Mafia

Rozmowy o innych grach wszelakiego rodzaju.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
ToiletMan
Początkujący morderca
Posty: 59
Rejestracja: 31 mar 2009, 16:48

30 kwie 2009, 21:26

Obrazek
≈Mafia≈
Witajcie.
W tym temacie rozmawiamy wyłącznie o wręcz legendarnej grze, jaką bez wątpienia jest Mafia: The City of Lost Heaven (o dwójce jest już temat, więc o niej rozmawiajcie tam). To arcydzieło stworzone zostało przez studio Illusion Softworks. O fabule nie będę mówił za dużo - kierujemy postacią nowojorskiego gangstera z lat 30. ubiegłego wieku. Thomas Angelo, bo tak się nazywa, do niedawna był zwykłym taksówkarzem, próbującym zarobić na chleb, jednak przypadek sprawił, że dołączył do rodziny mafijnej Salierich - i zrobił dobre wrażenie. Zostajemy wysyłani do różnych zadań, zlecanych przez dona - Thomas nie jest jednak zwykłym mięsem armatnim, wypranym z uczuć i wszelkich zahamowań...
[youtube][/youtube][youtube][/youtube]
Opowieść przedstawiona w "Mafii" jest bezbłędna i poruszająca, upatrzona przyjemną dla oka grafiką i niesamowitą muzyką, której słuchając wzruszam się za każdym razem. Część mojego dzieciństwa, która na zawsze zapadła mi w pamięć...

No, trochę dałem upust mojej zajawce. Teraz muszę znaleźć/kupić tą wspaniałą grę. A pozostałym życzę miłej rozmowy, i, oczywiście, gry. ;)
Ostatnio zmieniony 01 maja 2009, 14:04 przez ToiletMan, łącznie zmieniany 1 raz.


[center]Obrazek
[/center]
Awatar użytkownika
Kariko
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 1227
Rejestracja: 28 gru 2006, 16:51
Lokalizacja: Bydgoszcz / Gdańsk

28 gru 2009, 13:50

Dla mnie to epicka gra. Dużo lepsza od konkurencyjnych produktów (GTA). Niepowtarzalny klimat i osadzona w dużo ciekawszych (a jakże unikanych w grach komputerowych) czasach. Każda misja jest lepsza od poprzedniej (no dobra, poza frustrującym wyścigiem).

Bardzo ciekawym trybem był też Free Ride Extreme, odblokowujący się po ukończeniu gry. Dostawaliśmy własną willę z ogromnym garażem, w mieście nie było policji, a na ulicach można było spotkać ludzi dających bardzo trudne misje, za których wykonanie dostawaliśmy prototypowe, albo stuningowane samochody. Parfait


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

04 lut 2015, 00:03

Fantastyczna, legendarna już gra nawiązująca w kilku miejscach do Ojca Chrzestnego, ze świetną fabułą, klimatyczną muzyką, ciekawymi misjami, interesującymi samochodami z lat 30tych i wieloma zadaniami pobocznymi. Do tego rewelacyjne cut-scenki, dobra jak na owe czasy grafika, realizm, sporo broni i tryb swobodnej jazdy. Całość miodna, a gra do dziś się zbytnio nie postarzała. Po prostu gra legenda. Polecam zawsze i wszędzie.


I regret nothing
Awatar użytkownika
seebeek17
Modder
Modder
Posty: 8399
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:25
Lokalizacja: Z Zewnątrz
Kontakt:

04 lut 2015, 03:10

Grałem i przeszedłem całą. Momentami potrafi nieźle wkur**ć, głównie przez głupkowate AI albo przez bugi. Gra ma w sobie fajny klimat, a misja gdzie ścigamy inne auto i jedziemy przez taki las to już w ogóle poezja. ^.^ Grafiką jak na obecne czasy nie poraża, co mnie w sumie nie dziwi - Mafia swoje lata już ma. Ale jak dla mnie klimat tej gry to za mało by do niej znowu wrócić. Bugi są za bardzo denerwujące.


Awatar użytkownika
Pangia
Koleś
Koleś
Posty: 3710
Rejestracja: 20 lip 2009, 11:06

04 lut 2015, 16:02

Pozwolę sobie skopiować mojego posta o Mafii II z innego forum:
No, nareszcie skończyłem tę męczarnię zwaną Mafia II. Już dawno się tak nie torturowałem przy żadnej grze, ale stwierdziłem, że skoro dowlekłem się już do 13. rozdziału, to już lepiej będzie skończyć grę, żeby mieć pełen pogląd sytuacji.

