Biegaliście/biegacie po łące, polu, bezdrożu, skraju osiedla? Paliliście ognicho? "Wpadła" wam czasem do tego ognicha mokra szmata? Cuchnie wtedy, nie? Fajowo, nie?
No i ja właśnie to czuję od każdego, kto pali papierosy. Czy na ulicy, w budynku, czy przez okno od sąsiada - szmaty cuchną. Z powagą i dostojeństwem, nonszalancko i leniwie - szmaty międlą w ustach. Smród, smród, smród. Jak się można domyślić, nie palę. Na dniach mija 3 lata, gdy rzuciłem ten syf. Powód? No, estetyczny. Śmierdziało po prostu, coraz bardziej śmierdziało mi podczas palenia. Dusiłem się zgniłą zwęgloną szmatą. Jak można było dalej? A, no i kasy brakło. No i bunt, że doją ze mnie kasę, że to już stanowczo za drogo, że handlarzyków z targu przegnali... Udało się!
Nigdy nie lubiłem używek. Nigdy nie dały mi poczucia zabawy czy odprężenia. Zwykła woda gazowana - to odpręża! Ze swym uporem, by nie stracić kontroli nad sobą, mogłem wyglądać jak jaki sztywny, ale co tam, to wszystko minęło już. Bo nie mogę alkoholu. Od zawsze bolała mnie głowa, szybko, już po 2 piwach, jednej secie. Ten dylemat też mam z głowy. Teraz po każdej używce wymiotuję i mam inne nieprzyjemności. Ze mną się tak porobiło, że mój organizm niczego nie toleruje, nawet smrodu olejnej farby czy benzyny. Nie, nie, ostateczne "efekty" dopiero po nadmiarze doznań, żeby nie było.
Mój organizm odrzuca wszelkie toksyny. Jestem czysty, nie biorę niczego. Jestem wolny! Czego i Wam życzę.
Marihuana, inne narkotyki, piwo i papierosy etc.
Moderatorzy: Moderatorzy, Admini
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Ostatnio zmieniony 21 lip 2012, 01:12 przez Tiquill, łącznie zmieniany 3 razy.
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Gratulacje, Tiquill. Wielu rzucić próbowało i im się nie udało, dlatego wielki szacunek dla Ciebie.
"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
- postal III
- Miłośnik broni
- Posty: 139
- Rejestracja: 08 lip 2009, 11:15
- Lokalizacja: Olsztyn
Nie przesadzaj z ilością emotek. MM.
Ostatnio zmieniony 21 lip 2012, 18:44 przez postal III, łącznie zmieniany 1 raz.
Jem dżem
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Mr Minio, cóż, własny organizm mi w tym pomógł. Jakbym był "zaszyty". Bez tego droga do rzucenia byłaby dłuższa. Ale i tak bym rzucił, zbyt to było wbrew mojej naturze. Lecz, żeby nie było, są dni, że jest chęć zajarać. Rzadko, ale są. Z tego nie da się do końca wyjść.
Żeby się lepiej ześwinić. Zejść do poziomu bydlęcia - takie to bliskie ludzkiej naturze.Ryuq666 pisze:A ja śmieje sie ze wszystkich osób w moim wieku, młodszych, starszych, którzy na wszelkich imprezach, sylwestrach itp chleją na umór a potem sie czołgają po ziemi, albo już nawet sie nie czołgają. A jaka jest najczęstsza odpowiedź ? "żeby sie lepiej bawić".
Każdy nałóg to choroba. Tylko zakamuflowana pod inną nazwą. Objawy inne, środki inne - cel zawsze ten sam. Jaki cel? Poprawić swój stan zdrowia, samopoczucia. Kiedy boli głowa, sięgasz po tabletki od bólu głowy, bo sam z bólem poradzić sobie nie możesz. Kiedy brakuje powodu do dobrego samopoczucia, sięgasz po używki, bo sam z poprawą samopoczucia sobie poradzić nie możesz. A na wszystko jest rada. Nie zastępstwo, ale właściwy środek. Jest nim pozbycie się przyczyn, a nie skutków.Mr Minio pisze:Raczej nazwałbym to nałogiem, a nie chorobą, ale pewne symptomy właściwe chorobie także występują
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Skąd ja to znam... Bawić się można bez używek, a kto ich potrzebuje, bo bez nich bawić się nie potrafi ten biedny...Tiquill pisze:Żeby się lepiej ześwinić. Zejść do poziomu bydlęcia - takie to bliskie ludzkiej naturze.Ryuq666 pisze:A ja śmieje sie ze wszystkich osób w moim wieku, młodszych, starszych, którzy na wszelkich imprezach, sylwestrach itp chleją na umór a potem sie czołgają po ziemi, albo już nawet sie nie czołgają. A jaka jest najczęstsza odpowiedź ? "żeby sie lepiej bawić".
