Nadajmy imię Kolesiowi!
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
Uzasadnij.plicho12 pisze:Thomas Logan,Zack Ward,Jerry Springer,David Spark's(czytaj:Dejwid Sparks)
Nie uważam jednak, za dobry pomysł nadania imienia Zack Ward. To aktor, a nie prawdziwy Koleś.
Nie sądze aby ci aktorzy wyrazili zgodę aby uzyc ich nazwisk do tak brutalnej gry.
Nie wydaje mi się. Już głowny bohater w ED to John. Myślę, że RWS-siacy powoli odchodzą od strego, dobrego Kolesia, zastępując go kolejnym psychopatą .Strajker pisze:(...)zresztą pewno i tak po staremu nazwą go Koleś
Może byćDavid to odpowiednie imie dla psychola
Ostatnio zmieniony 18 lut 2007, 21:44 przez Robseßed, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
David? Taki prorok czy patriarcha był. Mnie się z psycholem nie kojarzy. Chyba że religijnym. A takiego jarmarku w Postalu nie chcę...
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Rasputin pasuje o tyle, że ze zwykłego studenta stał się zwykłym mordercą . Wszak fabuła Postala polega na tym, że bohater to zwykły chop, którego wszystko wkur**wia. Minusem tego nazwiska tutaj byłoby jednak to, że takie nawiązanie jest zbyt oczywiste, i dlatego moim zdaniem "Postal Dude"/"P. Dude" jest najlepszym rozwiązaniem - bez typowego imienia każdy może się z nim identyfikować, co jest największym dla mnie plusem tej gry ("ona jest tylko tak brutalna jak sam gracz" itd. ...). To nie jest John Mullins, Colin McRae czy bolek z GTA (od 3 wzwyż, bo w jedynce -jak dobrze pamiętam- to bohater nie nazywał się, w dwójce gangi nazywały go odpowiednio do swojego... nazwijmy to "profilu" ), tylko zwykły "Koleś", ktoś pierwszy-lepszy z ulicy.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
I to mi własnie najbardziej nie pasuje do Postala. Anonimowość. Zakładam czyjś wytarty sweter i idę w miasto mordować. A własnie że nie. Wolę być kimś z imienia i nazwiska. Wolę mieć żonę, która wiem jak wygląda, wejść do swego domu. (Pamiętam, kiedyś usilnie prowokowałem, aby ta gderająca cholera wylazła z budy - do czasu wpisania ifeelfree i konstatacji: tam nic nie ma! ). Anonimowość bohatera nigdy mi nie odpowiadała. Nie czuję w pełni gry.blt pisze:moim zdaniem "Postal Dude"/"P. Dude" jest najlepszym rozwiązaniem - bez typowego imienia każdy może się z nim identyfikować, co jest największym dla mnie plusem tej gry ("ona jest tylko tak brutalna jak sam gracz" itd. ...). (...) tylko zwykły "Koleś", ktoś pierwszy-lepszy z ulicy.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Ale właśnie przez to, że bohater jest anonimowy każdy (każdy facet) może się w niego wczuć. Nie chodzi mi o to, że ty w grze jesteś anonimowy, bo w grze Dude staje się tobą/ty nim. W sytuacji odwrotnej, czyli gdy bohater ma nadane imię, nazwisko, wtedy to ty wczuwasz się w niego, a nie on staje się tobą. Np. "Soldier Of Fortune" - włączasz grę i stajesz się Johnem Mullinsem - różnica jest taka, że jak włączasz Postal to przenosisz się na amerykańskie (a tak na dobrą sprawę jakiekolwiek inne, bo to że znajdujessz się w Arizonie nie jest tam narzucające się) zwykłe zadupie i pozostajesz sobą. Możesz sobie latać po wsi z psem, szczać w krzaki itd.. Gdzie indziej dostaniesz tylko rolę do odegrania i koniec. Margines samodzielnego działania w innych grach które znam jest nieporównywalnie mniejszy.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Granie Kolesia, czy mającego imię czy nie, to i tak rola do odegrania. Jak w każdej grze. Zaletą Postala jest niewątpliwie ów szeroki margines działania. Wadą zaś, dla mnie, ta anonimowość. Może dobrze interpretujesz zamysł RWS, twierdząc:
Gra koncentruje się na doznaniach, jakie przeżywa gracz, marginalizuje zaś okoliczności towarzyszące ego głównego bohatera. Taki jeździec znikąd. Ja zaś wolę wczuć się w rolę farmera - czyli kogoś kto jest ściśle powiązany za światem, w jakim go przedstawiono. Znajomi, rodzina... I Arizona. Bo już polskie realia do gry by mnie nie przekonały. I nigdy nie sprawiały mi satysfakcji gry, w których byłem tylko anonimowym pionkiem bez imienia. Tak jak nudzi mnie czytać o kimś, kogo nie poznam bliżej, śledząc jego losy w trakcie lekutry opowiadania. I może dlatego, że wychowałem się na książkach, bardziej chcę "czuć" bohatera, a nie siebie...
