Jak powszechnie tu wiadomo nie zgadzam się z lansowaną teorią ewolucji. So sorry, jednak dla mnie ma zbyt wiele niedociągnięć. Przecież nawet wśród ewolucjonistów istnieją różne podgrupy, które głoszą sprzeczne ze sobą poglądy. Niektórzy z nich twierdzą, że człowiek jest swoistym szczytem ewolucji, bo posiada inteligencję i jako jedyne zwierzę, jest w stanie opanować cały świat; inni twierdzą, że ludzie są jedynie gałęzią, jedną z wielu w wielkim drzewie życia. Uważają oni, że w sprzyjających warunkach, nawet węże i wróble mogą stać się inteligentnymi żyjątkami (aby nie użyć tak znienawidzonego przez ewolucjonistów słowa "stworzeniami"). Wierzę w to, że świat jest zaplanowanym i stworzonym dziełem Boga, więc to czyni ze mnie kreacjonistę. Ale należy pamiętać, że kreacjoniści dzielę się na kilka odłamów. Są tacy, którzy twierdzą, że Ziemia ma 6000 lat, że świat powstał w ciągu tygodnia etc., interpretują oni Biblię dosłownie. Ja należę, do drugiej grupy. Uważam, że skoro Bóg jest odwieczny, to dla niego jeden dzień, mógł być np. miliardem lat ziemskich, bo niby dlaczego Bóg miałby odmierzać czas wg naszego systemu? Ale nawet jeśli przyjąć by, że Biblia jest stekiem bzdur, to i tak, odrzucanie roli jakiegoś stwórcy jest jest wręcz irracjonalne. Trzeba pamiętać, że Darwin odkrył wiele prawd, które są uznawane również przez kreacjonistów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie polemizuje z selekcją naturalną, gołym okiem widać, że przetrwają najsilniejsi, bądź najsprytniejsi. Tylko Darwin źle zinterpretował fakty. Opisywał zięby, że różnią się dziobami w różnych rejonach występowania. Tylko, że to z ewolucją ma niewiele wspólnego. Bo efekt selekcji nie jest ewolucją. Jeśli gdzieś są takie warunki, że aby zdobyć pożywienie zięby muszą mieć dziób dłuższy, to takie zięby będą tam przezywać, a zięby z krótkimi dziobami zdechną z głodu. Jak słusznie zauważył Darwin, w takim środowisku w ciągu kilku pokoleń przestaną się rodzić zięby z dziobami krótkimi, a to z powodu dziedziczności. Wiadomo, że jak przez kilka pokoleń wszystkie zięby mają dzioby długie, to trudne aby rodziły się ptaki z dziobami krótkimi. Tylko, że to nie jest ewolucja, tylko dziedziczność. Wystarczy bowiem, aby w to środowisko przywędrowała jedna zięba z krótkim dziobem i skrzyżowała się z z ptakami długodziobowymi i znów zaczną nam się rodzić zięby z krótkimi dziobami, ale szybko zdechną z głodu, bo nie będą w stanie zdobywać pożywienia. To tyle o ziębach.
Ewolucjoniści twierdzą, że wszechświat powstał w skutek wielkiego wybuchu, w skutek czego zupa protonów, elektronów i neutronów stopniowo ewoluowała w atomy, potem w pierwiastki, związki etc. Primo: widział ktoś kiedyś wybuch, w skutek którego powstałby porządek? Eksplozje mają to do siebie, że niszczą, a nie budują. Więc jak wskutek wybuchu powstał uporządkowany wszechświat? Secundo: według ewolucjonistów wszechświat powinien dążyć do doskonałości, do swoistego ukoronowania ewolucji. Tymczasem mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym. Wszechświat zachowuje się jak sprężyna zegarka, powoli się rozkręca i dąży do chaosu, a nie idealnego porządku. Kosmos jest jak mechanizm: raz nakręcony powoli się rozwija, aby w końcu się zatrzymać i zginąć. A nasz Układ Słoneczny? Ewolucjoniści twierdzą, że powstał z jednego obłoku pyłu kosmicznego i tam się formował, aż do końcowej formy. Skoro tak, to dlaczego planety Układu Słonecznego tak różnią się między sobą? Skoro są z jednego obłoku zarówno Słońce, Jowisz i Mars powinny mieć taki sam skład, a są całkowicie od siebie różne. Dlaczego niektóre planety mają pierścienie, inne nie? Czemu jedne planety mają księżyce, dlaczego księżyce różnych planet krążą w różne strony?
Następna teoria ewolucjonistów, że materia ożywiona powstała z nieożywionej. No dobrze, ale dlaczego stało się to tylko raz? Przecież, powinno się dziać ciągle, bo ewolucja się nie może zatrzymać. Czemu ze związków chemicznych nie powstają nowe, żywe organizmy?
A teraz ewolucja właściwa. Skoro wszystkie organizmy nieustannie ewoluują, dlaczego nie powstają nowe gatunki? Czemu gady nie zmieniają się w ptaki, skoro raz mogły w nie ewoluować, to czemu nie robią tego ponownie? No i mój ulubiony argument. Miliony lat mijają, a krokodyle wciąż robią swoje. Te ciekawe gady mimo upływu dwustu milionów lat są wciąż takie same. Świat się zmienia, a krokodyle się nie zmieniają. Jakież to piękne stworzenia. Skoro już nie ewoluują to czyż nie są ukoronowanie ewolucji, czyż nie są doskonałe? Więc czemu nie rządzą światem? A co z wymieraniem gatunków? Panowie ekolodzy tak płaczą, że zwierzątka wymierają i znikają z Ziemi. Przecież nie powinni się martwić, bo w miejsce wymarłych gatunków powinny powstawać nowe. Ale niestety nie powstają, ewolucja znów zawodzi.
Dlaczego dowody kopalne miast udowodnić słuszność ewolucjonizmu zaprzeczają mu? Nie ma żadnych skamieniałości wspólnych przodków różnych królestw zwierząt, a przecież powinniśmy je znajdować, skoro istnieli. Warto też spojrzeć na chronologię na tym obrazku. U ewolucjonistów jest poważnie zachwiana.
Kolejne porównanie teorii ewolucjonizmu i dowodów kopalnych.
Tutaj również nie widać owego drzewa ewolucji.
Posłużę się cytatem:
Kreacjonistyczny sad. W przeciwieństwie do przewidywań teorii ewolucji wyższe jednostki taksonomiczne (phyla) w zapisie kopalnym pojawiają się nagle i w pełni ukształtowane, po czym następuje ich różnicowanie się.
I ciekawy film w temacie:
https://video.google.pl/googleplayer.swf ... 5218387723
Przedstawiłem swój punkt widzenia, kto ma rozum niech sam wszystko sobie przemyśli i wybierze w którą wersję chce wierzyć. Dziękuję za uwagę.