MPUPSI sezon 4
: 17 lut 2018, 21:06
Watykan, 2 kwietnia 2005, późne popołudnie...
- Ojcze Arcybiskupie... nie jestem pewny czy jestem godzien podjąć się tego zadania...
- Bzdura. Jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
- Wydaje mi się, że ktoś wysadził moje...
- Milcz! Wszystko zostało już załatwione. Twoim zadaniem jest jedynie dopilnować Ojca Świętego i trzymać gębę na kłódkę! W zamian za to będziesz mógł urządzić sobie tę ultranowoczesną darmową bazę po swojemu i przymkniemy oko na twoje nielegalne biznesy. Oczywiście odpust twoich grzechów też jest w to wliczony!
- Czy ten sprzęt na pewno nie zawiedzie? - upewniał się Piter Tsunami.
- To najnowsza technologia opracowana prosto z NASA. Stać nas na to - w końcu jesteśmy w Watykanie, nieprawdaż? - uśmiechnął się pewny siebie Stanisław Dziwisz.
- A co z... pogrzebem? - dociekał Piter Tsunami.
- Nasz sobowtór już czeka. Dobrze, że w Rzymie jest wielu bezdomnych bez tożsamości... Pogrzeb będzie wiekopomnym wydarzeniem - rzekł uroczyście kardynał Dziwisz.
- Dobrze więc. O której lecimy do Polski? - zapytał Tsunami.
- Za godzinę masz wylot. Ojciec Święty jest podpięty do kroplówki w śpiączce farmakologicznej. Gdy już będziecie w Polsce nie zapomnij dopilnować lekarzy. Pamiętaj - gdy już zahibernują naszego papieża i gdy będziesz miał pewność że zrobili już wszystko co mieli do zrobienia umieścisz dwie kule w ich czaszkach. Zwłoki spalisz w piecu kremacyjnym pod tym adresem - tu kardynał przekazał Piterowi wizytówkę krematorium - Następnie dopilnujesz by wejście do komory zostało ukryte. Pamiętaj - tu kardynał spojrzał Tsunami prosto w oczy i chwycił go za ramiona - Nigdy nie otwieraj komory gdy krajowi nie zagraża ogromne niebezpieczeństwo. Papieża reaktywować można tylko i wyłącznie podczas wojny lub ogromnej katastrofy narodowej! Rozumiesz to!! - niemal krzyczał już na niego Dziwisz.
- T-tak - wydukał zestresowany Piter Tsunami.
- Dobrze więc. Wierzę w ciebie chłopcze. Od dzisiaj już nie będziesz więcej się zwał Piter Tsunami. Od teraz będziesz nosił imię Tik'Il, co po staroaramejsku oznacza "Obrońcę Świętego" - oznajmił z dumą kardynał Dziwisz.
- Świe-tnie - bąknął Tik'Il - A proszę księdza... znaczy kardynała... czy mogę to przerobić odrobinkę na przykład na Tiquill?
- Ech... Dobra, niech ci będzie. Masz może jeszcze jakieś pytania zanim odlecisz? - spytał znudzony Dziwisz.
- Taak. O której "uśmiercicie" papieża? - zapytał Tiquill.
- O 21.37. Uprzedzając następne pytanie - nie wiem dlaczego. To Ojciec Święty wybrał taką godzinę. Jeszcze jakieś pytania? - mruknął Dziwisz.
- Tyle wiedzy, tyle pytań... - zastanawiał się Tiquill...
- Streszczaj się. Za 10 minut masz lot...
- Niech mi ksiądz kardynał zdradzi więc jakąś tajemnicę którą Watykan ukrywa przed światem.
- Podejdź no tu bliżej, chłopcze... - Dziwisz przywołał Tiqa gestem ręki, po czym nachylił mu się do ucha i wyszeptał:
- Ziemia jest płaska...
Baza PSI, obecnie...
- Habemus papam!!! - wykrzyknął w emfazie Zaver widząc kto stoi przed nimi.
- Nie wierzę własnym oczom, własnym uszom i własnej dupie... - wystękał zszokowany Dzienis.
- Czy ja śnię? Czy to się dzieje naprawdę? - nie dowierzał Yossarian.
- Urbi et orbi. En padre, en fili, en spiritus santi! - rzekł dostojnie po łacinie Jan Paweł II.
- Jaki spirytus? Pić mu się zachciało w takim momencie czy coś? - żachnął się Szynkacz.
