Kto czytuje temat o UFO powinien się połapać, że ten ma być podobny, ale o duchach, zjawach, demonach i związanych z nimi zjawiskach
No więc - czy wierzycie w ich istnienie, a może nawet macie jakieś osobiste doświadczenia? Dla niektórych temat może być kłopotliwy, bo będą się bali, że ktoś im od psycholi nawrzuca itp. Ale bez obaw, jak coś, to ja się takowym delikwentem zajmę
Powiem na wstępie, że od dziecka fascynują mnie wszelkie tematy związane duchami/zjawami... z wiekiem doszło zainteresowanie opętaniami i ich sprawcami - demonami
Większość słowo duch przywodzi na myśl opustoszałe, gotyckie zamczyska po których przechadzają się widmowi rycerze, czy inne białe damy. W sumie stereotyp chyba jest słuszny, zważywszy na to, jak okrutnych czynów w owych zamkach dokonywano. Możliwe, iż te czyny zdołały uwolnić jakieś niezbadane moce, w końcu nawet nauka nie odrzuca istnienia duchów - po prostu nie potrafi tego udowodnić.
Czy duchy istnieją? Moim zdaniem tak. I chętnie chciałbym doświadczyć obecności takowego, zrozumieć ludzi, którzy twierdzą że spotykają się z umarłymi
Wiem, post trochę niespójny, ale mam za sobą ciężką noc Mimo wszystko jednak mam nadzieję, że temacik się rozwinie
Duchy/zjawy/demony - czy one naprawdę istnieją?
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
Świetny temat. Choć osobiście zawsze bardziej mnie rajcowały wampiry; duchy i demony też zawsze mnie rajcowały.
Co do osobistych zdarzeń. Chyba coś kiedyś widziałem. Mieszkam w budynku niedaleko dworca kolejowego, od okna mojego pokoju do torów jest 20 metrów. Miałem wtedy coś koło pięciu lat. Pewnej nocy obudziłem się i spojrzałem w okno. Zobaczyłem sylwetkę ludzką stojącą na torach. Przestraszyłem się i pobiegłem obudzić starszą siostrę. Ona też tą sylwetkę widziała. Kiedy przejeżdżał pociąg postać ani drgnęła. Kiedy pociąg przejechał w miejscu, w którym stała palił się ogień, jakby małe ognisko.
Co do osobistych zdarzeń. Chyba coś kiedyś widziałem. Mieszkam w budynku niedaleko dworca kolejowego, od okna mojego pokoju do torów jest 20 metrów. Miałem wtedy coś koło pięciu lat. Pewnej nocy obudziłem się i spojrzałem w okno. Zobaczyłem sylwetkę ludzką stojącą na torach. Przestraszyłem się i pobiegłem obudzić starszą siostrę. Ona też tą sylwetkę widziała. Kiedy przejeżdżał pociąg postać ani drgnęła. Kiedy pociąg przejechał w miejscu, w którym stała palił się ogień, jakby małe ognisko.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2009, 19:41 przez kazik, łącznie zmieniany 1 raz.
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Gdyby to była prawda to w obozie Aushwitz od nich by się roiło. Ja wiem jak udowodnic sobie, że duchy istnieją. Oto przepis:Lothar pisze:W sumie stereotyp chyba jest słuszny, zważywszy na to, jak okrutnych czynów w owych zamkach dokonywano. Możliwe, iż te czyny zdołały uwolnić jakieś niezbadane moce, w końcu nawet nauka nie odrzuca istnienia duchów - po prostu nie potrafi tego udowodnić.
Co potrzeba:
- film o duchach (tylko nie Kacper - przyjazny duszek)
- 2 piwa, wygodny fotel i LKT TIV oraz DOOVDE PLEJER
- stare opuszczone zamczysko pośrodku dzikiego lasu
- 30 g marihuany
- lufaka lub fajka
- zapałki i draska
- zero innego towarzystwa
- zdechły kot
Przepis:
Najpierw oglądamy straszny film o duchach. Potem idziemy do opuszczonego zamczyska. Tam palimy gande, aż padniemy.
Co dalej:
Dalsze efekty sesji z duchami zależą od naszego nastawienia - jeżeli w nie wierzymy to przyjdą.
