MPUPSI sezon 4

Więcej niż dotychczas. Bez kompromisów. Działa na emocje. Ale musisz myśleć, bardziej.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

19 lip 2018, 14:14

Pan Szatan pisze:No nie co tu sie odjaniepawliło i dlaczego zrobiłeś ze mnie kalekę srającą do worka XDD
A co, wolałbyś śmierć? xD


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

19 lip 2018, 15:23

No i znowu te cliffhangery xD I potwierdziło się: Mniszka = Sayori


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

29 lip 2018, 17:29

Tiquill obudził się straszliwie skacowany. Pił przez kilka ostatnich dni i nie do końca jarzył co się wokół niego dzieje. Zresztą miał już to wszystko w dupie. Papież, którego miał chronić okazał się zwykłym kutasem który nieformalnie odebral mu przywództwo w grupie. Ludzie go nie szanowali. Zresztą nie szanowali już nikogo i niczego. Polska przestała istnieć, a przyszłość rysowała się w najczarniejszych barwach.
Senior Admin PSI ku swojemu zdziwieniu wstał z łóżka.
- No tak, w końcu sam pomagałem je tu przytachać - wreszcie kapnął się Teeq - Gdzie ja kurwa jestem w ogóle?
Po chwili zajarzył, że jest w izolatce w której Iq zjadł Catchynskiego, a na łóżku obok leżał jakiś wąsaty typ i patrzył się w niego.
- Co się kurwa gapisz i kim ty kurwa jesteś? - zapytał najkulturalniej jak mógł Tiquel, któremu łeb pękał z przepicia.
- Bartosz Walaszek, miło mi - przedstawił się grzecznie znany polski tfurca.
- A czemu tutaj jesteś? - spytał naiwnie Tiq.
- Ech, widać, że niewiele wiesz. Twoi ludzie mnie tu zamknęli po tym, jak ukradli moje dziwki. Na szczęście mają tyle przyzwoitości, że nie dopuszczają by poziom alkoholu w mojej krwi spadł poniżej 2 promili - to mówiąc Bartosz pociągnął wódki z gwinta.
Tiqowi na widok wódki oczy zrobiły się okrągłe.
- Dej! - wyciągnął łąpczywie ręce po wódę El Seniore Admine.
- Tobie nie wolno. Masz w końcu wytrzeźwieć - bronił wódki Walaszek.
- Ech... - Tiquill usiadł załamany - A w ogóle to wiesz czemu mnie tu zamknęli?
- Jesteś podobno obrońcą papieża, a twoi ludzie zamierzają właśnie zapierdolić Ojca Świętego - wyjaśnił Walaszek - Zamknęli cię na czas egzekucji, bo się bali twojej reakcji.
- Hmmm... Szczerze mówiąc to już mi nie zależy na Wojtyle. Bardzo się na nim zawiodłem - rzekł Tiquill - Wiem, że jak zginie to spotka mnie kara za to, że go nie broniłem jak przysięgłem. Ale mam to już w dupie. Najwyżej zdechnę, trudno. Nic mnie już w tym zniszczonym świecie nie cieszy...
- Ech stary, niezłą złapałeś depreche - mruknął Walaszek, po czym po chwili zastanowienia podał mu wódę - Napij się, może poczujesz się lepiej.
- Dzięki - rzucił Tiq, po czym przyssał się do wódy łapczywie niczym niemowlę do cycka matki...

Wrocław, siedziba CD-Action

- Czemu macie na pieńku z CD Projekt Red? - zapytał Radzik Smugglera popijając herbatę.
- To przez to, że wystawiliśmy im w CD-Action ocenę 2/10 za Wiedźmina 4 - wyjaśnił Jerzy Poprawa vel. Smuggler.
- COOO? To wydano Wiedźmina 4? - zachłysnął się napojem Radzik.
- COOO? To CD-Action nadal jest publikowane? - zakrztusił się papierosowym dymem Yoss.
- COOO? To Smuggler naprawdę jest Jerzym Poprawą? - źrenice Dev4evera powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek.
- To akurat każdy wiedział od dawna, heh - zaśmiał się Yoss - Jakim cudem CDA wciąż jest wydawane? I kiedy wyszedł Wiesiek 4?
- Mamy niski nakład, bo sami sobie drukujemy pismo drukarką na zwykłych kartkach A4 spinanych zszywkami - wyjaśniał Q'nik - Z introligatorstwem niestety jesteśmy trochę na bakier... Zapomnijcie więc o kultowych śliskich od lakieru okładkach, którymi nie dało się podetrzeć dupska, heh.
- I co, ktoś za to płaci? - dziwił się Radzik.
- Ano, sprzedajemy to we Wrocławiu tym którzy przeżyli w zamian za żarcie, wódę, benzynę i akumulatory. Mamy też dodatkowe przychody z dawania dupy przez 9kier - wyjaśniał Smuggler.
- A gdzie ona jest? - zapytał Dev4ever.
- Śpi na tyłach redakcji, jest zmęczona całonocną sesją ładowniczą z okolicznym gangiem - odparł Allor.
- To was jest tylko czwórka? - dopytywał się Yossarian.
- Piątka. Jest jeszcze Gemini, ale on też śpi, bo po nocach daje dupy pedałom, tylko że nie dzieli się z nami zyskami. Kutas - odrzekł zirytowany Q'nik - Był jeszcze Hut, ale po naszej ostatniej potyczce z CD-Projekt Red został pochwycony i nabity na pal ku przestrodze.
- Co za pech - westchnął Dev4ever - A co z tym Wiedźminem 4?
- Został wydany miesiąc temu i wytłoczony w niskim nakładzie na dyskietkach. Instalacja jego to istna udręka, żeby pomieścić grę trzeba aż 2137 dyskietek - powiedział Smuggler.
- Ja pierdolę, ta liczba z pewnością nie jest przypadkowa - zaśmiał się Yoss.
- Tego nie wiem. No więc, jak już w końcu zainstalowaliśmy to gówno i zaczęliśmy grać, to nie mogliśmy oprzeć się chujowości tej gry. Już chuj tam z wykonaniem, bugami, optymalizacją czy dźwiękiem. Ale fabuła... - Smuggler przerwał i pokręcił głową.
- Co z tą fabułą? - dociekał Radziq.
- Fabuła... opowiada o odkrywaniu swojej homoseksualności przez Geralta. Farbuje włosy na tęczowo. Pełno scen gejowskiego seksu. Hardcorowych scen... Sranie do mordy i takie tam. Nie, takiego gówna nie da się ocenić pozytywnie - ubolewał Smugg.
- Ja pierdolę kurwa jebana w pizdu mać! - wkurwił się Radzik - Im chyba odjebało od tej apokalipsy.
- Jest możliwe - mruknął Smuggler - A wy? Po co tu w ogóle przyszliście?
- Potrzebujemu DirectX.2137 na dyskietkach. I pliku Monika.chr - wyjaśnił Dev4ever.
- DirectX mamy, możemy wam dać w zadośćuczynieniu za postrzelenie waszego kumpla - proponował Jerzy Poprawa.
- To nie wystarczy. Potrzebujemy też Monika.chr - dodał nieustępliwie Yossarian.
- Też jesteście fanami Doki Doki Literature Club? - uśmiechnął się Allor - Zaprojektowałem wraz z Hutem gdy jeszcze żył jej cybernetyczną wersję, wystarczy tylko wydrukować ją w drukarce 3D i mamy żywą Monikę...
- Ja pierdolę, serio?! Dajcie mi ją, dajcie, dajcie!!! - gorączkował się Grabarz.
- Bardzo chętnie bym ci jedną wydrukował, ale plik został wykradziony przez tych chujów z CDP Red, porwali też wtedy Huta który nie chciał po dobroci im go oddać i skończył przez to marnie - tłumaczył Allor - To miała być ich zemsta za niską ocenę Wieśka, niestety skończyło się jeszcze gorzej.
- I co wy, tak po prostu to zostawiliście? - dziwił się Radzik.
- A mamy wyjście? Jest nas tylko pięcioro, ich jest z 10x więcej, możemy tylko się bronić i drżeć o nasze życia - powiedział smutno Smuggler.
- Hmmm.... Dev, a w ogóle to po co potrzebujemy pliku Monika.chr? Myślałem, że DirectX wystarczy - zapytał Radzik Moderatora.
- Tego pliku wymaga jedna z kluczowych misji w grze, w której występuje Monika. Bez niego grę można przejść tylko do wtorku, więc trochę lipa - odparł Dev.
- Musimy odzyskać ten plik - powiedział namiętnie Yossarian.
- Musimy - przyznał mu rację Allor - Ale sami nie damy rady.
- Pomożemy wam - zawyrokował Radzik - Usuniemy CDP Red raz na zawsze z powierzchni tej planety. Za to, że skalali serię Wiedźmina...
- Za to, że skalali Monikę - dodał Yoss.
- Za to, że nabili Huta na pal - rzekł Allor.
- Dobra, zaraz przygotuję jakiś plan. Szykujcie broń i amunicję. Dużo broni... Zapowiada się niezła rzeźnia.
- Obudzę naszych kurwiszonów i sprawdzę co u waszego kumpla - zaoferował się Q'nik.
- Dobrze. Spotykamy się tutaj za godzinę. Do roboty! - zakomenderował Radzik.

