Magiczne Przygody Userów PSI - rozdziały 9-16

Więcej niż dotychczas. Bez kompromisów. Działa na emocje. Ale musisz myśleć, bardziej.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

22 cze 2017, 21:29

Rozdział 9

W końcu wykończeni członkowie Forum PsiutkaSajt Info opuścili Pałac Chałtury w czym wydatnie pomogły im etanol, nikotyna i dekstrometorfan krążące w ich żyłach i trzewiach (a w żyłach młodszych userów również LSD i meskalina).
- To co teraz robimy? - spytał Rycho3D
- Ja bym popatrzył się na kury - rzekł Dzienis który uzupełniał płyny tanią wódką z rozpuszczonym akodinem
- Ej Tiq, miałeś nas zaprowadzić do burdelu - zauważył Yossarian
- Fucktycznie zapomniałem - powiedział Tiquill - Znam świetny dom publiczny na Wiejskiej tuż koło Sejmu (choć sam Sejm również jest domem publicznym)
- Ech, pewnie drogo w hooy - zmartwił się Dzienis
- Nie martwcie się, mam kasy w chuj, Małysz i jego żona zapomnieli swojej torby w której mieli łapówkę dla ministerstwa sportu w zamian za wygranie przetargu na budowę skoczni K-300 w Wiśle - powiedział radośnie Tiq - przeliczyłem na szybko i mieli tam 984 tys. zybli polskich
- Zajeboza! - ucieszyli się Forumowicze
- No to idziemy - zawyrokował Tiquill i poszli, zaś Piroziom z Dev4ever wzięli też ze sobą martwego seebeeka17, bo co miał tak leżeć na schodach jak jakieś ścierwo?
Ekipa ruszyła więc raźnym krokiem w kierunku Wiejskiej, po drodze kupili zaś życiodajne płyny, szlugi i tabletki akodynu, zaś przez pozostałe 2 km wszystko wychlali, wyjarali i zećpali.
Gdy w końcu doszli już do celu - mając już we krwi te 6 promili alkoholu i 4 fazę plateau dzięki czemu czuli się już względnie normalnie - zobaczyli przed sobą znane twarze z TV które stały w kolejce przed wejściem do burdelu.
Byli tam więc posłowie i ministrowie, również znani księża i metropolici, a także wielu celebrytów, aktorów i artystów polskich.
Oszołomieni taką ilością gwiazd, że aż stracili mowę w gębie stanęli nie wiedząc co robić.
W końcu Tiquill zapytał stojącego przed nimi Annę Grodzką:
- Co tu taka kolejka?
- To najlepszy burdel w Warszawie, czyli pewnie w całej Polsce również, nigdzie tak dobrze nie zrobią ci dobrze jak tutaj, do tego mają przystępne ceny - oznajmił im Grodzka
- I to dlatego taka kolejka? Przecież będziemy tu stać pół dnia - wkurwił się Rycho3D - Zrywajmy się stąd
- Zgadzam się, zniknijmy stąd zanim zainteresuje się nami policja - potwierdził Yossarian rzucając pustą butelkę po wódce do kosza, niestety nie trafił.
W tym momencie zadzwonił nieoczekiwanie telefon Tiquilla
- Halo? Tak. Tak oczywiście. Wkrótce będziemy. Bez odbioru - twarz Tiquilla spoważniała i spochmurniała
- Co się co się co się stao? - spytał niezbyt trzeźwy jeszcze Pan Szatan
- Musimy jechać do Głównej Siedziby Forum. Koniec imprezy. Jedziemy wszyscy, będziecie mi potrzebni - powiedział poważnie Tiquill
- To my mamy główną siedzibę? - zadziwił się Rycho3D wypuszczając dym nosem
- Jasne, że tak. To prawdziwa serwerownia, a nie tylko wirtualna. Jesteśmy przecież potężnym forum... Nie mamy wiele czasu. Musimy iść na Dworzec Centralny, wsiadamy w pociąg i ruszamy do Kwatery Głównej!
- Eee, ale my mamy w poniedziałek do szkoły - nastoletni członkowie forum zaczęli się wykręcać
- Napiszę wam fejkowe usprawiedliwienia... jestem w tym dobry... uwierzcie mi... - mruknął złowieszczo Człowiek Który Był Właścicielem
- A teraz ruszajmy już!


Rozdział 10

Ekipa PSI ruszyła więc na Dworzec Centralny, po czym wsiadła do pociągu podążającego do Wyszkowa (oczywiście bez biletów).
- Siedziba PSI jest w Wyszkowie? - zapytał ShaQ
- Niezupełnie - uśmiechnął się tajemniczo Tiquill - w każdym razie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od niego, ale szczegółów nie musicie i nie możecie znać - dodał Ten, Który Zawsze Był, Choć Go Czasem Nie Było.
Pozbawiona TheAlkoholu drużyna PSIonajtów z nudów zaczęła wpierdalać resztki acodinu jakie im jeszcze zostały w kieszeniach. W tym momencie do przedziału wszedł kanar:
- Bileciki poproszę!
- Wal się na ryj, hehe - odparł Tiq'Ouille, po czym zaczął bardzo powoli wstawać. Nim zdążył, reszta ekipy zdążyła już sklepać michę kanarowi, po czym związali go jak szynkę parmeńską (sznur mieli jeszcze po porwaniu u Dudy) i wyrzucili go przez okno, niestety wiatr zniósł związanego konduktora z powrotem na tory, a pociąg zdekapitował mu głowę.
- A to pech - skwitował to Rycho3D gasząc peta na kolanie martwego seebeeka17
- Uczcijmy go sekundą ciszy - zaproponował Devi90
- Srał go pies, chłopaki właśnie dojeżdżamy do Wyszkowa - stwierdził Tiquill
Forumowicze wysiedli z pociągu i obok dworca ujrzeli minibusa z napisem PSOTALSITE.INFO TEAM.
- A to kto? - zapytał Komar wskazując na brodatego niemłodego już człowieka, najwyraźniej kierowcę który stał koło busa
- To zkar, mój stały zastępca i Wielki Przedwieczny, założyciel protoplasty naszego forum, chce pozostać w cieniu, więc nie atencjonuje się, tylko zajmuje się naszymi sprawami wewnętrznymi.
- Aha - powiedział odkrywczo Dev4ever
- Teraz wsiądziecie do busa, tam zwiążę wam oczy, gdyż nie możecie znać dokładnie położenia naszej tajnej siedziby.
Gdy wsiedli do busa, Tiq związał wszystkim oczy, po czym dał kazdemu po kartoniku LSD w celu umilenia im tej jakże długiej 14 minutowej podróży.
Dotarłwszy na miejsce, brygada wbiła się do jakiegoś budynku, po czym Szef rozwiązał im opaski.
Przebywali w jakimś betonowym bunkrze w stanie surowym.
- Witajcie w przedsionku siedziby PSI.... dla niepoznaki i kamuflażu zewnętrzna część jest ukryta pod postacią starego bunkra z wojny japońsko-chińskiej z 1938 roku... a teraz zjedziemy 16 pięter w głąb ziemi do Wewnętrznej Strefy.
Wsiedli więc do starej windy kopalnianej z lat 50tych XIX wieku, po czym zjechali z prędkością świata w dół, po około 0,479 sekundy byli już na miejscu.
Większość ekipy się porzygała, stali więc po kostki w roztworze akodinowo-wódczanym własnej produkcji.
- Darujcie sobie... co z was za userzy... dobra wchodzimy do środka - rzekł Tiq, po czym pchnął ogromne metalowe drzwi (zajebane ze złomu) z napisem "Główna Siedziba Serwerów PsotalSite Info im. Józefa Stalina i Adolfa Hitlera, wstęp wzbroniony, top secret, ściśle tajne".
- Łał - skwitował to Piroziom, a reszta ekipy bezmózgim skinieniem głowy mu przytaknęła.
Brygada weszła do środka. Siedziba była dużym niedotlenionym pomieszczeniem pełnym komputerów z systemami operacyjnymi Windows 95 i monitorami CRT. Przed dwoma komputerami siedziało dwóch młodych ludzi klepiących zawzięcie w klawisze.
- Witajcie w mojej siedzibie userzy... ci dwaj młodzieńcy to Bartkov i Mxxx4, Junior Modderzy, w zamian za puszkę Whiskas i dwa piwa VIP dziennie zajmują się kodowaniem i szyfrowaniem serwerów, gdyż jesteśmy pod ciągłym atakiem hakerów, a także usuwają spamboty i trollkonta BloodLogina.
- Łał - skwitował to ponownie Piroziom, a reszta ekipy nie mogąc znaleźć lepszego określenia ponownie mu przytaknęła skinieniem głów.
- No dobrze, w czym tkwi problem zkar? - spytał Tiq zwracając się do zkara
- Wiesz, że nie wzywamy cię z powodu byle pierdoły - powiedział zkar - Mamy poważny problem, udało nam się przechwycić zaszyfrowaną wiadomość która powinna cię zainteresować.
- Pokaż mi ją - rozkazał TheWłaściciel Forum
Wielki Przedwieczny wyjął ze swej brody jakiś skopiowany wydruk i przekazał go Tiquillowi.
Posiadacz Wszystkich Modów Do Postala przeczytawszy treść, zbladł tak bardzo, że o mało co nie padł, na szczęście czujny Pan Szatan wstrzyknął mu szybko w szyję roztwór akodinowo-spirytusowo-tiquillowy dzięki czemu Właściciel szybko odzyskał kolory i trzymał fason.
- Mam złą wiadomość panowie - zaczął Tiq - Bardzo złą.
- O co chodzi - spytał Yossarian
- Macie, czytajcie sami - to rzekłszy Tiq dał kartkę brygadzie, a Dzienis zaczął czytać:

