Do niedawna uważałem, że kara śmierci jest dobrym rozwiązaniem, ale przed chwilą zastanowiłem się nad tym troszkę i wysnułem nieco odmienne wnioski.
Otóż, bardzo po bożemu, uważam, iż każdy ma szansę do poprawy swego marnego istnienia; ale dosłownie każdy, jesteśmy wszak wszyscy z jednego błota ulepieni.
A śmierć przecież nikogo jeszcze nic nie nauczyła (niech każdy mówi, co chce, ja mówię, że nie ma życia pozagrobowego, bo jestem pogodzony z nieuchronnie nadchodzącą śmiercią, można wręcz powiedzieć, że urodziłem się po to, by umrzeć).
Przypuśćmy sytuację, w której ktoś wyrządza nam krzywdę, z powodu której (jeżeli pominąć ograniczające nas prawo, moralność, itp) jesteśmy w stanie go zabić (np. celowo i z premedytacją niszczy nam gitarę). I co osiągniemy, zabijając go? Dajmy mu szansę i nie odbierajmy mu życia. Wymierzmy mu karę, która sprawi, iż jego postępowanie się zmieni i nigdy więcej swego czynu nie powtórzy. Owszem, śmierć by to sprawiła, ale byłoby to pójście na łatwiznę.
Pozostaje kwestia innych ludzi, postępujących tak samo. Z jednej strony ludzie są głupi i nie uczą się na własnych błędach a co dopiero na błędach innych. Z drugiej zaś strony, mając nadzieję, że jednak to nieprawda, że się nie uczą na błędach, dobrym sposobem byłoby upublicznianie karania zbrodniarzy i to w sposób bardziej tragiczny i okrutny niż śmierć. Może przemówiłoby to choć w niewielkim stopniu do tych, którzy dopiero zamierzają popełnić zbrodnię i skłoniłoby ich do zastanowienia się, czy zbrodnia faktycznie popłaca.
Kara śmierci
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
Każdy ma szansę poprawy. Tylko co, jeśli z tej szansy skorzystał, często niejednokrotnie? (wielokrotni recydywiści) Czy mamy ich dalej utrzymywać na państwowym garnuszku za pieniądze podatników, dając tym samym zły przykład innym? Bo skoro za kilka napaści, rozbojów, gwałtów czy czego tam jeszcze delikwenta czeka kilka lat odsiadki, po których i tak ma szansę wyjść na wolność. Kara śmierci to swoisty straszak dla przestępców: "siedziałem za gwałt, może więc lepiej nie napadać na bank, bo tym razem zamiast do więzienia mogę iść na szafot?"
Ostatnio zmieniony 01 lut 2009, 22:43 przez kazik, łącznie zmieniany 1 raz.
no i oprócz tego trzeba by się było zastanowić nad rodzajem kary śmierci...czy skazany ciepri długo czy też możę na słynny szafot...kazik pisze:Każdy ma szansę poprawy. Tylko co, jeśli z tej szansy skorzystał, często niejednokrotnie? (wielokrotni recydywiści) Czy mamy ich dalej utrzymywać na państwowym garnuszku za pieniądze podatników, dając tym samym zły przykład innym? Bo skoro za kilka napaści, rozbojów, gwałtów czy czego tam jeszcze delikwenta czeka kilka lat odsiadki, po których i tak ma szansę wyjść na wolność. Kara śmierci to swoisty straszak dla przestępców: "siedziałem za gwałt, może więc lepiej nie napadać na bank, bo tym razem zamiast do więzienia mogę iść na szafot?"
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...
