Śledztwo w sprawie strzału w piątek

Rozmowy o P2: Share the Pain i podstawowym Postalu 2.
Obrazek

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
Kariko
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 1227
Rejestracja: 28 gru 2006, 16:51
Lokalizacja: Bydgoszcz / Gdańsk

18 sty 2010, 18:13

DJ Pudzianos pisze:Czemu się nie zastrzelił? Moze aż tak do końca nie zwariował? Rana wyglada na stosunkowo lekką, jest też "rozciągnięta" poziomo (krew na bandażu) - postrzał. Moze opamiętał się i chiał opuścić rękę, ale nie zdążył. Cud, że przeżył...
Zakładając taki scenariusz, że kula tylko musnęła po czółku Kolesia, to można wysnuć przypuszczenie, że żona w ostatniej chwili rzuciła się na niego (z miłości (sic!), albo z przypływu furii za brak ciasta) i przez to nie padł strzał prosto w łeb, bo szarpnęła go za rękę.

Ja jednak obstawiam, że to żona mu załadowała kulę w łeb.


Awatar użytkownika
Escort
Seryjny zabójca
Posty: 280
Rejestracja: 31 maja 2010, 15:28

20 cze 2010, 15:49

Co prawda ostatni post był dość dawno, ale może ja też się wypowiem? :) Postaram się posegregować wszystkie (jeżeli jakiegoś zapomnę, to przepraszam, ale tego jest naprawdę sporo, więc może się to zdarzyć) argumenty "Za" i "Przeciw" do każdej z czterech głównych teorii dotyczących tego, co zdarzyło się w przyczepie Kolesia w piątek i co nadal pozostaje jedną z największych tajemnic serii Postal.
Przepraszam również za ewentualne błędy, np. literówki, gdyż z powodu dużej ilości tekstu nie wszystkie zapewne zdołam poprawić. ;)
Tiquill pisze:A więc, wylistujmy nasze podejrzenia:

-> 1. Przypadkowe potrącenie degla powoduje postrzał Kolesia.
-> 2. Żona strzela do Kolesia.
-> 3. Koleś strzela do żony, w odpowiedzi sam zostaje poraniony.
-> 4. Próba samobójcza Kolesia.
Zakładamy, że po strzale nic ważnego już się nie działo, innymi słowy, strzał był jeden.

1.
ZA:
- Nie ma wyraźnie przedstawionych powodów, dla których ktokolwiek w przyczepie miałby do siebie strzelać. Koleś kłóci się z żoną, ale jest to pokazane w sposób humorystyczny i raczej nie może prowadzić do tak gwałtownej reakcji, jak chęć zastrzelenia współmałżonka. Inną kwestią jest to, co być może nie zostało ukazane graczowi, ale czego możemy się domyślić (czyt. stosunki Kolesia z żoną, gdy już wraca cały w krwi i z mlekiem czy Krotchym pod pachą). No cóż, jak nigdy psychologiem nie byłem i nie będę.
- Czemu ciasto miałoby być powodem do strzału? Możemy sobie tłumaczyć, że Koleś nie chciał już wracać po nie do Paradise (gdzie, jak wiemy, trwa apokalipsa), więc to on strzela. Można uznać, że żona zdenerwowana niekompetencją męża pociąga za spust. Ale jak to się ma do rzeczywistości? Broń leżała na stole i tyle. Żona wie, iż tylko raz przypomniała Kolesiowi o cieście (i w dodatku nie napisała na kartce). Może zdenerwowana macha ręką - trafia w pistolet. Nasz bohater wraca do miasta po ciasto (moment ciszy, gdy podchodzi do drzwi) i wtedy jego broń wypala. Możliwości zarówno "wypadkowych" jak i "zabójstwowych" mogą być dziesiątki.
- Słowa doktora. Powinien to być mocny argument za teorią "nieszczęśliwego wypadku", ale... 1. Lekarz nie musiał być wcale poinformowany. 2. Jak w ogóle można brać na poważnie słowa kogoś, kto nazywa się dr. Mengele, nawet jeżeli nie wyczuwamy w nich krzty ironii, a wręcz coś w rodzaju troski? Troska o pacjenta... Ta... :)
PRZECIW:
- Okres ciszy przed strzałem, co wskazuje na dwie rzeczy: 1. Broń musiałaby upaść bezszelestnie (nawet jeżeli wystrzał zagłuszyłby odgłos uderzenia o podłogę, to przecież walnięcie w degla (tak silne, aby spadł) ma ileś tam decybeli. Przesunięcie broni raczej nie wchodzi w rachubę, bo chociaż nie wywołuje hałasu, to raczej musi być celowe (gdyż trwa dosyć długo, a uderzenie wystarczy jedno, nawet niezawinione, tylko porządne).
- Ton głosu Kolesia ("O żesz!"). Może to być zaskoczenie faktem, iż zapomniał o tak ważnej sprawie, jaką jest ciasto, ale równie dobrze - widokiem wyciąganej broni. Chociaż tutaj przeszkadza ta całkiem długo trwająca cisza - ileż można celować. Poza tym przez ten czas Koleś bez problemu obezwładniłby żonę (są to argumenty przeciwko wypadkowi, a więc mówimy o celowym postrzale).
- Jeżeli założyć, że broń wypaliła, bo upadła, to pojawia się nam problem z kątem strzału (było to już wielokrotnie poruszane w tym temacie, ale skoro uwzględniam wszystkie argumenty, to wszystkie). Rykoszetu jak na złość nie słychać.