'Od pajdus do ArtekXDPL:

" Muj spszymieszeńcu! Z radoźciom inwormujem ciem, rze irz mam jusz sojósznikuf kturzy pomogom nam w atakó na siedzibem znienafidzonego pszez nas foróm!
Jusz dzisiaj wieczorem zaałatakujemy tyh kmiotkuf i ftedy dopełni siem naża zemzta!
Szykój siem, bedom z nami wspułcześni idole muodzieży! Zgłacimy i sgfałcimy Pe-Es-I i kamjeń na kamjeniu tam nie zostanie, tylgo hui dópa i kamjerni kópa, elo i posdro mordo, bonć gotuf dziź pszed siecibom hujkuf o 19, pa-pa buziaczki, koham ciem, love ju Tfuj Pajdus :*"

- O kurwa, chcą zgładzić PSI! - krzyknął Yossarian
- O kurwa, pajdus i ArtekXDPL zaplanowali zemstę! - krzyknął Dev4ever
- O kurwa pajdus jest gejem! - krzyknął Pan Szatan
- Łał - skwitował to wszystko Piroziom


Rozdział 11

- I co teraz? - zapytał przerażony ShaQ
- Nie mamy czasu do stracenia! Na szczęście jestem przygotowany na taką ewentualność, zawsze byłem - powiedział szczerząc się Tiquill, po czym podszedł do ogromnej szafy stojącej przy ścianie i otworzył ją.
We wnętrzu były rozmaite bronie z Postala, tyle że realne, a więc były tam łopata, pałka, paralizator, nożyczki, granaty, koktajle Mołotowa, kanistry z benzyną, zapałki, snajperka, pistolet, Glock, karabin M16, karabin MP5, wyrzutnia granatów, bazooka, wyrzutnia napalmu, sekator, toporek, sawn-off, piła spalinowa, shurikeny, dynamit, SMEG, kastety, kij bejzbolowy, młot, kosa, maczeta, widły a nawet śmierdzący krowi łeb.
- Skąd... ty to wszystko kurwa masz? - wydukał zaszokowany Yossarian
- Część z gospodarstwa i warsztatu, część kupiłem w demobilu i na bazarze od rusków, a niektóre sam zrobiłem - chwalił się Tiquill - Jak widzicie nie tylko mam wszystkie mody do Postala, ale i bronie!
- Nie wszystkie - powiedział uśmiechając się przez zaciśnięte zęby Dev4ever
- Nieważne. Panowie musimy się przygotować, bo inaczej nas rozjebią! - rzekł zmartwiony Dzienis
- Ale jak oni w ogóle znaleźli tą tajną w końcu bazę? - zapytał Pan Szatan
- Zapewne tak jak większość takich obiektów w dzisiejszych czasach, czyli przez Google Maps, Google Earth i Google Street View - odpowiedział zasmucony zkar.
- Ech, jak pech to pech. Dobra, rozdzielcie między siebie bronie i pamiętajcie - macie załatwić ich, a nie samych siebie, tak więc nauczcie się je obsługiwać. Mordując tysiące istnień w Postalu powinniście mieć już jakieś przygotowanie teoretyczne - wymądrzał się Tiquill - Zabraniam wam też zażywać alkohol i akodin do czasu zakończenia potyczki na naszą korzyść.
- NIE! - krzyknęli wszyscy forumowicze, oprócz nadal martwego seebeeka17
Protesty jednak na nic się nie zdały. Userzy PsiutkaSajt Infoł rozdzielili między siebie bronie (przy wyborze Sawn-ffa, kosy, wideł i snajperki doszło do sporych kłótni), po czym wyjechali na powierzchnię windą oczekując przybycia wrogów PSI.
- Co prawda powiedziałem, że zabraniam substancji odurzających, ale żebyście lepiej walczyli wciągnijcie to! - wydał rozkaz Tiquill, po czym przystawiał userom pod nos tackę z wydzielonymi kreskami zmiksowanej amfetaminy, kokainy, tabaki, kredy, mąki i proszku do pieczenia. Wszyscy wzięli po kresce, po czym ich oczy zaszły krwią, a źrenice powiększyły się do rozmiaru największej z polskich monet.
Zniecierpliwieni PSIoniści czekali na wrogów, nawet martwy seebeek17 oczekiwał ich w pozycji półleżącej przy ścianie bunkra, uzbrojony w krowi łeb dla samoobrony (i odstraszenia). Wtem na horyzoncie pojawiła się naprawdę duża grupa ludzi zmierzająca w kierunku naszych bohaterów.
- To oni! Idą tu! Jest ich wielu! - krzyknął podekscytowany ShaQ
- Nie wszyscy zdążą dojść - powiedział Tiquill z uśmieszkiem na twarzy
Ku naszym bohaterom podążał sam Wielki Wódz Pajdus TheCiota ubrany w różową sukienkę i uzbrojony w ogromnego dildosa. Obok niego za rączkę szedł ubrany jedynie w pończochy z podwiązkami a poza tym całkowicie goły ArtekXDPL uzbrojony jedynie we własną bezwstydność i kondomy pełne pewnego lepkiego płynu.
Zaraz za nimi podążała całkiem spora grupa YouTuberów, część z nich niosła transparenty z napisami "Solidarni z Wargą", "Pomścimy Z Dupy", "Przemoc można zwalczyć jedynie przemocą", "Walczymy o pokój na świecie używając broni", "Immunitet dla YouTuberów".
