Jakie filmy lubicie?

Nasze forumowe zabawy i przyjazne rozmowy o niczym i na pełnym luzie. Wcześniej znane jako Mały Hyde Park. Posty nie są zliczane.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
TheSider
Seryjny zabójca
Posty: 473
Rejestracja: 31 sty 2014, 19:44
Lokalizacja: z Podwórka
Kontakt:

10 paź 2015, 15:24

Lubię swoje wlasne filmy.. ;)
A serip to lubie takie które nie są przerysowane i nie domyśle sie co zaraz sie stanie. Nienawidzę takze komedii romantycznych


Awatar użytkownika
EvilYeah
Pracownik RWS
Pracownik RWS
Posty: 2834
Rejestracja: 14 lut 2014, 18:56

10 paź 2015, 17:47

dodatkowo polecam współczesną fantasy
seria "Hobbit" jest dobra


Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Silver Dragon
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 7080
Rejestracja: 11 sie 2007, 23:28
Lokalizacja: East Mayberry
Otrzymał  piwo: 2 razy

10 paź 2015, 18:21

Mr Minio pisze:
Silver Dragon pisze:>> 'Chapaj-łapaj' - czyt. komedie z krajów dalekiego wschodu
Co polecasz? W kinie HK dodają elementy komediowe w prawie każdym filmie. :)
Hmm... Nie mam swojego ulubionego
Jak leci, to oglądam bo lubię. Najbardziej chyba mi się podobają stare filmy z Jackie chanem


Przybyłem, zobaczyłem... i polała się krew :evilbat:
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

11 paź 2015, 12:49

Jakie filmy lubię?

Nie ma reguły. Łatwiej powiedzieć których nie lubię:
- filmów o superbohaterach (z wyjątkiem Mrocznego Rycerza)
- większość filmów niemych
- większość polskich filmów zrobionych po 2000r. i silących się na artystyczne kino
- większość komedii romantycznych
- większość arthouse'u (sorry Mr Minio)


I regret nothing
Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

11 paź 2015, 14:17

O superbohaterach jako takich to sam nie znam zbyt wielu filmów, a szanuję... niewiele.

Filmy nieme to mistrzostwo świata. Szczególnie te z lat 20. - jednej z najlepszych dekad dla filmu.

Akurat wolę te 'artystyczne' polskie filmy zrobione po 2000 r. od klasyków typu Psy, Miś, czy Rejs. Straszna cienizna.

Komedii romantycznych wiele nie widziałem, bo swego czasu unikałem tego gatunku jak ognia (szczególnie nowszych pozycji), ale oczywiście, jak w każdym gatunku, znajdują się tutaj wartościowe filmy, takie jak Roman Holiday, czy arcydzielna Garsoniera.

Arthouse jest pojęciem zbyt ogólnym, aby wziąć ten punkt na poważnie. To tak, jakbyś napisał, że nie lubisz większości mainstreamu, albo większości kina w ogóle. Bezsens.


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

11 paź 2015, 14:29

Mr Minio pisze: Filmy nieme to mistrzostwo świata. Szczególnie te z lat 20. - jednej z najlepszych dekad dla filmu.
Gdybym żył w tamtych latach, to z pewnością by mi się spodobały.
IMO zestarzały się okrutnie, z wyjątkiem pojedynczych filmów.
Mr Minio pisze:Arthouse jest pojęciem zbyt ogólnym, aby wziąć ten punkt na poważnie. To tak, jakbyś napisał, że nie lubisz większości mainstreamu, albo większości kina w ogóle. Bezsens.
Uściślę więc, bo nie jestem znawcą (po prostu lubię oglądać filmy).
Miałem na myśli filmy, w których akcja rozwleka się na kilka godzin i przez ten czas guzik się w nich dzieje (filmy B. Tarra, L. Diaza). Albo jakieś twory jak "Las" czy "Z daleka widok jest piękny". Długie ujęcia, mało dialogów, wszystko rozwleczone na maksa. No sorry, nie kupuję tego. Szkoda mi czasu na oglądanie takich filmów.
Ostatnio zmieniony 11 paź 2015, 14:30 przez Dzienis, łącznie zmieniany 1 raz.