2.
ZA:
- Żona ma dość męża, boi się go. Może ma kogoś na boku (vide film :D). Wykorzystuje okazję, kiedy ten wraca zmęczony i ledwo żywy. To jest możliwe, tylko założę się, że większość graczy, nie wiedząc w ogóle że wyjdzie takie coś jak AW, postawiłoby na możliwość 3., w której to nasza pani przyczepy jest ofiarą. Stereotyp? A może coś więcej? Patrz: przeciw/3. za.
- Szczera złość za to nieodżałowane ciasto. Czekała na nie cały tydzień, a ten drań nie przyniósł :) Nikogo nie chcę w tym momencie urazić, ale kobiety, a zwłaszcza typ takiej właśnie żony Kolesia, może dostać bzika z jakiegoś zupełnie nieistotnego powodu, małego szczegółu, który nie poszedł tak, jak miał pójść.
PRZECIW
- Motyw materialistyczny: Koleś mógł jeszcze nie raz przydać się jako chłopiec na posyłki. Druga rzecz: jedno ciasto raczej nie równoważy wszystkich rzeczy, które zrobił dobrze. To chyba tyle w tym myślniku.
- Czy żona w ogóle potrafi strzelać? Cały czas siedzi tylko w przyczepie... I tym sposobem argument "Przeciw" zamienia się w argument "Za". Nie umie strzelać, ok. Tym sposobem tylko zraniła Dude'a, nie zabijając go. Chociaż... Jest nadzieja i na argument "Przeciw". Otóż w P2 strzał z degla, nawet head i nawet z bliskiej odległości, nie zawsze zabija przechodnia. A Koleś jest jeszcze wytrzymalszy, nawet an cut-scenkach.
- Liścik. Dziwne się może wydawać to, że kobieta po próbie zabójstwa własnego męża pisze o swojej nienawiści do niego i do tego mówi, dokąd wyjechała (o ile Koleś w ogóle wie, gdzie jego teściowa mieszka). To już było w tym temacie poruszane. No i chyba najważniejsza kwestia: słowa Kolesia. "Chociaż jedna dobra wiadomość", a nie "Zabiję tę szmatę". Może to wskazywać na opcję nr. 3. (ew. na samobójstwo, bo na wypadek, o ile był z winy kobiety, raczej nie - wówczas również słyszelibyśmy coś w stylu "Zatłukę ją").

