Hmm, teraz nieco uaktualnię swoje poglądy. Obecnie jestem człowiekiem "szukającym". Nie sądzę, aby była JEDNA wszechpotężna istota (tzn. wszechmogąca jedność), sądzę natomiast, że tam "po drugiej stronie" są różne istoty, które MOŻE wpływają na nasz świat. W jakiś sposób, może... możliwe jest, że to nie są jednak TYLKO istoty po drugiej stronie, a są niedaleko, wręcz osiągalne... mowa o kosmosie. Widzicie, może to zabrzmi sztywniacko, ostatnio czytałem pewną ciekawą książkę autorstwa Jana van Helsinga (to pseudonim, prawdziwego nazwiska już nie pamiętam) pod tytułem "Ręce precz od tej książki". Było tam o spiskach, atlantach, Atlantydzie, tybetańskich mnichach i takie tam. Ale zaciekawił mnie fragment o duchach... nie będę już wyjaśniał co tam było napisane, trzeba samemu przeczytać. W końcu to mają być moje poglądy, a nie cytaty z książki. Był tam przytłoczony fragment Biblii "Uczyń
my człowieka na nasz obraz i podobieństwo" (hmm... wątpię, aby jeden, jedyny Bóg, który sam się podaje za jedność, mówił o sobie w liczbie mnogiej). Zresztą nie śpieszyłbym się nawet za branie Boga/bogów dosłownie. Może to po prostu personifikacje zjawisk, natury, żywiołów, czasu, przestrzeni, kosmosu, kto to może wiedzieć. Tak czy siak, już raczej ateistą nie jestem. Chociaż wciąż nie wiem, w co wierzyć (nie mam nawet wyraźnie opisanych kandydatów). Jestem natomiast pewny jednego. Jezus nie umarł na krzyżu (ta, Kazik zacznie mnie zaraz pewnie wyzywać, zapewne zaraz zacznie gadać o tym, że jestem pyszny itp. A ja tylko szukam prawdy). Budda istniał, i być może istnieje do dziś (wciela się w różne inkarnacje). Reinkarnacja na pewno istnieje. Dla każdego. Każdy może się wcielić w to, co mu pasuje. Albo się nie wcielać... i powiedzonka "jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz/jesteś kowalem swojego losu/panem swojego przeznaczenia/jak posiejesz, takie będziesz mieć zbiory" to nie są takie puste wierszyki o konsekwencjach swoich wyborów. No, są, ale nie tylko o tym. Tak naprawdę jeśli człowiek głęboko w coś wierzy, to tak się stanie. To coś na zasadę chodzenia gołymi stopami po rozżarzonym węglu. Jak wierzysz, że się nie poparzysz, to tak będzie. Ale wystarczy odrobina zwątpienia, a być może do końca życia będziesz miał bąblowatą stopę...
O czym to ja jeszcze chciałem... a tak. Nadal się trzymam tego, że człowiek, póki co, jest odbiciem istoty najwyższej, że być może to właśnie on jest bogiem. Ale nie znaczy to, że nie ma istot wyższych od niego. Wszak to tylko odbicia. Gdy prawdziwa postać odejdzie od lustra, to my też znikniemy. I na tym chyba polega zasada "drugiej strony". W lustrze też jest "druga strona".
Jeśli chodzi zaś o wizje, i moce nadprzyrodzone... Jan van Helsing pisze w książce, że atlanci mieli tzw. Trzecie Oko. Za pomocą niego mogli się porozumiewać telepatycznie, zaglądać w przyszłość i "hibernować" swoje ciała (tzn. zatrzymywali przemianę materii i starzenie się ich ciał, i to nawet na kilkadziesiąt lat!). My, współcześni ludzie, mamy jeszcze szczątkowy ślad po tym oku, jest on na mózgu.
Jeszcze coś ciekawego. Pewien rosyjski naukowiec (też już nie pamiętam nazwiska), który był zresztą też opisany w książce, opracował metodę na rekonstrukcji CAŁEGO ciała na podstawie zdjęcia/obrazu oczu. No i zrekonstruowano te ciało. Atlant wyglądał niczym stereotypowy kosmita. Gdzieś w internecie jest nawet nagranie z sekcji zwłok "kosmity". (jest ich kilka, wiem) I ten "kosmita" bardzo przypomina zrekonstruowane ciało.
Podziemne światy, najprawdopodobniej zamieszkiwane przez umarłych: no cóż, to też z książki. Ponoć na obu Biegunach są otwory, przez które można się do nich dostać, a żyją w nich do dziś potomkowie starych cywilizacji (w tym Atlanci). PONOĆ rządy USA w porozumieniu z nimi zrobili własną sieć tuneli, aby ludzie mogli podróżować w cieniu, niezauważeni przez nikogo...
Tak czy siak, polecam tę książkę, być może odpowie wielu osobom na pytanie, czym jesteśmy, po co tu jesteśmy, co możemy zrobić, i czy jest coś potężniejszego od nas.
A, i sorki, może to z religią nie ma nic wspólnego, ale są rzeczy, które człowiek od razu bierze za "boskie", a mogą to być dzieła ludzi. Może niekoniecznie tych na czasie, ale jednak. Jak mówiłem, podziemny świat może i istnieje, ale to nie znaczy, że tam mieszka sobie Hades i zmarli, i mają swoje zwierzątko z trzema głowami.
A, i jeszcze coś. Nawet jak znajdę swojego boga, to nie znaczy, że będę go czcił całymi dniami. To by był błąd. Jeśli to faktycznie byłby stwórca, to na pewno on by chciał, abym cieszył się życiem tak jak chcę, a nie je sobie marnował. A poza tym, rodzice nie chcą, aby ich dziecko się bało i modliło do nich, oni chcą, aby ich dziecko się zwróciło do nich o pomoc, aby było kochane (i ono ich kochało), i aby było szczęśliwe. Jestem przekonany, że Wasze bóstwo też by tego chciało. W cokolwiek wierzycie. Jestem w stanie postawić wszystko, że jest jak mówię... no, może jednak nie. Ale ja się tego będę trzymać.