Dokładnie. Niektórzy piją, albo zażywają, aby zapomnieć, ale to i tak wróci. Zauważyłem jednak, że kupa nastolatków pije tak sobie, dla zabawy, aby "lepiej się bawić" jak napisałem powyżej, aby po prostu, wprost, przepraszam za określenie, się najebać. Melanż co sobotę. Nawet umawiają się na Facebooku. A najbardziej mnie wnerwiają idioci, którzy dodają na FB swoje zdjęcia z petem albo butelką w ręku.Mr Minio pisze:A na wszystko jest rada. Nie zastępstwo, ale właściwy środek. Jest nim pozbycie się przyczyn, a nie skutków.
"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Coś o używkach z mojej strony...
Alkohol z Umiarem to dobra zabawa, z NADmiarem to tragedia. Doszedłem do tego wniosku po nocy spędzonej na tłuczeniu słoików na ślubie kuzynki.
Efektu działania drinków nie trudno się domyślić.
Zioło- też przejdzie. I też z umiarem. ( kotnik- kocimiętka ) Sporadycznie, może raz na 2 tygodnie lub rzadziej. Ale po co palić, słyszałem że można zrobić ciasteczka szczęścia
Broń boże narkotyki twarde- to świństwo lepiej nie tykać.
Co sądzę o upijaniu się? Kretynizm. Do n tej potęgi. Nie rozumiem jak można się w ten sposób bawić. Przecież to żadna zabawa.
Alkohol z Umiarem to dobra zabawa, z NADmiarem to tragedia. Doszedłem do tego wniosku po nocy spędzonej na tłuczeniu słoików na ślubie kuzynki.
Efektu działania drinków nie trudno się domyślić.
Zioło- też przejdzie. I też z umiarem. ( kotnik- kocimiętka ) Sporadycznie, może raz na 2 tygodnie lub rzadziej. Ale po co palić, słyszałem że można zrobić ciasteczka szczęścia
Broń boże narkotyki twarde- to świństwo lepiej nie tykać.
Co sądzę o upijaniu się? Kretynizm. Do n tej potęgi. Nie rozumiem jak można się w ten sposób bawić. Przecież to żadna zabawa.
Piro is back
Co do alkoholu, pije tylko z zaufanymi osobami, było parę przypadków gdzie na domówkach czy innych popijawach delikwenci rzygali po ścianach, podłogach, srali pod siebie, a na drugi dzień nie przeprosili, nie posprzątali po sobie, itp. takich już wyeliminowaliśmy z naszej grupy znajomych i każda zakrapiana impreza kończy się kulturalnie.
Co do zielska, nie mam do tego zaufania, bardzo łatwo mnie wkręcić.
Co do zielska, nie mam do tego zaufania, bardzo łatwo mnie wkręcić.
- Tiquill
- V.I.P.
- Posty: 14479
- Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
- Lokalizacja: z naprzeciwka
- Postawił piwo: 1 raz
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Eliminacja - lubię to słowo.Alixo pisze:takich już wyeliminowaliśmy z naszej grupy znajomych
Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
- Szalona Krowa
- Miłośnik broni
- Posty: 119
- Rejestracja: 22 lip 2014, 22:48
- Lokalizacja: Z łąk Paradise
Zajarałem.. i ciągnie jak odkurzacz wkrotce se zajaram. Nie jestem uzalezniony. Poprostu lubię ten stan błogosci choc jaralem tylko 2 razy
Alergik ze mnie. Na lekach. Nic ćpać, nic pić, nic palić, nawet taka "lampka wina do obiadu" nie może być. Bardzo dobrze mi się z tym żyje i pewnie będzie żyło aż do odczulania, a potem abstynencja od wszystkiego i tak mi we krwi zostanie.
Btw trochę przykre, że największe zarobki dla państwa w tym kraju są na lekach i na akcyzie.
Na poprawę nastroju? 13 miechów na terapii + sertralina. Mam teraz fatalne poczucie, że zmarnowałam dwa lata życia, a w sumie zapewniła mi to pani neurolog, która od tak wypuściła dziecko, bo niby wszystko w porządku.