Siedziba PSI


- No i co ty teraz na to, Wojtyła, hę? - zapytał papieża Dzienis?
Jan Paweł II siedział pod ścianą związany i zakneblowany. Judasze PSI pochwycili go podczas wieczornej modlitwy, nawet nie powiedzieli o co chodzi. Teraz Dzienis, Rycho, Iquid, Komar, Piroziom, Zaver i Szynkacz stali nad nim z kpiącymi uśmieszkami. Z wyjątkiem Szynkacza i Zavera byli uzbrojeni. I niebezpieczni.
- Co pedofilu, chcesz coś powiedzieć? - zaśmiał się Rycho i zdjął poparowi knebel z ryja.
- Jestem męczennikiem Pańskim - powiedział Wojtyła.
- Skurwysynem jesteś, a nie męczennikiem. Przez ciebie są same problemy. Z bandy zwyrodniałych degeneratów staliśmy się bandą jeszcze bardziej zwyrodniałych skurwysyńskich degeneratów - powiedział Iquid.
- I kto to mówi? Uratowałem cię z objęć Diabła, synu marnotrawny.
- Temu nie zaprzeczam - odparł Iq - Ale jednak było więcej minusów niż plusów twojego pontyfikatu w PSI.
- Prawda - powiedział Komar.
- Tak było - dodał Zaver.
- Ano - rzekł Szynkacz.
- Mmmmmm - dodał Dzienis.
- Yhy - rzekł Rycho.
- I co teraz? Zajebiecie mnie jak psa? - zapytał papież.
- Skąd wiedziałeś? - dziwił się Rycho.
- Nietrudno się domyśleć - uśmiechnął się papaj.
- Panowie, ta sytuacja ma zbyt duży potencjał by się tak kiepsko skończyła. Zróbmy jakąś epicką egzekucję! - zawołał Piroziom.
- Na przykład jaką? - zapytał Komar.
- Znam się co nieco na materiałach wybuchowych i balistyce. Wypierdolimy go w kosmos! - oznajmił podjarany Zdziroziom.
- To jest myśl! W kosmosie nawet Tiquill mu nie pomoże! - ucieszył się Rycho.
- Hip hip hurra! Pawlacz won do kosmosu! - skakał i piszczał Szynkacz.
- To na pewno będzie ciekawy dzień - uśmiechnął się Piroziom i poszedł szukać części do rakiety...
Ostatnio zmieniony 29 lip 2018, 17:31 przez Dzienis, łącznie zmieniany 1 raz.


I regret nothing
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

31 lip 2018, 18:44

Wrocław, okolice biurowca CD Projekt Red

Kilkaset metrów od siedziby twórców spedalonego Wiedźmina 4 stała niewielka grupa ludzi. Byli to pozostali przy życiu redaktorzy CD-Action oraz członkowie PSI w składzie Radzik, Yossarian, Dev4ever i Pan Szatan, co prawda już przytomny, ale siedzący jeszcze na wózku inwalidzkim.
- Dobra, to jaki macie plan? - spytał Radzika Smuggler - Dość cienko stoimy z uzbrojeniem...
- Na szczęście mamy ze sobą nasze bronie z Postala - odparł dumnie Dev4ever.
- Z Postala? Tej gównianej gry o której nikt nie pamięta? - zakpił Q'nik.
- I właśnie dlatego tak z lekka wami kurwa gardzimy nadęte pacany - zirytował się Yossarian - Gdyby nie to, że mamy wspólny cel to chuja byśmy wam pomogli.
- No dobrze, dobrze - machnął ręką Smuggler - Więc jak będzie?
- Jest nas tylko dziewięciu, więc nie możemy popełnić żadnych błędów - wyjaśniał Radzik - Najpierw wchodzę ja, Yoss i Dev, bo jesteśmy zaprawieni w boju, w przeciwieństwie do was, płaczliwe pizdeczki. Wrzucamy granaty, dobijamy żywych w pomieszczeniu, zajmujemy pozycje. Potem po minucie wchodzicie wy. Będziecie nas osłaniać, gdy pójdziemy do biura wydawcy. Ja biorę obrzyna, Dev4ever weźmiesz M16, a Yoss granaty i miotacz ognia. Smuggler weźmie MP5, był w wojsku, więc umie strzelać z tej zabawki. Allor będziesz niósł bazookę, może później się przyda, poza tym posłużysz jako medyk. Q'nik, Gem i 9kier weźcie po Glocku, poza tym będziecie nieść dla nas amunicję do broni. Szatan nie jest jeszcze zbyt mobilny, więc będzie kampił tutaj i skosi wszystkich widocznych z okna ze snajperki. Masz tu krótkofalówkę, w razie problemów kontaktuj się ze mną. Powinieneś być tu bezpieczny za tymi śmietnikami... Jakieś pytania?

Chwila ciszy.

