Co prawda ostatni post był dość dawno, ale może ja też się wypowiem?
Postaram się posegregować wszystkie (jeżeli jakiegoś zapomnę, to przepraszam, ale tego jest naprawdę sporo, więc może się to zdarzyć) argumenty "Za" i "Przeciw" do każdej z czterech głównych teorii dotyczących tego, co zdarzyło się w przyczepie Kolesia w piątek i co nadal pozostaje jedną z największych tajemnic serii Postal.
Przepraszam również za ewentualne błędy, np. literówki, gdyż z powodu dużej ilości tekstu nie wszystkie zapewne zdołam poprawić.
Tiquill pisze:A więc, wylistujmy nasze podejrzenia:
-> 1. Przypadkowe potrącenie degla powoduje postrzał Kolesia.
-> 2. Żona strzela do Kolesia.
-> 3. Koleś strzela do żony, w odpowiedzi sam zostaje poraniony.
-> 4. Próba samobójcza Kolesia.
Zakładamy, że po strzale nic ważnego już się nie działo, innymi słowy, strzał był jeden.
1.
ZA:
- Nie ma wyraźnie przedstawionych powodów, dla których ktokolwiek w przyczepie miałby do siebie strzelać. Koleś kłóci się z żoną, ale jest to pokazane w sposób humorystyczny i raczej nie może prowadzić do tak gwałtownej reakcji, jak chęć zastrzelenia współmałżonka. Inną kwestią jest to, co być może nie zostało ukazane graczowi, ale czego możemy się domyślić (czyt. stosunki Kolesia z żoną, gdy już wraca cały w krwi i z mlekiem czy Krotchym pod pachą). No cóż, jak nigdy psychologiem nie byłem i nie będę.
- Czemu ciasto miałoby być powodem do strzału? Możemy sobie tłumaczyć, że Koleś nie chciał już wracać po nie do Paradise (gdzie, jak wiemy, trwa apokalipsa), więc to on strzela. Można uznać, że żona zdenerwowana niekompetencją męża pociąga za spust. Ale jak to się ma do rzeczywistości? Broń leżała na stole i tyle. Żona wie, iż tylko raz przypomniała Kolesiowi o cieście (i w dodatku nie napisała na kartce). Może zdenerwowana macha ręką - trafia w pistolet. Nasz bohater wraca do miasta po ciasto (moment ciszy, gdy podchodzi do drzwi) i wtedy jego broń wypala. Możliwości zarówno "wypadkowych" jak i "zabójstwowych" mogą być dziesiątki.
- Słowa doktora. Powinien to być mocny argument za teorią "nieszczęśliwego wypadku", ale... 1. Lekarz nie musiał być wcale poinformowany. 2. Jak w ogóle można brać na poważnie słowa kogoś, kto nazywa się dr. Mengele, nawet jeżeli nie wyczuwamy w nich krzty ironii, a wręcz coś w rodzaju troski? Troska o pacjenta... Ta...
PRZECIW:
- Okres ciszy przed strzałem, co wskazuje na dwie rzeczy: 1. Broń musiałaby upaść bezszelestnie (nawet jeżeli wystrzał zagłuszyłby odgłos uderzenia o podłogę, to przecież walnięcie w degla (tak silne, aby spadł) ma ileś tam decybeli. Przesunięcie broni raczej nie wchodzi w rachubę, bo chociaż nie wywołuje hałasu, to raczej musi być celowe (gdyż trwa dosyć długo, a uderzenie wystarczy jedno, nawet niezawinione, tylko porządne).
- Ton głosu Kolesia ("O żesz!"). Może to być zaskoczenie faktem, iż zapomniał o tak ważnej sprawie, jaką jest ciasto, ale równie dobrze - widokiem wyciąganej broni. Chociaż tutaj przeszkadza ta całkiem długo trwająca cisza - ileż można celować. Poza tym przez ten czas Koleś bez problemu obezwładniłby żonę (są to argumenty przeciwko wypadkowi, a więc mówimy o celowym postrzale).