Byli tam więc m.in. Rock, Rojson, Gimper i Ator (trzymający się za ręce), Niekryty Krytyk, Izak, LisiePiekło, SciFun, Szwagry, Abstrahuje, Wardęga, a nawet klocuch z nałożonym na głowę czarnym worku na śmieci z otworami na oczy. Był też sam Z Dupy we własnej osobie na wózku inwalidzkim i cały w gipsie. Miał on transparent: "Chuj w dupę pedałom - żeby im było przyjemnie!"
Co gorsza, na lewej flance szli także Marian Kowalski, Adam Małysz, Andrzej Duda i Wojciech Cejrowski. Nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych, choć Małysz miał wyraźnie obitą mordę, a Marian Kowalski podejrzane białe ślady na tylnej części swoich spodni.
- O kurwa, jest ich w hooy - powiedział odkrywczo Rycho3D
- No nie wiem czy im damy radę - zwątpił Dev4ever
Część nadgorliwych YouTuberów pospiesznie wystąpiła naprzód w celu konfrontacji i nagle zapadli się jakby pod ziemię. Okazało się, że wpadli do sekretnie zamaskowanej fosy zbudowanej przez Tiquilla, zkara i Iquida (gdy jeszcze żył), głębokiej na 20 metrów, w wyniku tego wielu z nich połamało się i poskręcało karki, m.in. izak, isamu, blowek, Rock, nitrozyniak i wielu innych z kanałów gejmingowych.
- Stać! Tu jest pułapka! - krzyknął Pajdus do atakujących.
YouTuberzy i reszta stanęli.
- Ostrzelać ich! - krzyknął ArtekXDPL, po czym Rojo, SciFun, Wardęga, Szwagry, klocuch i Cejrowski naciągnęli cięciwy swych łuków samoróbek i wystrzelili w kierunku naszych bohaterów. Na szczęście tylko Pan Wojciech był dobrym strzelcem, ale trafił w seebeeka17, któremu to i tak nie zrobiło już różnicy.
- Niech to! - wkurwił się Pajdus - Atakować! Po trupach aż do celu! - krzyknął w ekstazie Ciotex
Z okrzykiem bojowym gromada YouTuberów ruszyła biegiem w kierunku naszych bohaterów, najpierw pobiegli ci z poniżej 100 tys. subskrypcji jako mięso armatnie w celu zapełnienia fosy i zrobienia mostu ze swoich własnych ciał, a potem po ich trupach przebiegli ich bardziej popularni koledzy i jęli atakować Ekipę PSIutków. Część walczyła na gołe pięści, tych bez problemów rozwalił Piroziom z Dev4everem uzbrojeni w shotgun i M16, reszta miała bronie gospodarskie zajebane z pobliskiego gospodarstwa, z tymi było już ciężęj.
- Bum headshot serdeczna tarcza AAAAA!!! - krzyknął Rojo i zaatakował kosą Tiquilla, na szczęście ten się uchylił i skontrował go kijem bejzbolowym w głowę miażdżąc jego czaszkę na kawałeczki.
Walka rozgorzała na dobre, ale na szczęście nasi bohaterowie byli uzbrojeni w fantastyczne i jakże skuteczne bronie z Postala, więc nie mieli większego problemu z rozwalaniem YouTuberów. Rycho3D za pomocą wideł przeciął obydwu Szwagrów jednym machnięciem na pół, Yossarian zaś wbił katanę prosto w brzuch Klocucha, ten wydał tylko przeciągły jęk...
- Przynajmniej umrzesz honorowo... jak ninja - powiedział Yossarian - a teraz w końcu...
- Nieee - wystękał umierający Klocuch - nie zrobisz tego.... nie możesz.... nie zdejmuj worka z mej głowy, błagam... - po tych słowach Klocuch wyzionął ducha.
Yoss jednak nie mógł przemóc ciekawości i po chwili zmagań zdjął worek z jego głowy
- Co tam jest? - zapytał ShaQ nie przerywając przy tym rzucania granatów urywających kończyny kolejnym hordom YouTuberów
- To jest piękne... - odparł wzruszony Yossarian
- No ale co? - dociekał ShaQu
Niestety jeden z fleshgrenade'ów wymsknął się z rąk Deviego90 i wylądował koło Yossariana, po czym wybuch pozbawiając Yossa pewnej części pamięci krótkotrwałej, wskutek czego Yoss zapomniał o wszystkim co było przez ostatnie dwie minuty. Do tego jakiś YouTuber strzelił ze znalezionego shotguna do Grabarza, ale szczęście w nieszczęściu nie trafił w niego, tylko w głowę Klocucha niszcząc ją na kawałki. Po chwili jednak rozwalił go na kawałeczki Pan Szatan swoim sawn-offem.
- Ech, teraz już nigdy się nie dowiemy - rzekł zrezygnowany Moderator.
Tymczasem YouTuberzy ponosili coraz większą klęskę, nie pomagał im też fakt, iż z bazooki i snajperki nakurwiali do nich z okien bunkra Bartkov i Mxxx4.
Wtem do Pana Szatana podszedł Wojciech Cejrowski uzbrojony w nóż sprężynowy.