Czego się spodziewałem po następcy wyśmienitego The City of Lost Heaven? Hm, że będzie przynajmniej dobrą grą, a o tym, żeby miał dorównać Mafii I (lub nawet ją przebić) to nawet nie marzyłem. I mimo tak względnie niskich wymagań, to i tak srodze się zawiodłem.

Uzbrojenie
No, takiej ilości broni nie powstydziłby się nawet dobry mod do Postala 2. Od granatów przez kilka rodzajów pistoletów samopowtarzalnych i pistoletów maszynowych po M1 Garanda i MG42 (dostępnego tylko w dwóch misjach i tylko jako stacjonarny CKM, no ale jest), także jest w czym wybierać i każdy powinien znaleźć coś dla siebie zwłaszcza, że wrogowie z reguły są w posiadaniu większości z dostępnych pukawek, a zwłaszcza jednej, ale to w dalszej części.
Grafika
Grafika wygląda… całkiem ładnie. No i tak w sumie to tyle mogę powiedzieć, zresztą na grafikę niespecjalnie patrzę w grach - dopóki nie bolą oczy, dopóty da się grać. Ale co się nawkurzałem, żeby zmusić grę do poprawnego działania, to moje, ale o tym później.
Pojazdy
Powiedzmy, że różnorodność pojazdów, jakimi możemy się poruszać jest zadowalająca. Prowadzenie samochodu jest totalnie spieprzone, ale to taki „drobny” „szczegół”, o którym również powiem więcej w odpowiedniej porze.
Rozwiązanie z wytrychem
Chyba jedyna naprawdę fajna rzecz w grze, czyli „interaktywne” włamywanie się do aut. W Mafii I po prostu należało trzymać jeden klawisz i otworzyć zamek (i trzeba jeszcze to było w dodatku umieć - choć trzeba przyznać, że nawet taka drobnostka jak Ralph pokazujący Tommy'emu jak otworzyć drutem zamek budowała klimat gry), tu musimy samemu się nieco pobawić. Przy okazji dało to przyjemną furtkę dla graczy, przez co można od razu dostać się do dowolnego samochodu.

Teraz pora na całą litanię wad, minusów i ogółem wszystkiego tego, co zostało spieprzone na całej linii.