- Znowu się zesrałem w worek - przerwał wiekopomną chwilę Szan Patan - Allor, pokaż no mi jeszcze raz jak go się opróżnia...
- Ech... westchnął Allor.
- Dobra. Kurwa. Weźcie się w garść ludzie. Zaraz zaczynamy atak na posterunek trzynas... eee... to znaczy atak na Sidi Prodżekt Red, firmę która rozsławiła Polskę i spedaliła świetną serię... ech... zapłacą za to własną krwią... Do boju! - krzyknął Radzik i razem z pozostałymi ruszył dziarsko w kierunku biurowca - Stać! - wrzasnął po chwili Zastępca Senior Admina PSI.
- Co jest kurwa? - zapytał Q'nik.
- Tam! Przy drzwiach mają monitoring z zainstalowanymi obok dwoma karabinami maszynowymi. Jeszcze dwa kroki i znajdziemy się w ich zasięgu, a wtedy będzie po nas - powiedział Radzik, po czym chwycił krótkofalówkę - Halo, Sratan... tzn. Szatan, odbiór! Widzisz te dwa karabiny przy drzwiach? Rozpierdol je, a jak wejdziemy do środka to wyceluj w to okno na pierwszym piętrze, są tam schody! Jak będą schodzić do nas na dół to powystrzelasz ich jak kaczki! Bez odbioru!
- Przyjąłem, over! - odparł Szatan, po czym wycelował i dwoma strzałami uszkodził oba karabiny, które stały się bezużyteczne.
- Teraz możemy wchodzić, ale musimy się streszczać! - krzyknął Ra'Dziq, po czym wszyscy podbiegli do drzwi - Yoss, wrzucaj granaty!
Yoss wyciągnął zawleczki i wrzucił dwa granaty do środka. Te po chwili wybuchły. Słychać było jakieś jęki i krzyki ludzi.
- Teraz miotacz! - wołał podekscytowany Admin.
Grabarz chwycił urządzenie i wyplunął jęzorami ognia do wnętrza budynku. Darcie się i potępieńcze jęki płonących ludzi było niczym miód na uszy ekipy łączonej PSI/CDA. Jedna kobieta, prawdopodobnie sekretarka, wybiegła na zewnątrz cała w płomieniach i zaczęła się tarzać po ziemi. Q'nik wycelował w nią Glockiem chcąc skończyć jej cierpienie.
- Nie strzelaj! Niech się pali - uśmiechał się złowieszczo Smugg napawając swe oczy tym widokiem. Po chwili kobieta przestała się ruszać, smród spalonego mięsa drażnił nozdrza wszystkich obecnych.
- Niezły z ciebie sadysta Smugg, ale dobrze, że oszczędzasz naszą amunicję. Zresztą zasłużyli sobie na to. Dobra, chyba już ucichło, wchodzimy! - zakomenderował Radzik, po czym wraz z Yossem i Devem weszli do środka. Zastali tam widok spalonych i rozbebeszonych ludzi.
- Dobra, wy też wchodźcie, czysto! - machnął ręką do Smugglera Admin PSI.
Wszyscy weszli do środka. Po chwili usłyszeli jakieś kroki na schodach.
Usłyszeli jakiś strzał z daleka i jakieś ciało sturlało się ze stopni.
- Szatan daje radę. Zajmijcie pozycje - rozkazał Radzik.
Dev4ever i Smuggler stanęli po obu stronach schodów. Po chwili padł kolejny strzał i kolejne ciało spadło na sam dół.
- Poczekajcie jeszcze chwilę - rzekł Radzik...
W trakcie następnych dwóch minut padło kolejne 6 strzałów i następne trupy spadały ze schodów. Stuprocentowa skuteczność Pana Szatana była godna podziwu.
- Szatan odbiór. Dobra robota, ale oszczędzaj amunicję. Teraz wchodzimy na górę, więc wstrzymaj ogień, over! - zakomunikował Radziq.
- Przyjąłem, over. Teraz mam nareszcie czas opróżnić swój worek - odrzekł Szan Patan.
- Wchodzimy! - i Radzik, Dev4ever, Smuggler oraz Yoss zaczęli powoli i ostrożnie wchodzić po schodach, za nimi zaś podążali Allor, Q'nik, 9kier i Gemini, mijając leżące na stopniach zwłoki.
Radzik ostrożnie odchylił na wpół otwarte drzwi do I piętra. Kula świsnęła 1 cm od jego skroni.
- Kurwa, padnij! - wrzasnął Admin i wszyscy rzucili się na glebę - Yoss, daj granat!
Grabarz podał granat Adminowi, a ten rzucił go najdalej jak mógł przez szczelinę w drzwiach.
Po chwili granat wybuchł i zapadła cisza...
- I co teraz? Może nadal tam jest? - zapytał Yoss.
- Lub są - dodał Dev4ever - Nie wiemy z jakiej odległości strzelał...
- Dobra, mam dość tego krycia się. Wchodzę na Rambo - oznajmił Q'nik - Smuggler stary tchórzu, dawaj mi MP5 - zastępca redaktora naczelnego chwycił od Poprawy broń, po czym otworzył drzwi i wybiegł przed siebie z karabinem gotowym do strzału.
Rozpętało się istne piekło. Strzelanina rodem z niskobudżetowego filmu klasy B trwała w najlepsze, a w jej centrum samotny Q'nik z MP5 z dwoma magazynkami. Zdążył opróżnić obydwa do końca zanim padł rażony 27 pociskami i wyzionął ducha.
- Q'nik nie! - krzyknął Smuggler i ruszył mu na pomoc. Zatrzymał go Allor.
- Zostaw go, jemu już nic nie pomoże. On odszedł... - wyjaśnił Ten, Który Regularnie Spóźniał Się Ze Screenami.
- Czemu, ach czemu? - zapłakał Smuggler i ukrył łysinę w dłoniach.
- Bo nie ma dżemu. Starczy tych jaj. Allor, dawaj baz00kę - powiedział Radzik, ale powstrzymał go Yossarian.
- Ja to zrobię. Te chuje porwali Monikę... Zaprawdę, ich sekundy zostały policzone - oznajmił Grabarz, po czym chwycił bazookę, otworzył kopniakiem drzwi, wycelował i wystrzelił pocisk przed siebie. Huk walącego się tynku i krzyki rozerwanych ludzi doszły do uszu naszych bohaterów napawając ich optymizmem. Yossarian wystrzelił jeszcze dwukrotnie, po czym Radzik krzyknął:
- Wpierioooood! Naprzód towarzysze!
I wbiegli, a wejście to było epickie. Dev pruł do rannych i niedobitków z M16, Radzik nakurwiał z shotguna zabijając po dwóch programistów na raz, reszta nakurwiała z pistoletów i przeładowywała broń egzekutorom. W tym chaosie oberwał niestety Allor trafiony przez jednego z niedobitków CDP Red oraz Gemini, który dostał headshota od idiotki 9kier, która pomyliła go z jednym z wrogów, ze względu na zaawansowaną pedalskość obydwojga.
Po chwili strzały ucichły i nasi bohaterowie zaczęli robić bilans szkód.
Gem padł trupem. Q'nik był tak bardzo rozjebany po swojej samobójczej szarży, Allor jeszcze żył, ale było z nim bardzo kiepsko, dostał w wątrobę i jego śmierć była kwestią czasu.
- Szybko! Musisz nam pomóc wydrukować Monikę, póki jeszcze jesteś w stanie! - krzyczał zrozpaczony Yoss do gasnącego Allora.
- Kheee.... Nie mam siły... - charczał Al.
- Masz, spróbuj tego! - Yossarian przytknął do ust Ala buteleczkę Tiquillówki którą trzymał przy sobie na czarną godzinę. Allor ssał boski napój niczym niemowlę mleko matki. Po chwili oczy mu się zaświeciły i nabrał nowych sił. Wstał i powiedział:
- Plik z Moniką jest na Złotym Masterdysku w Biurze Wydawcy. To za tamtymi drzwiami... Zaczekaj! - krzyknął Al, bo właśnie nieświadom niczego Dev4ever otworzył te drzwi. Krótka seria posłała Moderatora PSI na ziemię.
- Dev, nie! - krzyknął Radzik, po czym chwycil obrzyn i jął strzelać raz po raz w kierunku nieprzyjaciela. Po 10 strzałach przestał i splunął na ciepłe jeszcze zwłoki tak bardzo rozjebanego teraz Prezesa CDP Red.
- Jebany chujograjca. Co z tobą Dev? - Radzik pochylił się nad Modderem.
- Niestety... - Smuggler tylko pokręcił głową. Jedna z kul trafiła Moderatora w szyję, przez co wykrwawił się w kilka sekund...
- Kurwa! Dlaczego! Straciliśmy jednego z naszych najlepszych ludzi! Co ja powiem teraz Tiquillowi?! Niech to szlag Dev... dlaczego byłeś taki nieostrożny? - Radzikowi zaszkliły się oczy.
- Ty straciłeś jednego człowieka, a ja dwóch, zaś trzeci pewnie za długo nie pociągnie... Chodź 9kier, pozbierajmy ciała naszych i spadajmy stąd... - powiedział Smuggler.
- Czekajcie... Skoro już tu jesteśmy to weźmy co mieliśmy wziąć.
Radzik, Yoss i Allor weszli do gabinetu prezesa. Centralnie na środku biurka leżał Złoty Masterdysk.
- To ten - wysapał Allor - Bierz to i wracamy do redakcji. Tam jest drukarka 3D...
Yossarian wziął dysk, po czym zaczął schodzić na dół wraz z podpartym na nim rannym Allorem. Smuggler, 9kier i Radzik chwycili zaś ciała gema, Q'nika i Dev4evera i poszli za nimi...
Ostatnio zmieniony 31 lip 2018, 18:53 przez Dzienis, łącznie zmieniany 2 razy.


