Wyprawa Tiquilla po marsjanki

Więcej niż dotychczas. Bez kompromisów. Działa na emocje. Ale musisz myśleć, bardziej.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

08 sty 2018, 17:28

WYPRAWA TIQUELLA PO MARSJANKI


Środkowo-wschodnio-środkowa Polska, 36 lipca 2005 roku, godzina 35.67

Hrabia Piter Tea'Quill von Tikłilowski van der Tsunami wyszedł ze schronu atomowego nr 95 który dostał od Fiutela Castro za odjebanie Kennedy'ego w '63 roku.
Padający kwaśny deszcz plamił niemiłosiernie jego nowiutki garnitur od Kalwina Cleina, a błoto brudziło jego markowe buty marki Hu(j)go Bozz.
- A więc to już czas - powiedział uroczyście Przyszły Właściciel Forume
- Tak, jesteś jedyną osobą godną podjęcia się tego zaszczytnego i jakże niebezpiecznego zadania, to znaczy sam bym to zrobił, ale muszę jutro pójść do pracy
do serwisu drukarek, więc wiesz... ciężko z czasem u mnie... - odparł mu Iquid, który stał obok.
- Życzymy ci szczęścia, wracaj cało, musisz zdobyć hydromanganian nadtlenku diwęglowodoru krystalicznego, a jak wiadomo, ten jest tylko na Marsie, nasze
serwery go potrzebują - rzekł zkar.
- Błogosławię tę oto rakietę, niech Pan ma cię w swojej opiece - mówiąc to, Jan Paweł II poświęcił rakietę Tupolew T-1000 z lądownikiem i uczynił nad nią
znak krzyża.
- My również życzymy ci powodzenia, jak ci się uda to czeka cię sowita nagroda i wieczna chwała - dodali obecni tam Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i
Andrzej Lepper.
- A więc... czas ruszać. Sieg Heil, niechaj żyje nam III Rzesza i tysiącletni Fuhrer! - zasalutował Tiquell wzbudzając przy tym niemałą konsternację wśród
obecnych, po czym wszedł do 40 letniej rakiety uzbekistańskiej produkcji.
Specjalnie ściągnięci na tę okoliczność Siergieje z kosmodromu w Bajkonurze odpalili rakietę i zaprogramowali jej trasę na Marsa i z powrotem. Podróż miała
trwać pół roku w jedną stronę, sama misja na Marsie około trzech dób ziemskich.
W końcu rakieta z hrabią Tiquellem zniknęła im z oczu w przestworzach...
- Jak myślisz, czy mu się uda? - zapytał Jan Paweł II Kwaśniewskiego
- Prędzej ja rzucę picie niż on wróci tutaj w jednym kawałku z materiałem - odpowiedział mu Olek i pociągnął z piersiówki.

Tymczasem hrabia Tiquell leciał sobie w rakiecie i nudziło mu się bardzo. Życie bez grawitacji nie było łatwe. Co chwila rzygał i miał problemy z
czynnościami fizjologicznymi, a ciągłe przywiązywanie się do sedesu było uciążliwe. W dodatku żeby się nie rozpił z nudów miał naprawdę niewielki przydział
alkoholu, który wystarczał maks na jedno najebanie się w tygodniu.
- Kurwa - powiedział sam do siebie na głos T-quil, bo po paru tygodniach już mu odjebało - Kurwa, porobiłbym coś, ale nie wiem co.
Z nudów zaczął liczyć włosy na głowie. Skończył liczenie po sekundzie, z wynikiem zero.
- Wiem, pogram sobie w Postala - pomyślał Tiq na głos. Jak powiedział, tak zrobił. Grał wiele godzin w StP, AWP i PL. Pobił wiele rekordów, zabił 100.000
bystków, przeszedł wszystkie 7 dni w półtorej godziny, w końcu miał czas na trening.
- Szkoda, że nie mam połączenia z internetem, to wszedłbym se na forum i dałbym sam sobie jakieś rangi, w końcu mam ich tylko 16, a lepiej by było mieć 18 -
powiedział Teeq.

