[ZABAWA] Forumowa Gra RPG

Więcej niż dotychczas. Bez kompromisów. Działa na emocje. Ale musisz myśleć, bardziej.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
seebeek17
Modder
Modder
Posty: 8399
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:25
Lokalizacja: Z Zewnątrz
Kontakt:

18 maja 2018, 21:49

O ja pierdole co tu się odjebało - powiedział już trzeźwy teść sebek


Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

19 maja 2018, 21:38

( Widzę, że zabawa stanęła w miejscu. Czy dlatego, że wszyscy czekają, co zrobi Mniszka na kanapie z Szatanem? A ona NIC? :): Mnie się ta zabawa spodobała. Ale zanim poczytacie dalej, przejdźcie tutaj, bo mam parę kwestii organizacyjnych: O TUTEJ TU.

...

No to skoro tu wróciliście, przeczytawszy tamto, to biorę się do roboty. I... moderuję: )



Wujo Dzienis jakoś się pozbierał. Przy pomocy seebeeka. Który podszedł do rozwalonej huśtawki, podrapał po nieogolonej brodzie i spytał:
- Ty, a może naprawimy tą huśtawkę. By była ławką bujaną dla wszystkich. Jak w Hameryce mają. Na gankach albo podwórku?


----- xxxxx -----


Tymczasem Tiquill niepostrzeżenie zawrócił. Ujrzał Szatana przy drzwiach do piwnicy. Łóżko. Córka... A! Wnioski były proste jak budowa bata.

W oka mgnieniu pojawił się za plecami Szatana.

- Chłopcze... - zaczął gardłowym szeptem.
Szatan odwrócił się do źródła głosu. Na wprost swych oczu miał twarz Tiquilla, która przybrała drapieżne, surowe rysy. Z bliska był jeszcze większy niż zazwyczaj. Nogi ugięły się pod jego zimnym spojrzeniem. A Tiquill przystąpił doń jeszcze bliżej. Miał jego twarz i całą jego resztę tuż pod sobą.


-Pierdolisz moją córkę?
Twarz Tiquilla zastygła w skałę wiszącą nad głową Szatana.

-Eeee, to wolny kraj... - wydał z siebie odważnie Szatan.

Tiquill złapał go swoją otwartą dłonią za głowę i przytulił do swej piersi. Świat znikł z oczu Szatana, nic nie widział. Usiłował się wyrwać z żelaznych kleszczy uścisku Tiquilla, ale to nic nie dało.

Tymczasem Tiquill stał nieruchomo, trzymając go w swym uścisku. Głowę wyprostował i patrzył gdzieś nieruchomo. Obaj zastygli w tej nietypowej pozycji. Zrobiła się cisza w mieszkaniu. Każdy, kto tam jeszcze był, obserwował biernie postęp sytuacji. Ta zaś... nie zmieniała się.

W końcu Tiquill ruszył przed siebie. Uścisku nie popuścił, tylko ciągnął bezwładne ciało Szatana, które szorowało stopami po podłodze. Tiq podszedł do zlewu w kuchni. Nie puszczając głowy lowelasa odkręcił kran. Sięgnął po szklankę. Odczekał, aż woda będzie zimna. Nalał. Odstawił szklankę. Zakręcił kran. Wziął szklankę. I ze wzrokiem wpatrzonym w nicość wypił zawartość szklanki. Wolnymi, głębokimi łykami.

Odstawił szklankę. Rozejrzał się po mieszkaniu. Zwolnił uścisk. Szatan upadł na podłogę. Złapał się za głowę. Niezgrabnie podniósł się do pozycji w pół i plącząc nogami dowlókł do kanapy. Usiadł obok Mniszki.


- Co to, kurwa by... ło? - spytał.
- Tate pokazał ci, że cię akceptuje - wyjaśniła Mniszka, siedząc z podkulonymi nogami. Nie ukrywała satysfakcji i rozbawienia tą sytuacją.
- Moja głowa... - żalił się Szatan. - Gdybym nie złapał się jego ramienia i nie zawisł na nim, to by łeb ukręcił.
- Trzeba uważać - odparła krótko.
- Zaraz. T... to... To jest jego akceptacja? To co on robi, gdy... nie akceptuje?? Kurwa?
- Wyniósłby cię na śmietnik - wyjaśniła Mniszka.
- Co?? - Szatan przestał masować głowę i spojrzał na nią. - I ty mówisz to tak bez... beztrosko? Przecież to przemoc karalna. Paragrafem.
- Przynajmniej mam spokój od leszczy - wyjaśniła.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

19 maja 2018, 22:53

(I co taka cisza? Nie podoba się? No to więcej nie będzie. ;> )


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Komar
Administrator
Administrator
Posty: 907
Rejestracja: 08 gru 2014, 11:01
Lokalizacja: Łódź
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 4 razy

20 maja 2018, 00:49

(Nikt nie powiedział że się nie podoba, po prostu spać się chce, zobaczysz że jutro będzie ruch)


Слава монолітна :mgun2:
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

20 maja 2018, 08:16

Tiquill pisze:(I co taka cisza? Nie podoba się? No to więcej nie będzie. )
Spoko jest. :D Później sam coś napiszę.