UWAGI:
To są oczywiście tylko żarty. Nikogo nie namawiam do oglądania strasznych filmów ani zabijania zwierząt, a tym bardziej do palenia gandy.
Władca Pierścieni i Trzy Wieże!Cor Angar pisze:W demony nie wieże,
Jak dobrze, że można to kupić.zielAK pisze:- stare opuszczone zamczysko pośrodku dzikiego lasu
A tak na serio: wierzę w duchy, ale nie w to, że są złe. Ot błąkające się dusze, nie złośliwe. Ciekawi mnie bardziej, jak dochodzi to 'powstania' ducha? Pewien człowiek po śmierci nie chce iść do Nieba czy Piekła, więc zostaje na ziemii...?
Niedawno zdechł mój kot. W nocy słychać takie odgłosy jak podczas jego normalnej obecności: rozwalania czego popadnie na moim biurku, skrzypienia obudowy telewizora kiedy na niego wskakiwał, wycia kiedy zeżarł kolację, szarpania obicia foteli (skórzanych) w pokoju babci. Jak zwykle zacząłem się drzeć żeby przestał i sobie przypomniałem że go nie ma. Matka mówiła że miała to samo. Tylko miała wrażenie że nad ranem pyrga ją łapką, jak zawsze kiedy chciał jeść. Futrzak jeszcze plącze się po domu
ciekawy przypadek eddie
ja wierzę w duchy, zjawy i inne tego typu istoty...ale nie chciałbym spotkać żadnej na swej drodze bo zawał murowany...
polecam obejrzeć ten filmik...krótki ale treściwy...może niektóre rzeczy to fake'i ale i tak przyprawia o żywsze bicie serca...
ja wierzę w duchy, zjawy i inne tego typu istoty...ale nie chciałbym spotkać żadnej na swej drodze bo zawał murowany...
polecam obejrzeć ten filmik...krótki ale treściwy...może niektóre rzeczy to fake'i ale i tak przyprawia o żywsze bicie serca...
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
Był kiedyś taki film, nazwy nie pamiętam. Grupka młodych ludzi w USA wybiera się w góry w poszukiwaniu starego cmentarzyska Indian. Gubią się w tym lesie, po drodze ich ubywa, mają dziwne przypadki / wypadki itp. wszystko kręcą kamerą (którą później ktoś odnajduje), więc film jest z perspektywy ich kamery, tego co nakręcili. Film trzyma w napięciu do samego szalonego końca i nie jest to hepy end. Tego czegoś czego oni poszukują w ogóle nie widać, mimo to "coś" ich atakuje [?]. Finał jest niezły bo trafiają mocno przerzedzeni do jakiegoś opuszczonego obiektu pośrodku lasu w nocy, spanikowani jak tylko można to sobie wyobrazić, kamera na noktowizje - poszukują w nim swych zaginionych towarzyszy. Rozdzielają się, w końcu krzyki, piski, kamera do piwnicy, a tam...
Cholera nie pamiętam, jak się ten film nazywał. Wie ktoś?
Cholera nie pamiętam, jak się ten film nazywał. Wie ktoś?
No ja bym chciał się czymś podzielić.Mianowicie mój ojciec jak był mały razem z moją babcią,dziadkiem i ciocią zrobili raz wieczorem seans spirytystyczny.Nie wiem skąd ale mieli w domu tablicę ouji (znana też jako tablica do przyzywania duchów).Kiedy zaczęli seans po jakimś czasie moja ciocia zaczęła się jakoś dziwnie zachowywać.Oczy przekręciły się i widać było tylko białka i trząsła się cała.Okazało się , że była opętana.Uciekli z domu cali przerażeni.Nie wiedzieli co robić(Tylko tyle opowiedział mi dziadek kilka miesięcy temu i nie dokończył.Mówił tylko że ksiądz odprawił egzorcyzmy i wypędził ducha oraz , że już tam nie mieszkają.)I mówię wam:
NIGDY nie próbujcie takiego czegoś robić!To może się źle skończyć dla was!!