I tak upływał mu czas, dni, tygodnie, miesiące. Rakieta była samowystarczalna i samonaprawialna, nie miał więc wiele do roboty.
Grał w gierki na Dellu kupionym w komisie za 700 złotych, czytał te same książki po 5 razy i oglądał over 9000 filmów naściąganych wcześniej z YT.
W końcu po około 6 miesiącach zbliżył się do Czerwonej Planety. Z bliska przypominała twarz Aleksandra Kwaśniewskiego po rozpracowaniu 0,7 Finlandii.
- Stąd ta nazwa... Czerwona planeta... heh - powiedział Tiq, który wyglądem po kilku miesiącach przypominał bardziej Genialnego Żółwia z Dragon Balla niż
młodego 89 letniego hrabiego posiadacza włości ziemskich i następcę tronu Iquida którym jeszcze do niedawna był.
Teraz jednak czekała go poważna misja i na niej musiał się skupić.
W końcu statek wylądował, było to 43 grudnia 2005 roku. Oczywiście najpierw musiał przejść przez kontrolę graniczną, tak jak wszystkie inne pojazdy lub
wehikuły lądujące na Marsie.
- Poproszę paszport i wizę upoważniającą Pana na pobyt na Marsie - powiedział oficjalnym tonem kosmita w budce granicznej. Wyglądał jak typowy kosmita,
skrzyżowanie tego humanoida z Roswell z ufoludkami z filmu "Marsjanie Atakują".
- Mam tylko dowód osobisty... - bąknął niepewnie Tiq...
- To nie wystarczy - spojrzał na niego kosmita spode łba...
- Dogadamy się - uśmiechnął się Tiquill i wręczył banknot dziesięciozłotowy kosmicie...
- Chyba pomyliłeś Marsa z Kurvix - rzucił pogardliwie ufolud
Tiquill schował dziesięć złotych i wyjął inny banknot z Bolesławem Chrobrym na nominale...
- No... Proszę, może Pan wjechać, zapraszamy na Marsa, dam panu pieczątkę na dwutygodniowy pobyt turystyczny - powiedział zadowolony kosmita przyjmując
banknot, po czym pierdolnął pieczątkę na jakimś świstku, podał go Tiqowi i otworzył bramkę.
- Życzę miłego odbytu, tzn. pobytu! - rzucił mu na pożegnanie kosmita.

Tiquill wjechał za bramki, a następnie zaparkował rakietę w pobliskim miasteczku i udał się do sklepu.
- Dzień dobry, czym mogę służyć? - zapytał kosmita stojący przy ladzie
- No elo, wiesz może gdzie mogę znaleźć hydromanganian eee... - Tiq spojrzał na karteczkę i wydukał ciąg dalszy - nadtlenku diwęglowodoru krystalicznego??
- Mamy go w sklepie tutaj, zresztą wszędzie go łatwo dostać. Ile trzeba? - spytał uprzejmie sprzedawca
- Eee... no może z 10 kg wystarczy... - powiedział niepewnie Tiquell
- To będzie 30 marek marsjańskich...
- Mam tylko złotówki... Mogą być? - spytał Teeq
- Mogą. To będzie w przeliczeniu 52 złote - odparł kosmita
- Mam tylko pięćdziesiąt - powiedział Tiq wyjmując z kieszeni pięć banknotów dziesięciozłotowych
- To nie wystarczy - pokręcił głową z czułkami ufolud
- Ale ja tego potrzebuję! - prosił namolnie Tiq
- Proszę opuścić sklep, bo inaczej wzywam milicję! - zagroził ufolud, ale po chwili padł na ziemię z dziurą w masie gąbczastej głowy, po tym jak wystrzelił w nią Tiquill ze swojego karabinku szturmowego.
- Nie mam siły i chęci na targowanie się z kosmitami - rzucił Tiq, po czym wziął worek z hydromanganianem i udał się do wyjścia. Niestety po chwili usłyszał syreny marsjańskich bagietowozów... Okazało się, że kosmita tuż przed śmiercią zdążył wcisnąć guzik alarmowy wzywający politzję.
- Kurwa szybcy są - zmartwił się Teeq - co teraz zrobię? Pewnie są nieźle uzbrojeni...


PS: Pisać dalej? Czy gówno? xD
Jest bardziej pojebane od Mpupsi, ale takie miało być założenie.


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

08 sty 2018, 17:37

Pisz dalej, ciekawi mnie jak to się potoczy xD


Awatar użytkownika
Komar
Administrator
Administrator
Posty: 907
Rejestracja: 08 gru 2014, 11:01
Lokalizacja: Łódź
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 4 razy

08 sty 2018, 17:41

Jak dla mnie trochę za wcześnie na opinię, dopiero się rozkręca, chętnie zobaczę co się dalej stanie. :ok:


Слава монолітна :mgun2:
ODPOWIEDZ