I regret nothing
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

20 maja 2018, 10:47

( Dobra, nie ma co się pierdzielić po krzakach. Czeba działać. Chcę kilka aspektów tego domu określić, a ciśnie... :P A że Dzienis (autor/szef RPG) nie oponuje przed większym wpływem innych na zabawę, więc... )


Tiquill z chwilą puszczenia głowy Szatana - przestał się nim interesować. Zupełnie jak małpa, dla której upuszczona przez nią skórka od banana natychmiast przestaje dla niej istnieć. Stał jak stał.
- Tiquill, pieronie, mówiłam coś - zrzędziła Monika.
Tiq miał syndrom selektywnej uwagi i pewnych rzeczy po prostu nie widział i nie słyszał. W przypadku żony: była to cudowna cecha! Mężowie całego świata mogli mu jej tylko pozazdrościć.

Uwagę jego zwrócił natomiast ruch na tyłach domu, w ogrodzie. Ruszył do tylnych drzwi domu. Domu zbudowanego w kształt litery H, którego centralnym punktem był wielki salon i połączona z nim kuchnia. Pokoje i cała reszta znajdowały się po bokach. Wyszedł na tonący w zmierzchu ogród. Przy huśtawce, siadłszy na pieńkach, grzebali coś Seebeek z Dzienisem. Podszedł do nich.

- O, dobrze że jesteś - przywitał go Seebek. - Huśtawkę remontujemy.
- Mmm, fajnie. Przyda się moim wnukom - odparł na to Tiquill, znalazłszy jakiś grzecznościowy zwrot na te samodzielne poczynania swoich ziomali.
- I moim - uśmiechnął się, szerząc zęby, Seebek, z kombinerkami w rękach.
- I moim - dodał odruchowo Dzienis, pochylony ku ziemi i wpatrujący się tam z pełną uwagą w... w coś sobie tylko znanego. Za późno się zreflektował, że palnął słowa zagrażające jego zdrowiu i życiu. Poczuł jak coś unosi go do góry.

- O ty, kurwo, szmaciarzu jeden! Coś ty powiedział!? - wrzasnął mu do ucha Tiquill. Trzymał go za flanelową koszulę, ku górze. Dzienis usiłował plączącymi stopami oprzeć się pewnie na gruncie. - Jakie twoje, kurwa, wnuki?!
Dzienis nic nie odpowiadał. Wisiał i czekał. Oraz trzeźwiał.
- Wypierdalaj!!!
Tiquill pomaszerował z nim do domu. Przeszedł przez mieszkanie do drzwi frontowych. Jak z kotem, niesionym za kark, który nababrał gdzie nie trzeba. Na podwórze.
- Won, kurwa! - rzucił Tiq i wypchnął go przez furtkę, na ulicę. Kopniakiem nie poczęstował. Wszak to rodzina.

Szatan, widząc tą scenę, który wciąż nie mógł "wynegocjować" numerku z Mniszką, niechętnie zwlókł się z kanapy. Miał dość już tego wieczoru.

- Na mnie już czas. Idę do domu.
- Ciao - rzekła Mniszka, przekrzywiając ironicznie głowę. Baszta nie została zdobyta. Armia wymiękła.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 4 razy.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

20 maja 2018, 11:08

( I dalej! Ostatnia cześć mojej wizji. :faja: Lecim! )


- Ej, Tiq. Tak rozmawialiśmy - zaczął Seebek, gdy Tiquill wrócił do niego do huśtawki. Siedział na pieńku, nogi wyciągnięte i jarał szluga.
- No? - Tiq dosiadł do niego na drugi pieniek. Przyjął poczęstunek papierosem od Seebeeka. Zaciągnął się. - Co takiego?
- Nie myślałeś przeprowadzić się?
- Co? Wcale. Po co?
- Ale wiesz, ta chałupa ma już swoje lata. Wnuki, a dla mnie prawnuki, w końcu będą. Nie lepiej się rozejrzeć za czymś większym?
- A nie lepiej dobudować pokoje dla wnuków? Niż latać chuj wi gdzie. Za bardzo się tu wżyliśmy.
Zaciągnęli się dymem swoich papierosów. Tiq znów zaczął:
- Wiesz ile nam trzeba było czasu, żeby się tu zainstalować? Urządzić? Rozejrzyj się. To wszystko moja robota - Tiq zatoczył koło ręką z papierosem. Żar papierosa rozbłysł świetlikiem w nadchodzącym w szeleście świerszczy i rechocie żab mroku. Zaczynały ciąć komary.
- Przecież kupiłeś gotowy projekt u dewelopera. Tego... Jak mu tam było?
- Jarosław Przemo się nazywał. Ale on to zrobił wg mojego projektu. Bez jego podpisu nie uzyskałbym zgody na budowę. To jest moje - podkreślił Tiquill.