Fabuła
Słówko „Mafia” w tytule obliguje do tego, aby historia nawet nie tyle, żeby wciągała gracza, ale żeby się chociaż trzymała kupy. Tymczasem czułem się, jakbym oglądał Modę na Sukces - w połowie gry przestałem się orientować, kto, gdzie, z kim i za ile. Przez grę przewinęło się tyle nazwisk i tylu ludzi, że na koniec z ważniejszych postaci kojarzyłem tylko Leo Galante, Joego Barbaro i tego kolesia, który rzekomo miał sprzedać którąś z rodzin (którą - nie wiem, bo nie wiem nawet za bardzo, dla kogo pracuje protagonista).
Także rodzina (biologiczna) Scaletty wydaje się być wciśnięta na siłę - tylko po to, żeby móc jakoś sensownie zacząć całą grę. Początkowym celem Vita jest spłacenie długu zaciągniętego przez jego ojca u jednego z lichwiarzy działających w Empire Bay. Mając świadomość tego, że jego przyjaciel, Joe Barbaro, para się nie do końca legalnymi interesami, postanawia… przyłączyć się do niego i zarobić potrzebną forsę, bo termin go przycisnął na tyle, że pracą w porcie by się nie dorobił. Z czasem mu się to udaje, w międzyczasie Vito przynosi do domu jeszcze trochę forsy, po czym matka wyrzuca go za drzwi (bo nie chce mieć syna gangstera) i… tyle. Dopiero w 10. czy 11. rozdziale ponownie na moment pojawia się siostra Vita i mówi mu, że mąż pije i bije, więc dzielny starszy brat spuszcza mu wpi♥rdol, żeby go nauczyć szacunku dla kobiet. Niby wszystko jest OK, tyle że przez całą grę idzie zapomnieć, że Vito w ogóle ma jakąś rodzinę. W „jedynce” przez cały czas pojawiają się jakieś wstawki o żonie Tommy'ego - Sarah, i jego dziecku - rozmowy z barmanem, Pauliem, sam Tommy też często wspomina o niej. To daje jakieś poczucie, że Angelo nie był tylko kolejnym żołnierzem mafii, ale miał także jakieś swoje życie, które próbował sobie jakoś ułożyć.
Także zadania stawiane graczowi nie powalają różnorodnością. Trochę jak GTA IV - idź tu i tu i zabij tego i tego. Tylko że w Mafii II próbuje się to jakoś ukrywać pod „nagłymi zwrotami akcji” - alarm w budynku czy konkurencyjna mafia w przebraniu gliniarzy, co jest raczej irytujące niż ciekawe. No bo co to za zwrot akcji, który da się przewidzieć.
Główny bohater
2K Czech totalnie pogubiło się w charakterze Scaletty. Chcieli chyba na początku stworzyć postać przypominającą Tommy'ego Angelo, protagonistę znakomitej Mafii: The City of Lost Heaven, ale po drodze chyba stwierdzili, że powtórzenie schematu może im nie wyjść na dobre i w drugiej części gry (tj. po 6-letnim przeskoku czasowym spowodowanym ¡SPOILER! pobytem w więzieniu ¡SPOILER!) i wyszedł im chyba jeden z najbardziej jałowych i bezosobowych charakterów w grach. Na początku (w 1945) wydaje się być obrońcą rodziny (niejako z automatu umieszczonym w tej roli po śmierci ojca), próbuje spłacić długi zaciągnięte przez niego u lichwiarza i gdy Joe wreszcie wprowadza go w gangsterkę, zdaje się być po prostu zwyczajnym leniwym kolesiem, który wszedł do przestępczego świata po łatwe pieniądze (pierwsza misja w porcie i marudzenie, że za załadowanie ciężarówki dostanie tylko 10 dolców). W 1951 jednak, gdy Vito „wraca do gry” w moich oczach przypominał mi zwyczajną ku♥wę, która za pieniądze zrobi wszystko. Niby czasami się bronił, że on nie może czegoś zrobić, ale pod koniec gry już tylko pytał, ile mu zapłacą. Wyjątkiem była próba zabicia Galantego i scenka tuż przed egzekucją. Oto widzimy Scalettę i zbliżenie na jego twarz, gdy wkłada sobie do ust papierosa i drżącymi rękami wyjmuje zapalniczkę, ledwo powstrzymując się od płaczu. No ja pi♥rdole. Gdy podczas 6-letniej przerwy umiera jego matka, tylko wydziera się wniebogłosy, ale w kolejnej misji Scaletta nie jest nawet smutny z tego powodu. Tymczasem o mało co się nie poryczał przy egzekucji Galantego, który właściwie był dla niego obcym człowiekiem, który podał mu pomocną dłoń w odpowiednim momencie. A że Vito to chodzące nieszczęście i potrafi spi♥rdolić wszystko, czego się dotknie, to tę dłoń musiał mu podawać kilka razy.
No i przede wszystkim w przekroju całej gry, po końcowej cutscence Vito okazuje się być zwykłym frajerem, który został wydymany przez każdego gangstera w całym Empire Bay (z wyjątkiem Joego, który swoją drogą jest według mnie o wiele barwniejszą postacią).
