Te jedyne chwile
: 27 mar 2008, 18:13
Każdy grając w Postala 2 i jego każdą wersję i moda przeżył z nim te nieliczne wyjątkowe chwile. To dziwne, że dotąd nie ma takiego tematu, niebywałe wręcz! A przecież każdy od tego zaczyna... Zaległość trzeba rychło naprawić!
Jakie one więc?
Zaczynam od tego, co samo się narzuca, siłą rzeczy. Pierwsze morderstwo przechodnia.
Nie chciałem kłopotów ze stróżami prawa. Ale chciałem zobaczyć jak to jest. Krążyłem po domu sąsiada, lecz tak, by mnie nikt nie zauważył. Miałem już po drodze łopatę i paralizator. Opuściłem dom i przeszedłem na ganek domu naprzeciw sąsiada, tych dwu domków. Obszedłem go od tyłu i tamtymi drzwiami wszedłem do środka. I kłopot. Szybko paralizator i domownik już we mnie nie strzela z karabinu maszynowego. Potem łopata, znów wsparcie paralizatorem, łopata... i mam pierwszą swoją ofiarę. Po raz pierwszy w komputerowej grze zabiłem człowieka, nie potwora, nie wroga, które muszę wyeliminować, ale bohatera, który nie musiał być moim wrogiem. Wrażenie niezapomniane.
Po cichu opuściłem dom, poszukując też apteczki. I tak cała pierwsza gra. Cichaczem, zninacka, podstępnie, z ukrycia, przedzierając się rowami (ach, te okolice biur!) i na "tyłach wroga" zarobiłem w końcu rangę 'unikający ludzi stuprocentowy psychol' - lecz finał gry dopiero w pełnej wersji, bo najpierw było demo. Tak było i tak to się zaczęło. 2003 rok, demo P2. Apetyt wielki na kontrowersyjną grę. Od razu z pełną akceptacją jej zasad (a raczej braku tychże).

Zaczynam od tego, co samo się narzuca, siłą rzeczy. Pierwsze morderstwo przechodnia.
Nie chciałem kłopotów ze stróżami prawa. Ale chciałem zobaczyć jak to jest. Krążyłem po domu sąsiada, lecz tak, by mnie nikt nie zauważył. Miałem już po drodze łopatę i paralizator. Opuściłem dom i przeszedłem na ganek domu naprzeciw sąsiada, tych dwu domków. Obszedłem go od tyłu i tamtymi drzwiami wszedłem do środka. I kłopot. Szybko paralizator i domownik już we mnie nie strzela z karabinu maszynowego. Potem łopata, znów wsparcie paralizatorem, łopata... i mam pierwszą swoją ofiarę. Po raz pierwszy w komputerowej grze zabiłem człowieka, nie potwora, nie wroga, które muszę wyeliminować, ale bohatera, który nie musiał być moim wrogiem. Wrażenie niezapomniane.
Po cichu opuściłem dom, poszukując też apteczki. I tak cała pierwsza gra. Cichaczem, zninacka, podstępnie, z ukrycia, przedzierając się rowami (ach, te okolice biur!) i na "tyłach wroga" zarobiłem w końcu rangę 'unikający ludzi stuprocentowy psychol' - lecz finał gry dopiero w pełnej wersji, bo najpierw było demo. Tak było i tak to się zaczęło. 2003 rok, demo P2. Apetyt wielki na kontrowersyjną grę. Od razu z pełną akceptacją jej zasad (a raczej braku tychże).