I regret nothing
Awatar użytkownika
EvilYeah
Pracownik RWS
Pracownik RWS
Posty: 2834
Rejestracja: 14 lut 2014, 18:56

11 paź 2015, 15:59

Silver Dragon pisze: Najbardziej chyba mi się podobają stare filmy z Jackie chanem
też się nimi jaram
skubany zagrał w ponad 100 filmach bez kaskadera i to jeszcze jak


Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

11 paź 2015, 16:11

Dzienis pisze:IMO zestarzały się okrutnie, z wyjątkiem pojedynczych filmów.
Nawet nie chce mi się dyskutować. Lata dwudzieste to czas, w którym kino osiągnęło już swoje szczytowe możliwości. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że późniejsze wprowadzenie dźwięku (no, nadal w latach dwudziestych, ale mówmy o talkies jako takich w sensie stricte lat 30s), jedynie podcięło sztuce filmowej skrzydła, bo bez werbalnej mowy filmy nieme wypracowały sobie jedyną w swoim rodzaju sztukę opowiadania OBRAZAMI. Tak, właśnie to jest powiązane niejako z nadekspresyjną grą aktorską, która wywodzi się z kolei z teatru. Aktorzy zmuszeni byli tam do tego tak, aby nawet ludzie siedzący na ostatnich miejscach w teatrze mogli wyraźnie widzieć co się dzieje. Tak samo jest w kinie niemym, ale tutaj brak dźwięku o tym decyduje. Warto też wspomnieć, że lata 20. to czas szczytowych osiągnięć montażowych (SOWIECKI MONTAŻ) oraz masa filmów o niesamowitej humanistycznej i PONADCZASOWEJ wymowie.
Dzienis pisze:Miałem na myśli filmy, w których akcja rozwleka się na kilka godzin i przez ten czas guzik się w nich dzieje (filmy B. Tarra, L. Diaza). Albo jakieś twory jak "Las" czy "Z daleka widok jest piękny". Długie ujęcia, mało dialogów, wszystko rozwleczone na maksa. No sorry, nie kupuję tego. Szkoda mi czasu na oglądanie takich filmów.
To, że nie ma akcji w stricte tego słowa znaczeniu, nie oznacza, że nic się nie dzieje. Akurat przykłady filmowych behemotów, które podałeś pasują do opisu tyle, co Falconetti pasuje do kina dźwiękowego. Szatańskie Tango na przykład, czy też inne dzieła Tarra, mimo iż operujące daną stylistyką, opowiadają przy okazji dość koherentną historię, zawierając przy tym także masę symboliki i innych treści. Sam Diaz. Oglądając Melancholię byłem zaskoczony jak konwencjonalny pod względem historii jest to film. Konwencjonalny w sensie, że nie jest to drugi Michael Snow, który każe nam przez trzy godziny patrzeć oczami kamery wykonującej geometryczne sztuczki, bez jakiejkolwiek treści. Sama długość ujęć czy to u Tarra, Diaza, czy, powiedzmy, Tsaia, jest tylko FORMĄ. Las jest zaś najlepszym polskim filmem zaraz obok Salto. Tego drugiego nie widziałem. Dawno nie widziałem filmów z Jackie Chanem, ale z tego co pamiętam, to były co najwyżej poprawne. Daleko im na przykład do geniuszu Braci Shaw.

EDIT: Żeby było jasne, "tego drugiego" tyczy się Z daleka widok jest piękny. Niefortunnie napisałem to tak, że z kontekstu wynika, że nie widziałem Salta.
Ostatnio zmieniony 11 paź 2015, 16:16 przez Mr Minio, łącznie zmieniany 1 raz.


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Awatar użytkownika
EvilYeah
Pracownik RWS
Pracownik RWS
Posty: 2834
Rejestracja: 14 lut 2014, 18:56

11 paź 2015, 16:23

ja w przeciwieństwie do Dzienisa lubię filmy o superbohaterach
zwłaszca te Marvel'a
seria Avengers (drugiej części nie widziałem), Niesamowity Hulk, seria Thor, seria Iron Man, seria Kapitan Ameryka i inne (Mroczny Rycerz też jest wporzo)

okładki:
https://1.fwcdn.pl/po/15/15/371515/7611932.3.jpg
https://1.fwcdn.pl/po/16/50/261650/7193755.3.jpg
https://static.comicvine.com/uploads/ori ... 556448.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... poster.JPG
https://www.full3d.pl/file/2011/07/2011_ ... 0x1050.jpg


Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

11 paź 2015, 16:38

Avengers to akurat straszna cienizna była. Niby jest dużo rozwałki i jest to zrobione w miarę efektownie, a sam film to kino akcji, więc niby wszystko okej, ale tego typu filmy muszą jednak mieć coś w sobie. Coś takiego, co ma na przykład najnowszy Mad Max. To nie sama akcja decyduje, czy film akcji jest udany. To coś co ciężko nazwać.