NIGDY nie próbujcie takiego czegoś robić!To może się źle skończyć dla was!!
trochę mi to przypomina Blair Witch Project...z tym że tam była jedynie trójka ludzi...więc nie miało za mocno kogo ubywać...zielAK pisze:Był kiedyś taki film, nazwy nie pamiętam. Grupka młodych ludzi w USA wybiera się w góry w poszukiwaniu starego cmentarzyska Indian. Gubią się w tym lesie, po drodze ich ubywa, mają dziwne przypadki / wypadki itp. wszystko kręcą kamerą (którą później ktoś odnajduje), więc film jest z perspektywy ich kamery, tego co nakręcili. Film trzyma w napięciu do samego szalonego końca i nie jest to hepy end. Tego czegoś czego oni poszukują w ogóle nie widać, mimo to "coś" ich atakuje [?]. Finał jest niezły bo trafiają mocno przerzedzeni do jakiegoś opuszczonego obiektu pośrodku lasu w nocy, spanikowani jak tylko można to sobie wyobrazić, kamera na noktowizje - poszukują w nim swych zaginionych towarzyszy. Rozdzielają się, w końcu krzyki, piski, kamera do piwnicy, a tam...
Cholera nie pamiętam, jak się ten film nazywał. Wie ktoś?
Ostatnio zmieniony 10 lip 2008, 09:00 przez Ramesses, łącznie zmieniany 1 raz.
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
Ducha trzeba pożegnać po seansie i delikatnie wyprosić, a wcześniej powiedzieć po co się go przywołuje. No i podziękować za wizytę. Trzeba też dokładnie wiedzieć kogo przywołać. Jak się nie wie kogo, jest ryzyko opętania. Dobrze jest zatrudnić do tego profesjonalne medium. Polecam wam dobrych energoterapeutów
- Dr. Dundersztyc
- Szalony Naukowiec
- Posty: 1299
- Rejestracja: 05 gru 2007, 22:48
- Lokalizacja: Druelselstein
- Kontakt:
O oto właśnie chodziło. Dzięki.Ramesses pisze:trochę mi to przypomina Blair Witch Project...z tym że tam była jedynie trójka ludzi...więc nie miało za mocno kogo ubywać...
Wywoływanie duchów ludzi, czy wampirów, a nawet demonów to stąpanie po bardzo kruchym gruncie. Pamiętam kiedyś dorwałam pewny magazyn o czarnej magii, sama już nie wiem jakiej nazwy był, i znalazłam tam artykuł o dziewczynce, którą opętał demon. Każdego 6 dnia miesiąca o godzinie 6:06 na jej czole pojawiał się krwawy napis : "mięso dla demona" po łacinie chyba. tak. uśmiałam się jak to czytałam. bujda ? teraz sama nie wiem. byłam kilka razy podczas seansów spirytystycznych, lecz nic się nie działo. jakieś nieudolne medium mieliśmy. miałam też uczestniczyć w wywoływaniu wampirów. ale bałam się. wiem jak to ma wyglądać, wiem co mi potrzebne, wiem wszystko, ale brak mi odwagi. bo jeśli popełni się jeden błąd... oj biada .. biada. Do takich rzeczy trzeba mieć odwagę, ale też zdrowy rozsądek. bo nikt głowy nie daje, że to prawda, ale co będzie jeśli to rzeczywiście prawda ? ..
podobno wywołali wtedy wampira. za ich przywódcę mieli starszego faceta, już nieźle po 60ce. chciał przekazać nam niby swoją wiedzę. w sumie nie żałuję, że w tym uczestniczyłam. wystarczy, że widziałam co dzieje się na czarnej mszy (zupełnie przypadkiem natknęłam się z kumplami na satanistów, a raczej pseudo satanistów w lesie. masakra )
podobno wywołali wtedy wampira. za ich przywódcę mieli starszego faceta, już nieźle po 60ce. chciał przekazać nam niby swoją wiedzę. w sumie nie żałuję, że w tym uczestniczyłam. wystarczy, że widziałam co dzieje się na czarnej mszy (zupełnie przypadkiem natknęłam się z kumplami na satanistów, a raczej pseudo satanistów w lesie. masakra )
Ostatnio zmieniony 10 lip 2008, 20:03 przez Linka, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Czy wierzę? Tak jak z UFO, wiara tu nie ma specjalnie znaczenia. Zakładam tylko, że mogą istnieć. Nie boję się (przynajmniej tak zakładam) i bardzo chciałbym przeżyć coś niematerialnego. Ale nigdy nic mi się nie trafiło - a chciałbym bardzo. Nawet tęsknię. No, prawdę mówiąc, nigdy specjalnie nie szukałem...