- Jeżeli założyć, że broń wypaliła, bo upadła, to pojawia się nam problem z kątem strzału (było to już wielokrotnie poruszane w tym temacie, ale skoro uwzględniam wszystkie argumenty, to wszystkie). Rykoszetu jak na złość nie słychać.
2.
ZA:
- Żona ma dość męża, boi się go. Może ma kogoś na boku (vide film
). Wykorzystuje okazję, kiedy ten wraca zmęczony i ledwo żywy. To jest możliwe, tylko założę się, że większość graczy, nie wiedząc w ogóle że wyjdzie takie coś jak AW, postawiłoby na możliwość 3., w której to nasza pani przyczepy jest ofiarą. Stereotyp? A może coś więcej? Patrz: przeciw/3. za.
- Szczera złość za to nieodżałowane ciasto. Czekała na nie cały tydzień, a ten drań nie przyniósł
Nikogo nie chcę w tym momencie urazić, ale kobiety, a zwłaszcza typ takiej właśnie żony Kolesia, może dostać bzika z jakiegoś zupełnie nieistotnego powodu, małego szczegółu, który nie poszedł tak, jak miał pójść.
PRZECIW
- Motyw materialistyczny: Koleś mógł jeszcze nie raz przydać się jako chłopiec na posyłki. Druga rzecz: jedno ciasto raczej nie równoważy wszystkich rzeczy, które zrobił dobrze. To chyba tyle w tym myślniku.
- Czy żona w ogóle potrafi strzelać? Cały czas siedzi tylko w przyczepie... I tym sposobem argument "Przeciw" zamienia się w argument "Za". Nie umie strzelać, ok. Tym sposobem tylko zraniła Dude'a, nie zabijając go. Chociaż... Jest nadzieja i na argument "Przeciw". Otóż w P2 strzał z degla, nawet head i nawet z bliskiej odległości, nie zawsze zabija przechodnia. A Koleś jest jeszcze wytrzymalszy, nawet an cut-scenkach.
- Liścik. Dziwne się może wydawać to, że kobieta po próbie zabójstwa własnego męża pisze o swojej nienawiści do niego i do tego mówi, dokąd wyjechała (o ile Koleś w ogóle wie, gdzie jego teściowa mieszka). To już było w tym temacie poruszane. No i chyba najważniejsza kwestia: słowa Kolesia. "Chociaż jedna dobra wiadomość", a nie "Zabiję tę szmatę". Może to wskazywać na opcję nr. 3. (ew. na samobójstwo, bo na wypadek, o ile był z winy kobiety, raczej nie - wówczas również słyszelibyśmy coś w stylu "Zatłukę ją").
3.
ZA:
- Dobrze wiemy, jak to z Kolesiem jest, co robi i na co jest narażony. Talibowie, demonstranci, SWAT, kultyści... Frustracja powiększa się z każdym dniem. Choćby to, iż przez żonę Dude musiał paradować po mieście w stroju pokraka, mogło u niego zrodzić pragnienie zemsty (nawet jeżeli zemścił się już na Wsiórach; swoja drogą nie wiedziałem, że ten fragment gry jest zaczerpnięty z Pulp Fiction). Kiedy w piątek pani Kolesiowa wspomina o cieście migdałowym, jej mąż nie wytrzymuje. I znów pojawia się druga strona medalu.
- Ten stereotyp, o którym pisałem na początku argumentów "Za" w punkcie 2. To tylko odczucia graczy, którzy ukończyli grę (ja już wiedziałem, jak rozpoczyna się dodatek, a więc mnie to nie dotyczy), aczkolwiek warto je w tym spisie umieścić.
PRZECIW:
- Po pierwsze i najważniejsze: dlaczego Koleś nie trafił? Dlaczego sam oberwał? Jest chyba możliwe, iż zaczęli się szarpać (znowu ten moment bez żadnego dźwięku wyklucza taka teorię, ale na razie zignorujmy go, bo nic nie wymyślimy). Kto zaczął, nie będę wnikać. W zamieszaniu pistolet wypala. Problemem jest tylko miejsce, w które trafia - czoło Kolesia. Lufa musiałaby być uniesiona dość wysoko, gdyż nie słychać dźwięku rykoszetu (patrz. ostatni myślnik przeciw 1.). No ale w Postalu wszystko może się zdarzyć.