Rozdział 12

Znany prawicowy podróżnik był na bosaka, jednak jego stopy nie prezentowały się tak wspaniale jak w ekranie TV, tylko były brudne, zakrwawione, a między palcami pełzały larwy
- Co się Panu stało w stopy? - zapytał zaszokowany Pan Szatan
- Cóż, tak wygląda prawdziwe podróżowanie Boso przez Świat - odparł mu Cejrowski, po czym ruszył na Moderatora z nożem.
- Dlaczego nas pan atakuje? - dociekał Pan Szatan mierząc teraz w Cejrowskiego z sawn-offa
- Zgarnęli mnie po drodze w Warszawie gdy byłem świeżo po powrocie z Teksasu. Powiedzieli, że jacyś lewacy sprzedają yerba mate W NIEDZIELĘ! - krzyknął Cejrowski, po czym oczy zaszły mu krwią - Nie wiem czy kłamali, ale teraz już mnie to nie obchodzi - dodał i rzucił się na Modulatora Foruma
Pan Szatan począł strzelać do podróżnika z sawn-offa w samoobronie, licząc iż rozwali go na kawałki jednym jebnięciem, jednak ten skurwiel był tak mocny (i miał kamizelkę kuloodporną), że padł dopiero po czwartym wystrzale, gdy już był 11,47 cm od Pana Szatana.
- Nigdy... nie pij... yerba mate... bez bombilli... eee... - po tych słowach dusza Wojciecha Tzejrowskiego odeszła do nieba.
- Okeeej - mruknął Pan Szatan, po czym przeszukał Cejrecha Wojciechowskiego, znalazł jednak przy nim tylko bombillę i paczkę yerba mate z ogrodniczego.
W międzyczasie w ferworze walki pozostali forumowicze nakurwiali się z resztką wrogów.
Marian Kowalski ruszył w kierunku Rycha3D, jednak gdy zobaczył widły w jego rękach, gwałtownie zawrócił, a plama na jego spodniach powiększyła się wyraźnie. Widząc to, Rycho3D zmienił broń na młot, po czym rzucił nim w lidera Ruchu Narodowego. Młot wbił się w odbyt Kowalskiego unieruchamiając go przy tym. Rycho podszedł do sparaliżowanego Mariana, wyjął młot z jego odbytu i rozwalił nim jego łysy łeb na miazgę. Tym samym skryty miłośnik gejów poległ w honorowej walce.
Dzienis wykańczał wrogów maczetą, od czasu do czasu rzucając nią jak bumerangiem i niszcząc przeciwników na dystans. Nagle podszedł do niego Małysz.
- Co ci się stało morderco seebeeka17, że taką obitą mordę masz - zapytał Dzienis wrogo nie przestawając nakurwiać maczetą.
- Po ostatnim moim locie sprowokowanym przez was leszcze, w wyniku przelecenia 427,124,5m musiałem lądować na dwie nogi, wskutek czego sędziowie obniżyli mi noty za styl i do tego odjęli mi jeszcze wiele punktów za korzystny wiatr! Poszedłem do nich się kłócić, ale ci jak to górale zwyczajnie obili mi ryło zapominając kim ja kurwa jestem! - krzyknął wkurwiony Orzeł z Wisły i zaczął napierdalać nartami w Dzienisa.
Człowiek Kura dzielnie odpierał jego atak i w końcu poszlachtował Adasia maczetą.
- To za seebeeka - rzucił, finalnie odcinając Małyszowi głowę.
W tym samym czasie Komar, Devi90, Piroziom, Dev4ever i Tiquill napierdalali Andrzeja Dudę z przeróżnych broni, niestety skurwiel był na tyle mocny, że nic go nie ruszało, wszystko dzięki tarczy ochronnej pobłogosławionej przez ojca Tadeusza Rydzyka i relikwie świętego Jana Pawła Drugiego które Dudson trzymał w kieszeni w marynarce od Dolce Gabbana (Coorva Yebana).
- Jebany... Nic go nie rusza... - wysapał Tiq nie przerywając rzucania koktajli mołotowa
- Jest mocny... w końcu to Dude tzn. Duda - przytaknął mu Piroziom posyłając długie serie z M16 w kierunku Pachoła Yaro.
W końcu jednak Dude'a został trafiony z WMD przez Radzika136, który pierdolnął w niego z pobliskiego pagórka. W efekcie Andrew rozpuścił się na mokrą plamę, potwierdzając tezę, że broń talibów > ochrona katolików.
- Radzik wróciłeś! - ucieszył się Tiquill - nie wiem czy wam mówiłem, ale Radzik jest moim MasterServerAdminem i wysłałem go niedawno w góry w Afganistanie by zdobył tę fantastyczną broń której brakowało mi do kolekcji, na szczęście jak widać udało mu się wrócić rychło w czas i chwała mu za to! - radował się TheWłaściciel
- Łaaaał - rzekli pełni podziwu forumowicze.
Tymczasem wszyscy YouTuberzy zostali wyrżnięci (z wyjątkiem Wargi który musiał wrócić do szpitala na umówiony termin rehabilitacji). Na placu boju zostali jedynie Pajdus i ArtekXDPL, którzy jak na tchórzliwe cioty przystało stali cały czas z boku i obserwowali całe zajście.
- Nie ma co, świetni z was przywódcy - rzucił pogardliwie zkar
- Co z nimi zrobimy? - zapytał Radzik136 który właśnie dołączył do reszty i zabezpieczał WMD.
- Spalmy ich żywcem - krzyknął Dzienis
- Nie! Nabijmy ich kurwa na pal! - podjarał się Rycho3D
- Wyprujmy im flaki i powieśmy ich na nich! - podniecił się Yossarian
- Mam pewien pomysł - powiedział wyszczerzony Tiquill.


Rozdział 13

- JAKI?! - zapytali podjarani PSIoniści
- Patrzcie i podziwiajcie... to będzie genialne - rzekł uśmiechając się Tiq, po czym podszedł do Artka XDPL i pajdusa (którzy ze strachu zdążyli już się zesrać, a strużki moczu spływały im po nogach).
Stał tak chwilę przy nich, po czym zapytał:
- Jakieś ostatnie słowa?
- Miałem 1500 warnów, zapamiętajcie to! - krzyknął Pajdus i puścił pawia
- Chwała BloodLoginowi i Chwastom! - krzyknął ArtekXDPL i puścił pierda z kleksem
- Za rebelię przeciwko PostalSite.Info i atak na naszą siedzibę skazuję was na wyrok śmierci! - rzucił dostojnie SeniorAdmin - Wyrok wykonać!
Po tych słowach Tiquill z wyrazem całkowitego spokoju na twarzy chwycił najbardziej archetypową i klasyczną broń z Postala - łopatę (a raczej TheŁopatę) i zaczął metodycznie z całęj siły nakurwiać obu trolli szpadlem w co tylko się da, aż w końcu zatłukł obydwu na śmierć i cały spocony odłożył łopatę.
- Jak zwykle wszystko muszę robić sam - powiedział zasapany Ti'Quill
- Hmm... i to wszystko? Tak po prostu? - zapytał zdziwiony Pan Szatan
- Zawiodłem się na tobie Tiq - rzekł pogardliwie Rycho3D
- Eee, myślałem, że to będzie coś naprawdę zajebistego, a tu tylko tyle? - burknął Yossarian
- I powiedział Pan: Czas rozpocząć czystkę! - powiedział zupełnie bez związku zkar
- Lubię kury - powiedział Dzienis czyszcząc maczetę o kombinezon narciarski martwego Adama Małysza...
- Nie doceniacie moich starań - powiedział zawiedziony Tiq - A teraz trzeba posprzątać to pobojowisko zanim policja i służby specjalne zainteresują się tym drobnym incydentem. Jeszcze tego by nam brakowało...

