Postal film-relacje
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
Film bez sensu .Dlaczego ? Otóż moim zdaniem film nie trzyma się gry . Jak by się trzymał był by to wyrypany na skale światowa dzieło kinematografii. (MOIM ZDANIEM)
Świat idzie ku przepaści popatrzmy na młodzież co robi jak się zachowuję.Starsi ludzie głupieją , młodzi też z każdym rokiem coraz gorzej.Czas na zmiany są one nieuniknione lecz w tym przypadku nie mają sensu.....
Jak miałby się trzymać gry? Miałby być kalką "fabularną"? Był oparty na grze. Nie chciałbym na przykład oglądać perypetii kolesia kupującego mleko w sklepie, bo to mogę sobie wyczyniać na różne sposoby w grze.korter pisze:Film bez sensu .Dlaczego ? Otóż moim zdaniem film nie trzyma się gry . Jak by się trzymał był by to wyrypany na skale światowa dzieło kinematografii. (MOIM ZDANIEM)
Pragnę przypomnieć, że film Postal to po prostu Postal. "To", w co gramy, to Postal DWA. ; )
- Silver Dragon
- V.I.P.
- Posty: 7080
- Rejestracja: 11 sie 2007, 23:28
- Lokalizacja: East Mayberry
- Otrzymał piwo: 2 razy
Ja bym nie chciał by film był toćka w toćkę jak gra.
A tak w ogóle muszę go w końcu obejrzeć...
EDIT:
No i udało mi się wreszcie ten film obejrzeć. Tak pokręconej produkcji to ja jeszcze nie widziałem. Film może nie jest najwyższych lotów, ale warto go zobaczyć. Świetne dialogi, przyzwoita gra aktorów, muszę przyznać, że Uwe po raz pierwszy stanął na wysokości zadania
A tak w ogóle muszę go w końcu obejrzeć...
EDIT:
No i udało mi się wreszcie ten film obejrzeć. Tak pokręconej produkcji to ja jeszcze nie widziałem. Film może nie jest najwyższych lotów, ale warto go zobaczyć. Świetne dialogi, przyzwoita gra aktorów, muszę przyznać, że Uwe po raz pierwszy stanął na wysokości zadania
Przybyłem, zobaczyłem... i polała się krew
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Skoro jeszcze temat o tym filmie jest na tapecie, znowu, to i ja się wypowiem. Oglądałem go pierwszy raz dość szybko po premierze w HBO. Wrażenia negatywne przeważające, ale zmilczałem, nie kopie się leżącego. Co będę się znęcał, nic mi Uwe nie zrobił. Może za jakiś czas będzie lepiej, wtedy skreślę parę słów. Wracałem od tego czasu parę razy do filmu i - zdania nie zmieniam. Niedobrze.
Negatywny odbiór tego filmu ustawiają dwie sceny: negliż wujka Dave'a i zabójstwo starej Azjatki. Inne drastyczne sceny ok, ale nie te dwie. Czemu? Od filmu, tak jak od każdego wytworu ludzkiej wyobraźni oczekuję sensu. W tym przypadku umotywowania zdarzeń na ekranie, wprowadzenia w nie. Kiedy widzę, że jest impreza, gdzie są dzieci i terroryści - rozstrzelanie dzieci mi pasuje, bo ma sens. Zderzenie przedstawionych wcześniej elementów. Nie tylko prowokacja, ale też fabularny sens. Lecz gdy widzę po raz pierwszy starą Azjatkę w samochodzie, którą rozwala gliniarz, bo na światłach stoi... A czemu zarabia ołów, tak nagle? Ani wcześniej jej nie widziałem, ani perypetii policjanta z użytkownikami dróg nie oglądałem. Tak, zaskoczenie odbiorcy, ma być bach-bach! To niech cały film będzie cały czas bach-bach! - ja wtedy się nie podziwię. Nagłe zmiany też trzeba zapowiedzieć. Braki w sztuce pisania historii. Nie toleruję tego, w niczym.
Scena z negliżem Dave'a jest po prostu wulgarna, brudna i głupia. Nie wiem, z czym się rozprawił reżyser, kręcąc ją, ale mnie ona niepotrzebna i... gówno mnie obchodzą osobiste rozterki Uwe. Niechęć do postaci Dave, której nabyłem po tej scenie, pozostała niemal do końca filmu. A dobry bohater to taki, którego akceptujesz, niezależnie, czy pozytywny, czy negatywny. Dopiero pod koniec zaczynam być za nim, nie daj się Dave! Ale i tak potem mamy wątek biseksualny z jego współpracownikiem. Współpracownikiem całym obrzydliwym, pod każdym względem. Przewijam sceny z nim, jest odpychający! Po co? Czy to jest aż tak istotne, by zawrzeć to w filmie? Dla mnie to obcy przekaz, nie czytam go.