Nie widzę sensu w znęcaniu się nad więźniem. Czy chirurg znęca się nad nowotworem wycinanym z ciała? Nie, on po prostu ten nowotwór usuwa. Moim zdaniem najlepszy sposób na egzekucję to stara i sprawdzona szubienica. Szybka i bezbolesna śmierć w skutek przerwania kręgosłupa szyjnego. Nawet jeśli kat by się pomylił i dał za krótki sznur to śmierć i tak będzie szybka i w miarę bezbolesna, bo sznur odetnie dopływ krwi do mózgu poprzez ucisk tętnicy szyjnej. Nie ma bolesnego rozrywania pęcherzyków płucnych jak w klasycznym uduszeniu. Poza tym szafot ma znaczenie symboliczne. Skazaniec jest wyprowadzany na podwyższenie, aby być lepiej widocznym. Przez swoją śmierć ma być ostrzeżeniem i przestrogą dla innych: "przestrzegajcie prawa, bo skończycie tak jak ja". Egzekucje powinny być wykonywane z obecnością widzów, ale nie w miejscach publicznych. Np. na specjalnie do tego wyznaczonych placach otoczonych wysokim murem/ogrodzeniem, tak aby z zewnątrz nie było nic widać. Rodziny ofiar poszkodowanych przez skazańca, rodzina skazańca, znajomi, zainteresowani powinni mieć prawo wstępu na plac w celu oglądania egzekucji. Moim zdaniem nie wypada, aby takie egzekucje były utrwalane przez media. Tylko wzmianka w gazecie/serwisie informacyjnym, że dany wyrok został wykony. Skazaniec przed śmiercią oczywiście powinien mieć dostęp do kapłana, który udzieliłby mu ostatecznych sakramentów. Uważam też, że powinno być prawo do ostatniego życzenia, oczywiście w granicach rozsądku.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2009, 23:17 przez kazik, łącznie zmieniany 2 razy.
- Loc
- Wytrenowany morderca
- Posty: 1996
- Rejestracja: 20 sie 2008, 14:31
- Lokalizacja: Outer-Outer Heaven
A moim zdaniem kara śmierci powinna byc bolesna, bo to właśnie TO straszy przestępców.
EDIT: Oczywiście nie mam na myśli łamania kołem - chyba że najpierw kręgosłup, a potem nogi itp. (wyglądałoby to bardzo boleśnie, albo wcale to nie boli)
EDIT: Oczywiście nie mam na myśli łamania kołem - chyba że najpierw kręgosłup, a potem nogi itp. (wyglądałoby to bardzo boleśnie, albo wcale to nie boli)
Ostatnio zmieniony 03 lut 2009, 12:38 przez Loc, łącznie zmieniany 1 raz.
Myślałem nad możliwością pozwolenia pokrzywdzonej osobie (np. członkowi rodziny brutalnie zamordowanego człowieka) wymierzenia kary samemu, ale czyż nie byłoby to pozwalanie takiej osobie stać się mordercą?
Speed means freedom of the soul
To byłoby najgorsze możliwe rozwiązanie. Czytałem kiedyś wspomnienia jakiegoś kolesia, co sam postanowił się zemścić na kimś tam (nie pamiętam szczegółów), ta decyzja odbiła się na całym jego życiu, miał wyrzuty sumienia etc. W społeczeństwie jest jakiś tam procent psychopatów, ludzi, którym zabijanie sprawia przyjemność; część z nich idzie do wojska i na ochotnika jedzie do Afganistanu aby pozabijać sobie Arabów, część wstępuje do antyterrorystów, ale nie wszyscy przechodzą wymagające testy sprawnościowe i w naszym społeczeństwie są skazani na zostanie mordercami. Jeśli funkcjonowałaby kara śmierci tacy ludzie najmowaliby się jako kaci i mogli się spełnić. W takim przypadku i wilk syty (wszyscy zadowoleni, bo morderca nie żyje) i owca cała (kat robi to co lubi i nikomu nie szkodzi). Normalnemu człowiekowi zabicie drugiego człowieka mogłoby złamać psychikę, dlatego rodziny ofiar nie powinny mieć takiej możliwości samodzielnego wymierzenia kary.Spoonman pisze:Myślałem nad możliwością pozwolenia pokrzywdzonej osobie (np. członkowi rodziny brutalnie zamordowanego człowieka) wymierzenia kary samemu, ale czyż nie byłoby to pozwalanie takiej osobie stać się mordercą?
Nie, straszakiem jest możliwość utraty życia, a nie spędzenia go w miarę komfortowych warunkach. Znęcanie się nad skazańcami nie powinno mieć miejsca, to objaw zezwierzęcenia.Loc pisze:A moim zdaniem kara śmierci powinna byc bolesna, bo to właśnie TO straszy przestępców.
