Tworzą też Steam Machines, przy gargantuicznej ilości szczęścia może załapię się do testów
Same pady mi się zajebiście podobają. Zaleta touchpad-ów jest taka, że można dowolnie zaprogramować ich funkcje, co pozwoli dostosować urządzenie do każdego rodzaju gry. Fakt, nieraz dobrze jest czuć gałę uginającą się pod kciukiem, jednak to rozwiązanie ma sporo plusów. Może robić za analoga, d-pad, serię przycisków, część klawiatury, za normalnego touchpad-a i co tylko dusza zapragnie (bowiem głaskadełka są w pełni programowalne = można dowolnie ustawiać strefy miziania/nacisku, ustalać siłę nacisku dla danej reakcji i inne takie). Dodajmy, że pad ma też pełnić funkcję kontrolera całego systemu Steam OS. Martwi mnie tylko, czy pad który może się nieźle sprawdzać w FPS-ach, strategiach czy innych hakensleszach poradzi sobie z typowo konsolowymi produkcjami. Bo gry w Castlevania czy God of War sobie na tym niestety nie wyobrażam. Ale poczekamy, zobaczymy - chętnie bym się z tym urządzeniem zapoznał.
Sam Steam OS z kolei to wielki ukłon w stronę Linux-a. W sumie system pewnie nie będzie niczym więcej jak właśnie Linux-em z wywalonymi wszelkimi dobrodziejstwami i pozostawionym tylko minimum takim jak auto aktualizacje softu i sterowników, stała integracja systemu ze Steam, jakieś kodeki audio/video, przeglądarka internetowa itp. Pomysł o tyle dobry, że może nakłonić wielu producentów do tworzenia swoich gier i programów także na Linux-a (jakby nie patrzeć system dystrybucji mają całkowicie z głowy, więc jeśli użytkowników pingwina będzie sporo = dla nich to czysty zysk). Długoterminowa perspektywa pozwala nawet założyć, że za jakiś czas wybór pomiędzy Linux a Windows nie będzie miał praktycznie żadnego znaczenia na użyteczność systemu i dostępności aplikacji na daną platformę.