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

31 lip 2018, 19:05

To co, z Devem też pójdziemy do kortera? xD
Dzienis pisze:- Nie strzelaj! Niech się pali - uśmiechał się złowieszczo Smugg napawając swe oczy tym widokiem. Po chwili kobieta przestała się ruszać, smród spalonego mięsa drażnił nozdrza wszystkich obecnych.
Kojarzy mi się z początkiem Szeregowca Ryana xD


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

31 lip 2018, 20:08

Yossarian pisze:Kojarzy mi się z początkiem Szeregowca Ryana
I słusznie. xD


I regret nothing
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

12 sie 2018, 19:02

- Czekajcie! - zakrzyknął nagle Smuggler puszczając przy tym nogi martwego gema którego za sobą ciągnął.
- O co chodzi? - zapytał go Radzik, wciąż wkurwiony i niepogodzony ze śmiercią cenionego moddera.
- Oprócz złotego masterdysku i popierdolonego prezesa biuro CD-Projekt Red skrywało coś jeszcze... To tylko legenda, ale ponoć w każdej legendzie kryje się źdźbło trawy...
- Chyba prawdy - poprawił go Yossarian.
- Nie poprawiaj go, każdy starszy człowiek ma prawo do demencji - odezwała się 9kier.
- Zamknij mordę dziwko. Mówiłem co mówiłem. Przechodząc do rzeczy - ponoć w biurze wydawcy jest ukryte pomieszczenie w którym znajduje się tajne urządzenie, superkomputer umożliwiający przeniesienie się w rzeczywistość wirtualną... prawdopodobnie jedyny taki na świecie, chociaż w sumie chuj wie. Już dziadek prezesa pracował nad nim wspólnie z Nikolą Teslą w latach 20tych, potem projekt został wykradziony przez III Rzeszę. Legenda głosi, że Adolf Hitler nie umarł, lecz przeniósł swoją duszę w rzeczywistość wirtualną i jest ciągle żywy w rozmaitych programach i grach...
- To brzmi jak bajka - przerwał mu racjonalny Radzik.
- Daj mi skończyć. No więc po upadku III Rzeszy superkomputer został ukryty w złotym pociągu, który jak wiemy potem zaginął. Złoty pociąg został niedawno odnaleziony przez pracowników CDP Red w Wałbrzychu, którzy z polecenia prezesa mieli odzyskać komputer. Ponoć im się udało... Uważam więc, że musimy wrócić do biura wydawcy, odszukać ukryte pomieszczenie i uruchomić superkomputer.
- Zakładając, że nie jest to bujda, co oceniam na 1% prawdopodobieństwa to czemu niby mielibyśmy to zrobić? - zapytał Radzik.
- Gdyż mózgi naszych redaktorów oraz waszego kumpla jeszcze nie umarły... Dzięki temu urządzeniu można umieścić ich umysły w dowolnej grze lub programie komputerowym. Lepsze takie życie niż żadne, nieprawdaż? - stwierdził Smuggler.
- O kurwa. Moim zdaniem trzeba to zbadać - powiedział podjarany Yossarian - Monika może chwilkę poczekać.
- Skoro tak mówisz... - wzruszył ramionami Radzik - Moim zdaniem to bzdura, ale dopóki tego nie zbadamy to się nie przekonamy. Idziemy!
Radzik, Yoss, Smuggler i 9kier chwycili zwłoki i zawrócili się z powrotem do biura wydawcy. Ranny Allor z trudem poczłapał za nimi.
- Mam nadzieję, że to prawda, bo zostało mi mało czasu i chętnie przeniósłbym się do VR - stęknął ledwo żywy redaktor - nie wiem czy wiecie, ale jestem ateistą i wierzę w piekło, tak więc lepsze życie w VR niż wieczne potępienie...
- Eeee... ateizm i piekło chyba się ze sobą nie komputu... - zaczął Yoss, ale Allor mu przerwał.
- To specjalny rodzaj ateizmu, taki bardziej popierdolony. Jakbyś większość życia pracował w CDA jak ja, to też byś miał nasrane we łbie - wydusił Al trzymając się za swoją ranę.
Grupa weszła do biura. Stosy trupów leżaly jak wcześniej, poza tym wystrój przypominał typowe biuro korporacyjne.
- Gdzie mamy szukać tego pokoju? - zapytał Radzik.
- Nie wiem. Po prostu szukajcie - odrzekł Smugg i zaczął przeszukiwać wszystkie zakamarki.
Pozostali żywi czlonkowie grupy dołączyli do niego. Przetrząsali całe pomieszczenie i sprawdzali każdy szczegół. W końcu 9kier odsunęła ze ściany obrazek ze świętym Janem Pawłem II. W ścianie za obrazkiem była wbudowana mała konsola z klawiaturą.
- Znalazłam! Ale chyba trzeba wpisać szyfr...
- Odsuń się, dziwko - Smugg odepchnął redakcyjnego kurwiszona i jął wpisywać kombinacje.
- Hej, nie wpisuj tak na pałę! To czterocyfrowy kod, jak wpiszesz zły numer po raz trzeci to pomieszczenie ulegnie samozniszczeniu! - zauważył Radzik - tak pisze na instrukcji.
- Nigdy ich nie czytam - westchnął Smugg - Cholera, wpisałem już dwa złe kody. I co teraz?
- Odsuń się - rzekł Yossarian, po czym podszedł i wpisał 2137, a następnie nacisnał Enter.
Nagle regał z książkami stojący z boku zaczął się przesuwać odsłaniająć sekretne pomieszczenie w biurze.
- Skąd wiedziałeś, że ten kod będzie poprawny? - dziwił się Smuggler.
- To było chyba oczywiste dla każdego myślącego człowieka - mruknął Yoss, po czym razem z resztą weszli do środka.
W ukrytym pokoju stał wielki jak ja pierdolę komputer stacjonarny z ogromnym ekranem. Na wielkiej obudowie tkwiła jego nazwa: "Millenium Tesla Computers Trans X 2000 Iosif Dzhugashvili Digital Versicolor van der Graaf Generator".
- Oj chuj - Grabarza i jego towarzyszy aż zatkało z wrażenia.
- Patrzcie, tu jest instrukcja obsługi! - Smuggler podniósł jakieś pismo z konsolety komputera.
- I co mamy zrobić? - zapytał Radzik.
- No więc tak. Tu są przewody które należy podłączyć do mózgu delikwenta. Potem zaznaczamy myszą do jakiej gry chcemy przenieść podłączoną osobę i zatwierdzamy enterem. Następnie osoba ta zostaje przeniesiona w świat gry jako wybrana w niej postać i zaczyna od początku. W sensie, że jak np. przeniesiemy kogoś do San Andreas to zaczyna jako CJ na rowerze w Los Santos, jarzycie o co chodzi, co nie? - tłumaczył Smuggler.
- Ja pierdolę... jednak korter miał rację - kręcił głową Yossarian.
- Ale że o czym niby? - nie rozumiał Radzik.
- No, pamiętasz jak mówił, że przywróci do życia seebeeka tyle że jako wirtualną postać? Musiał słyszeć o tym urządzeniu, niestety nie miał do niego dostępu i musiał improwizować...
- Ty kurwa rzeczywiście - zadziwił się Radzik - W końcu wiadomo o co chodziło temu pierdolcowi który pisze to opowiadanie...
- Nie zaczynaj Radzik, nie bądź jak Iquid bo znów skończy się na egzorcyzmach JPII i jedzeniu poiltyków. Łamanie czwartej ściany zostaw na kiedy indziej - przestrzegał Admina Grabarz.
- No okej. Już nie będę - wyraził skruchę Zastępca Teeqa.
Tymczasem Smuggler zaczął już przygotowywać swoich zmarłych współpracowników, podłączył przewody za pomocą klamry ściskającej do czaszek. Ustawił grę na World of Warcraft i nacisnął Enter.
Ciała gema i Q'nika aż wzdrygnęły od impulsów elektrycznych. Słychać było niski pomruk elektryczności.
- Skąd wiesz, czy zadziałało? - zapytał Radzik.
- Można obserwować ich w grze. Patrzcie, są tam, żyją! - podniecił się Smuggler.
Rzeczywiście, Q'nik i Gem po chwili pojawili się w grze WoW. Niestety nie mieli uzbrojenia w dzikiej głuszy, oszołomieni tym wszystkim zostali po chwili zaatakowani przez stado orków i zabici...
- Co? Nie, tylko nie to! Niee! - zawył Smuggler - Jak zostaną zabici w grze to nie da się ich przywrócić z powrotem. Przepadli bezpowrotnie...
- Ty stary idioto, mogłeś ich dać do gry gdzie nie zostaną zapierdoleni zbyt szybko - żachnął się Radzik.
- Nie pomyślałem. Jestem debilem... - zrozpaczony Smuggler zaczął walić głową w ścianę.
- Dobra, Yoss podaj mi Deva. Umieścimy go w Postalu. Jako Koleś będzie praktycznie nieśmiertelny no i to jego ulubiona gra...
Yoss podał zwłoki moddera, a Radzik podłączył do niego kable.
- Jedynie żywi ludzie mogą wrócić z gry - mruczał Smuggler waląc dalej głową w ścianę...
- Żywi powiadasz... - burknął Yoss pod nosem, a w głowie zaświtała mu pewna myśl...
- Jak umrę to podłączcie mnie pod GTAV... przynajmniej będę miał życie w luksusach - poprosił gasnący Allor.
Radzik tymczasem odpalił Postala, cialem Deva wzdrygnęło i po chwili zgromadzeni obserwowali na ekranie Deva we własnej osobie, w płaszczu kolesia z obrzynem w dłoni.
- Ja pierdolę, to jest zajebiste! - powiedział Dev w grze, po czym zaczął mordować przechodniów - Nie wiedziałem, że tak wygląda Niebo. Zajeboza!
- Szkoda, że nas nie słyszy, pozdrowiłbym go - westchnął Radzik.
- Skoro żywi mogą wrócić do swego ciała to podłącz mnie - zaproponował Yossarian - Mam pewną zadawnioną sprawę do załatwienia.
- Jesteś tego pewien? - zapytał Radzik.
- Jasne, że tak. Podłącz mnie do Morrowinda. To nie zajmie mi dużo czasu. Jak pokażę uniesiony w górę kciuk w grze to mnie odłączysz i wrócę - powiedział Grabarz.
- Okej, robisz to na własną odpowiedzialność - zgodził się Radzik i podłączył Yossa.