Ostatnio zmieniony 03 lut 2009, 14:23 przez kazik, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla niektórych kary powinny być takie jakie wymierzał Vlad "Dracul" Tepes (kij że on się po prostu bawił).
(info zaczerpnięte z CD-Action nr. 02/2009 w temacie o "Dracula 3 The Path of the Dragon")
Oczywiście kary związane z palem tylko dla najgorszych zabójców (zabójców dzieci na przykład)
(info zaczerpnięte z CD-Action nr. 02/2009 w temacie o "Dracula 3 The Path of the Dragon")
Kod: Zaznacz cały
Vlad II Diabeł ur. ok. 1390, zm. 1447, hospodar włoski (czyli coś w rodzaju dzisiejszego Księcia Rumunii). Spędził młodość na dworze króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego. W początkach 1431r. został wprowadzony do Związku Smoczego, co miało zapewnić wierność hospodara Zygmuntowi. Przyniosło mu to przydomek "Draco", czyli "Smok", przekształcone przez jego poddanych w "Dracul" - czyli w ich języku "Diabeł". I niebezpodstawnie taki przydomek nasz Vladziu nosił. Przy nim taki Iwan Groźny winien zwać się Milusi...
Vlad znany był szeroko z dzikiego - nawet jak na owe nader srogie czasy - okrucieństwa. Tureckim posłom, którzy nie chcieli przed nim na znak szacunku zdjąć turbanów, kazał je.... przybijać do głów wielkimi gwoździami. Wielce też sobie umiłował zadawanie kary śmierci poprzez nabicie na pal ("Tepes" oznacza tyle co "Palownik"). Pominę tu bardzo drastyczne szczegóły tego rodzaju egzekucji, które mogłyby doprowadzić do nagłej bladości nawet gości sprzątających prosektorium. Powiem tylko, że skazanego powolutku nawlekano na mocny sękaty i zaostrzony pal za pomocą koni lub wołów. Pal wchodził - z oporami - dokładnie tam, gdzie zwykle z człowieka różne rzeczy wychodzą. i nie myślę tu o ustach. Kijaszek taki z kolei tkwił w większej kłodzie, którą po nawleczeniu ofiary wkopywano w ziemię. Wprawnie osadzony na palu człowiek mógł konać, wisząc na drągu tkwiącym w jego wnętrznościach, nawet kilka dni (tak właśnie skończył Azja, syn Tuhaj-beja, co opisał Sienkiewicz w "Panu Wołodyjowskim")
Dodajmy, że książę lubił ucztować w cieniu tak potraktowanych ofiar. Kiedyś pewien zakonnik zapytał go, czy nie przeszkadza mu w tym smród rozkładających się ciał. Książę niezwłocznie kazał go nabić na pal 2x dłuższy od innych, żeby nieszczęsny klecha mógł się swobodnie napawać świeżym powietrzem...
Kiedyś w taki sposób Vlad potraktował wszystkich wziętych do niewoli Turków (z którymi dość często toczył wojny). Idący z wyprawą odwetową korpus wojsk osmańskich tak się przeraził widokiem kilku tysięcy mocno już nieświeżych pobratymców (których książę złośliwie ustawił na drodze ich marszu), że... zawrócił do koszar bez walki. Po owej wojnie psychologicznej takie zagrywki jak zaproszenie na ucztę kilku tysięcy żebraków, ugoszczenie ich "czym chata bogata" w starym pałacu, po czym zamknięcie wszystkich dróg ucieczki i podłożenie ognia, można uznać za niemalże humanitarne sposoby egzekucji...
Po jakimś czasie poddani mieli go serdecznie dość, a jego dworzanie, których też systematycznie wysyłał na łono Abrahama, w końcu odpłacili mu pięknym za nadobne. Ale pamięć demonicznego i spragnionego krwi możnowładcy, istnego "dracula" w ludzkiej skórze, przetrwała wśród Rumunów wieki. A stąd już blisko do nazwania "Draculą" bardzo wrednego wampira, prawda ? Tym bardziej że wampiry to też "wynalazek" tamtejszego folkloru.
Oczywiście kary związane z palem tylko dla najgorszych zabójców (zabójców dzieci na przykład)
Ostatnio zmieniony 03 lut 2009, 18:34 przez Punisher, łącznie zmieniany 1 raz.