IMO palenie to taka czynność jak wtedy gdy człowiek np. siedzi i miętosi róg od kartki, maluje kratki na czarno czy przekłada długopis w rękach etc., zajęcie czasu. Kwestii zapachowej nie oceniam, bo zakres tolerancji na zapachy mam duży i trochę zmieniony. Zainteresowania tego wymagają
Btw trochę przykre, że największe zarobki dla państwa w tym kraju są na lekach i na akcyzie.
Na poprawę nastroju? 13 miechów na terapii + sertralina. Mam teraz fatalne poczucie, że zmarnowałam dwa lata życia, a w sumie zapewniła mi to pani neurolog, która od tak wypuściła dziecko, bo niby wszystko w porządku.
IMO palenie to taka czynność jak wtedy gdy człowiek np. siedzi i miętosi róg od kartki, maluje kratki na czarno czy przekłada długopis w rękach etc., zajęcie czasu. Kwestii zapachowej nie oceniam, bo zakres tolerancji na zapachy mam duży i trochę zmieniony. Zainteresowania tego wymagają
duży lajkBroń boże narkotyki twarde- to świństwo lepiej nie tykać.
- Rycho3D
- Modder
- Posty: 11978
- Rejestracja: 24 kwie 2011, 15:47
- Lokalizacja: SinCity
- Postawił piwo: 8 razy
- Otrzymał piwo: 1 raz
- Kontakt:
Palący i nie palący, jak i pijący i nie pijący, żyją tyle samo.
Byle by nie przeholować !!!
Nadużywanie każdej używki(w tym nawet sól, cukier, kofeina, teina, itp.) może zabić.
Unikając papierosów, możesz uniknąć chorób z nimi związanych, ale może zabić cię coś innego.
Żadne zrzeczenie się czegoś nie gwarantuje ci życia wiecznego.
Co do narkotyków, to z doświadczenia wiem że nawet w małych ilościach, nieodwracalnie robi gówno z mózgu.
Byle by nie przeholować !!!
Nadużywanie każdej używki(w tym nawet sól, cukier, kofeina, teina, itp.) może zabić.
Unikając papierosów, możesz uniknąć chorób z nimi związanych, ale może zabić cię coś innego.
Żadne zrzeczenie się czegoś nie gwarantuje ci życia wiecznego.
Co do narkotyków, to z doświadczenia wiem że nawet w małych ilościach, nieodwracalnie robi gówno z mózgu.
8=======D
Wszyscy mówią że dopalacze są złe. Owszem, jeżeli nie jest podane co to za substancja to możesz potem winić tylko siebie. Znasz skład, nie potrafisz znaleźć żadnych opinii co do działania - nie bierz, chyba że chcesz się przyczynić do badań. Teraz moda na dopalacze już przeszła, na czasie są teraz tzw. Research Chemicals (RC). Czyli pochodne znanych substancji odurzających z nieco zmienionym modelem atomowym (aby uniknąć zakazów) i o podobnym lub też takim samym działaniu. Minus jedyny tego to brak lub szczątkowa ilość informacji o skutkach przy długotrwałym zażywaniu tychże (z racji tego że substancje te są nowe) Więc użytkownicy sami stają się szczurami laboratoryjnymi. Za niedługo kolejna delegalizacja nastąpi, wejdą "świeże" używki o kolejnym zmienionym składzie i znów nikt nic nie będzie wiedział co bierze. Myślę że państwo specjalnie tak robi żerując na zdrowiu swych obywateli, a walka z narkomanią to tylko przykrywka dla ludzi ślepo wierzących w dobre intencje władz (czyt. większości społeczeństwa) Z resztą nie tylko u nas się to dzieje, to poszło już za daleko aby zatrzymać to metodami pokojowymi. Ale nie o tym temat
Papierosy, a raczej palenie tytoniu - truje niemiłosiernie, kosztuje ogrom, po za tym że uspokaja nie ma chyba żadnej korzyści z palenia (bez nich też da się żyć, jeżeli już ktoś zaczął to będzie miał z tym ciężej)
Alkohol - używka dla mas, można powiedzieć legalny narkotyk promowany gdzie popadnie. W małych ilościach jest dobry, pozwala się zrelaksować, odpocząć, zabawić się na imprezie, w większych ogłupia strasznie. Tak bardzo umiłowany przez elite rządzących gdyż łatwiej otumanić taką osobę niż kogoś kto żyje na trzeźwo (choć i to im wychodzi idealnie)