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Awatar użytkownika
EvilYeah
Pracownik RWS
Pracownik RWS
Posty: 2834
Rejestracja: 14 lut 2014, 18:56

11 paź 2015, 17:42

dla mnie Avengers ma to coś w sobie
dobrze się bawiłem jak go oglądałem
w skali świata też dobrze oceniany i popularny
najnowszego Mad Maxa nie widziałem
szkoda, że Mel Gibson się postarzał


Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

11 paź 2015, 18:05

Mr Minio pisze:Nawet nie chce mi się dyskutować. Lata dwudzieste to czas, w którym kino osiągnęło już swoje szczytowe możliwości. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że późniejsze wprowadzenie dźwięku (no, nadal w latach dwudziestych, ale mówmy o talkies jako takich w sensie stricte lat 30s), jedynie podcięło sztuce filmowej skrzydła, bo bez werbalnej mowy filmy nieme wypracowały sobie jedyną w swoim rodzaju sztukę opowiadania OBRAZAMI.
Równie dobrze można powiedzieć, że muzyka skończyła się w XIX wieku, bo i tak klasyka jest ponadczasowa i nikt nigdy nie przebije Mozarta, Beethovena, Chopina, Wagnera, Bacha czy innego Haydna. Ewentualnie można to poszerzyć jeszcze o jazz i blues, a cała reszta muzyki od 60 lat powtarza te same schematy i nie ma sensu jej słuchać. :bolek:
Albo po co wymyślono nowe samochody, skoro i tak nic nie przebije w kwestii wytrzymałości i niezawodności silnika Mercedesa W123...
Mr Minio pisze:Aktorzy zmuszeni byli tam do tego tak, aby nawet ludzie siedzący na ostatnich miejscach w teatrze mogli wyraźnie widzieć co się dzieje. Tak samo jest w kinie niemym, ale tutaj brak dźwięku o tym decyduje.
No skoro nie mieli możliwości mówić dialogów, to musieli to jakoś nadrabiać ekspresją mowy ciała, co w tym nadzwyczajnego?
Mr Minio pisze:To, że nie ma akcji w stricte tego słowa znaczeniu, nie oznacza, że nic się nie dzieje. Akurat przykłady filmowych behemotów, które podałeś pasują do opisu tyle, co Falconetti pasuje do kina dźwiękowego. Szatańskie Tango na przykład, czy też inne dzieła Tarra, mimo iż operujące daną stylistyką, opowiadają przy okazji dość koherentną historię, zawierając przy tym także masę symboliki i innych treści. Sam Diaz. Oglądając Melancholię byłem zaskoczony jak konwencjonalny pod względem historii jest to film. Konwencjonalny w sensie, że nie jest to drugi Michael Snow, który każe nam przez trzy godziny patrzeć oczami kamery wykonującej geometryczne sztuczki, bez jakiejkolwiek treści. Sama długość ujęć czy to u Tarra, Diaza, czy, powiedzmy, Tsaia, jest tylko FORMĄ. Las jest zaś najlepszym polskim filmem zaraz obok Salto.
Ja tych rzeczy po prostu nie dostrzegam. To są filmy dla fanatyków kina i albo je się pokocha, albo znienawidzi (bądź zwyczajnie oleje). 99% ludzi jest z tej drugiej grupy i ja też do niej należę. Co nie znaczy, że mają rację, bo tej nikt nie ma. Każdy ogląda co mu się podoba i jeżeli ci reżyserzy nadal tworzą takie filmy, to znaczy że istnieje jakaś nisza która je lubi i ogląda. Nisza szersza oczywiście od grona zakisłych krytykuff filmowych którzy się spuszczają nad każdym takim filmem.
EvilYeah pisze:dla mnie Avengers ma to coś w sobie
Obejrzałem może 10 minut i dałem se spokój.
Mr Minio pisze:Dawno nie widziałem filmów z Jackie Chanem, ale z tego co pamiętam, to były co najwyżej poprawne.
No tu akurat się zgodzę. Jedynie Pijany Mistrz jest ponadprzeciętny, reszta raczej średnia.
EvilYeah pisze: szkoda, że Mel Gibson się postarzał
Mnie tak Tom Hardy nawet bardziej się podobał od Mela. W ogóle świetny aktor z niego się zrobił.


