Oglądałem wszystkie mecze Polaków.
Najlepszymi z naszych byli Błaszczykowski z Piszczkiem. Pierwszy strzelił dwie kluczowe bramki, w meczach z Niemcami i Ukrainą harował w obronie. Drugi zaś świetnie z nim współpracował i nieźle grał ofensywnie z przodu, miał kilka naprawdę świetnych zagrań, do tego solidnie w obronie (z wyjątkiem paru sytuacji).
Zachwalany Pazdan popełnił kilka błędów, na szczęście bez konsekwencji, Glik też zagrał dobrze, ale obydwaj stoperzy kompletnie nie umieli wyprowadzić piłki do przodu, a tym się właśnie różnią średni obrońcy od wybitnych. Podawali jedynie do bramkarza, albo długie niecelne przerzuty do Lewego/Milika.
Fabiański byłby najlepszy, gdyby nie to, że kompletnie nie umie bronić karnych. Niemniej wybronił nam tyłki ze Szwajcarią.
Grosicki dwie asysty, parę rajdów, ale poza tym cienizna, kondycji starczało ledwie na jedną połowę. Kapustka nieźle z Irlandią, potem już słabiej i łapał tylko głupie kartki. Peszko tragedia, podobnie jak Zieliński z Cionkiem (choć Cionek chociaż się starał, po prostu brak mu umiejętności). Jędrzejczyk drwal straszny bez lewej nogi, ale chociaż nadrabiał ambicją i jego błędy nie odbiły się na szczęście na wyniku. Mączyński jak zwykle niewidoczny, choć niewątpliwie się nabiegał i starał jak mógł. Jodłowiec jak zwykle drewniak.
Krychowiak niby niezły turniej, ale czegoś zabrakło, może nieco lepszej gry do przodu? Tego się teraz wymaga od klasowego def. pomocnika. Do tego miał współudział (niewielki ale zawsze) przy straconych bramkach, tak czy siak jednak bez niego polski środek pomocy po prostu nie istnieje.
Lewandowski większość turnieju był głównie faulowany i poniewierany, jednak to wcale nie broni go przed tym, że zagrał zwyczajnie słabo, dopiero w ostatnim meczu się obudził i zagrał lepiej niż wcześniej (nie chodzi nawet o bramkę). Wyszło zmęczenie sezonem, wystarczy spojrzeć na Mullera który też dla Niemców grał jeszcze gorszą kichę niż dla nas Lewy.
Milik strzelił bramkę i zaliczył asystę, nieźle się ustawiał na boisku, ale poza tym wypadł dennie. Strzały na poziomie ligi okręgowej (aż wstyd było za niektóre jego kiksy), później też wyłączył myślenie, bo zamiast podawać do lepiej ustawionych kolegów to strzelał na siłę by się przełamać. Najsłabszy polski zawodnik mistrzostw.
Dlaczego nie zaszliśmy dalej? Bo próbowaliśmy murować bramkę już od trzeciej minuty, a po jej utracie nie poszliśmy agresywniej do przodu, licząc chyba, że znów wygramy w karnych. Skoro tak chcieliśmy je wygrać, to wystarczyło zmienić tuż przed nimi Fabiańskiego na Boruca i szanse na to byłyby zdecydowanie większe, bo Boruc umie bronić jedenastki.
Zbyt bojaźliwa i defensywna taktyka nie pozwoliła nam na nic więcej, choć ćwierćfinał jest wynikiem dobrym i niezłym. Nic ponadto, bo trzeba pamiętać, że mamy obecnie najlepszą generację piłkarzy od conajmniej kilkunastu lat.
A szkoda, bo Walię moglibyśmy też ograć i zostalibyśmy co najmniej wicemistrzami. No ale nie ma co gdybać. Trzeba liczyć na dobry wynik na mundialu za dwa lata w Kacapii (o ile go nie odwołają

).
Co do mistrza Portugalii... Chyba najsłabszy mistrz Europy od czasów Grecji z 2004r. Bramkarz miał dzień konia, a Francuzi chyba nieco zlekceważyli przeciwnika. Kibicowałem żabojadom, a tu zonk.

Nie takie rzeczy zdarzały się w sporcie.
Trzeba też pochwalić oczywiścię Walię i Islandię. Państwo o ludności zbliżonej do populacji Białegostoku odniosło niesamowity sukces. Godne podziwu.