Jest bohater, jest świat i jest imię bohatera. Mówię mu "Siema!" i staję się nim. Z całym jego ekwipunkiem. I chcę znać jego imię, tak jak współczuwam się w jego emocje. Współczuwam, podzielam - ale to nie są stricte moje emocje. O mordach i rozwałkach prywatnie nie myślę. Staję przed konsolą, wcielam się w astronautę i rozwalam kosmitów - na przykład. Potem wychodzę z gry i znów jestem sobą. Ani psychopatycznym Dudem, ani dzielnym astronautą.
Nie ujmując Tobie racji, wolę pozostać przy swoim. Każdy woli co woli.
ja jednak nigdy nie czułem, by Dude stał się mną. Zawsze w co gram, to wczuwam się w bohatera, który jest jakoś osadzony w realiach świata przedstawionego. Jestem aktorem, tylko. A tu co? Nawet domu nie ma, tylko barak na kółkach. Takie jego realia, że równie dobrze mógłby biegać po Mongolii. Nie za daleko posunięty uniwersalizm postaci? Uniwersalny bohater wcale nie musi być bezimienny i mieszkać w domu na kółkach.blt pisze:Ale właśnie przez to, że bohater jest anonimowy każdy (każdy facet) może się w niego wczuć. Nie chodzi mi o to, że ty w grze jesteś anonimowy, bo w grze Dude staje się tobą/ty nim. W sytuacji odwrotnej, czyli gdy bohater ma nadane imię, nazwisko, wtedy to ty wczuwasz się w niego, a nie on staje się tobą.
Gra koncentruje się na doznaniach, jakie przeżywa gracz, marginalizuje zaś okoliczności towarzyszące ego głównego bohatera. Taki jeździec znikąd. Ja zaś wolę wczuć się w rolę farmera - czyli kogoś kto jest ściśle powiązany za światem, w jakim go przedstawiono. Znajomi, rodzina... I Arizona. Bo już polskie realia do gry by mnie nie przekonały. I nigdy nie sprawiały mi satysfakcji gry, w których byłem tylko anonimowym pionkiem bez imienia. Tak jak nudzi mnie czytać o kimś, kogo nie poznam bliżej, śledząc jego losy w trakcie lekutry opowiadania. I może dlatego, że wychowałem się na książkach, bardziej chcę "czuć" bohatera, a nie siebie...
Jest bohater, jest świat i jest imię bohatera. Mówię mu "Siema!" i staję się nim. Z całym jego ekwipunkiem. I chcę znać jego imię, tak jak współczuwam się w jego emocje. Współczuwam, podzielam - ale to nie są stricte moje emocje. O mordach i rozwałkach prywatnie nie myślę. Staję przed konsolą, wcielam się w astronautę i rozwalam kosmitów - na przykład. Potem wychodzę z gry i znów jestem sobą. Ani psychopatycznym Dudem, ani dzielnym astronautą.
Nie ujmując Tobie racji, wolę pozostać przy swoim. Każdy woli co woli.
Ostatnio zmieniony 20 lut 2007, 16:05 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Hmm może i nawet jest teoria iż anonimowość kolesia ma wprawić iż każdy gracz może się w niego wczuc i nie dziwota bo kto by nie chciał rozpi....lić powiedzmy miasta albo najwazniejsze Sejmu i senatu
Może to byc także pretekst by Postal stał się MMORPG co by się spodobało wielu ludziom
a questy były by typu "przynieś mi głowe", "podpal 10 talibów" itp
A jeżeli chcecie pomysł na imię to może David Hasselhoff (po lobotomi), Lobo,
Jerry Springer bo u niego tez rozpierducha (na niby),
a tak ogólnie to móze "David MADchester"
Może to byc także pretekst by Postal stał się MMORPG co by się spodobało wielu ludziom
a questy były by typu "przynieś mi głowe", "podpal 10 talibów" itp
A jeżeli chcecie pomysł na imię to może David Hasselhoff (po lobotomi), Lobo,
Jerry Springer bo u niego tez rozpierducha (na niby),
a tak ogólnie to móze "David MADchester"