- Koleś wcale nie miał aż takich motywów, aby chcieć zabić swoją żonę. Owszem - wraca sobie do domu. "Misja wypełniona z całą starannością". "Ma nadzieję, że ta szmata doceni syf, w jaki się wpakował". I nagle słyszy coś o cieście. Wyciąg broń, celuje przez chwilę. Żona zamiera. Pada strzał. Chwila, moment. Nie chwaląc się, sam piszę opowiadania i wiem, kiedy ktoś ma dość życia/żony/zepsutego auta/niedorobionego psa na tyle, aby wszystko rozwalić, a kiedy po prostu coś mu przeszkadza. Nawet w piątek rano, a więc po czterech dniach przelewania krwi (przynajmniej w większości przypadków, być może znajdzie się ktoś, kto grał "łagodnie") nasz główny bohater żartuje sobie nad gazetą (jest to bodajże tekst "O, dobrze wiedzieć, że moje podatki się nie marnują"). W trakcie całego tygodnia roboczego jest zresztą to samo, czyli mord, ale humorystyczny. Mało kiedy, o ile w ogóle, Koleś jest naprawdę zły i gotów rozpieprzyć cały świat. Czy taka osoba bez bardzo silnego powodu (ciasto bez wątpienia nim nie jest, w końcu można zignorować denerwującą się żonę (chyba że trzyma w ręce degla, no ale może lepiej nie będę się rozpisywał)) chce zabić swoją małżonkę? Eee... Ja sobie tego szczerze mówiąc nie wyobrażam. To nie GTA III (kto grał, ten wie, o co chodzi). Tak, wiem, gorzej, to Postal 2.
4.
ZA:
- Narastające zdenerwowanie Dude'a - na żonę, która go nie rozumie, która nie wiem, na co się naraża, na miasto, które zaczyna do niego strzelać. Jak ktoś już wspomniał, wspomnienie o cieście przelało czarę goryczy. No i to właściwie tyle argumentów "za". Opcja naprawdę mało prawdopodobna.
PRZECIW:
- Tak... Ta przerwa. Kolesiowi wyciągnięcie broni zajęłoby chwilę. Może żona chciała go powstrzymać (może przy tej okazji stało się coś, co skłoniło ją do napisania liściku i wyjechania do matki; nie zdziwiłbym się, gdyby powodem było nawet poplamienie dywanu krwią). Nie, to zbyt naciągane. On sienie zabił, tym bardziej że:
- Jak Koleś mógł chybić? To nie rosyjska ruletka. Potrafi wrzucić sobie odbezpieczony granat do gęby, a nie potrafi strzelić w łeb? Mówię tutaj zarówno o kwestii, czy potrafi jak i czy ma odwagę. W obu przypadkach odpowiedź brzmi "tak" - niemożliwe jest więc, aby nie udało mu się popełnić samobójstwa.
- Dlaczego nasz bohater rozwala sobie (no, próbuje) mózg przed żoną? Chce ją przestraszyć w ostatniej chwili życia? Eee... Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież lubi się afiszować. Nie do końca - to, czy Koleś będzie sikał na ulicy, czy będzie łykał wspomniany granat wobec świadków, to zależy tylko od nas. Zauważmy, iż grę można przejść z zerowym licznikiem morderstw. Programiści musieli sie liczyć z opcją, że znajdą się gracze, którzy z tego skorzystają. Czy taki Koleś w finale popełnia samobójstwo?
- Patrz 2. myślnik przeciw 3.
Wyłaniamy najprawdopodobniejszy (przynajmniej wg. mnie) wariant: będzie to mimo wszystko wypadek (1.).
Mam do Was prośbę, aby ktoś odpowiedział na tego posta, podając swoje (kontr)argumenty. Nawet jeżeli miałby mnie wyśmiać