Po chwili Grabarz wylądował na brzegu Vvardenfell. Szybko przeszedł pytania o imię, rasę, klasę i znak zodiaku po czym wyszedł z biura spisów i opodatkowania.
- Witaj nieznajomy, mam pewien problem, może zechcesz mi pomóc? Chodzi o pewien pierścień - odezwał się wnet do Yossa pewien mały elf szwendający się przed biurem.
- Masz, spróbuj tego zjebany karyplu! - warknął Yossarian, po czym sprzedał soczystego kopa w dupę Fargothowi.
Leśny lef się przewrócił.
- Ałaaa, czemu mi to robisz, na Azurę?! - zawył kurdupel.
- Bo jesteś wkurwiającą spierdoliną! - wkurwiony Yossarian nadal butował Fa(r)ggota aż ten przestał się ruszać, po czym splunął na niego i pokazał kciuk w górę.
Po sekundzie Yoss obudził znów się w swoim ciele.
- Tylko o to chodziło? - zadziwił się Radzik.
- Tak, ale było zajebiście. Musimy przytaskać to tałatajstwo do naszego bunkra, to świetna zabawa! Poza tym mamy w chuj prądu i generatorów, to umożliwi długie życie naszemu kumplowi w Postalu - stwierdził Yoss.
- Co racja to racja. Znajdziemy jakiegoś TIRa i przywozimy to do bazy. A tymczasem teraz chodźmy wydrukować tą twoją Monikę - zawyrokował Radzik.


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

12 sie 2018, 19:08

No i w końcu załatwiłem tego chuja. Mogłem jeszcze kopnąć jego zwłoki, ale Rycho by się wkurwił. Dzięki :ok:


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

12 sie 2018, 19:17

Yossarian pisze:No i w końcu załatwiłem tego chuja. Mogłem jeszcze kopnąć jego zwłoki, ale Rycho by się wkurwił. Dzięki
Nie ma za co. xD


I regret nothing
Awatar użytkownika
Pan Szatan
Modder
Modder
Posty: 6207
Rejestracja: 05 gru 2013, 13:16
Lokalizacja: Paradise
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 8 razy
Kontakt:

12 sie 2018, 19:30

Jebłem, zwłaszcza przy "to tak wygląda niebo?" -dev4ever xD


I'm fucking insane in the brain. :axe:
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

13 sie 2018, 18:51

Wszyscy ruszyli do wyjścia. Nagle jednak Allor upadł.
- Kheee... Chyba mój czas dobiega końca. Podłączcie mnie proszę do maszyny.... pamiętajcie... GTA V... eeee.....khhhh....
- Allor, nie! - krzyknął Smuggler, ale Allor po chwili osunął mu się na ręce i wyzionął ducha.
Smuggler jako przykładny chrześcijanin uczynił nad nim znak krzyża, po czym razem z 9kier położyli go na ziemi, podłączyli przewody i uruchomili GTA V. Po chwili umysł Allora przeniósł się w świat gry, jako Michael.
- Trevor byłby dla niego zbyt ryzykowną opcją - wyjaśnił Smuggler.
- Wypadałoby ich pogrzebać. Ich ciała nie są im już potrzebne, skoro transfer umysłów przebiegł bezproblemowo - zaproponował Radzik.
- To pomysł jest dobry - poparł go Yossarian.
Na zewnątrz znaleźli niewielki ogródek. Cała czwórka chwyciła za szpadle z magazynu, po czym wykopali płytkie groby i pochowali swych martwych towarzyszy.
- Ktoś chce coś powiedzieć? - zapytał Smuggler.
- Mam nadzieję, że niczego nie żałują - powiedział Radzik.
- Amba fatima, było i ni ma - podsumował Yossarian.
- To teraz wracamy do waszej redakcji. Wydrukujesz Yossowi Monikę, zabierzemy dyskietki z DirectXem i Wiedźminem 4, potem znajdziemy jakiegoś TIRa i generatory, załadujemy superkomputer i wracamy do bazy PSI - postanowił Radzik.
- Czy... możemy wrócić z wami? - zapytał nieśmiało Smuggler - Została nas tylko dwójka. Jesteśmy słabi, nie poradzimy sobie z potencjalnymi bandytami. 9kier może wam dawać dupy, a ja będę służył swą mądrością i ciętymi ripostami...
- Cięte riposty to ty miałeś 12 lat temu gdy jeszcze nie sflaczałeś - stwierdził Yossarian - no ale w sumie nie mam nic przeciwko, bardzo nam pomogłeś.
- Jasne, że możecie z nami wrócić - dodał Radzik.
- Okej. Dzięki - powiedział zadowolony Smuggler.
- O kurwa, zapomnieliśmy zupełnie o Panie Szatanie! - zreflektował się nagle Yoss.
- Oj chuj, rzeczywiście, chodżmy po niego - rzekł Radzik.
Po chwili znaleźci forumowego Jokera tam gdzie go ostatnio zostawili. Szan Patan z nudów spał sobie w najlepsze.
- Obudź się - potrząsnął nim Radzik - Śmierdzisz.
- Co się co się co się stao? - zapytał niezbyt jeszcze przytomny P.Szatan - Kurwa, to znów ten worek.
- Ja pierdolę... ile można srać? - zniesmaczył się Yoss.
- Nie wiem, przecież prawie nic nie jem - pokręcił głową P.Szatan - I jak tam, udało się?
- No tak kurwa nie do końca - mruknął Radzik - Dev nie przeżył, a z sidiakszynowców przeżyli tylko Smuggler i 9kier.
- Tsoo? Dev zginął, jak to? - poruszył się Sz.Patan.
- No niestety. Zginął jak bohater. Ale jego umysł nadal żyje, w sensie dusza. Jest w komputerze w Postalu - wyjaśniał Grabarz.
- Co ty pierdolisz? - nie rozumiał były moderator.
- Wyjaśnimy ci po drodze. Teraz wracamy do redakcji po dyskietki i żeby wydrukować Yossowi żonę - powiedział Radzik.
I tak zrobili. Najpierw zajebali TIRa z naczepą z pobliskiego opuszczonego magazynu, zatankowali go po czym podjechali do redakcji. Tam wjebali kartony z dyskietkami z DirectXem i Wieśminem 4, po czym Yoss ze Smuggiem udali się do pomieszczenia redakcyjnego z drukarką 3D.
- Jak to działa? - zapytał Yoss starego redaktora.
- Tu się wkłada złoty masterdysk - Smuggler otworzył stację CD-sROM w drukarce, po czym umieścił w niej złoty masterdysk i wsunął do wnętrza maszyny.
- Czekamy aż się załaduje. O, już. Teraz wyświetla się okienko w którym musimy wpisać nazwę operacji. W tym przypadku będzie to: #print.monika.chr i wciskamy Enter.
- I co teraz? - dopytywał się Grabe.
- Teraz rozpoczął się proces drukowania. Według licznika potrwa on 21 minut i 37 sekund.
- Fajnie - ucieszył się Yoss.
- Pozostaje więc tylko usiąść i poczekać...