Zapomniałem dodać, że to nawet nie on strzelał do Galantego. I że kolejny „nagły zwrot akcji” uchronił go przed śmiercią.
Sterowanie
Sterowanie postacią samo w sobie może jeszcze nie jest takie złe - najgorsze jest to, że zdecydowano się na pozbycie się wszystkich przydatnych funkcji, jakie były w Mafii I, czyli uniku (przewrót na bok, który dobrze użyty naprawdę potrafił ocalić życie i to nie tylko przed kulą, ale i przed autem) i… przykucnięcia. Nie wiem, jaki idiota wpadł na tak genialny pomysł, żeby pozbawić Scalettę możliwości przykucnięcia (zwłaszcza, że można przykucnąć za osłoną), ale wielokrotnie doprowadzało mnie to do szewskiej pasji, bo stojący gracz to perfekcyjny cel dla AI, a strzelanie zza osłony nie zawsze jest wygodne. Praca kamery też nie należy do najlepszych - czasami w budynkach zupełnie niepotrzebnie przysuwa się do ramienia Scaletty, skutecznie utrudniając graczowi obserwację, a przełączenie się na pięść automatycznie resetuje ustawienie kamery. A że jakiś geniusz ustawił w tym samym slocie granaty…
Sterowanie samochodem zaś to istna porażka. Ustawiłem tryb symulacji licząc na to, że pojawi się manualna skrzynia biegów, którą tak uwielbiałem w „jedynce”, ale się zawiodłem. Balans pojazdów jest po prostu nierealistyczny. Za wyjaśnienie powinien wystarczyć fakt, że zarówno ciężarówką, jak i pickupem Schuberta da się zrobić łuk przy 100 km/h bez najmniejszego problemu, podczas gdy sportowe kabriolety przy 60 km/h zaczynają na tym samym łuku tańczyć na drodze, ledwo się jej trzymając. Automat jest żałośnie powolny, ruszanie z miejsca to katorga (tylko ciężarówki i naprawdę słabe osobówki nie buksują kołami na starcie), a auta mają zwrotność czołgu. I kolejny paradoks - to właśnie ciężarówka ma najmniejszy promień skrętu (kąt skrętu koła ma jak traktor, ponad 45 stopni).
AI
AI po prostu ssie w tej grze. Przyjacielscy NPC prą naprzód jak husaria, nawet nie próbując udawać, że nie są nieśmiertelni (bo są, niestraszne im nawet koktajle Mołotowa), przy czym mają niezłą celność (zwłaszcza jak na AI), przez co, jeśli ktoś naprawdę by się uparł, to niektóre misje same by mu się przeszły. Wrogowie zaś strzelają momentami ze snajperską celnością, a nagminnie wręcz próbują szarżować na pozycję gracza, co w połączeniu z dość średnią pracą kamery kończy się bardzo często uroczym „YOU HAVE BEEN KILLED” (jakbym co najmniej, ku♥wa jego mać, nie zauważył, że mnie zastrzelili). Policja też strzela niczym T1000 z tych swoich śmiesznych „trzydziestek ósemek” (czyli ten krótszy rewolwer), bo w pieszych pościgach strzelają w biegu, z dowolnych odległości (nawet z ok. 50 - 60 metrów) i w dodatku celnie (i to tylko w gracza - ani razu nie widziałem, żeby cywil przypadkowo oberwał), chociaż na taką odległość nabój przy dobrym wietrze nawet by nie doleciał.
Bezużyteczność uzbrojenia
Co z tego, że jest dużo dostępnej broni, skoro gra i tak zmusza nas do grania dziadowskim Coltem 1911 (duży odrzut, niecelny, słaby i strzela powoli) i Thompsonem 1928 (tym z bębenkowym magazynkiem - połowa gangsterów z nim lata), podczas gdy rewolwery są o wiele praktyczniejsze (Magnum uśmierca każdego przeciwnika jednym lub dwoma trafieniami - zależnie od odległości, a .38 ma świetną szybkostrzelność i jest znacznie łatwiejsza w kontroli od Colta). Tymczasem jak na złość gra spamuje wręcz gracza wszelaką bronią automatyczną - w późniejszych misjach przeciwnicy biegają praktycznie tylko z MP40, Thompsonami (bo są dwa - z kasetowym i z bębenkowym magazynkiem, i oczywiście nie mają wspólnej puli amunicji) i z Grease Gunami, a nieliczni posiadają Colty i strzelby. Rewolwery odchodzą w zapomnienie, a szkoda, bo strzelanie z nich naprawdę daje większą frajdę niż sianie pociskami z gównianego Thompsona, który nie potrafi nawet jednej kuli umieścić tam, gdzie gracz chce. A i tak najprostszym rozwiązaniem jest kupowanie Garanda, który zabija jednym strzałem i jest dostępny w każdym sklepie z bronią.
Brak jazdy swobodnej
Z początku myślałem, że jakiś błąd mi się pojawił po ostatniej misji i mi się po prostu nie odblokowało, więc jeszcze raz przeszedłem końcową misję. Nosz ku♥wa mać. Ja rozumiem, że w grze nie ma nic ciekawego do roboty, ale mogli zostawić chociaż tę małą furtkę dla gracza, że jak nie fabuła, to może mu się spodoba bezsensowne jeżdżenie po mieście i wyrzynanie w pień policji.