- To po łacinie idioto! Jak się nie znasz, to chociaż się nie odzywaj - mruknął Dev4ever.
- Co z wami? Na kolana przed Ojcem Świętym, ale już! - warknął zdenerwowany ogłupieniem userów Tiquill.
- Ależ nie trzeba, naprawdę. Nie lękajcie się... tzn. nie klękajcie się, to jest teraz nieistotne - powiedział Jan Paweł II.
- Czy ty żyjesz? - zapytał zszokowany Radzik.
- Jeszcze jak! - odparł pewnie papież.
- Czy... uratujesz naszą ojczyznę? - spytał niepewnie Piroziom.
- Jest możliwe - rzekł łagodnie Jan Paweł II.
- Gdzie pieniądze są za las? - zapytał groźnie Yossarian.
Papież się zmieszał.
- Nie wiem? - odparł w końcu niepewnie.
- Co to w ogóle było za pytanie Yoss?! - zirytował się Tiquill.
W tym momencie do pomieszczenia weszli Pan Szatan i Mniszka. Wyglądali na rozpromienionych. Nagle Mniszka krzyknęła gdy zobaczyła papieża.
- Ożesz kurwa ja pierdolę w pizdu zajebana mać, co tu się odjaniepawliło do kurwy nędzy!!! - wrzasnął Pan Szatan, gdyż również zobaczył papieża...
- Jak ty się zwracasz do Ojca Świętego gówniarzu!! - warknął Tiquill, po czym jął wyjmować pasek ze szlufek spodni w celu ukarania Redaktora PSI.
- Spokojnie. Uspokójmy się. Nie trzeba reagować gwałtownie - rzekł kojąco papież - Ale... oni grzeszyli - to mówiąc Jan Paweł II spojrzał na Mniszkę i Pana Szatana których twarze natychmiast zburaczały.
- No jasne, że tak! Obrazili Waszą Świątobliwość! - rzekł Tiquill i jął ponownie wyjmować pasek ze szlufek...
- Nie... Nie o to chodzi. Oni uprawiali SEKS PRZEDMAŁŻEŃSKI!!! - zagrzmiał były już władca Stolicy Apostolskiej.
- Cooo...? - zapytał głupkowato Szynkacz.
Wszyscy stali i trawili w milczeniu te słowa.
- Na szczęście ukryta kamera nagrała to wszystko - przerwał krępującą ciszę Rycho3D, po czym podszedł do komputera i zaczął przeglądać nagrania ze wszystkich kamer monitoringu z ostatnich kilkunastu minut - O kurwa! Znalazłem! - krzyknął po chwili podjarany.
Wszyscy podeszli do monitora, nawet Jan Paweł Drugi. Cała ekipa oglądała nagranie ze zbrojowni na którym Pan Szatan i Mniszka oddawali się uciechom cielesnym.
- Szkoda, że nie ma dźwięku - żałował Rycho3D.
- Weźcie to zgaście - palił się ze wstydu Pan Szatan.
- Kurwa, przewiń trochę tę grę wstępną, bo to nudne - powiedział Dzienis do Rycha, a ten przewinął.
- O kurwa! LOL XDDDD!
- Ahaha!
- Ehehe!
- Ale żeżuncja!!!
W końcu Pan Szatan nie mogąc wytrzymać wstydu schylił się i nacisnął reset w komputerze.
- Ej kurwa, co ty, kolegom nie dasz pooglądać? - wszyscy spojrzeli na niego z zawodem. Nawet na twarzy papieża malowało się lekkie rozczarowanie.
- Skąd wiedzia... tzn. skąd Wasza Świątobliwość wiedziałą? - spytał zawstydzony Szan Patan.
- Skończcie już z tą świątobliwością. Mówcie mi Wojtyła - powiedział znudzony papież - Skąd wiedziałem? Dzieciaku, masz kondona na bucie. A ona ma spermę we włosach. Myślałeś, że czytam w myślach? - zaśmiał się papież.
- Ej kurwa, rzeczywiście, kondon mu się do buta przykleił - gnił Komar.
- A ona rzeczywiście ma spermę na głowie - zaśmiał się Rycho3D.
- To... jest szampon - powiedziała zawstydzona Mniszka.
- Dobra, odjebcie się już od nich. Mamy poważniejsze problemy, prawda Tiq? - zauważył Radzik.
- Prawda - potwierdził Tiq.