3.
ZA:
- Dobrze wiemy, jak to z Kolesiem jest, co robi i na co jest narażony. Talibowie, demonstranci, SWAT, kultyści... Frustracja powiększa się z każdym dniem. Choćby to, iż przez żonę Dude musiał paradować po mieście w stroju pokraka, mogło u niego zrodzić pragnienie zemsty (nawet jeżeli zemścił się już na Wsiórach; swoja drogą nie wiedziałem, że ten fragment gry jest zaczerpnięty z Pulp Fiction). Kiedy w piątek pani Kolesiowa wspomina o cieście migdałowym, jej mąż nie wytrzymuje. I znów pojawia się druga strona medalu.
- Ten stereotyp, o którym pisałem na początku argumentów "Za" w punkcie 2. To tylko odczucia graczy, którzy ukończyli grę (ja już wiedziałem, jak rozpoczyna się dodatek, a więc mnie to nie dotyczy), aczkolwiek warto je w tym spisie umieścić.
PRZECIW:
- Po pierwsze i najważniejsze: dlaczego Koleś nie trafił? Dlaczego sam oberwał? Jest chyba możliwe, iż zaczęli się szarpać (znowu ten moment bez żadnego dźwięku wyklucza taka teorię, ale na razie zignorujmy go, bo nic nie wymyślimy). Kto zaczął, nie będę wnikać. W zamieszaniu pistolet wypala. Problemem jest tylko miejsce, w które trafia - czoło Kolesia. Lufa musiałaby być uniesiona dość wysoko, gdyż nie słychać dźwięku rykoszetu (patrz. ostatni myślnik przeciw 1.). No ale w Postalu wszystko może się zdarzyć.
- Koleś wcale nie miał aż takich motywów, aby chcieć zabić swoją żonę. Owszem - wraca sobie do domu. "Misja wypełniona z całą starannością". "Ma nadzieję, że ta szmata doceni syf, w jaki się wpakował". I nagle słyszy coś o cieście. Wyciąg broń, celuje przez chwilę. Żona zamiera. Pada strzał. Chwila, moment. Nie chwaląc się, sam piszę opowiadania i wiem, kiedy ktoś ma dość życia/żony/zepsutego auta/niedorobionego psa na tyle, aby wszystko rozwalić, a kiedy po prostu coś mu przeszkadza. Nawet w piątek rano, a więc po czterech dniach przelewania krwi (przynajmniej w większości przypadków, być może znajdzie się ktoś, kto grał "łagodnie") nasz główny bohater żartuje sobie nad gazetą (jest to bodajże tekst "O, dobrze wiedzieć, że moje podatki się nie marnują"). W trakcie całego tygodnia roboczego jest zresztą to samo, czyli mord, ale humorystyczny. Mało kiedy, o ile w ogóle, Koleś jest naprawdę zły i gotów rozpieprzyć cały świat. Czy taka osoba bez bardzo silnego powodu (ciasto bez wątpienia nim nie jest, w końcu można zignorować denerwującą się żonę (chyba że trzyma w ręce degla, no ale może lepiej nie będę się rozpisywał)) chce zabić swoją małżonkę? Eee... Ja sobie tego szczerze mówiąc nie wyobrażam. To nie GTA III (kto grał, ten wie, o co chodzi). Tak, wiem, gorzej, to Postal 2.

4.
ZA:
- Narastające zdenerwowanie Dude'a - na żonę, która go nie rozumie, która nie wiem, na co się naraża, na miasto, które zaczyna do niego strzelać. Jak ktoś już wspomniał, wspomnienie o cieście przelało czarę goryczy. No i to właściwie tyle argumentów "za". Opcja naprawdę mało prawdopodobna.
PRZECIW:
- Tak... Ta przerwa. Kolesiowi wyciągnięcie broni zajęłoby chwilę. Może żona chciała go powstrzymać (może przy tej okazji stało się coś, co skłoniło ją do napisania liściku i wyjechania do matki; nie zdziwiłbym się, gdyby powodem było nawet poplamienie dywanu krwią). Nie, to zbyt naciągane. On sienie zabił, tym bardziej że:
- Jak Koleś mógł chybić? To nie rosyjska ruletka. Potrafi wrzucić sobie odbezpieczony granat do gęby, a nie potrafi strzelić w łeb? Mówię tutaj zarówno o kwestii, czy potrafi jak i czy ma odwagę. W obu przypadkach odpowiedź brzmi "tak" - niemożliwe jest więc, aby nie udało mu się popełnić samobójstwa.
- Dlaczego nasz bohater rozwala sobie (no, próbuje) mózg przed żoną? Chce ją przestraszyć w ostatniej chwili życia? Eee... Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież lubi się afiszować. Nie do końca - to, czy Koleś będzie sikał na ulicy, czy będzie łykał wspomniany granat wobec świadków, to zależy tylko od nas. Zauważmy, iż grę można przejść z zerowym licznikiem morderstw. Programiści musieli sie liczyć z opcją, że znajdą się gracze, którzy z tego skorzystają. Czy taki Koleś w finale popełnia samobójstwo?
- Patrz 2. myślnik przeciw 3.