Nasza ekipa za pomocą granatów i bazooki "wykopała" dość dużych rozmiarów dół, po czym zagarnęli wszystkie zwłoki wrogów (łopatą, bejzbolem i kopniakami) do niego, następnie polali je benzyną i podpalili, a na koniec Dzienis zasypał całość przy pomocy koparki "pożyczonej" z pobliskiego gospodarstwa (gospodarze niestety nie przeżyli twardych negocjacji).
- Musimy coś jeszcze zrobić z seebkiem... zaczyna gnić i śmierdzieć - zauważył Piroziom
- Ożywmy go! - krzyknął z nadzieją ShaQ
- To nie takie proste... i niemożliwe w fizycznej postaci, ale da się coś zrobić - powiedział zkar.
- Jak? I co? - dociekała reszta
- Możemy zrobić cybernetyczną wersję jego umysłu... będzie z nami jako program komputerowy, to jest wykonalne, mam rację? - zwrócił się Radzik136 do zkara, a ten przytaknął mu głową.
- Wielki Przedwieczny, wiesz kto jest w stanie dokonać takiego zabiegu transplantacyjnego? - zapytał zkara Pan Szatan
- Tak, znam kogoś takiego. Jednak nie jest tani... ale za 100 tys. zybli polskich i kilkaset litrów spirytusu oraz kilka kg acodinu jest w stanie to dla was zrobić.
- Mamy to wszystko - powiedział Tiq - chodźmy do bazy po towar, a potem ruszajmy do tego znachora!
Ekipa wróciła do podziemnej bazy. Tiquill podszedł do małego urządzenia przy jednej ze ścian, po czym wpisał tam jakiś kod. W efekcie otworzyły się tajemne drzwi do pomieszczenia obok serwerowni.
Pomieszczenie było gigantyczne, a ochom i achom naszych forumowiczów nie było końca, gdyż wypełnione było walizkami pieniędzy, dziesiątkami beczek spirytusu (po 200l każda) i kartonami z akodinem i szlugami.
- To... jest... kurwa... raj - wydukał zszokowany Rycho3D
- Zawsze zwarty i gotowy - wyszczerzył się Tiq - Mam tego od groma, ale impreza później panowie, a teraz bierzcie zapłatę dla znachora, seebka pod pachy i idziemy do gościa ożywić naszego zioma!


Rozdział 14


Tak więc nasza ekipa PsiutkoSajtowcuff żwawo chwyciła za taczki wypełnione szmalem, spirytem, akodinem, ruskimi szlugami bez akcyzy oraz martwym seebeekiem17, po czym ruszyła za zkarem przez pola na północny-wschód od (już nie takiej) tajnej bazy Tiquilla by odnaleźć tajemniczego naukowca który miał za zadanie ożywić w jakiś sposób martwego Moddera, VIPa, a także byłego Moderatora, Filmowca, Testera i szóstego usera PSI pod względem napisanych postów w jednym - w skrócie nie byle kogo.
Podążali tak już kilka godzin (ciężko się ciągnie taczki po zaoranych polach i podmokłych bagnach), aż w końcu musieli stanąć by odpocząć.
- Dlaczego idziemy takim zadupiem zamiast wyruszyć jakąś normalną szosą i zawieźć towar oraz własne tyłki jakąś ciężarówką? - zapytał wkurwiony i zmęczony Rycho3D (od jarania 9000 szlugów dziennie spadła mu kondycja).
- Gdyż albowiem ponieważ osoba do której podążamy pragnie pozostać niewyśledzona, a idąc 57 kilometrów piechotą ornym polem przez tereny sołectwa Mysikiszek Kolonie i przecinając Nadleśnictwo Koniobije Waligruchy znacząco jej to ułatwiamy - wyjaśnił zkar
- A hooy z tym, jestem głodny! - grymasił Pan Szatan
- Ja też, ja też! - dołączyli pozostali PSIoniści
- Widzę niedaleko gospodarstwo, zaczekajcie na mnie chwilę, poszukam tam jakichś kur które można zjeść - powiedział Dzienis i oddalił się.
Po chwili wrócił trzymając cztery czerwone dorodne tłuste kokoszki. Następnie upierdolił im łby maczetą, gdy już polatały sobie bez głów i wykrwawiły się to oskubał je z pomocą reszty ekipy, następnie rozprawił je, wyjebał flaki i upiekł na ognisku które rozpalili wcześniej z pustych kartonach po fajkach wypalonych w międzyczasie przez Rycha i Yossa.
Wszyscy z ekipy zjedli pieczone kokoszki, oblizali się i ruszyli w dalszą drogę, gdyż była już 18.49, a do przejścia według wyliczeń zkara zostało im jeszcze około 46 km.
By przyspieszyć tempo obalili po 2 litry spirytusu na łeb i łyknęli trochę pixów MDMA które rozdał im zkar ze swoich prywatnych zapasów. Dzięki temu już o 20.59 byli na miejscu, więc zdążyli za widnia.
Stali przed dużą paskudną drewnianą stodołą na totalnym odludziu, gospodarstwo wyglądało na opuszczone od dawna. W powietrzu unosił się subtelny odór gnojówki, skoszonej trawy i mokrego psa.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział zadowolony zkar
- Czy aby na pewno nie pojebała ci się lokalizacja? - zapytał Yossarian
- Jestem zmęczony i mam kaca - oznajmił Dev4ever
- Skończył mi się gaz w zapalniczce - powiadomił Rycho3D
- Też czujecie, że śmierdzi tutaj mokrym psem? - zapytał retorycznie Pan Szatan
- Zjadłbym kurę - rzekł Dzienis
- Chce mi się srać - oznajmił ShaQ
- Zamknijcie się dekle! - wkurwił się w końcu Tiquill - Na pewno to tutaj, zkar?
