Nieprzemyślaną decyzją Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Pekin stał się siedzibą tegorocznych Igrzysk Olimpijskich. Ile w tym było polityki, ile biznesu a ile zwykłej chęci dowartościowania państwa Chińskiej Republiki Ludowej i zbliżenia jej do sfer zachodniego świata?
I co mamy? Prześladowany Tybet. Żenujące kłamstwa ogłupiające samych obywateli Chin jak i próbujące zamotać resztę świata. Sportowców, którzy czują się niejednoznacznie i wzdragają się przed udziałem w karykaturze igrzysk. Takich samych dosyć wielu polityków. No i również zdegustowanych kibiców. Jedyni zadowoleni to świat biznesu.
A kto tak naprawdę jest pokrzywdzony?
Bojkot Pekinu, czyli polityka w sporcie
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
Pokrzywdzeni
Kibice - osobiście bałbym się jechać do Chin, Bóg jeden wie, czy bym stamtąd kiedykolwiek wrócił
Tybet - no comment. To co chińskie władze z nimi wyprawiają woła o pomstę do nieba...
Kibice (znowu) i sportowcy - w Chinach mają epidemię, która znowu przypadkiem tylko wyszła na jaw (tak samo jak jakiś czas temu z sars) X_x
Z tymi igrzyskami jest jeszcze więcej bajzlu niż z EURO 2012
Kibice - osobiście bałbym się jechać do Chin, Bóg jeden wie, czy bym stamtąd kiedykolwiek wrócił
Tybet - no comment. To co chińskie władze z nimi wyprawiają woła o pomstę do nieba...
Kibice (znowu) i sportowcy - w Chinach mają epidemię, która znowu przypadkiem tylko wyszła na jaw (tak samo jak jakiś czas temu z sars) X_x
Z tymi igrzyskami jest jeszcze więcej bajzlu niż z EURO 2012
Nobody Expects The Spanish Inquisition!
Moim zdaniem nie powinno się mieszać sprawy Tybetu oraz Igrzysk. Sportowiec może, a nawet powinien zająć określone stanowisko, ale nie jechanie do Chin jako manifest to nie jest dobry pomysł.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
To prawda. Dla przyjezdnych będzie odstawiana szopka, jak to u nich pięknie. Ale gdy ktoś wyjdzie poza granice "na pokaz" i zechce eksplorować Chiny na własną rękę... to może nie wrócić do domu.Lothar pisze:osobiście bałbym się jechać do Chin, Bóg jeden wie, czy bym stamtąd kiedykolwiek wrócił
Podobny przypadek był tylko w 1937 kiedy świat miał okazję obejrzeć olimpiadę w nazistowskim Berlinie. Porównania narzucają się same...Robsessed pisze:Moim zdaniem nie powinno się mieszać sprawy Tybetu oraz Igrzysk. Sportowiec może, a nawet powinien zająć określone stanowisko, ale nie jechanie do Chin jako manifest to nie jest dobry pomysł.
Czy sportowcy powinni się izolować od takich okoliczności politycznych? Sport to sport i trzeba zachować jego ducha, bez względu na okoliczności? No, tak - ale czy to się da w Pekinie?
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Gdyby sportowiec zdobył złoty medal, i miał szansę wygłosić krótką przemowę (zazwyczaj dziękuje się wtedy trenerom i rodzinie), to przecież mógłby wyrazić swoją dezaprobatę na temat Tybetu. O ile, oczywiście, byłoby to możliwe. Manifestowanie poglądów poprzez napisy na koszulkach jest raczej zabronione, więc...Tiquill pisze:Czy sportowcy powinni się izolować od takich okoliczności politycznych? Sport to sport i trzeba zachować jego ducha, bez względu na okoliczności? No, tak - ale czy to się da w Pekinie?
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
A jego rząd i zwierzchnicy sportowi wyrażą wtedy swoją dezaprobatę wobec jego dezaprobaty... I sportowiec poleci na ryj! Martwe koło?Robsessed pisze:wyrazić swoją dezaprobatę na temat Tybetu
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Bojkot igrzysk, jeśli est decyzją samego sportowca jest słuszny i godny poparcia. To prywatne wyrażenie protestu, jego sprawa. Ale nie chciałbym żeby doszło do takiej sytuacji jak w w Los Angeles w 1984, kiedy to decyzją polityków polska reprezentacja na igrzyska nie pojechała.
Wtedy rządziła nami Rosja, teraz niewiele lepsi Polacy.