Wyłaniamy najprawdopodobniejszy (przynajmniej wg. mnie) wariant: będzie to mimo wszystko wypadek (1.).

Mam do Was prośbę, aby ktoś odpowiedział na tego posta, podając swoje (kontr)argumenty. Nawet jeżeli miałby mnie wyśmiać ;)


Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

20 cze 2010, 16:15

Jak dla mnie, to on miał tego wszystkiego dość i po prostu chciał popełnić samobójstwo. W końcu w grze możemy się zabić praktycznie w każdy momencie(K), więc możliwość taka istnieje. Być może po postrzale w głowę Koleś nie pamiętał już tego zajścia, a wszystko, albo tylko część zdarzeń przypomina mu się po przeczytaniu kartki. Stąd ta dobra wiadomość, bo gdyby chciał zabić żonę, albo ona chciałaby zabić jego, to powiedziałby coś innego np. "Suka nie zginęła!" w 1 przypadku. Na początku Piątku Koleś mówi "No, mam nadzieję, że jutro wreszcie się wyśpię". Widać, że już mu się nie chciało wykonywać misji, więc na wiadomość o tym, aby kupić ciasto zareagował, jak zareagował. No, ale co z tym "Ożesz?". To wszystko zmienia i stawia sytuacje jasno- to żona strzelała. Ale czemu? Być może jak to Escort napisał była wkurzona o to ciasto, albo miała kochanka. Tego jak było naprawdę raczej nigdy się nie dowiemy, ale możemy spekulować. Może odpowiedź na to pytanie pojawi się w Postal 3? :D


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Awatar użytkownika
Heret
Seryjny zabójca
Posty: 270
Rejestracja: 20 paź 2010, 20:01
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka

18 gru 2010, 23:03

Możliwe jest też to, że żona chce zabić kolesia pistoletem, a ten w ostatnim momencie uderza ręką w pistolet i przez to ona trochę pudłuje. jednak po co by w tym przypadku pisać do niego kartkę z życzeniami? Albo po prostu on chciał z nią już skończyć i to żona w ostatnim momencie zmienia kierunek lufy pistoletu i rani kolesia. Dodam jeszcze jedną wersje zakończenia. Ktoś inny chciał zdjąć kolesia, żeby skończyć z tym piekłem (mało prawdopodobne, ale po tym co się działo).


Awatar użytkownika
Dzastin
Seryjny zabójca
Posty: 336
Rejestracja: 20 lip 2009, 21:03
Lokalizacja: Zgierz

18 gru 2010, 23:44

Heret pisze:Ktoś inny chciał zdjąć kolesia, żeby skończyć z tym piekłem (mało prawdopodobne, ale po tym co się działo).
A może właśnie tak było, być może Koleś wszedł do przyczepy za słowami "nie uwierzysz co mi się dziś przytrafiło", a tam żona "urzęduje" (niezły synonim :P ) z jakimś kochankiem, który akurat miał przy sobie broń.


