołomstwa, złych księży, wygodnictwa i fałszu, jaki... No właśnie, jaki jest domeną ludzkości, w każdym jej aspekcie, także katolickim. To nie wiara jest zła, to ludzie są źli.Ramesses pisze:ano własnie...tylko czy dobrze przerobiony...tyle soborów, zawirowań ale przede wszystkich ludzi! oni mogli zmieniać (najczęściej zmieniali) to co Jezus dał nam przez Boga...podstawy zawsze zostają ale jeśli szukać czegoś głębszego to uważam że trzeba to robić na własną rękę...skąd wiemy czy pismo święte nie zostało przerobione dziesiątki razy na potrzeby kościoła? takie pytanie to przecież kropla w morzu niewiadomych...Tiquill pisze:przerobiony przez pokolenia system wartości, wiarę, która przeszła wiele i przetrwała. Jako system nie tylko religijny - ale też moralny.
i poprosiłem autorów o odpowiedźkazik pisze:A co do tych postów o wolności. Wolność nie oznacza braku odpowiedzialności za swoje czyny. Ludzie piszący tamte wiadomości nie mają pojęcia co to znaczy 'być wolnym'.
powyższy cytat napisała kobieta (chyba)J pisze:Mikołaj Bierdiajew powiedział kiedyś: „Wolność to pozbycie się nie tylko panów, ale również niewolników.” Ponadto, jeśli założyć, że to, co jest nauczane przez katolicyzm o grzechu pierworodnym jest prawdą, to wychodzi na to, że dziedziczy się grzechy przodków, odpowiada się za czyny przez siebie nie popełnione. Dodatkowo, jeśli – abstrahując od jakiejkolwiek ze znanych religii – jakiegokolwiek bytu wszechmocnego, jakiegokolwiek bóstwa, które mogłoby uczynić wszystko, co by mu się tylko rzewnie podobało, to ludzka wolność byłaby ograniczona w sposób radykalny, ponieważ istota taka mając w umyśle ideę człowieka decydowałaby o tym, kim będzie człowiek, determinowałaby człowieka. Mówisz, że wolność, to „móc zrobić, co się chce i wziąć za swoje czyny całkowitą odpowiedzialność”, ale jeśli prawdą jest to, co głoszą wyznawcy kalwinizmu, że człowiek jest od urodzenia przeznaczony, predestynowany przez Boga do zbawienia bądź potępienia, to nie ma w ogóle miejsca na wolność taką, jaką ją pojmujesz.
Jeszcze inną, odrębną kwestią jest pytanie o to na ile faktycznie jesteśmy wolni a na ile zdeterminowani przez geny, czasy, w jakich nam przyszło żyć i środowisko. Jeśli godzimy się na założenie, że człowiek jest wolny, czy też jak woleli by niektórzy ma wolną wolę, to godzimy się również na to, że jest potencjalnie winny. Jest tu również w tym poglądzie założenie, że człowiek będący wolnym świadomie decyduje się na przemoc i gwałt. Czy aby na pewno? Na ile decydujemy o swoich czynach a na ile jesteśmy zdeterminowani? Czy w świetle Twojej definicji osoba niepoczytalna odpowiada za swoje czyny i ma ponosić konsekwencje? Człowiek zdeterminowany jest w pewien sposób podobny do człowieka niepoczytalnego. Nie zawsze ma wpływ na swoje czyny a nieraz nie zdaje sobie sprawy, dlaczego tak a nie inaczej postępuje, nie zdaje sobie sprawy, że jest zmanipulowany, czy, że o jego postępowaniu decyduje biologia, czy popędy.
Dodam jeszcze niedawno przeczytany przeze mnie przykład:
Rozwścieczony tłum spalił 11 "czarowników".