A nie szukałem też przygód w wywoływanie duchów. To mi całkiem nie podchodzi, to dla mnie zabobony, bez cienia prawdy. A już tym bardziej ostrzeżenie "ostrożnie z przywoływaniem duchów" gotów jestem uznać za bajki. To dla mnie nieudolne próby. Duch jeśli ma się zjawić, sam się zjawi, bez potrzeby wołania go. I przyznam, że bardzo na to czekam. Taka przygoda by mnie zajebiście nakręciła. Na serio, bez zabawy. Chciałbym poznać tą sferę. Ale nie zainicjowaną przez człowieka, ani nie kontrolowaną przez człowieka. Tylko ja i duch. Doznanie mistyczne, na które czekam. Pomimo braku wiary, a tylko z przyzwoleniem, że to może być realne.
Nie seanse, nie ludyczne takie-tam, ale bardzo indywidulane. Ja i duch. Tylko dla mnie. To mnie kręci. Miałbym tyle pytań...
A nie szukałem też przygód w wywoływanie duchów. To mi całkiem nie podchodzi, to dla mnie zabobony, bez cienia prawdy. A już tym bardziej ostrzeżenie "ostrożnie z przywoływaniem duchów" gotów jestem uznać za bajki. To dla mnie nieudolne próby. Duch jeśli ma się zjawić, sam się zjawi, bez potrzeby wołania go. I przyznam, że bardzo na to czekam. Taka przygoda by mnie zajebiście nakręciła. Na serio, bez zabawy. Chciałbym poznać tą sferę. Ale nie zainicjowaną przez człowieka, ani nie kontrolowaną przez człowieka. Tylko ja i duch. Doznanie mistyczne, na które czekam. Pomimo braku wiary, a tylko z przyzwoleniem, że to może być realne.
Nie seanse, nie ludyczne takie-tam, ale bardzo indywidulane. Ja i duch. Tylko dla mnie. To mnie kręci. Miałbym tyle pytań...
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
co do duchów...kumpel który się trochę interesuje okultyzmem i tymi innymi sprawami twierdzi że to nie są duchy naszym chrześcijańskim pojęciu lecz po prostu byty jak on to nazywa "larwy" które szwędają się po świecie...są one niższych i wyższych stopni, czasami mogą mieć pojęcie o tym co się dzieje a czasami nie...najczęśćiej to drugie i wtedy mogą wchodzić w człowieka a ponieważ przybywają z różnych zakątków wszechświata mogą więc mówić różnymi językami...któ wie może to i są jakieś upadłe anioły czy coś takiego...Tiquill pisze:A nie szukałem też przygód w wywoływanie duchów. To mi całkiem nie podchodzi, to dla mnie zabobony, bez cienia prawdy. A już tym bardziej ostrzeżenie "ostrożnie z przywoływaniem duchów" gotów jestem uznać za bajki. To dla mnie nieudolne próby. Duch jeśli ma się zjawić, sam się zjawi, bez potrzeby wołania go. I przyznam, że bardzo na to czekam. Taka przygoda by mnie zajebiście nakręciła. Na serio, bez zabawy. Chciałbym poznać tą sferę. Ale nie zainicjowaną przez człowieka, ani nie kontrolowaną przez człowieka. Tylko ja i duch. Doznanie mistyczne, na które czekam. Pomimo braku wiary, a tylko z przyzwoleniem, że to może być realne.
Nie seanse, nie ludyczne takie-tam, ale bardzo indywidulane. Ja i duch. Tylko dla mnie. To mnie kręci. Miałbym tyle pytań...
co do przeżyć indywidualnych...wiesz Tiquill być może duch Ci powie co chcesz wiedzieć a może nie...może mieć jakoś "odgórnie" zakazane...
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...