Baza PSI

Przy wejściu do bunkra stali wszyscy obecni bywalcy bazy, byli tam więc Iquid, Silver Dragon, Piroziom, Rycho, Dzienis, Zaver, Szynkacz, Komar, nawet zwłoki Mniszki. Byli też związani Tiquill i Bartosz Walaszek. No i była też gwiazda wieczoru - święty papież Jan Paweł II przywiązany do improwizowanej rakiety pod którą podłożono całą masę ładunku C4, semtexu, trotylu i rozpałki do grilla. Sama rakieta miała też zamontowane silniki napędzane nitrogliceryną które Piroziom wymontował wcześniej z pobliskich wraków Polonezów i Fiatów Multipli, wszystko po to, by zasięg wystrzału Papaja był w kurwę wielki.
- Zaprawdę powiadam wam, jeśli mnie teraz odwiążecie to zapomnę wam to wszystko - kajał się papież.
- Nic z tego starcze. By spełniła się przepowiednia - musisz zginąć! - zaśmiał się Piroziom, który był na maksa zjarany.
- W końcu się ciebie pozbędziemy i staniemy się wolni - dodał Iquid - Komar, Zaver - rozwiążcie Tiquilla!
Obaj userzy wykonali polecenie Założyciela PSI.
- Podejdź tu Tiq - poprosił Iquid - Jeżeli chcesz doznać oczyszczenia i uzdrowienia to musisz podpalić lont. Wówczas uwolnisz siebie i nas od brzemienia tego skurwysyna...
Tiquill podszedł niepewnie do rakiety z Pawlaczem. Wyjął zapałkę z pudełka które podał mu The Założyciel The Foruma.
- Co ty robisz potępieńcze? Przysięgałeś mnie bronić! Przysięgałeś być mi wierny! Co w ciebie wstąpiło?! - darł się popar widząc, że jego sytuacja jest beznadziejna.
- Pierdol się, Wojtyła. Ciągle tylko bierzesz, a niemal nic nie dajesz w zamian. Nie o takiego popeja walczyłem! - wkurwił się Tiq, po czym zapalił zapałkę.
Nagle dało się usłyszeć wielki huk, rumor i zamieszanie. Oto w kłębach dymu nadjeżdżał jakiś dziwaczny pojazd. Po chwili okazało się, że był to stary nazistowski motocykl z przyczepką.
- A któż to taki? - zadziwili się wszyscy, a osłupiałemu Tiqowi zgasła zapałka. Nawet papież patrzył się z zaciekawieniem, jakby zapomniał, że zaraz zdechnie.
Przybysze zsiedli z motocykla i przyczepki, po czym zdjęli kaski. Ku osłupieniu wszystkich okazało się, że byli to Jurij Owsjenko i Tomasz "Czapkins" Matzkiewitch.
- O kurwa, to wy żyjecie? - zadziwił się Silver Dragon.
- Ledwo udało nam się spierdolić. Ruscy zaatakowali naszą bazę w Kostrzyniu. Przybyliśmy was ostrzec. Oni tu idą! - krzyczał przerażony Owsik, a Matzkiewicz potwierdził to skinieniem głowy.
- O ja pierdolę! - przeraził się Tiquill.
- Idą, idą! Trochę ich zgubiliśmy, ale najdalej za godzinę tu dotrą! Są niczym szarańcza, setki, tysiące, dziesiątki tysięcy! Cały front! Chcą zniszczyć wszystkie pozostałe bazy by Polska nigdy nie powstała z kolan! Musicie stąd spierdalać jeśli wam życie miłe! - darł się Owsiak.
- Nigdy! - powiedział Tiquill i skrzyżował ręce na piersi - Będziemy walczyć o bazę na śmierć i życie! Mamy broń i amunicję, możemy bronić się tygodniami! Będziemy symbolem walki o niepodległość, prawda userzy? Prawda?!
- Eeeee....
- Yyyy.....

c.d.n.
Ostatnio zmieniony 13 sie 2018, 19:27 przez Dzienis, łącznie zmieniany 1 raz.


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

13 sie 2018, 20:57

W sumie można było się spodziewać Ruskich, ale skąd dowiedzieli się o naszej bazie?


Awatar użytkownika
Pan Szatan
Modder
Modder
Posty: 6207
Rejestracja: 05 gru 2013, 13:16
Lokalizacja: Paradise
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 8 razy
Kontakt:

13 sie 2018, 22:35

Oj chuj, no nieźle xD


I'm fucking insane in the brain. :axe:
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

19 sie 2018, 17:51

- Zaraz, zaraz, a skąd Ruscy wiedzą w ogóle o naszej bazie? - zapytał podejrzliwie Silver Dragon Owsika.
- Ech... Pewnie A-Mod i EvilT-Modz wydali im nasze położenie - westchnął Rycho - Nigdy nie wolno ufać ruskim. Zdradziedzcy zdrajcy którzy zdradzają!
- A skąd wiedzieli o naszym położeniu? - dopytywał się Iquid.
- Kiedyś się im wypaplałem po pijaku jak jeszcze internet istniał przed apokalipsą - wystękał Tiq i jebnął facepalma - Mój błąd. Ale obiecuję go naprawić! Zniszczymy ich wszystkich - w tym momencie Tiq podnióśł pięść w geście zwycięstwa.
- Szybko przechodzą ci nastroje - zauważył Mackiewicz.
- Panowie! To nie czas na takie dywagacje! - przerwał te pierdolety Owsiak - Oni tu będą za kilkadziesiąt minut, musimy zacząć działać! A najgorsze jest to, że myślą iż pójdzie im to z płatka, więc obecny będzie sam Władimir Władimirowicz Putin, który ten atak traktuje jako pokazówkę dla gawiedzi gdzie będzie mógł nas rozjebać z gołą klatą!
- O ja pierdolę... - zadziwił się Silver Dragon - Ostro...
- Putin, srutin, nie takim już dawaliśmy radę - nie dawał się Tiquill - Dobra. Przynieście tyle broni i amunicji ile zdołacie unieść ze zbrojowni. Rycho, Iquid, Silver Dragon i Owsiak zajmiecie stanowiska przy CKMach w zewnętrznej części bunkra. Szynkacz i Zaver będziecie im podawać taśmy z amunicją. Piroziom pilnuj Wojtyłę, mam dla niego teraz inny plan. Na mój znak go wykonasz. Komar i Mackiewicz właźcie na drzewa ze snajperką, będziecie zdejmować tych co groźniejszych oficerów czy innych chujów. Dzienis będziesz nakurwiał z bazooki, ja będę raził ich napalmem, ukryjemy się za tą ciężarówką którą przywieźliśmy meble.
- Zaraz zaraz, ja nie chcę być na pierwszej lini i płacić za twoje błędy - wkurwił się Dzienis.
- Nie martw się, spuściłem paliwo, więc ciężarówka nie wybuchnie. Jak będzie gorąco, to schowamy się do bunkra - uspokoił go Tiq.
- Kiedy zainstalowałeś CKMy? - zainteresował się Owsiak.
- Zaraz po tym, jak wróciliśmy z Ameryki - odparł Tiq - Mam nadzieję, że dobrze strzelasz?
- No jasne, w końcu najlepiej strzelają ci, którzy nawołują do pokoju i mają pacyfki na T-shirtach - uśmiechnął się Jurij Owsjenko.
- Świe-tnie. Piro, na mój znak odpalisz Wojtyłę prosto w Putina, tylko wyceluj dobrze - poinstruował Teeq.
- COOOO? - zbulwersował się Papież.
- Masz niepowtarzalną szansę odkupić winy i uratować naród polski przed kacapskim ścierwem. Nie spierdol tego i trzymaj fason do końca, Karolu - rzekł z dumą Tiq.
- Ale ja nie chc... - w tym momencie dłoń Senior Admina przykryła usta Wojtyły, przez co nie można było usłyszeć co miał jeszcze do dodania.
- Mój bohater. Szykujcie się panowie, ruchy ruchy ruchy! Chyba już ich słyszę...
- Czekaj, jeszcze tylko jedna rzecz - w tym momencie Owsiak wyciągnął z kieszeni trochę sypkiego uranu i wsypał Wojtyle do kieszeni.
- To dla lepszego pierdolnięcia. Mam nadzieję, że zdoła rozjebać Putina i jego przydupasów - oświadczył Jurij i poszedł do swojego stanowiska z CKMem.
- To na pewno będzie ciekawy dzień - podsumował to wszystko Zaver głosem Postal Dude'a...