"Musimy być niewolnikami praw abyśmy byli wolni" - Cyceron
- Loc
- Wytrenowany morderca
- Posty: 1996
- Rejestracja: 20 sie 2008, 14:31
- Lokalizacja: Outer-Outer Heaven
Kazik, pierwszy quote NA PEWNO nie jest mój. Sprawdź to jeszcze raz.
A zabójstwo to nie zwierzęcenie? Hm?Nie, straszakiem jest możliwość utraty życia, a nie spędzenia go w miarę komfortowych warunkach. Znęcanie się nad skazańcami nie powinno mieć miejsca, to objaw zezwierzęcenia.
Ostatnio zmieniony 03 lut 2009, 14:00 przez Loc, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Postrzegasz zawodowych żołnierzy za jednostki jakoś specjalnie skłonne do psychopatycznego okrucieństwa? Za łatwo, za łatwo patrzymy.kazik pisze:W społeczeństwie jest jakiś tam procent psychopatów, ludzi, którym zabijanie sprawia przyjemność; część z nich idzie do wojska i na ochotnika jedzie do Afganistanu aby pozabijać sobie Arabów, część wstępuje do antyterrorystów, ale nie wszyscy przechodzą wymagające testy sprawnościowe i w naszym społeczeństwie są skazani na zostanie mordercami.
Kara śmierci to nie jest odpowiednia kara dla recydywisty, stanowczo za dużo. Recydywista nie równa się zwyrodnialec. Karanie recydywistów to już barbarzyństwo. Nie. Ale nie można też utrzymywać ich na państwowym garnuszku. Praca, ciężka praca bez zapłaty, jedynie na niezbędnym do przetrwania i pozostania przy siłach wikcie. Jest kara i jest pożytek.kazik pisze:(wielokrotni recydywiści) Czy mamy ich dalej utrzymywać na państwowym garnuszku za pieniądze podatników, dając tym samym zły przykład innym?
Co do karania publicznego to mam mieszanie uczucia. Z jednej strony tak, zwiększa to społeczną świadomość (w tym też egzystujących w tym społeczeństwie zbrodniarzy) o nieuchronności kary śmierci. Ale z drugiej strony, po co to zwykłemu obywatelowi? Nadmierne upublicznianie trąci średniowieczem, prymitywizmem. Tani cyrk dla tłuszczy? Było tak i oby nigdy nie wróciło. Bo towarzyszyło to niskiemu poziomowi świadomości społecznej, okrutnym władcom itd. Teraz mamy demokrację, ludzie są wykształceni, mają świadomość praw kraju w którym żyją, więc zrobimy z nich średniowieczną tłuszczę, niech się syci? Nie, ja wysiadam z takiego pociągu.
A może po prostu tylko suchy komunikat w mediach, że ten a ten został zgładzony, tak i tak, tego i tego dnia. Krótko i bez emocji. Ludzie znikają i nikt sobie z tego nic nie robi. Miałbym być kolejnym, który został sprzątnięty po cichu? Bez złej sławy należnej uśmierconemu zbrodniarzowi? I nawet nie wiem którego dnia po mnie przyjdą, bo data wyroku jest ukryta? Czy takie warunki nie budują większego strachu przed karą?
Inna rzecz. Okrutnie, czy bezboleśnie? To zależy. Uśmierciłeś szybko i w miarę bezboleśnie? No to pyk! - i nie ma życia podłego psa. Zamiecione i po krzyku. Spadaj. A gdy zabiłeś okrutnie, bądź wielokrotnie? Czeka cię bogata paleta długiej męczeńskiej śmierci.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Jeżeli chodzi o sposób pozbawienia życia to przecież dla samego skazanego nie ma różnicy, bo tak jak wcześniej powiedziałem, śmierć jeszcze nikogo nic nie nauczyła, więc nie ma to znaczenia, w jaki sposób skazany umarł.
Jest natomiast różnica dla opinii publicznej. Jeżeli zatem egzekucje mają być upubliczniane, to sposoby wymierzania kary mogą być najwymyślniejsze i adekwatne do postępowania skazańca za czasów jego wolności. Jeżeli natomiast kary mają być wymierzane w tajemnicy przed opinią publiczną, powinny być wykonywane jakimś humanitarnym (cokolwiek by ten termin oznaczał) i przede wszystkim najtańszym możliwym sposobem.