Marihuana, a dokładniej THC - zależy od użytkownika. Fajnie jest zapalić od czasu do czasu, poczuć się odmiennie niż na codzień, pomyśleć czysto o tym i owym, jednak częściej już nie jest tak miło, człowiek się przyzwyczaja i już nie robi to takiego samego wrażenia jak dawniej. Na pewno pozwala dostrzec to co zazwyczaj umyka naszym myślom, wyjść po za schemat, zgłębić dokładnie działanie wszystkiego wokół. Jednak nie każdemu jest to dane
Narkotyki nazywane przez ogół jako "ciężkie" - jeżeli potrafi się zachować dystans to ok. Faktem jednak jest że łatwo idzie wypaść z tego toru. Duży potencjał uzależniający bierze się z tego że są one aż tak przyjemne (chociażby kodeina z którą ostatnio miewam problemy) Bo jeżeli było aż tak dobrze ostatnim razem to fajnie by było to powtórzyć. A potem kolejny raz. Jednak jak ma się łeb na karku da się utrzymać na tafli i spokojnie żyć
Podsumowując, wg mnie wszystko jest dla ludzi, aczkolwiek są granice. Tymi granicami są własny rozum, wola i niewyrządzanie szkód innym. O sobie sam zadecydujesz
Papierosy, a raczej palenie tytoniu - truje niemiłosiernie, kosztuje ogrom, po za tym że uspokaja nie ma chyba żadnej korzyści z palenia (bez nich też da się żyć, jeżeli już ktoś zaczął to będzie miał z tym ciężej)
Alkohol - używka dla mas, można powiedzieć legalny narkotyk promowany gdzie popadnie. W małych ilościach jest dobry, pozwala się zrelaksować, odpocząć, zabawić się na imprezie, w większych ogłupia strasznie. Tak bardzo umiłowany przez elite rządzących gdyż łatwiej otumanić taką osobę niż kogoś kto żyje na trzeźwo (choć i to im wychodzi idealnie)
Marihuana, a dokładniej THC - zależy od użytkownika. Fajnie jest zapalić od czasu do czasu, poczuć się odmiennie niż na codzień, pomyśleć czysto o tym i owym, jednak częściej już nie jest tak miło, człowiek się przyzwyczaja i już nie robi to takiego samego wrażenia jak dawniej. Na pewno pozwala dostrzec to co zazwyczaj umyka naszym myślom, wyjść po za schemat, zgłębić dokładnie działanie wszystkiego wokół. Jednak nie każdemu jest to dane
Narkotyki nazywane przez ogół jako "ciężkie" - jeżeli potrafi się zachować dystans to ok. Faktem jednak jest że łatwo idzie wypaść z tego toru. Duży potencjał uzależniający bierze się z tego że są one aż tak przyjemne (chociażby kodeina z którą ostatnio miewam problemy) Bo jeżeli było aż tak dobrze ostatnim razem to fajnie by było to powtórzyć. A potem kolejny raz. Jednak jak ma się łeb na karku da się utrzymać na tafli i spokojnie żyć
Podsumowując, wg mnie wszystko jest dla ludzi, aczkolwiek są granice. Tymi granicami są własny rozum, wola i niewyrządzanie szkód innym. O sobie sam zadecydujesz
[center]Nie ma przywódców, nie ma bogów...[/center][center]~❤~[/center][center]I know heroin rots your insides but that didn't stop me...[/center]
Jakby wyrobów tytoniowych (wszelakich) i alkoholu nikt nie kupował to byśmy byli jeszcze biedniejszym państwem. I to jest IMO jedyny realny powód dla którego nie możesz kupić tytoniu jako rośliny i hodować ani robić samogonu z ziemniaczków. Mają w dupie twoje zdrowie, ale wtedy mógłbyś palić/pić bez zysku dla państwa. I smuteczekMyślę że państwo specjalnie tak robi żerując na zdrowiu swych obywateli, a walka z narkomanią to tylko przykrywka dla ludzi ślepo wierzących w dobre intencje władz (czyt. większości społeczeństwa)
Część społeczeństwa ze spektrum autyzmu nie musi do tego palić marihuanyNa pewno pozwala dostrzec to co zazwyczaj umyka naszym myślom, wyjść po za schemat, zgłębić dokładnie działanie wszystkiego wokół. Jednak nie każdemu jest to dane
Nawet jak zrobią pierdyliard akcji przeciwko paleniu to i tak się młodzież wymienia info nt gdzie co kupić, marnują tylko kasę i miejsce na plakatyZ resztą nie tylko u nas się to dzieje, to poszło już za daleko aby zatrzymać to metodami pokojowymi.