Wrocław, siedziba CD-Action

- JEST! - powiedział Yossarian widząc, jak z drukarki powoli wyłania się jego miłość.
- I stał się cud, cud nie lada, cipka jest mokra, choć deszcz nie pada - powiedział zupełnie bez związku Smuggler, któremu się nudziło.
- Co ty pierdolisz? Zobacz jaka jest piękna... - wzruszył się Grabarz.
I rzeczywiście, Monigga wyglądała tak samo animowanie jak na komputerze, choć teraz była w 3D mimo swego wyglądu 2D.
- Witaj. Kim jesteś? - zapytała Monika.
- Twoim mężem - odparł Yoss - Ona mówi po polsku?
- Tak, mówię w 200 językach, w tym wypadku projektant wybrał język polski - odparła grzecznie Monika.
- Świetnie. Czy tam pod spódniczką masz... - nie dokończył Yoss, bo przerwał mu Smugg.
- Tak, ma pizdę i można ją ruchać bez gumy, bo dzieci to z tego nie będzie. Pamiętaj o tym, że to nie jest prawdziwy człowiek, pomimo że ma miękkie ciało.
- I właśnie chuj strzelił wykwintną konwersację - skrzywił się Grabarz, ale Monika nadal się uśmiechała.
- Nic nie szkodzi. Jestem po to by ci służyć - powiedziała wybranka jego serca. Miała ładny nienachalny głos, zajeżdżający trochę dziewczyńskością z anime (cokolwiek to znaczy).
- Cieszę się - rzekł Yosse, w tym momencie do środka wszedł Ra'Dzik.
- Wszystko spakowane na TIRy. Worek Szatana też opróżniony, do tego może już chodzić. Jesteśmy gotowi, widzę, że twoja nowa laska też. Wracamy? - zapytał Grabarza Admin.
- Tak, możemy wracać - powiedział Grabe.
- Poczekajcie, muszę jeszcze pożegnać się z tym miejscem - oznajmił Smuggler, po czym zaczął wykonywać jakieś dziwne ruchy rękoma i nogami, wyglądał jak bystek z Psotala który próbuje się gasić.
- Co on odpierdala? - zapytał Pan Szatan który właśnie wszedł.
- To jest Smuggler, jego nie ogarniesz - wzruszył ramionami Radzik.
- Ej, weźmy może jeszcze spakujmy tę drukarkę 3D, może kiedyś nam się przyda? - zaproponował Sz.Patan.
- Dobry pomysł - powiedział Yossarian i razem z Radzikiem zapakowali drukarkę do TIRa. Po kilkunastu minutach wszyscy byli gotowi i wyruszyli z powrotem do Warszawy, wzbogaceni Smugglerem i 9kier, za to ubożsi o fizyczną postać Dev4evera...

Baza PSI

Wszyscy czekali z niecierpliwością na nieubłagane starcie. Każdy zajął swe miejsce na stanowiskach, także Piroziom, który z wyciągniętą zapałką patrzył na Tiqa gotów na wykonanie rozkazu na jego znak.
- Zmieniam zdanie - powiedział Tiq do Dzienisa, który stał obok z bazooką gotową do strzału - Piroziom mnie zmieni, ja odpalę Wojtyłę. Biorę pełną odpowiedzialność za tę akcję.
- Jak uważasz. Tylko nie spierdol tego! - powiedział Dzienis.
Tiquill podszedł do papieża.
- Piro, idź do wyrzutni napalmu, ja to zrobię - polecił Senior Admin Server Adminowi.
- Skoro tak mówisz - Piro podał mu zapałki z Biedronki.
- Tiquillu, nie rób tego... Miałeś mnie bronić... Wiesz co ci grozi, jeśli nie dotrzymasz obietnicy? - błagał rozpaczliwie papaj.
- No właśnie nie wiem - odparł zupełnie szczerze TheWłaściciel PSI.
- No ja też nie... Ale po co ryzykować? Nie zabijaj mnie, proszę! - rozpaczał Wojtyła.
- Przestań się mazać, bądź mężczyzną i zakończ pontyfikat z hukiem! Patrz, zaczyna się! - Tiquill wskazal palcem na horyzont.
Na niebie nagle pojawiło się mnóstwo samolotów. Co gorsza zbliżały się również wojska lądowe i... czołgi.
- O kurwa, nie tego się spodziewałem - zmarkotniał Tiq. Nagle zabrzęczała jego krótkofalówka.
- Tiq, tu Iq. Przejebane co nie? W chuj ich dużo. Moim zdaniem jest tylko jedna możliwość wyjścia z tego cało. Musisz dobrze wycelować papajem w Putina, wtedy jak rozjebiesz jego i jego świtę, to być może spadnie im morale i spierdolą, w przeciwnym razie jesteśmy martwi...
- Zrozumiałem. Dzięki za radę, ale sam podejmę decyzję, bez odbioru - rozłączył się Tiq.

Bazę PSI okrążały wszelakie wojska radzieckie. Nad głowami naszych bohaterów leciały bombowce, na szczęście żadna z bomb nie trafiła bunkra, choć jedna spadła dość blisko drzewa na którym siedział Mackiewicz, w wyniku czego Czapkins spierdolił się z niego. Spadając zahaczyl o spust snajperki, przez co postrzelił się w nogę.
- Ałaaa! - biadolił znany wspinacz.
- Nie pierdol, tylko spierdalaj szybko, bo zaraz znajdziesz się na lini strzału! - krzyczał Komar z sąsiedniego drzewa widząc zbliżający się front.
- Nie dam rady! - odparł Mackiewicz, który kulał mocno, przez co jego zdolność szybkiego spierdolenia zmalała bardzo drastycznie. W pewnym momencie zdał sobie sprawę ze swojej beznadziejnej sytuacji, po czym wyciągnął snajperkę i jął strzelać do zbliżających się ruskich.
Załatwił czterech o mongolskich ryjach, póki w końcu któryś z nich go nie trafił zabijając ostatecznie legendę polskiego himalaizmu...
- Nanga Parbat... ty kurwo jebana.... - wydusił z siebie ostatnie słowa wspinacz.
- RIP Tomek - wyszeptał Komar, wściekły na Tiquilla, że ten kazał mu iść na niemal pewną śmierć - Pierdolę to, nie będę zdychał za to, niech Tiquel nadstawia karku! - pomyślał User, po czym zaszył się w gęstwinie korony drzewa licząc na to, że nikt go nie zauważy...