Za dużo srok za ogon ciągał pan Uwe. Lepiej byłoby mu skupić się na "mniej moich osobistych porachunków" a "więcej tego, co ludzi cieszy" i "co ludzi interesuje". Film byłby przyjemny w odbiorze, a i rozwałki byłoby więcej. Jest świetny wątek z bezrobociem, zakończony rozwaleniem pracownicy pośredniaka. Jest "praworządny" sąsiad, jest zgraja rypaczy żonki, jest żonka, jest kaleka. Jest wiele fajnych rzeczy. Ale całość kuleje fabularnie. Nie oczekuję dzieła od Uwe, ale - mógłby nie przeginać, nadmiar szkodzi. Tak naprawdę, to dobry montaż od nowa tego filmu i mógłby cieszyć, nie pozostawiając niesmaku.
Ale może o czymś dobrym. Niekwestionowaną ozdobą filmu jest Zack Ward. Wcale nie oczekiwałem ścisłego podobieństwa filmu do gry, toteż i taką soft wersję Kolesia zaakceptowałem. Może nie byłoby mi tak łatwo, ale Ward spisał się w tej roli znakomicie. To właściwie on ratuje ten film. A partneruje mu Jackie Tohn, filmowa Faith, fajna laska. Pierwsza z nią scena, w sklepie z kawą już sprawia, że chcę ją widzieć na ekranie częściej. Dodaje do filmu potrzebnego mu "chłodnego kobiecego spojrzenia". Lubię takie. I dla tej pary nadal mogę wracać do filmu. Bo finał goi już złe wrażenia i jest dobrze. A mogło być dobrze od samego początku.
Za potknięcia scenariusza, nieumotywowaną wulgarność i przemoc (czyli dwie głupie sceny przede wszystkim) film leci w mojej ocenie na 3/10. Bez nich dostałby jakieś dobre, mocne 5/10. A samemu Zackowi daję oczywiście 10/10! Pani Tohn aktorką wielką nie jest, ale starała się, doceniam to, daję więc 8/10. I śledzę jej filmową karierę. Ostateczna ocena filmu: za rolę Zacka Warda, który ociepla całość i ożywia film podskakuje do 6/10.
Co ja napisałem? Nasz Koleś, twardziel nie byle jaki, ociepla film? Się porobiło...
Negatywny odbiór tego filmu ustawiają dwie sceny: negliż wujka Dave'a i zabójstwo starej Azjatki. Inne drastyczne sceny ok, ale nie te dwie. Czemu? Od filmu, tak jak od każdego wytworu ludzkiej wyobraźni oczekuję sensu. W tym przypadku umotywowania zdarzeń na ekranie, wprowadzenia w nie. Kiedy widzę, że jest impreza, gdzie są dzieci i terroryści - rozstrzelanie dzieci mi pasuje, bo ma sens. Zderzenie przedstawionych wcześniej elementów. Nie tylko prowokacja, ale też fabularny sens. Lecz gdy widzę po raz pierwszy starą Azjatkę w samochodzie, którą rozwala gliniarz, bo na światłach stoi... A czemu zarabia ołów, tak nagle? Ani wcześniej jej nie widziałem, ani perypetii policjanta z użytkownikami dróg nie oglądałem. Tak, zaskoczenie odbiorcy, ma być bach-bach! To niech cały film będzie cały czas bach-bach! - ja wtedy się nie podziwię. Nagłe zmiany też trzeba zapowiedzieć. Braki w sztuce pisania historii. Nie toleruję tego, w niczym.
Scena z negliżem Dave'a jest po prostu wulgarna, brudna i głupia. Nie wiem, z czym się rozprawił reżyser, kręcąc ją, ale mnie ona niepotrzebna i... gówno mnie obchodzą osobiste rozterki Uwe. Niechęć do postaci Dave, której nabyłem po tej scenie, pozostała niemal do końca filmu. A dobry bohater to taki, którego akceptujesz, niezależnie, czy pozytywny, czy negatywny. Dopiero pod koniec zaczynam być za nim, nie daj się Dave! Ale i tak potem mamy wątek biseksualny z jego współpracownikiem. Współpracownikiem całym obrzydliwym, pod każdym względem. Przewijam sceny z nim, jest odpychający! Po co? Czy to jest aż tak istotne, by zawrzeć to w filmie? Dla mnie to obcy przekaz, nie czytam go.
Za dużo srok za ogon ciągał pan Uwe. Lepiej byłoby mu skupić się na "mniej moich osobistych porachunków" a "więcej tego, co ludzi cieszy" i "co ludzi interesuje". Film byłby przyjemny w odbiorze, a i rozwałki byłoby więcej. Jest świetny wątek z bezrobociem, zakończony rozwaleniem pracownicy pośredniaka. Jest "praworządny" sąsiad, jest zgraja rypaczy żonki, jest żonka, jest kaleka. Jest wiele fajnych rzeczy. Ale całość kuleje fabularnie. Nie oczekuję dzieła od Uwe, ale - mógłby nie przeginać, nadmiar szkodzi. Tak naprawdę, to dobry montaż od nowa tego filmu i mógłby cieszyć, nie pozostawiając niesmaku.
