Wiele (większość?) tych nowych kabaretów ma poziom humoru poniżej jakiejkolwiek normy mojej akceptacji. Żenujące. I puszczają takich telewizji. A potem się dziwią, że ludzie głupieją. Nieraz nawet ci uznani, jak KMN potrafią wywalić też podobną treść. Jakby starsi od młodszych złych wzorców nabywali. Na liście nielubianych przodują więc: Czesuaf, DNO i Kabaret Skeczów Męczących. Bardzo mnie irytuje też Kabaret pod Wyrwigroszem. Jurków kiedyś lubiłem, teraz mam mieszane uczucia a ta baba denerwuje czasami. Naturalnie, trafią się młode kabarety mające jako-taki poziom i są miłym zaskoczeniem.
Co ostatnio lubię? Mumio odkrywam na nowo. Zaczynam też rozróżniać poszczególne skecze dwu kabaretów, które dotąd często myliłem: Paranienormalni i Neo-Nówka. Ich miło oglądać. No i Hrabi, kontynuatorzy Potema. Oj, jak ja lubię Kołaczkowską. Serce oddałbym.
Teraz tyle jest w tv tych kabaretów, że człowiek nawet nie potrafi się nimi cieszyć. Spowszedniały jak deszcz z wczorajsza. A, kabaret? A... kabaret... No...