- Tak. Zaczekajcie chwilkę - powiedział zkar, po czym podszedł do wielkich podwójnych wrót i zapukał raz w lewe drzwi, potem cztery razy w prawe, potem osiem razy w lewe i znów osiem razy w prawe.
- To tajny sygnał, kod do wejścia 14/88 - oznajmił zkar z uśmiechem
- Zaraz nam otworzą...
I rzeczywiście, po chwili wrota otwarły się. Za nimi jednak była tylko ogromna ciemność.
Wtem odezwał się tajemniczy głos:
- Jeżeli macie tyle akodinu, spirytusu i ruskich szlugów bez akcyzy ile zdołaliście unieść to wejdźcie, jesteście mile widziani. Może nawet spełnię waszą prośbę.
Jeżeli nie macie tych rzeczy, to odejdźcie, albo skończycie marnie, bardzo marnie.
- Kim jesteś? - spytał podekscytowany ShaQ
- Macie pięć sekund by wejść, albo zamykam te jebane drzwi! - tajemniczy głos był już wyraźnie wkurwiony.
Brygada wbiegła więc do środka z taczkami. Drzwi zamknęły się za nimi, a ciemność rozświetliły liczne drogie lampy LED ukazując bogate i nowocześnie urządzone wnętrze "stodoły" a raczej tajnego labolatorium pod jej przykrywką...
- Tak, ten wygląd zewnętrzny to jest przykrywka, cenię sobie anonimowość i spokój - odezwał się tajemniczy koleś, jakby czytając w myślach naszych bohaterów.
- A ty kto? - zapytał niegrzecznie Rycho3D
Na te słowa posiadacz tajemniczego głosu wyszedł w końcu z cienia i ukazał się naszym bohaterom. Osobnik ten miał na sobie kompletny mundur wysokiego oficera SS, czarny mały wąsik pod nosem i przylizaną grzywkę z przedziałkiem.
- To... ty...! - wydusił z siebie Tiquill
- To on - potwierdził zkar
- Kto on? - spytał bez sensu Komar
- To ten... to on... on jest...
- To Hitler? - zapytał Yossarian
- Gorzej - odparł Tiquill - To Korter.
- O kurwa! - zakrzyknął zszokowany Pan Szatan - aaa... zresztą, chuj z tym - dodał.
- Fak... to on żyje? - dociekał Dzienis
- Tak, wyjebałem go z PSI bo był niebezpiecznym psychopatą i degeneratem. Był też jednak genialnym naukowcem i jak widać udało mu się odbić od dna... nie próżnował jebaniutki - powiedział Zniquill.
- I co teraz? On ma ożywić seebeeka? - niecierpliwił się Piroziom
- Tak, zrobię to - wtrącił się Korter - Pokażcie co dla mnie macie.
Grupa podjechała taczkami do wagi towarowej, a Korter brał akodin i szlugi po czym ważył je wynik zapisując w notesie. Potem przeliczył ilość spirytusu w litrach, sprawdził jego jakość (sprawdzał dość długo, dopiero po wypiciu 3 litrów stwierdził, że jest naprawdę niezły). Po zapisaniu wszystkich danych, podszedł do seebeeka, sprawdził jego stan ogólny (średni stopień rozkładu, w końcu gorąco było), usiadł, pomyślał chwilę, następnie zwymiotował od smrodu jaki wywoływało gnijące ciało seebeeka17, po czym wstał i oznajmił...
- Za te rzeczy które mi podarowaliście mogę zrobić operację przeszczepu jego mózgu. Reszta jego ciała jest już do niczego niezdatna. Mózg mogę pobudzić prądem i roztworem akodinowo-spirytusowym, to nie problem. Natomiast potrzebuję ciała dawcy, najlepiej zgodnego biologicznie.
- Czyli... przeszczepiając mózg seebeeka sprawisz, że jego tożsamość i osobowość umieszczona będzie w ciele innego człowieka? - upewniał się Tiquill
- Coś w tym rodzaju... nie wiem dokładnie jak to wyjdzie, do tej pory robiłem czternaście takich operacji i żadna jeszcze się nie udała, ale może w końcu coś wyjdzie, co nie? W końcu to wasz kumpel... musicie wierzyć...
- A kto ma niby być dawcą, bo na pewno nie ja?! - zapytał groźnie Pan Szatan
- Nie będę ofiarą! Nie będę zdychał za to! - wykrzyczeli pozostali userzy.
- Spokojnie, jest małe prawdopodobieństwo, że to będziecie wy. Zaraz sprawdzę w Excelu kto ma podobną zgodność tkankową i czyje ciało najlepiej będzie pasowało do mózgu waszego qmpla - rzucił Korter i podszedł do komputera Vobis z systemem Windows 98 i monitorem CRT 15".
Po chwili stukania w klawisze oznajmił!
- Znalazłem dawcę! Podejdźcie tu i sami zobaczcie!
Grupa podeszła do monitora i zaniemówiła widząc zdjęcie rzekomego dawcy ciała.
- Przecież to BloodLogin! - wykrzyknął Pan Szatan
- Ale jaja, ale jajca - gnił Radzik136
- Że niby seebeek będzie Bloodem? - dociekał Piroziom
- Tylko w cielesnej postaci, osobowość będzie seebka - wyjaśnił ponownie Korter
- Oy hooy - nie mógł znaleźć lepszego określenia Dzienis
- Panowie, mamy więc nową misję! - oznajmił dumnie Tiquell - Wracamy do Warszawy i zabieramy BloodLogina na ostatnią wycieczkę!
- Ale jajca, ale jajca - gnił dalej Radzik
- Ale te chujki - kLoc i Chwasty będą go bronić! - zauważył Yossarian
- To je wyplenimy - odparł Rycho3D i oczy zaszły mu krwią
- Racja Rycho. Jakby co, to gazem ich i do rowu, albo kosa w żebra lub bejzbol w łeb. A teraz idziemy brygada! Po BloodLogina - wykrzyknął Tiquill
- Po BloodLogina! - krzyknęła reszta i wybiegli ze stodoły