Ale może o czymś dobrym. Niekwestionowaną ozdobą filmu jest Zack Ward. Wcale nie oczekiwałem ścisłego podobieństwa filmu do gry, toteż i taką soft wersję Kolesia zaakceptowałem. Może nie byłoby mi tak łatwo, ale Ward spisał się w tej roli znakomicie. To właściwie on ratuje ten film. A partneruje mu Jackie Tohn, filmowa Faith, fajna laska. Pierwsza z nią scena, w sklepie z kawą już sprawia, że chcę ją widzieć na ekranie częściej. Dodaje do filmu potrzebnego mu "chłodnego kobiecego spojrzenia". Lubię takie. I dla tej pary nadal mogę wracać do filmu. Bo finał goi już złe wrażenia i jest dobrze. A mogło być dobrze od samego początku.
Za potknięcia scenariusza, nieumotywowaną wulgarność i przemoc (czyli dwie głupie sceny przede wszystkim) film leci w mojej ocenie na 3/10. Bez nich dostałby jakieś dobre, mocne 5/10. A samemu Zackowi daję oczywiście 10/10! Pani Tohn aktorką wielką nie jest, ale starała się, doceniam to, daję więc 8/10. I śledzę jej filmową karierę. Ostateczna ocena filmu: za rolę Zacka Warda, który ociepla całość i ożywia film podskakuje do 6/10.
Co ja napisałem? Nasz Koleś, twardziel nie byle jaki, ociepla film? Się porobiło...
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 2 razy.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
- Mr Szychak
- Początkujący morderca
- Posty: 55
- Rejestracja: 02 paź 2010, 13:27
- Lokalizacja: Wrocław
Nooo ja jak raz oglądałem to włączyłem na moment w którym Garego Colemana wrzucił koleś do zboczonych małp o.O ł: ł:
"Każdy ma gorszy dzień"
Błąd rzeczowy - to nie był Gary Coleman, tylko Verne Troyer, który podkładał głos pod Krotchy'ego.Mr Szychak pisze: Nooo ja jak raz oglądałem to włączyłem na moment w którym Garego Colemana wrzucił koleś do zboczonych małp o.O ł: ł:
Ostatnio zmieniony 27 sty 2011, 19:48 przez Linka, łącznie zmieniany 2 razy.
Mnie też film nie ruszył. Był jakiś taki bezbarwny i na pewno za mało brutalny i psychopatyczny . Ja z natury lubię brutalne gry jak i filmy, a w Postal Movie, Koleś był jakiś taki nijaki, po prostu nie robił takiej zadymy w gruncie rzeczy brutalnych wątków było tylko kilka, a skoro film miał się opierać w jakimś stopniu na tej grze powinien na pełnej linii być psychopatyczny, zabawny i brutalny. Podobało mi się parę motywów np. masakra w "Małych Niemcach" no , ale w sumie dziwie się , że to mówię - film był za mało prymitywny i po prostu jebnięty
- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12106
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
Film niezły, choć bez szału, rozkręca się bardziej w drugiej części. Z grą ma raczej niewiele wspólnego. Końcówka zdecydowanie podwyższa ocenę filmu którą jest 6/10.
- Dzienis
- V.I.P.
- Posty: 12106
- Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
- Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
- Postawił piwo: 14 razy
- Otrzymał piwo: 6 razy
- Kontakt:
Właśnie dla mnie tą sceną Uwe Boll pokazał że ma jaja i nie obchodzi go czy film będzie dozwolony od 12 czy od 18 lat. Zresztą pewnie te dzieci miały na planie niezłą zabawę .Pablo1989 pisze:ale z ostrzelaniem dzieci mogli darować.
PS: Witamy na forum.
I regret nothing
- BloodLogin
- Pracownik RWS
- Posty: 2310
- Rejestracja: 09 gru 2013, 09:33
- Lokalizacja: Rzadkochowa ?
Bez dzieci ten plac byłby naprawdę pusty.Pablo1989 pisze:ale z ostrzelaniem dzieci mogli darować.
To komedi
Nawet nie wiesz jak ta scena potrzebna , pokazała :
- Stosunek Gwiazdy do fanów.
- Brak przejęcia się ze strony Redaktorki obrazuje jak kręcone są materiały wiadomości , jestem na miejscu bo musze !!
- Brak pomocy ze strony Władzy
Podsumowując w miasteczku Paradise każdy chroni swój tyłek !!
Gdyby nie ta scena Uwe nie dostałby strzała w jaja
PS.Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę ale leżące trupem dzieci nawiązują do loadsceny z Postala1 !!
"You will always find blood here! "
"No i dobrze 1 Blood mniej Szatanowi lżej"
09 Gru 2013 - 09 Gru 2016 PRAWIE 3 LATA z wami !!
"No i dobrze 1 Blood mniej Szatanowi lżej"
09 Gru 2013 - 09 Gru 2016 PRAWIE 3 LATA z wami !!