Interakcja z innymi grupami gangsterskimi
Dziwnie to brzmi, ale trudno mi to było jakoś sensowniej nazwać. Otóż w grze da się wywołać strzelaninę mafii (czy raczej gangów). Wystarczy zaatakować jakiegoś gangstera. Problem polega na tym, że nie wiadomo, jak odróżnić zwykłego pieszego od gangstera, a parę razy zdarzyło mi się, że potrącenie przypadkowego pieszego spowodowało pojawienie się na radarze 20 czerwonych strzałeczek oznaczających przeciwników chcących przerobić Scalettę na durszlak do makaronu na spaghetti.
Brak drive-by
I to nie tylko w wypadku gracza. Za przykład można podstawić sobie misję z jakiegoś późniejszego rozdziału (coś między 9. a 11.), w której Scaletta, Barbaro i ten koleś, co rzekomo jest kretem (i ze względu na to nazwijmy go Dupkiem) spieprzają z miejsca nieudanej transakcji narkotykowej. I o ile gracz jako Scaletta ma prawo nie strzelać, bo ma zajęte ręce, o tyle nic nie usprawiedliwia Dupka i Barbaro, którzy zamiast przynajmniej udawać, że próbują się pozbyć goniącego gracza pościgu składającego się z dwóch czy trzech aut i przynajmniej PIĘCIU gangsterów z Thompsonami, to pi♥rdolą o tym, co zrobią z forsą. Akurat w momencie, kiedy ostrzał z samochodu naprawdę, NAPRAWDĘ jest potrzebny, to NPC gadają o dupie Maryni. Ale gdy goni Cię radiowóz, to jako pierwsi zaczynają strzelaninę.
Zachowanie policji
Gdy przy ograniczeniu do 40 mph mijasz się z radiowozem z prędkością 60 mph, nic nie zrobią. Gdy wyprzedzasz ich z prędkością 80 mph, wtedy się ruszą (ale gdy ich mijasz, to może się zdarzyć, że wciąż nic nie zrobią). Gdy dosłownie sczepisz się z radiowozem zderzakami - 2 gwiazdki i chcą cię aresztować. No comment.
Z policją wiąże się jednak przyjemna minigierka, zupełnie przez twórców niezamierzona (taką należy mieć przynajmniej nadzieję) i przypominająca gry o tematyce zombie, coś jakby tzw. „last stand”, czyli sam przeciwko hordzie. Wystarczy dochrapać się do 4. poziomu poszukiwań, dojechać do jakiegoś placyku (o ile wcześniej nie zablokuje cię jakiś radiowóz i nie zostaniesz unicestwiony magazynkiem Thompsona) i zabić każdego atakującego gliniarza. Po jednej, góra dwóch minutach gra dosłownie otoczy gracza nową falą próbujących cię uśmiercić policjantów nadbiegających z każdego widocznego przejścia, co wygląda całkiem ciekawie na radarze, gdzie na całym jego obwodzie widać niebieskie strzałki symbolizujące nacierających mundurowych.
Metoda „jedynej słusznej drogi”
Nie ma wielu gier, które oferują jakąkolwiek swobodę w sposobach na wykonywanie misji. I nie ma w tym nic złego, o ile gracz ma przynajmniej swobodę w korzystaniu z tego sposobu. Tymczasem w Mafii II jest parę misji, w których pójście inną drogą niż założona przez twórców jest albo technicznie niemożliwa (vide napad na sklep jubilerski czy włam do muzeum czy coś), albo praktycznie niemożliwa (vide strzelanina w porcie - wjechanie tam autem skończyło się natychmiastową śmiercią, bo nawet nie zdążyłem wcisnąć klawisza od wysiadania z auta, a jakiś frajer z Thompsonem zespawnował się metr od samochodu i zrobił mielonkę z głowy Scaletty).
Brak współpracy z Radeonami
Jeszcze żeby to było coś drobnego, jak w Stalkerze (w Czystym Niebie nie widać siatek otaczających mapy bez SRP), ale nie. W grze muszą być zbugowane cienie, dzięki czemu cały ekran miga jakby karta graficzna miała ze 100 stopni i wygląda to tak jak na tym video. Opcje są dwie: 3D Analyzer i zmuszenie gry do wyłączenia cieni (i chyba nie jest to możliwe do zrobienia na Steamowej wersji gry), albo znalezienie odpowiedniej wersji sterowników. 12.6, jakby ktoś potrzebował, na tej jakimś cudem działa.
Ktoś powie „No dobra, ale przecież to nie jedyna gra, która ma awersję do Radków”. Racja. Tylko że 2K Games doskonale wiedziało, że taki problem istnieje (zgłaszano ten problem już po wydaniu demo gry, ale że problem dotyczył starszej karty, to olano sprawę) i nigdy nawet nie próbowało tego naprawić. A wystarczyło, ku♥wa ich mać, wstawić do gry opcję całkowitego wyłączenia cieni, no ale wtedy ludzie nie pobiegliby do sklepów po nowe karty graficzne. Jak nic przypomina to mi Leo Getza (genialny Joe Pesci w serii „Zabójcza broń”) i monologi nt. dymania ludzi przez firmy i korporacje.