- Ale będziecie się musieli z tego wyspowiadać! - zagrzmiał Wojtyła - Ech... Dobra, więc może mi ktoś wreszcie wyjaśni dlaczego wybudzono mnie z hibernacji? Czyżby nadszedł Dzień Sądu Ostatecznego i nasz Zbawiciel przybywa ponownie na Ziemię celem zniszczenia nasienia Węża i wtrącenia Lucyfera z powrotem do Szeolu by cierpiał tam wieczne męki w gehennie i katusze w ogniu piekielnym? - zapytał poważnym tonem Wojtyła.
- Yyy... nie do końca - bąknął Tiquill.
- Dobrze więc. Opowiedzcie mi wszystko zatem po kolei - zaproponował Wojtyła, po czym usiadł na krześle.
- A więc tak. Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem...
- Nie od takiego początku! Przecież znam Biblię, w końcu jestem papieżem! - zirytował się Jan Paweł II.
- Ach tak. No więc, 10 kwietnia 2010 roku samolotem do Smoleńska leciał Prezydent Polski Lech Kaczy...
Warszawa, Plac Zbawiciela...
Przerażające pustkowie nuklearne ogarnęło stolicę. Nawet w Pałacu Kultury przetrwały tylko najniższe kondygnacje. Ci co mogli uciekli z miasta lub schowali się w bunkrach, jednak czasu było mało i większość ludzi zginęła w korkach w swych samochodach próbując opuścić Strefę Zero. Na wielkim pustkowiu w ścisłym centrum miasta ziała wielka dziura. Na jej dnie leżała samotnie wielka wzmacniana lodówka marki Gorenje. Gdy już fala uderzeniowa opadła, drzwi lodówki otworzyły się i wyszedł z niej młody obdarty chłopak. Trzymał w ręku niewielkiego pendrive'a. Chłopak rozejrzał się dookoła. Znajdował się w wielkiej czarne dup... znaczy dziurze. Musiał opuścić to miejsce jeśli chciał pożyć dłużej niż kilkadziesiąt godzin.
- Muszę stąd spierdalać - powiedział chłopak do siebie na głos. Ruszył żwawo przed siebie. Miał teraz konkretny cel. Wiedział, że trzyma w ręku swoją szansę na nowe życie. Nie miał nic do stracenia, mógł tylko zyskać...
c.d.n.
- Ojcze Arcybiskupie... nie jestem pewny czy jestem godzien podjąć się tego zadania...
- Bzdura. Jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
- Wydaje mi się, że ktoś wysadził moje...
- Milcz! Wszystko zostało już załatwione. Twoim zadaniem jest jedynie dopilnować Ojca Świętego i trzymać gębę na kłódkę! W zamian za to będziesz mógł urządzić sobie tę ultranowoczesną darmową bazę po swojemu i przymkniemy oko na twoje nielegalne biznesy. Oczywiście odpust twoich grzechów też jest w to wliczony!
- Czy ten sprzęt na pewno nie zawiedzie? - upewniał się Piter Tsunami.
- To najnowsza technologia opracowana prosto z NASA. Stać nas na to - w końcu jesteśmy w Watykanie, nieprawdaż? - uśmiechnął się pewny siebie Stanisław Dziwisz.
- A co z... pogrzebem? - dociekał Piter Tsunami.
- Nasz sobowtór już czeka. Dobrze, że w Rzymie jest wielu bezdomnych bez tożsamości... Pogrzeb będzie wiekopomnym wydarzeniem - rzekł uroczyście kardynał Dziwisz.
- Dobrze więc. O której lecimy do Polski? - zapytał Tsunami.
- Za godzinę masz wylot. Ojciec Święty jest podpięty do kroplówki w śpiączce farmakologicznej. Gdy już będziecie w Polsce nie zapomnij dopilnować lekarzy. Pamiętaj - gdy już zahibernują naszego papieża i gdy będziesz miał pewność że zrobili już wszystko co mieli do zrobienia umieścisz dwie kule w ich czaszkach. Zwłoki spalisz w piecu kremacyjnym pod tym adresem - tu kardynał przekazał Piterowi wizytówkę krematorium - Następnie dopilnujesz by wejście do komory zostało ukryte. Pamiętaj - tu kardynał spojrzał Tsunami prosto w oczy i chwycił go za ramiona - Nigdy nie otwieraj komory gdy krajowi nie zagraża ogromne niebezpieczeństwo. Papieża reaktywować można tylko i wyłącznie podczas wojny lub ogromnej katastrofy narodowej! Rozumiesz to!! - niemal krzyczał już na niego Dziwisz.