Rozdział 15

- Czekajcie! - zatrzymał ich Tiquill gdy już wyszli z laboratorium - Nie musimy już iść z powrotem pieszo, prawda zkar?
- Prawda - potwierdził Wielki Przedwieczny - Ja i tak nie idę z wami, wskazałem wam drogę, teraz wracam do bazy PSI pilnować spraw bieżących. Bartkov i Mxxx4 pewnie już się niecierpliwią.
- Wracaj więc zkar i dalej odwalaj całą brudną papierkową robotę za mnie - pobłogosławił go Tiquill i pożegnał znakiem krzyża na drogę.
Zkar odszedł, a reszta załogi (z wyjątkiem tak bardzo martwego seebeeka17 który został pozostawiony tymczasowo na pastwę losu psychopatycznego i zboczonego Kortera) ruszyła w kierunku najbliższej szosy by załatwić (czytaj zajebać) sobie jakiś transport.
- Ale kurwa ten świat wielki - narzekał Devi90
- Jest możliwe - potwierdził Yossarian
- Skończyły mi się fajki - powiedział zmartwiony Rycho3D
- Skończył mi się akodin - narzekał Komar
- Skończył mi się spirytus - narzekał Dzienis
- Ale tu jebie mokrym psem - narzekał Pan Szatan
- Chcę kupę - stękał ShaQ
- Zamknijcie się leszcze! - wkurwił się Zniquill - Patrzcie, widzę jakiś samochód!
Rzeczywiście, przed naszymi bohaterami jechał wypasiony Mercedes szejsetka z platynowymi kołpakami, czarnymi oponami i złotymi pierdolnikami.
Devi90 został wyznaczony jako przynęta i brygada przebrawszy go szybko za kobietę (zrobili to w 1,5 sekundy gdyż nie mieli czasu i mercedes się zbliżał) wystawili go na pobocze jako niby autostopowiczkę. Gdy samochód był już blisko, Devi zalotnie odsłonił udo spod mini-spódniczki, a samochód po chwili się zatrzymał na poboczu.
Jeszcze wysiadając kierowca z nutą znawstwa zapytał:
- Skolka płace, w paszczu dwatcat w dziuru piatcat?
Okazało się że...
- O kurwa! - odpalił Pan Szatan
- Kierowcą jest... - dodał ShaQ
- Janusz Korwin-Mikke!!! - krzyknął przerażony Devi90
Na te słowa reszta ekipy wyszła zza krzaków.
- Potrzebujemy tego auta - zaczął Tiquill
- Nie mogę wam go dać, bo to moja własność - odparł Jonasz Koran-Mekka
- Ale my musimy go mieć - mruknął Rycho3D
- Nas jest więcej, a ty jeden, odpuść sobie Ozjasz póki jesteś w jednym kawałku - groził Dzienis któremu mocno dokuczał gwałtowny spadek promili (z optymalnego 10,5 na zaledwie krytyczny poziom 4,8).
- N-n-no to d-dajcie mi chociażż pod-dup-pczyć sob-bie - jąkał się Ozjasz Goldberg
- I to wszystko? Nie będziesz stawiał oporu? - zdziwił się Yossarian
- Tak działa wolny rynek - odparł mu Janusz Kurwa-Muszka po czym zaczął niebezpiecznie zbliżać się do Deviego90
- Ale ty wiesz, że to jest chłopak? - upewnił się Pan Szatan
- Żeby życie miało smaczek raz dzie... - nie dokończył Kurwin gdyż wtrącił mu się w słowo Tiquill
- Nie będziesz naruszał mi dziewictwa analnego jednego z moich ludzi! Umówmy się tak - my weźmiemy twój samochód, a naszą zapłatą będzie nie spuszczenie ci wpierdolu panie 4,76%. Układ stoi?
- To bardzo dżentelmeńska umowa z państwa strony - powiedział lekko wystraszony Mikke.
- A ja mam lepszy pomysł Tiq - rzucił nagle Dzienis drapiąc się przy tym maczetą po głowie.
- Jego kumpel, Przemysław Wipler, ma biuro poselskie w tym samym budynku co Loc, czyli akurat tam gdzie jedziemy. Porwiemy Kurwina i każemy Wiplerowi wypłacić okup za niego! Nikt nie ucierpi, a przy okazji się obłowimy. A jakby co, to zawsze można by im wpierdolić albo ich zwyczajnie zajebać. Co wy na to? - zapytał podekscytowany Człowiek Kura
- To je dobry pomysł! - potwierdziła reszta PSIutków.
- No dobra, to wsiadajcie wszyscy i Korwin też, bo wpierdol - zagroził Tiquell
Jakoś wszyscy (kilkanaście osób) wcisnęli się do 5-osobowego Merola który właśnie przestał być własnością Jonasza Kury-Mikiego i udali się w kierunku Warszawy (kierował Yossarian), po drodze opróżnili wszelakie alkohole które były w aucie, a także meskalinę, mefedron, kwas i grzybki psylocybinowe które Kurwin trzymał w schowku auta.
W końcu po przebyciu 98km w czasie 26 minut (samochód jechał przeciętnie 204km/h) i zaliczeniu wszystkich fotoradarów po drodze (Yoss uzbierał 176 pkt. karnych) oraz zabiciu kilku przypadkowych zwierząt (w tym ludzi) dotarli na miejsce. Finalnie Yoss zaparkował pod blokiem Loka przypierdalając przodem auta w latarnię miejską.
Nasza ekipa wysiadła niosąc pod pachy starca Korwina i udała się na parter do biura poselskiego. Otworzył im Wipler najebany w trzy dupy:
- Czego kurwa chcecie, wypierdalać!
- Mamy Jonasza Kurwa-Mekkę, dawaj nam hajsy, albo zajebiemy najpierw jego a potem tziebie - zażądał wieśniacko naćpany Dzienis
- Nie mam hajsu, wypierdalać kurwy albo zadzwonię po BOR - darł się Wipler, czerwony na mordzie od przepicia
- Ni huja, dawaj hajs albo zdechniecie obaj kurwiu! - wkurwił się Tiquill, po czym przystawił pistolet do głowy roztrzęsionego Kurwina Jonasza-Mikkego
- Nie zabijaj mnie, to grzech śmiertelny! - piszczał Ozjasz, po czym popuścił w galoty
- Co za smród... błeeee... - zwymiotował Tiq i puścił Ozjasza. Ten wykorzystał ten moment i wprawnym ruchem zabrał Tiqowi giwerę, a potem zasłoniwszy się Wiplerem jak tarczą zaczął celować i strzelać do naszych bohaterów.
Niestety Janusz Ozjasz Kurwa Goldberg Mikke był wyśmienitym strzelcem i wszystkie jego sześć strzałów aż do opróżnienia magazynka trafiły w naszych bohaterów. Jedna kula trafiła w rękę Pana Szatana, druga w nogę Dev4evera, trzecia w dupę Komara, czwarta wyjebała dwa zęby Dzienisowi, piąta trafiła w pierś Tiquilla (ale na szczęście nosił tam metalowy notes) i szósta w pierś Rycho3D (co mu pomogło uwalniając z płuca 5 litrów nikotynowej smoły).
Po opróżnieniu magazynka Kurwin puścił Wiplera (z którego nasi bohaterowie zdążyli w odwecie zrobić sieczkę i wpakowali w Przemysława 127 kul) i próbował uciekać, jednak nie miał gdzie, spróbował więc strzelić sobie w łeb, ale zapomniał że opróżnił magazynek, nie wiedząc co zrobić, zesrał się ponownie i skulił się przerażony w pozycji embrionalnej.
Tiquill podszedł do niego i bez zbędnego pierdolenia się wsadził mu obrzyna w osraną dupę i wystrzelił pozbawiając go jelit i życia. Tak oto skończył piewca wolnego rynku, kryptoŻyd i nadworny pajac RP - Mikusz Kurwin-Janke
- Co z rannymi? - zapytał Yossarian Tiqa
- Zaprowadźmy ich na górę, zmusimy Loka by ich opatrzył pod groźbą zajebania jego tłustego cielska - rozkazał Zniq - Zabierzcie ich i chodźcie na górę!
Ci w jednym kawałku prowadzili jęczących rannych na górę do mieszkania Świniaka.
Tiquell zapukał do drzwi, a gdy nikt nie otwierał sam postanowił wejść.
Gdy weszli do środka ujrzeli zaiste ohydny widok...