Awatar użytkownika
Heret
Seryjny zabójca
Posty: 270
Rejestracja: 20 paź 2010, 20:01
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka

19 gru 2010, 09:23

Albo to był wypadek, ale nie w stylu, że DE upadł i ranił kolesia w głowę tylko on sam się przypadkiem ranił. Wszędzie szaleje wojna. Koleś wraca do domu z pistoletem w dłoni (na wszelki wypadek). Gdy żona mu przypomniała o cieście ten powiedział "o żesz!" złapał się za głowę i przez przypadek nacisnął spust.


Awatar użytkownika
Mr Minio
Redaktor
Redaktor
Posty: 7035
Rejestracja: 16 wrz 2007, 14:24

19 gru 2010, 11:02

Mam taką dziwną teorię, że kochankiem żony może być ten wsiór z twarzą namalowaną w Paincie o którym było swego czasu na Forum. Miał zostać użyty w ostatniej scenie, ale ponieważ obserwujemy ją znad przyczepy, nie został użyty. ;)


"Are the hills going to march off?
Will heaven fall upon us?
Will the Earth open under us?
We don't know. We don't know, for a total eclipse has come upon us..."
Awatar użytkownika
MaxiS
Seryjny zabójca
Posty: 399
Rejestracja: 12 sie 2010, 11:56
Lokalizacja: mam to wiedzieć?

25 sty 2011, 16:34

Ja myślę że to nie mógł być strzał prosto w głowę, z DE strzał z kilku centymetrów rozerwałby czaszkę lub od razu pół głowy. W AW widać tylko nędzną kropkę która może być czymkolwiek (choćby śladem po uderzeniu). Lekarz mówi o wypadku z bronią + ten list z życzeniami ''OBYŚ ZDECHŁ'' mogą oznaczać inną sytuację:

1. Styrany koleś po całym dniu wrócił do domu
2. Żona ze swoim ''tonem'' pyta się go o wiadomą ''rzecz''
3. Koleś przypomina sobie, niestety za późno
4. Żona wiedząc że koleś niestety nie zrobił tego czego oczekiwała wpada w szał (tu nasuwa się post o ''rozpieszczonej lali'') i łapie za broń.
5. Żona nie kontrolując tego co robi złapała pistolet (odbezpieczony?! możliwe, ze to broń którą zostawił koleś po przyjściu do domu) i rzuciła lub uderzyła kolesia zbyt mocno w głowę powodując jego utratę przytomności i wystrzał.
6. Dzwoniąc na pogotowie (lub nie) oznajmia bojąc się że może zostać oskarżona o próbę morderstwa tłumaczy się że ''jej mąż (konkubent) miał wypadek z odbezpieczoną bronią palną''
7. Jeszcze wściekła żona postanawia się od niego wyprowadzić ''oznajmiając mu to w liście''.


Obrazek
Awatar użytkownika
Silver Dragon
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 7080
Rejestracja: 11 sie 2007, 23:28
Lokalizacja: East Mayberry
Otrzymał  piwo: 2 razy

25 sty 2011, 17:36

Nie wiem jak wy, ale wg mnie jest to najbardziej prawdopodobne ;)


Przybyłem, zobaczyłem... i polała się krew :evilbat:
Obrazek
Awatar użytkownika
chrusek
Niedorobiony bandzior
Posty: 33
Rejestracja: 18 sty 2011, 13:48
Lokalizacja: łódz

26 sty 2011, 10:16

według mnie to złapała za gwoździarkę i strzeliła albo ten pistolet od paintbala
też głośny wystrzał i by nie zabiło :!:


Obrazek
Awatar użytkownika
Heret
Seryjny zabójca
Posty: 270
Rejestracja: 20 paź 2010, 20:01
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka

26 sty 2011, 10:19

Co do strzały z gwoździarki to jakby mu przebiło czaszkę to raczej by tego nie przeżył, a skąd miała by mieć w domu karabin do paintball-a?


Awatar użytkownika
Max King
Stuprocentowy psychol
Stuprocentowy psychol
Posty: 975
Rejestracja: 12 lis 2008, 12:32
Lokalizacja: Newcastle

26 sty 2011, 10:33

chrusek, strzal z pistoletu do paintballa moze brzmiec jak wystrzal z pistoletu tylko jesli spalisz naprawde duzo ziola.


Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Awatar użytkownika
Netnok
Wstydliwy morderca
Posty: 2
Rejestracja: 26 sty 2011, 12:29

26 sty 2011, 13:11

Ja posiadam własne trzy teorie n.t tego co mogło się wydarzyć, śledząc poczynania Kolesia, opierając się na polskiej wersji językowej (która imho jest nieco... wypaczona).

1. Teoria złej żony.
Tutaj nie mam zbyt dużego pola do popisu, jednak przyjmijmy, że żona nie siedzi cały czas w domu, może przecież wyjść gdzieś, po gazetę przed przyczepę, lub zwyczajnie rozprostować kości, spacerując po Paradise - na swojej dzielnicy, gdzie mieszka z Kolesiem.
Razem z mężem prowadzi nerwowe życie, jednak cały czas u jego boku, mieszka w jego przyczepie, wykorzystuje go - może robić co chce, bo ma "chłopca na posyłki", jest typową "wredną suką", która prowadzi życie tak, aby nic nie robić, a zarobić. Denerwuje ją kwestia braku pracy męża, czuje w głębi siebie, że jest on psychopatą, wysyła go w miejsca, które są bardzo niebezpieczne, aby sama nie musiała sobie brudzić rąk. Gdy dochodzi piątek wieczór, wie już, że dzisiaj albo nigdy, dlaczego? To wie tylko ona. Planuje to przez piątkowe popołudnie, broń ma (gdy zaczynamy w poniedziałek grę pistolet jest w domu, jednak gdy dostajemy kontrolę nad kolesiem on w nim zostaje).
Po powrocie Kolesia, jeszcze pewien czas się waha - przeciąga całą sprawę zagadując o cieście - gdy nasz protagonista zauważa, że ona coś przed nim chowa (możliwe, ze za jej plecami), w tym momencie krzyczy "o rz(ż)esz!", wiedząc, że jest w sytuacji bez wyjścia stara się zakryć twarz, uniknąć postrzału przechyla głowę i dostaje lekko, jednak na tyle mocno, że mdleje, w tym momencie żona dzwoni po pogotowie, w sobotę Koleś nie pamięta praktycznie nic z poprzedniego dnia na wskutek szoku.


2. Strzał w głowę.
Ta teoria może i jest trochę naciągana, jednak... Koleś miał ciężkie życie, praktycznie nic mu nie wychodziło, mógł mieć problemy z narkotykami (kobieto... dragi kosztują!). Jego jedyną bronią była przemoc i sposobem na pozbycie się problemów (strzał w klimatyzację, kopnięcie Champa, etc.)
W jego psychice jest ulokowane miejsce na samobójstwo, gdyby nie był do niego skłonny - gracz nie miałby takiej możliwości, sam stwierdza, że niczego nie żałuje, przemoc była dla niego zwykłym rozwiązaniem, nie ma żadnych wyrzutów sumienia. Frustracja powoli się buduje, on dorosły człowiek, nie wytrzymuje tego, że cały czas jest wykorzystywany, że jest obiektem drwin (zwolnienie z pracy bez powodu i śmiech pracodawcy, kupno durnego mleka, lub oddanie książki do biblioteki).
Gdy wraca do domu i słyszy, że nie kupił ciasta, wpada w furię, ma dość tego wykorzystywania, chce od żony uciec, strzela sobie w głowę, jednak nie celuje lufą prosto w czoło, ustawia broń tak, żeby skutecznie go raniła, aczkolwiek nie zabiła.

W obu przypadkach, żona dzwoni po pogotowie, bo jej to jest również na rękę, mogła udawać, przed szpitalem, że to był wypadek, jednak w głębi siebie zależało jej na odejściu od kolesia, a sam fakt, że powiedziała "wyprowadzam się do mamy", nie świadczy, że tak też zrobiła, ta wiadomość mogła być zwykłą zmyłką i tak na prawdę mogła uciec z kochankiem.