I regret nothing
Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

11 paź 2015, 20:22

Dzienis pisze:Równie dobrze można powiedzieć, że muzyka skończyła się w XIX wieku, bo i tak klasyka jest ponadczasowa i nikt nigdy nie przebije Mozarta, Beethovena, Chopina, Wagnera, Bacha czy innego Haydna. Ewentualnie można to poszerzyć jeszcze o jazz i blues, a cała reszta muzyki od 60 lat powtarza te same schematy i nie ma sensu jej słuchać. :bolek:
Pisałeś, że filmy nieme się zestarzały. Napisałem, że w czasach kina niemego filmy osiągnęły już prawie wszystko to, co mamy teraz, więc w żaden sposób się nie mogły zestarzeć. Cała reszta muzyki ma sens, ale jakbyś napisał, że muzyka Bacha jest zestarzała - to byłoby kontrowersyjne.
Dzienis pisze:No skoro nie mieli możliwości mówić dialogów, to musieli to jakoś nadrabiać ekspresją mowy ciała, co w tym nadzwyczajnego?
To, że zapewne to miałeś na myśli, mówiąc, że te filmy się zestarzały. Zarówno pod względem tematycznym jak i technicznym większość filmów niemych nie ustępuje ich współczesnym odpowiednikom, czasem je nawet przewyższając, więc doszedłem do wniosku, że właśnie ta specyficzna gra aktorska jest dla ciebie reliktem przeszłości.
Dzienis pisze:To są filmy dla fanatyków kina i albo je się pokocha, albo znienawidzi (bądź zwyczajnie oleje). 99% ludzi jest z tej drugiej grupy i ja też do niej należę.
Sorry, ja jestem fanatykiem kina i piszę z punktu widzenia fanatyka kina. I z tego punktu widzenia mam rację. Jasne, że inni nieznający się na kinie mają inne zdanie. Sorki, czasami zapominam, że przeciętny człowiek nie wie co to Metropolis.
EvilYeah pisze:dla mnie Avengers ma to coś w sobie
No spoko, ja tam tego czegoś nie znalazłem. Jako iż ciężko znaleźć na to "coś" nazwę, często nazywam to uczciwością.
Dzienis pisze:Obejrzałem może 10 minut i dałem se spokój.
Kolejna różnica między niedzielnym oglądaczem filmów, a prawdziwym kinomanem. Ja każdy film oglądam od początku do końca. Bez wyjątku. Jedynie to pozwala mi na wydanie sprawiedliwego osądu.
Dzienis pisze:No tu akurat się zgodzę. Jedynie Pijany Mistrz jest ponadprzeciętny, reszta raczej średnia.
Pijany Mistrz był nawet ok, ale widziałem go bardzo dawno temu, więc nie wiem jakbym zareagował teraz. Nie mam jednak po co oglądać, bo to w kinie Braci Shaw znajduję ukojenie jeśli o filmy kung fu/wuxia chodzi.
Dzienis pisze:Mnie tak Tom Hardy nawet bardziej się podobał od Mela. W ogóle świetny aktor z niego się zrobił.
Jest spoko. W Bronsonie podobał mi się chyba najbardziej. Cały ten film to jedna wielka ZGRYWA Hardego właśnie.

Haha, jakiś dziwny styl pisania obrałem. Tak jakby wszyscy nieinteresujący się kinem byli podludźmi. Wybaczcie, tak wyszło.


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

11 paź 2015, 20:31

Mr Minio pisze:Sorry, ja jestem fanatykiem kina i piszę z punktu widzenia fanatyka kina. I z tego punktu widzenia mam rację. Jasne, że inni nieznający się na kinie mają inne zdanie. Sorki, czasami zapominam, że przeciętny człowiek nie wie co to Metropolis.
Wiem o tym, dlatego absolutnie się ciebie nie czepiam. Przedstawiam tylko swój pogląd.
Mr Minio pisze:Kolejna różnica między niedzielnym oglądaczem filmów, a prawdziwym kinomanem. Ja każdy film oglądam od początku do końca. Bez wyjątku. Jedynie to pozwala mi na wydanie sprawiedliwego osądu.
Naprawdę każdy? Mnie szkoda byłoby czasu. Ale doceniam uczciwe podejście do tematu.
Mr Minio pisze:Jest spoko. W Bronsonie podobał mi się chyba najbardziej. Cały ten film to jedna wielka ZGRYWA Hardego właśnie.
Bronson to świetny film, mnie też tam Hardy podobał się najbardziej. Choć tu się zgadzamy. ;)
Mr Minio pisze: Haha, jakiś dziwny styl pisania obrałem. Tak jakby wszyscy nieinteresujący się kinem byli podludźmi. Wybaczcie, tak wyszło.
Ja tam już przywykłem i mnie to nie przeszkadza. Fajny ten styl swoją drogą. :D


I regret nothing
Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

11 paź 2015, 20:39

Dzienis pisze:Naprawdę każdy? Mnie szkoda byłoby czasu. Ale doceniam uczciwe podejście do tematu.
W 2012 było mi ciężko dokończyć 8 1/2 i La Stradę Felliniego. Od dawna planuję już zmierzyć się z nimi ponownie. Od tamtej pory mocno się rozwinąłem jako kinoman. Wcześniej miałem gatunki, których nie lubiłem. Teraz lubię wszystko (a raczej potrafię znaleźć film, który lubię w każdym gatunku). Zauważam też na własnym przykładzie, że czym więcej filmów oglądam, tym więcej ich lubię i tym bardziej eklektyczny mam gust. Może to truizmy, ale pozwala mi to zrozumieć osoby, które nie lubią niektórych filmów, gatunków czy nurtów.


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
ODPOWIEDZ