- T-tak - wydukał zestresowany Piter Tsunami.
- Dobrze więc. Wierzę w ciebie chłopcze. Od dzisiaj już nie będziesz więcej się zwał Piter Tsunami. Od teraz będziesz nosił imię Tik'Il, co po staroaramejsku oznacza "Obrońcę Świętego" - oznajmił z dumą kardynał Dziwisz.
- Świe-tnie - bąknął Tik'Il - A proszę księdza... znaczy kardynała... czy mogę to przerobić odrobinkę na przykład na Tiquill?
- Ech... Dobra, niech ci będzie. Masz może jeszcze jakieś pytania zanim odlecisz? - spytał znudzony Dziwisz.
- Taak. O której "uśmiercicie" papieża? - zapytał Tiquill.
- O 21.37. Uprzedzając następne pytanie - nie wiem dlaczego. To Ojciec Święty wybrał taką godzinę. Jeszcze jakieś pytania? - mruknął Dziwisz.
- Tyle wiedzy, tyle pytań... - zastanawiał się Tiquill...
- Streszczaj się. Za 10 minut masz lot...
- Niech mi ksiądz kardynał zdradzi więc jakąś tajemnicę którą Watykan ukrywa przed światem.
- Podejdź no tu bliżej, chłopcze... - Dziwisz przywołał Tiqa gestem ręki, po czym nachylił mu się do ucha i wyszeptał:
- Ziemia jest płaska...
Baza PSI, obecnie...
- Habemus papam!!! - wykrzyknął w emfazie Zaver widząc kto stoi przed nimi.
- Nie wierzę własnym oczom, własnym uszom i własnej dupie... - wystękał zszokowany Dzienis.
- Czy ja śnię? Czy to się dzieje naprawdę? - nie dowierzał Yossarian.
- Urbi et orbi. En padre, en fili, en spiritus santi! - rzekł dostojnie po łacinie Jan Paweł II.
- Jaki spirytus? Pić mu się zachciało w takim momencie czy coś? - żachnął się Szynkacz.
- To po łacinie idioto! Jak się nie znasz, to chociaż się nie odzywaj - mruknął Dev4ever.
- Co z wami? Na kolana przed Ojcem Świętym, ale już! - warknął zdenerwowany ogłupieniem userów Tiquill.
- Ależ nie trzeba, naprawdę. Nie lękajcie się... tzn. nie klękajcie się, to jest teraz nieistotne - powiedział Jan Paweł II.
- Czy ty żyjesz? - zapytał zszokowany Radzik.
- Jeszcze jak! - odparł pewnie papież.
- Czy... uratujesz naszą ojczyznę? - spytał niepewnie Piroziom.
- Jest możliwe - rzekł łagodnie Jan Paweł II.
- Gdzie pieniądze są za las? - zapytał groźnie Yossarian.
Papież się zmieszał.
- Nie wiem? - odparł w końcu niepewnie.
- Co to w ogóle było za pytanie Yoss?! - zirytował się Tiquill.
W tym momencie do pomieszczenia weszli Pan Szatan i Mniszka. Wyglądali na rozpromienionych. Nagle Mniszka krzyknęła gdy zobaczyła papieża.
- Ożesz kurwa ja pierdolę w pizdu zajebana mać, co tu się odjaniepawliło do kurwy nędzy!!! - wrzasnął Pan Szatan, gdyż również zobaczył papieża...
- Jak ty się zwracasz do Ojca Świętego gówniarzu!! - warknął Tiquill, po czym jął wyjmować pasek ze szlufek spodni w celu ukarania Redaktora PSI.
- Spokojnie. Uspokójmy się. Nie trzeba reagować gwałtownie - rzekł kojąco papież - Ale... oni grzeszyli - to mówiąc Jan Paweł II spojrzał na Mniszkę i Pana Szatana których twarze natychmiast zburaczały.
- No jasne, że tak! Obrazili Waszą Świątobliwość! - rzekł Tiquill i jął ponownie wyjmować pasek ze szlufek...
- Nie... Nie o to chodzi. Oni uprawiali SEKS PRZEDMAŁŻEŃSKI!!! - zagrzmiał były już władca Stolicy Apostolskiej.
- Cooo...? - zapytał głupkowato Szynkacz.
Wszyscy stali i trawili w milczeniu te słowa.