Rozdział 16

Oczom naszych bohaterów ukazała się obrzydliwa, bezwstydna, ohydna, straszna, zwyrodniała, zabójcza, posrana, porąbana, pojebana, popierdolona i kosmicznie zboczona orgia seksualna z udziałem Loka, BloodLogina, Tiszera, Tardisa, Mike'a i TheSidera. Wszyscy stali w rzędzie i każdy ruchał każdego tworząc przez to ludzką zboczoną stonogę. kLoc, będący pierwszym członem stonogi jako jedyny był stroną wyłącznie bierną, zaś kończący stonogę Mike jako jedyny był stroną wyłącznie czynną. Całość zaś filmował nadal nagi Mr Minio waląc sobie przy tym jedną ręką konia, co dopełniało dzieła tego "incydentu".
- Ja pierdolę... blurrgh...błueee - zwymiotował Pan Szatan
- Ohyda! - powiedział Dzienis, ale nie odwracał wzroku
- Ja jebię, oni się jebią! - pisnął przerażony ShaQ
Pozostali nic nie mówili, tylko wycierali mordy po wymiotach jakie wywołał u nich ten widok.
- Wystarczy już tej ohydy - burknął zniesmaczony Tiquill i chwycił za shotguna chcąc rozwalić na miejscy uczestników orgii.
- Czekaj! A BloodLogin? - przypomniał mu Yossarian
- Aaa, tak. Piroziom, Radzik i Yoss - poszukajcie jakichś opatrunków, opatrzcie i wyjmijcie kule rannym. Hej wy tam pedały - przestańcie się jebać, sprawę mam! - krzyczał Tiquill
- AAAAAAAAAAA!!!!! - wszystkie Chwasty naraz wydały z siebie przeciągły jęk orgazmu kończąc na twarzy swego gospodarza - kLoca.
- Tego widoku już nigdy nie wymażę ze swej pamięci - westchnął Tiq
- To wy! - wykrzyknął Loc wycierając spermę ze swej twarzy
- To oni! - zawtórowały mu pozostałe Chwasty ubierając się przy tym
- To my! - potwierdzili Dzienis i ShaQ
- To wy! - powtórzyły się Chwasty
- Muszę w końcu kupę! - krzyknął ShaQ i pobiegł do łazienki
- Słuchajcie wy nicponie, obwiesie, odpady atomowe i finalne produkty przemiany materii układu pokarmowego - zaczął grzecznie Tiquell - mamy bardzo ważną sprawę...
- Czego chcecie od nas wy hultaje? - zapytał płaczliwie Loc wciągając swoje majtki XXXXXXL na swoją tłustą dupę będącą obiektem pożądania pozostałych Chwastów.
- Mamy dla was ultimatum, a mianowicie - albo zajebiemy was wszystkich od razu, albo dacie nam po dobroci BloodLogina i reszcie was może darujemy życie, co będzie błędem, ale niestety kompromisy w życiu to konieczność - zaczął Zniquill - zbyt dużo już przeżyliśmy, zbyt dużo żyć pozbawiliśmy, do tego nie spaliśmy od czterech dni i musimy szybko ratować to, co zostało z naszego kolegi! - dokończył The Szef
- Że... co...? - wydukał Loc i pierdnął pozostawiając brązową plamę na swych pieluchomajtach
- Że jajco kurwa! Głuchy jesteś? - wtrącił się wkurwiony Dzienis
Tymczasem reszta ekipy - już opatrzona - dołączyła do pozostałych obecnych w pokoju, nic poważnego im się nie stało, bo to twardzi goście są.
- Więc... jak będzie? - mruknął Rycho3D wyciągając kij bejzbolowy
- Mamy wam dać Blooda? Nigdy! - krzyknął, a raczej zapiszczał Loc
Jednak reszta Chwastów zaczęła się naradzać i ostatecznie stosunkiem głosów 5-2 stanęło na tym, że Blood idzie z Postalsajtowcami.
- A dokąd idziemy? - zapytał naiwnie Blood
- Zobaczysz... spodoba ci się to... heheheh - szczerzył się Pan Szatan
- Żegnaj Blood! Będziemy tęsknić! - mazał się Spaślak
- Ja ruwniesz i nie zapominajcie o naszym mocie, tfuszcie modele poztaci! - zakrzyknął Blood na pożegnanie
- Jak wrócisz to przynieś więcej porno z Azjatkami! - zawołał Mr Minio
- Taa jasne... wróci hehehehe - zadrwił Devi90, po czym nasza ekipa opuściła mieszkanie grubego pedofila, wsiedli do merola i udali się z powrotem do stodoły Kortera, tym razem z BloodLoginem.
Gdy weszli do stodoły zastali co najmniej dziwny widok. Korter właśnie był zajęty wypompowywaniem gazu z jelit seebeeka17 za pomocą przerobionej pompki od roweru.
- Co ty odpierdalasz?! - zapytał zdziwiony Piroziom
- Gazy gnilne... to w tej chwili jeden z najbardziej chodliwych dragów... opierdolę ze dwie butle na oglaszamy24 i zgarnę niewielką fortunkę za to... patrzcie ile już wypompowałem z waszego ziomka! - zakrzyknął podniecony Korter wyciągając pompkę z podziurawionego ciała seebeeka17.
- Nic już mnie dzisiaj nie zdziwi - odparł Tiquill - poza tym mamy już dawcę.
- Świetnie! - powiedział Korter - to czas na operację!
Korter co prawda był jebnięty, ale działał szybko, pod nieobecność naszych bohaterów odrąbał i zamroził głowę seebeeka by mózg nie zgnił mu za szybko, do tego przygotował już ożywczy roztwór akodinowo-spirytusowy i ustawił naładowane akumulatory do pobudzenia prądem mózgu denata.
- O so tu chozi? - spytał niemrawo Blood
- Nie bój się, to nie będzie bolało - uspokoił go z matczyną troską Tiquill
- Najlepiej działać szybko i z zaskoczenia, niczym Blitzkrieg! - wykrzyknął szaleńczo Korter, po czym wyciągnął ogromną strzykawkę i wbił ją BloodLoginowi w szyję. Ten jęknął, po czym osunął się na ziemię straciwszy przytomność.
Świr działał szybko, ciało BloodLogina położył na stole operacyjnym, po czym otworzył mu czaszkę młotkiem i dłutem, a następnie wyjął z niej niewielki mózg Żydlogina, który schował do zamrażarki, po czym wyjął z niej zamrożony mózg seebeeka17 i umieścił w czaszce BloodLogina dokonując przy tym niezbędnych połączeń za pomocą igły, nici, lutownicy i spawarki. Na koniec zespawał mu czaszkę, zszył skórę i zamontował kroplówkę z ożywczym i regenerujący roztworem akodinowo-spirytusowym. Finalnie podłączył Clemy od 8 dużych akumulatorów do skroni, uszu, języka, sutków, jąder i palców u nóg amatorskiego Frankensteina.
- Teraz trzeba poczekać minimum dwa tygodnie aż się naładuje - powiedział zdyszany Korter - akumulatory mają niskie napięcie, do tego mam tu czasem przerwy w dostawie prądu, więc to może potrwać.
- I co, będzie żył? - zapytał zmartwiony ShaQ
- Według moich szacunków jest na to 50% szansy - będzie lub nie będzie żył - odparł filozoficznie Korter
- Dziękujemy ci Korter w imieniu całej PSI, no i mamy nadzieję, że nie spierdoliłeś operacji inaczej będziesz wisiał na własnych flakach - powiedział grzecznie Tiquill.
Korter zbladł, a nasza ekipa wyszła z laboratorium.
- No dobra Forumowicze, to była ostra jazda, ale musimy udać się do naszych domostw, mieszkań, chałup, lepianek, szałasów, czy gdzie tam mieszkacie by żyć własnym życiem. Widzimy się tutaj za dwa tygodnie by zobaczyć co z seebkiem. Odpocznijcie sobie przez ten czas, przemyślcie czego się nauczyliście i wyciągnijcie odpowiednie wnioski - powiedział uroczyście Tiquill
- To było coś - mruknął Rycho3D
- Mam nadzieję, że ta szmata doceni syf w jaki się wpakowałem - dodał Radzik136
- Szkoda, że nie zrobiliśmy zdjęć - burknął Devi90
- Ech, ach... - westchnął Dev4ever
- Ale tu jebie mokrym psem - stwierdził Pan Szatan, po wraz z ShaQiem udał się na przystanek PKS by wrócić do domu
- Lubię kury - powiedział Dzienis i udał się w swoją stronę
- No już, wypieralajcie stąd - uśmiechnął się Tiquill - I pamiętajcie: za dwa tygodnie dokładnie w tym miejscu!

Tiquill uśmiechał się widząc jak dzielni userzy odchodzą w różne strony świata do swoich miejsc zamieszkania.
Śmiał się w duchu z ich kretynizmu, gdyż sam nie zamierzał iść taki kawał drogi piechotą. Za pomocą aplikacji w swoim smartfonie zamówił sobie ubera i czekał na wygodny dojazd, planując już, że pierwsze co zrobi po powrocie do swej siedziby to wygolenie sobie odrostów ze swej glacy i uzupełnienie swych zapasów w tajnym sekretnym pomieszczeniu sekretnej bazy PSIonautów...



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Załączniki
AT04rkd.jpg
AT04rkd.jpg (31.08 KiB) Przejrzano 1315 razy
Ostatnio zmieniony 22 cze 2017, 21:34 przez Dzienis, łącznie zmieniany 2 razy.


I regret nothing
ODPOWIEDZ