Tymczasem Tiquill widząc co się dzieje polecił otworzyć ogień czterem ludziom na stanowiskach z CKM. Terkot karabinów przecinał gorące letnie postatomowe powietrze niosąc śmierć i zniszczenie. Ruscy padali jak muchy, ale było ich w chuj dużo i odpowiadali ogniem. Na szczęście kilkumetrowa warstwa betonu była odporna na te nieudolne próby.
Tymczasem czołgi zbliżały się na niebezpieczną odległość.
- Bazooka i wyrzutnia napalmu! - rozkazał Tiquill.
Dzienis z Piroziomem wystrzelili w kierunku czołgów, trzy z miejsca wybuchły, a będący w pobliżu ludzie zajęli się ogniem i wrzeszczeli wniebogłosy płonąc żywcem.
Ludzie PSI bronili się dzielnie, jednakże nie nadążali z taką chmarą wrogów. Dłonie operatorów wyrzutni i CKMu były gorące od wciskania spustu, podobnie jak podawaczy taśm z amunicją, która powoli zaczynała się kurczyć.
- Nie wytrzymamy już długo! - krzyknął Silver Dragon do Tiquilla.
- Jeszcze trochę! Ten skurwiel powinien wkrótce się zjawić! - dodawał otuchy Senior Admin.
Najpierw jednak niestety zjawiły się czołgi, które Dzienis z Pirem nie nadążali niszczyć. Jeden z nich wycelował w kryjówkę VIPa i Server Adnina, na szczęście ci zdążyli się połapać i spieprzyli w krzaki sekundę przez strzałem ratując w ten sposób swe dupska. Niestety ich broń została zniszczona.
- Kurwa Tiq, mamy przejebane! - krzyknął Piroziom - Zrób coś wreszcie!
- Jeszcze trochę... - stopniował napięcie Tiq.
- Jeszcze trochę i nas rozjebią! - darł się ze stanowiska z CKMem Owsiak.
I rzeczywiście, w końcu czołgi dojechały na wystarczającą odległość i zaczęły ostrzeliwać bunkier. Wielkie fragmenty betonu odpadały płatami, z każdym kolejnym wystrzałem bunkier niszczał coraz bardziej...
- Nie przestawajcie napierdalać! - zagrzewał strzelców do boju Tiq. Sam dla przykładu wyjął snajperkę i zastrzelił kilku ruskich którzy niebezpiecznie do niego się zbliżali...
Po kolejnym wystrzale dział nagle zawalił się sufit bunkra. Niestety, Silver Dragon zginął na miejscu przygnieciony kilkoma tonami betonu ze zbrojeniem...
- Kurwa, SD zginął! - wrzeszczał Rycho, który był dwa metry od niego i sam omal nie zginął.
Po chwili zauważył też wrzeszczącego z bólu Szynkacza któremu beton przygniótł nogę.
- Ja jebię, mamy rannego! Tiquill, zrób coś na litość szatańską, długo nie wytrzymamy! - krzyknął Owsiak.
W tym momencie na horyzoncie pojawil się nie kto inny, jak sam Władimir Putin, To znaczy nie sam, bo byli z nim też Miedwiediew i Ławrow, minister spraw zagranicznych. Fuhrer Rosji Radzieckiej jechał konno z gołą klatą przyglądając się wszystkiemu z rosnącym zwątpieniem na twarzy. Nie spodziewał się takiego oporu, raczej gładkiego pokazowego zwycięstwa z nędznym przeciwnikiem.
- Szto eta ma być? - zapytał się Miedwiediewa.
- Ja nie znaju - odparł Miedwiediew.

Na przeciwległym biegunie jakieś 350 albo 400 metrów od nich stał Tiquill z papieżem przymocowanym do rakiety wycelowanej wprost w mocarza radzieckiego imperium.
- To ten czas - powiedział sam do siebie Tiq - Teraz albo nigdy...
- Nie rób tego! - błagał żałośnie Wojtylson.
- Zginiesz jak bohater którym jesteś - oznajmił Teeq i zapalił zapałkę.
- Nie chcę umrzeć, nie jestem na to gotowy, pójdę do piekła, wiesz co ja wywijałem w ...
- Jak bohater którego zapamiętam - przerwał mu Tiq i podpalił lont. Papież zaczął na niego dmuchać, ale zasięg jego wydmuchu był zbyt mały...
- Pliz stop! - mazał się popar - Zrobię co zechcesz...
- Jak prawdziwy patriota, ojciec święty, nasz autorytet moralny... - kontynuował Tiquel w emfazie.
- Niczego nie żałuję! Jebałem dzieci i jestem z tego dumny! - wrzasnął papież sekundę przed wystrzałem. Były to jego ostatnie słowa...
Rakieta z Wojtyłą wystrzeliła z taką siłą, że ja pierdolę. Leciała wprost w Putina z prędkością 21,37 macha na sekundę i trafiła go w same serce na gołej klacie.
Wybuch jaki potem nastąpił był zaiste epicki. Fala uderzeniowa zmiotła wszystko w zasięgu pół kilometra, Tiquilla odepchnęła aż do pobliskiego rowu nieźle go obijając. Zewnętrzna część bunkra nieomal przestała istnieć odsłaniając pozostałych tam przy życiu ludzi...

Większość radzieckiej armii trafił szlag, czołgi trafił szlag, a samolotom skończyło się paliwo i spadły na ziemię. Niedobitki uciekały gdzie popadnie przerażeni obrotem sytuacji o 360 stopni. Wszystkie liście z drzewa na którym siedział Komar pozlatywały, sam zaś user przerażony po chwili z niego zszedł już bezpieczny.
Tiquill wstał i wygrzebał się z rowu. Po chwili dołączyli do niego obdrapani Dzienis, Piroziom i Komar.
- Jak tam sytuacja w bunkrze? - zapytał Tiq Iquida wchodząc do ruiny która jeszcze rano była ich domem.
- Jeszcze się pytasz? SD zginął, a Szynkacz jest uwięziony i ranny! - wkurwił się The Pierwszy Właściciel PSI.
- Trzeba ratować co się da - powiedział stanowczo Tiq, po czym chwycił siekierę z kąta i zaczął upierdalać nią nogę Szynki tak gdzieś w połowie uda.
- Co ty odpierdalasz? - krzyczał zdumiony Owsiak.
- Udzielam mu pierwszej pomocy - odparł Tiq nie przerywając rąbania.
Szynkacz darł się wniebogłosy, a po chwili zamilkł zemdlawszy z bólu...
W końcu Tiq przeciął wszystkie tkanki i uwolnił Szynkacza. Szybko obandażował mu kikut i podał akodin przeciwbólowo.
- To było konieczne - wyjaśniał przerażonej reszcie - Być może nawet przeżyje.
Nagle usłyszeli jakiś hałas. Był to TIR którym właśnie wrócili z Wrocławia Yoss, Radzik, P. Szatan, Smugg, Monika i 9kier.
- Co tu się odtardisotiszerodesajderomajkoszakolokobludloginiło? - zapytał zdumiony Szan Patan.
- To długa historia pełna bólu, cierpienia i niedojebania mózgowego - powiedział zmęczony Iquid.
- A gdzie Mniszka? - dopytywał były moderator ze stomią.
- Eeee..... Zginęła bohatersko w walce? - skłamał Tiquill nie chcąc załamać Szatana.
- Czemu ach czemu ach czemu?! - szlochał Pan Szatan, a jego worek znów zabarwił się na brązowo.
- A co się u was odjebał? Skąd ci nowi ludzie i ten TIR? - dopytywał Tiquill.
- To długa historia pełna bólu, cierpienia i niedojebania mózgowego - wyjaśnił Yossarian - Przedstawiam wam Monikę, moją żonę.
- Elo - powiedziała Monika.
- Nic mnie już dzisiaj nie zdziwi. Trzeba jednak powziąć dalsze decyzje. Co z nami będzie? - zapytał Iquid.
- Bunkier nie nadaje się do zamieszkania. Musicie znaleźć sobie nową kryjówkę - powiedział Tiq.
- A ty? - zapytał Radzik.
- Ja... muszę odejść. Za karę iż nie obroniłem papieża muszę odbyć pielgrzymkę pieszą do Santiago de Compostela. Taką postanowiłem sobie pokutę - rzekł Tiquill.
- Cóż, to twoja decyzja. Czy papież powiedział jakieś ostatnie słowa? - zapytał zaciekawiony Yossarian.
- Tak. Powiedział, że jest z nas dumny i że z uśmiechem na ustach podąża do domu Pana - skłamał Tiq.
- Jakoś ci kurwa nie wierzę - rzekł Yoss - no ale niech tam będzie.
- Powodzenia Tiq - odezwał się Dzienis - Ja zaś reszcie proponuję dołączenie do mnie i przeniesienie się na moją farmę pod Augustów. O ile coś z niej jeszcze zostało.
- To w sumie nie jest zły pomysł. I tak nie mamy co robić - dodał Radzik.
- Pakujemy więc manatki i lecim na Szczecin. Czy to już koniec naszych przygód? - zapytał Rycho.
- Tego nie wie nikt. U nas zawsze jest krwawo!


KONIEC SEZONU CZWARTEGO!


I regret nothing
Awatar użytkownika
Komar
Administrator
Administrator
Posty: 907
Rejestracja: 08 gru 2014, 11:01
Lokalizacja: Łódź
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 4 razy

19 sie 2018, 18:07

Brawo!
Zakończenie, jedno z lepszych jakie czytałem, nie uśmiałem się tak bardzo od czasów 1 sezonu.
Jeszcze raz brawo! :D


Слава монолітна :mgun2:
ODPOWIEDZ