Podsumowanie:
Mafia II mnie zawiodła. Spodziewałem się dobrej akcji, wciągającej historii i porządnego gameplaya, a dostałem mieszankę telenoweli z amerykańskim kinem sensacyjnym, doprawioną czerstwą grywalnością i opakowaną w ładne pudełko w postaci przyzwoitej grafiki. I gdyby jeszcze to było kino z lat .70, .80, nawet wczesnych .90, to pewnie fabuła byłaby prosta i przyjemna, ale tu to jest do niczego niepodobne (widać jakieś podobieństwa do „jedynki”, ale ostatecznie i tak nic z tego nie wyszło). Na pocieszenie zostaje mi fakt, że dostałem grę za darmo, z tego konkursu, o którym swego czasu inny user nieco napomknął.

3/10 (przy czym 1 punkt za cenę)


Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

04 lut 2015, 16:28

Thompsonami (bo są dwa - z kasetowym i z bębenkowym magazynkiem, i oczywiście nie mają wspólnej puli amunicji)
Nie mają dlatego, gdyż Thompson M1 został pozbawiony możliwości załadowania magazynka bębnowego. Magazynek pudełkowy ładowało się od dołu, a bębnowy - od prawej strony. Ot, i cała filozofia :) A recenzja bardzo fajna, można się wielu rzeczy dowiedzieć, choć niektóre spoilery bym ukrył (np. z egzekucją Galantego).


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

04 lut 2015, 18:01

Recenzja naprawdę wyczerpująca, widać że się postarałeś.
Tylko ciekawi mnie czemu w tym temacie, jest inny temat o Mafii II, tutaj jest zaś o pierwszej Mafii.
No ale spoko, zawsze można porównać obie gry. Dzięki temu wiem już, że nie zagram w drugą część, zbyt liniowa niestety, nie mój typ.


I regret nothing
Awatar użytkownika
Pangia
Koleś
Koleś
Posty: 3710
Rejestracja: 20 lip 2009, 11:06

04 lut 2015, 22:09

Dzienis pisze: Tylko ciekawi mnie czemu w tym temacie, jest inny temat o Mafii II, tutaj jest zaś o pierwszej Mafii.
O cholera, byłem przekonany, że nie ma. Mój błąd, no ale dobra, niech już zostanie, żeby nie grzebać za dużo w tym wszystkim.
Yossarian pisze: Magazynek pudełkowy ładowało się od dołu, a bębnowy - od prawej strony. Ot, i cała filozofia :)
Nie o to mi chodziło. Obie bronie powinny mieć wspólną pulę amunicji, bo korzystają z tego samego naboju – 11.43x23 ACP. Tak, wiem, M1911 również, ale już nie bądźmy przesadnymi realistami, to nie jest Half-Life, że pistolet i peemka muszą mieć tą samą pulę. W ten sposób wydaje mi się to kompletnie niewyważone, że dwie niemalże identyczne bronie nie mają tej samej amunicji.


Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

04 lut 2015, 22:23

Korzystać korzystają, ale do Thompsona M1 nie załadujesz bębnowego magazynka. Natomiast do M1928 załadujesz pudełkowy. :P Pewnie dlatego oba Thompsony mają odrębne pule.


ODPOWIEDZ