Czy ludzie, którzy to zrobili byli całkowicie wolni i jako tacy wybrali mord i przemoc? Nie, byli zdeterminowani przez środowisko, w którym wyrośli a w którym panowało przekonanie o tym, że istnieją ludzie potrafiący posługiwać się magią. Na ich czyn wpłynęły przekonania wpojone im przez otoczenie, środowisko, więc to nie była ich wolna i świadoma decyzja, bo i oni działali nie do końca jako wolni, ale jako zdeterminowani tym, co im kiedyś wpojono. Czy mogą/muszą/powinni ponieść odpowiedzialność za to, że od najmłodszych lat zapewne wpajano im przekonanie, że na świecie istnieją czarownicy, którzy mogą im szkodzić za pomocą magii? A może winę ponosi społeczność, która im to wpoiła a tym samym odebrała im wolność racjonalnego osądu? A to tylko jeden z przykładów, w jaki sposób człowiek może być zdeterminowany przez swoje otoczenie. Zdeterminowany a więc nie całkiem i nie do końca wolny.
Człowiek z góry zdeterminowany czyli pozbawiony wyboru? I co, to jest wina wiary, która w niego i w jego otoczenie wmusza z góry określone zachowania? Pisałem powyżej: oprócz "iluzorycznego" Boga są jeszcze na tym świecie "realni" ludzie. Którzy mogą nie tylko przyłożyć rewolwer do skroni ale i strzelić. Jeśli tylko lekkomyślnie wybierzesz "złą stronę mocy"... Określone zachowania determinuje w człowieku populacja, w której żyje. Żadna grupa nie pozwoli na destruktywne działania, bo troszczy się o swój byt. A jeśli już pozwoli - znika najczęściej, nie pozostawiając po sobie śladu. Każda grupa ma, wypracowuje swój kodeks postępowania (Kodeks Hammurabiego jako najlepszy przykład), w którym nie przyzwala powszechnie na zły wybór - i nie kieruje się li tylko religijnymi normami. To społeczne uwarunkowania determinują w człowieku jako jednostce przestrzeganie tych a nie innych zasad. Religia przychodzi temu tylko w sukurs, wspiera to nadając mu aspekt duchowy, ponadmaterialne prawa, których trudno lekceważyć. Czy więc za pozbawienie prawa do wyboru odpowiada religia i tylko ona? Nie, to kolejna bałamuta. Nie można winić Boga za to, że nie można bezkarnie zabić człowieka.istota taka mając w umyśle ideę człowieka decydowałaby o tym, kim będzie człowiek, determinowałaby człowieka. Mówisz, że wolność, to „móc zrobić, co się chce i wziąć za swoje czyny całkowitą odpowiedzialność”, ale jeśli prawdą jest to, co głoszą wyznawcy kalwinizmu, że człowiek jest od urodzenia przeznaczony, predestynowany przez Boga do zbawienia bądź potępienia, to nie ma w ogóle miejsca na wolność taką, jaką ją pojmujesz.
Przez swoje otoczenie... Właśnie, nie wyznanie, ale ogólne prawa społecznego współżycia. Czy taka determinacja to pozbawienie wolności? Co, ktoś chce absolutnej wolności? Co za bzdura, nie ma czegoś takiego. Nie wsadzisz palca do ognia, bo taki jest kaprys twej wolności. Dlatego nie wsadzisz, bo twój rozsądek determinuje cię do... No, do czego? Do wyboru bezpiecznej alternatywy. Samo pojęcie determinizmu jest w ogóle kulawym dzieckiem - bo nie istnieje jako skończona forma. Jest determinizm - ale zawsze jest też wybór. Wybór choćby negacji determinizmu oraz przyzwolenia na niego.człowiek może być zdeterminowany przez swoje otoczenie. Zdeterminowany a więc nie całkiem i nie do końca wolny.
Według Ciebie go nie ma.Artek26 pisze:oddalałem sie od boga (którego nie ma)
nie w książkę lecz w księgę...na Twoje szczęście nie jesteśmy muzułmanami...za takie coś na drugi dzień już być pewnie nie żył...Artek26 pisze:Bo tak naprawdę nie ma dowodów na istnienie "boga" jedynym dowodem jest biblia.Ale czy można uwierzyć w książkę?
problem w tym że większość katolików właśnie tak rozumie biblie i nie chce dopuścić do wiadomości że można ja interpretować inaczejkazik pisze:a dosłowne traktowanie Biblii ma tyle sensu, co szukanie ukrytych metafor w kodeksie drogowym!