3. Zemsta mieszkańców
Ta teoria najbardziej mi odpowiada, przez prawie 5 dni nikt nie mógł dotrzeć do tego, kto jest tym mordercą i zbrodniarzem, gdy podczas większej akcji z policją zostaje w końcu zidentyfikowany, miasto doskonale wie, gdzie on mieszka i znają jego żonę również. Bardzo możliwe, że zwyczajnie wszyscy się go bali, całe społeczeństwo mogło przekabacić żonę Kolesia, pokazując artykuły, filmy (mam nadzieję, że nikt tego nie filmuje). Kobieta pod wpływem presji mogła wyjawić, że dzisiaj (piątek) wieczorem mąż na pewno wróci. Całe miasto próbuje go zniszczyć i dochodzimy do dwóch możliwości:
a.) Żona specjalnie trafia w kolesia, jednak z litości i faktu, że nie umie strzelać bronią, lekko chybia kalecząc go na tyle, że trafia do szpitala, wgłębi siebie żałowała tego co zrobiła, jednak nie dała tego po sobie poznać zostawiając ten feralny list, Koleś mógł nic nie pamiętać i dlatego uznał to za dobrą wiadomość.
b.) W przyczepie ktoś z "zamachowców" ukrywa się w domu, Koleś wraca, nie widzi zagrożenia, a żona stara się odciągnąć jego uwagę (aby na nią patrzył i nie odwracał się). Niczego nie podejrzewający koleś zwyczajnie wkurza się, że zapomniał ciasta, a w między czasie z kryjówki (od tyłu) wychodzi nasz zamachowiec i próbuje strzelić w kolesia, który przypadkowo się odwraca (wkurzony sytuacją ciasta), niedoszły zabójca chybia trafiając lekko w głowę, po czym przekonany, że Koleś nie żyje, zwyczajnie ucieka. Teraz natrafiamy na kolejne rozszczepienie fabuły:
a.) Żona boi się odpowiedzialności, dzwoni po karetkę, zmyśla wypadek i zwyczajnie ucieka do matki, póki może.
b.) Policja słysząc strzały wpada do ich przyczepy, wiedząc, co Koleś zrobił, dzwonią po karetkę i zabierają go do szpitala, aby potem mogli go przewieźć do komisariatu (jak wiemy, w Paradise nie ma szpitala więziennego). Gliniarze w Paradise również są lekko odchyleni i pozwalają kobiecie uciec przed mężem, wiedząc jaki on był. Bardzo możliwe, że wcale do matki nie uciekła, jednak podała taką informację, aby koleś był przekonany, że ona zwyczajnie odeszła.

***
Trochę się rozpisałem, ale ja najbardziej stawiam na teorię 3bb.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2011, 13:13 przez Netnok, łącznie zmieniany 1 raz.


Chcąc być łagodnym, okrutnym być muszę.
Awatar użytkownika
MaxiS
Seryjny zabójca
Posty: 399
Rejestracja: 12 sie 2010, 11:56
Lokalizacja: mam to wiedzieć?

26 sty 2011, 13:53

Ile razy można powtarzać? Strzał z DE z bliska skończyłby się dosłownym roztrzaskaniem głowy a nie lekkim muśnięciem.

Zamachowiec w domu? A gdzie on by si.ę w takiej malej przyczepie schował? co najwyżej pod przyczepą.

Żona kolesia żałowała?! To babsztyl bez czci i wiary wykorzystujący swojego ''męża'' na każdym kroku.

Reasumując... Strzał z bliska nie wchodzi w grę.


Obrazek
Awatar użytkownika
Netnok
Wstydliwy morderca
Posty: 2
Rejestracja: 26 sty 2011, 12:29

26 sty 2011, 14:10

Nikt nie powiedział, że musi to być strzał prosto w głowę, nie wiemy czy rana była głęboka, nie mając dowodu na to, że rana jest głęboka nie można wykluczyć mojej teorii.
Byłeś w środku przyczepy? Mógł być nawet za drzwiami, Koleś mógł od razu skupić uwagę na żonie, która dodatkowo odciągała jego uwagę, co zresztą powiedziałem.


Chcąc być łagodnym, okrutnym być muszę.
ODPOWIEDZ