- Na szczęście ukryta kamera nagrała to wszystko - przerwał krępującą ciszę Rycho3D, po czym podszedł do komputera i zaczął przeglądać nagrania ze wszystkich kamer monitoringu z ostatnich kilkunastu minut - O kurwa! Znalazłem! - krzyknął po chwili podjarany.
Wszyscy podeszli do monitora, nawet Jan Paweł Drugi. Cała ekipa oglądała nagranie ze zbrojowni na którym Pan Szatan i Mniszka oddawali się uciechom cielesnym.
- Szkoda, że nie ma dźwięku - żałował Rycho3D.
- Weźcie to zgaście - palił się ze wstydu Pan Szatan.
- Kurwa, przewiń trochę tę grę wstępną, bo to nudne - powiedział Dzienis do Rycha, a ten przewinął.
- O kurwa! LOL XDDDD!
- Ahaha!
- Ehehe!
- Ale żeżuncja!!!
W końcu Pan Szatan nie mogąc wytrzymać wstydu schylił się i nacisnął reset w komputerze.
- Ej kurwa, co ty, kolegom nie dasz pooglądać? - wszyscy spojrzeli na niego z zawodem. Nawet na twarzy papieża malowało się lekkie rozczarowanie.
- Skąd wiedzia... tzn. skąd Wasza Świątobliwość wiedziałą? - spytał zawstydzony Szan Patan.
- Skończcie już z tą świątobliwością. Mówcie mi Wojtyła - powiedział znudzony papież - Skąd wiedziałem? Dzieciaku, masz kondona na bucie. A ona ma spermę we włosach. Myślałeś, że czytam w myślach? - zaśmiał się papież.
- Ej kurwa, rzeczywiście, kondon mu się do buta przykleił - gnił Komar.
- A ona rzeczywiście ma spermę na głowie - zaśmiał się Rycho3D.
- To... jest szampon - powiedziała zawstydzona Mniszka.
- Dobra, odjebcie się już od nich. Mamy poważniejsze problemy, prawda Tiq? - zauważył Radzik.
- Prawda - potwierdził Tiq.
- Ale będziecie się musieli z tego wyspowiadać! - zagrzmiał Wojtyła - Ech... Dobra, więc może mi ktoś wreszcie wyjaśni dlaczego wybudzono mnie z hibernacji? Czyżby nadszedł Dzień Sądu Ostatecznego i nasz Zbawiciel przybywa ponownie na Ziemię celem zniszczenia nasienia Węża i wtrącenia Lucyfera z powrotem do Szeolu by cierpiał tam wieczne męki w gehennie i katusze w ogniu piekielnym? - zapytał poważnym tonem Wojtyła.
- Yyy... nie do końca - bąknął Tiquill.
- Dobrze więc. Opowiedzcie mi wszystko zatem po kolei - zaproponował Wojtyła, po czym usiadł na krześle.
- A więc tak. Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem...
- Nie od takiego początku! Przecież znam Biblię, w końcu jestem papieżem! - zirytował się Jan Paweł II.
- Ach tak. No więc, 10 kwietnia 2010 roku samolotem do Smoleńska leciał Prezydent Polski Lech Kaczy...
Warszawa, Plac Zbawiciela...
Przerażające pustkowie nuklearne ogarnęło stolicę. Nawet w Pałacu Kultury przetrwały tylko najniższe kondygnacje. Ci co mogli uciekli z miasta lub schowali się w bunkrach, jednak czasu było mało i większość ludzi zginęła w korkach w swych samochodach próbując opuścić Strefę Zero. Na wielkim pustkowiu w ścisłym centrum miasta ziała wielka dziura. Na jej dnie leżała samotnie wielka wzmacniana lodówka marki Gorenje. Gdy już fala uderzeniowa opadła, drzwi lodówki otworzyły się i wyszedł z niej młody obdarty chłopak. Trzymał w ręku niewielkiego pendrive'a. Chłopak rozejrzał się dookoła. Znajdował się w wielkiej czarne dup... znaczy dziurze. Musiał opuścić to miejsce jeśli chciał pożyć dłużej niż kilkadziesiąt godzin.
- Muszę stąd spierdalać - powiedział chłopak do siebie na głos. Ruszył żwawo przed siebie. Miał teraz konkretny cel. Wiedział, że trzyma w ręku swoją szansę na nowe życie. Nie miał nic do stracenia, mógł tylko zyskać...
c.d.n.