Jest natomiast różnica dla opinii publicznej. Jeżeli zatem egzekucje mają być upubliczniane, to sposoby wymierzania kary mogą być najwymyślniejsze i adekwatne do postępowania skazańca za czasów jego wolności. Jeżeli natomiast kary mają być wymierzane w tajemnicy przed opinią publiczną, powinny być wykonywane jakimś humanitarnym (cokolwiek by ten termin oznaczał) i przede wszystkim najtańszym możliwym sposobem.
Speed means freedom of the soul
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Ale ma dla skazanego znaczenie, zanim ten umrze. Przez te dni, tygodnie, oprócz świadomości zbliżającej się śmierci dręczy go wiedza, jak zginie. I najlepiej, gdyby przy tym zobaczył wcześniejsze, podobne egzekucje na wideo. Że to już za późno na zmianę i zbędne okrucieństwo. Może. Ale jakoś cieszyłaby mnie świadomość, że można takiego przed śmiercią co nieco "podsmażyć" psychicznie.Spoonman pisze:Jeżeli chodzi o sposób pozbawienia życia to przecież dla samego skazanego nie ma różnicy, bo tak jak wcześniej powiedziałem, śmierć jeszcze nikogo nic nie nauczyła, więc nie ma to znaczenia, w jaki sposób skazany umarł.
Przede wszystkim tanim. Minimum środków, maksimum efektów.Spoonman pisze:Jeżeli natomiast kary mają być wymierzane w tajemnicy przed opinią publiczną, powinny być wykonywane jakimś humanitarnym (cokolwiek by ten termin oznaczał) i przede wszystkim najtańszym możliwym sposobem.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Tu się pozwolę z Tobą nie zgodzić bo znaczna cześć mieszkanców tego kraju (jak i innych)Tiquill pisze:mają świadomość praw kraju w którym żyją,
nie ma pojęcia jakie ma prawa i obowiązki, ale to raczej temat na inną dyskusje .
fajny pomysł, ale myślę że nie do końca skuteczny,Tiquill pisze:nieco "podsmażyć" psychicznie.
Tiquill pisze:Przede wszystkim tanim. Minimum środków, maksimum efektów.
np. młotem przez łeb?(zalatuje postalem aż miło) a do tego młot jest wielokrotnego użytku ale w cywilizowanym świecie takie bajki tylko w postalu itp. Raczej wyglądało by to standardowo, zastrzyk i do widzenia - bo to nieważne że skazany/na rozwalił/ła jakąś całą rodzinę tasakiem lub równie psychopatyczne jego śmierć musi być humanitarna.
No dobra, ale co to znaczy, że śmierć jest humanitarna?
Czy zastrzyk to humanitarny sposób a np wrzucenie do wielkiej maszyny do mielenia mięsa i podanie następnie jako żarcie dla bydła jest niehumanitarnym sposobem?
Gdzie jest granica humanitarności i kiedy zostaje ona przekroczona?
Czyż nie każdy sposób odbierania życia jest niehumanitarny, bo chodzi czyn a nie o metodę jego wykonania?
Czy zastrzyk to humanitarny sposób a np wrzucenie do wielkiej maszyny do mielenia mięsa i podanie następnie jako żarcie dla bydła jest niehumanitarnym sposobem?
Gdzie jest granica humanitarności i kiedy zostaje ona przekroczona?
Czyż nie każdy sposób odbierania życia jest niehumanitarny, bo chodzi czyn a nie o metodę jego wykonania?
Ostatnio zmieniony 12 lut 2009, 16:53 przez Spoonman, łącznie zmieniany 2 razy.
Speed means freedom of the soul
chodzi Ci o sprecyzowanie? chodziło zapewne o metodą, za pomocą której wykonuje się karę śmierci...Spoonman pisze:Czyż nie każdy sposób odbierania życia jest niehumanitarny, bo chodzi czyn a nie o metodę jego wykonania?
Planet Earth is great to visit, but You wouldn't wanna live there...