Odkopuję temat, myślę, że jest to całkiem dobry moment, by spojrzeć wstecz.
Jestem tu chyba za krótko, by z całą pewnością stwierdzić, co można zrobić z ogólną sytuacją na forum, a co nie.
Ciężko mi cokolwiek sensownego powiedzieć.
Wybaczcie, jeśli uznacie to za offtop, ale myślę, że z tych moich myśli ktoś wygrzebie coś wartościowego i ułoży z tego coś, co może się przydać w temacie.
Tiquill - wybacz. Wiem, że mnie przed tym przestrzegałeś, ale muszę to zrobić. Odkopuję swoje dziedzictwo, które pozostawiłem na tym forum. Nie wszystko dobrze pamiętam, a część rzeczy interpretuję w swój własny, subiektywny sposób. Może pomoże to wam też spojrzeć na tę sytuację z perspektywy Blooda, a kto tam wie.
Kiedyś na pewno było więcej stałych i aktywnych użytkowników. Na forum był ogromny rygor, do którego chyba nie umiałem się dostosować. Myślę, że teraz też bym nie był w stanie się do niego dostosować, po prostu jest za dużo zasad do zapamiętania, za dużo tematów tabu, o których muszę pamiętać. Z jednej strony czuję dumę z tego, że jestem jaki jestem, z drugiej - obawy.
Nie wiem z czego to wynika. Nasze forum jest niszowe i zawsze takie było. To nie są demotywatory czy jakieś inne kwejki. Dawniej te strony nie miały takiej mocnej pozycji, i chyba dlatego te forum też mogło lepiej rozkwitać. Pamiętam jak Rob miał 15 lat, Kazik chyba 16, był jeszcze eddie, LP i inni, a jednak wykazywali się ogromną dojrzałością w trakcie dyskusji, mimo iż czasami się z nimi nie zgadzałem (i do dzisiaj nie zgadzam). Paradoksalnie był większy rygor, a jednak forum tętniło życiem, chciało się do niego wracać, byli na nim właśnie tacy zróżnicowani ludzie, było się ich ciekawym. Z jednej strony był rygor, ale z drugiej strony nie można zaprzeczyć,
że to ci ludzie tworzyli te forum. Teraz jest troszkę inaczej. Czuję, że jest ogromny luz i rozumiem, skąd się on bierze. Po prostu liczymy na to, że kiedyś aktywność wzrośnie i będzie można powrócić potem do rygoru, przynajmniej tak to interpretuję.
Sam często się dziwię, że na sucho mi uchodzą rzeczy, których nawet przed laty starałem się nie robić, byleby jeszcze się utrzymać jakoś na tym forum.
Potem trach - zażądałem od Roba, aby mnie zbanował, dokonał takiej swoistej eutanazji na moim koncie. Rob spełnił moje żądanie, chociaż wcale nie miałem prawa tego od niego żądać. Nie wiedziałem wtedy, jak mógł się czuć. Teraz wiem. I to wcale nie dlatego, bo niedawno doszło do bardzo podobnej sytuacji między Bloodem a Miniem. Po prostu z perspektywy czasu człowiek zaczyna rozumieć pewne rzeczy - życie daje mu ostro po dupie. Mi też dało, więc stwierdziłem "czas się zmienić".
Współczuję ci, Minio. Poważnie. Mi też było przykro, że ta sytuacja miała taki finał.
Ostatecznie nie mam zielonego pojęcia, jak można rozwiązać tę sytuację. Odruchowo unikam podejmowania radykalnych decyzji i opowiadania się po którejś ze stron, unikam skrajności. Ale czuję, że mogą być one potrzebne. Chyba po prostu takie czasy są, i tyle. Wyczerpał się limit dostatecznie wartościowych osób, które mogą jeszcze zacząć być zafascynowane Postalem, a co dopiero tym forum. I zanim ktoś coś powie na temat mojej osoby - nie, ja też nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę osobą, która by pasowała do tego dawnego forum.
Coś jest w tym powiedzeniu...
Tiquill pisze: Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Liczyłem że może jednak napiszę coś z sensem, że będzie dłużej, lepiej, bardziej merytorycznie, a nie jest. Chciałbym jakoś pomóc, ale po prostu nie wiem, jak.