(I to tyle moich zabiegów o kształt opowieści. Następne wstawki w dowolnym momencie. Wykazujcie się teraz wy. ;) )
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 2 razy.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

21 maja 2018, 01:54

( Za dużo w głowie, bym czekał. Dalej. )

Następnego dnia rano. Dzwonek do furtki obudził domowników. Radzik, który szykował się do pracy, obudził ojca.
- Policja! Wstawaj! - tarmosił go.
- Co?
- Policja, do chuja wacława! Wstawaj!
Tiquill uniósł głowę nad poduszkę. Spojrzał po ścianie. Nie patrząc na syna spytał:
- Na światłach?
- Nie.
Głowa Tiqa opadła na poduszkę.
- A to chuj tam. Niech spierdalają.
- Ja bym tego nie robił na twoim miejscu - rzekł Radzik, już wychodząc z pokoju.
- Z kuratorem? - spytał, nie odrywając głowy znad poduszki.
- Nie!
Tiquill westchnął głęboko i podniósł się. Potrząsając Moniką wybudził ją ze snu.
- Policja! Nie słyszysz?
- Eeeee - wydobyła z siebie Monika.
Dzwonek do furtki stawał się coraz bardziej natarczywy. Tiquill założył już spodnie i podkoszulek.
- Kurwa, zaraz furtkę rozwalą. Wstawaj, babo, policja po ciebie!
Wymierzył jej siarczystego klapsa w tyłek. Poderwała się.
- Co?!
- Szybko, trzeba wszystko schować. Bo jak wejdą do domu i zobaczą, co my tu mamy...
- O Jezu! - usiadła na brzegu łóżka Monika.

Zaczęła się gorączkowa krzątanina. Znajdź i schowaj. Wszelkie dragi, ziele, bimber... Radzik, Tiquill i... Nie, Monika nie. Siedziała przy stoliku, na kanapie. Otoczona mnóstwem towaru.

- Schowaj to, do cholery!
- Gdzie?
- Do pizdy, kurwa! - Tiquill rzucił zirytowany.
- Dobra - odparła Monika i zaczęła pakować wszystko w majtki.

W końcu wszystko było ogarnięte. Dzwonek ogłuszał. Poranne słońce oślepiało przez szare firanki.
- Już idę! Już idę! - Tiquill wybiegł z domu do stojących za furtką funkcjonariuszy.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

21 maja 2018, 02:28

- No i co chcieli? - spytał Radzik, już gotowy wyjść z domu.
- Dzienis. Na wytrzeźwiałce. Spał pod naszą furtką. Zasyfił cały chodnik. Obrzygał, obesrał. Trzeba to wszystko uprzątnąć. Nawet z łapami na funkcjonariuszy. Dostał wpierdol i nie wyciągną wobec niego konsekwencji.
- O, to dobrze - powiedziała Monika.
Siedziała w koszuli nocnej, taka jaką ją widział przed wyjściem do gliniarzy. Przekręcała głowę na boki i uśmiechała się dziwnie uprzejmie. Podszedł do niej. Ręce z wyprostowanymi palcami wyciągnęła i położyła wzdłuż kolan. Pochylił się i przyjrzał. Na podbrzuszu, spod koszulki sterczały jakieś twarde kontury. Rozpoznał pudełka po dragach. Uśmiechała się do niego bezmyślnie, mrugając naturalnie długimi rzęsami.

O ja pierdolę, kobieto... - Tiq wykonał klasyczne gest facepalma, przedłużając go wzdłuż swej łysej głowy aż po potylicę.

[center]-----xxxxx------[/center]
Minęła godzina. Dzieci już w szkole. Monika dochodziła do siebie, zapijając kaca klinem. Tiq ubrany w szare bermudy, sandały i czarny podkoszulek z ognistym pająkiem. Poranne słońce świeciło jaskrawo i zapowiadało gorący sierpniowy dzień. Czarne okulary chroniły oczy Tiqa przed jego blaskiem. Papieros w zębach dopełniał reszty. Pogwizdywał. Podniósł, napełniony wcześniej wodą kosz na śmieci, wczoraj zarzygany. Zamieszał. Stwierdził, że zawartość odkleiła się od ścianek i dna kosza.
Okej - powiedział do siebie i wyszedł z koszem na ulicę. Wylał zawartość na pobocze drogi.
Odkręcił głowicę szlaufa i ostry strumień wody skierował na ustrojowe resztki Dzienisa.

Chodnikiem zmierzał do domu jego sąsiad, podrzędny pracownik kuratorium. Minął go ze strachem. Tiq złośliwie nakierował wodę z rzygowinami tak, by podeszła pod wyglancowane pantofle urzędniczego chechła. Tamten podskoczył i pobiegł do swojej furtki. Pogroził pięścią Tiqowi i pośpiesznie wszedł na swoją posesję. Tiq roześmiał się, szczerząc w słońcu zęby. Ludzie się go bali. Zdążył do tego przywyknąć. Nauczył się też czerpać z tego drobne przyjemności. Zapowiadał się całkiem ładny dzień.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 2 razy.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Radzik
Administrator
Administrator
Posty: 2111
Rejestracja: 13 gru 2008, 18:46
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwo: 7 razy
Otrzymał  piwo: 5 razy

21 maja 2018, 07:21

(Czytałeś moją prośbę o nie pisanie ścian tekstu? Proszę Cię jeszcze raz powstrzymaj się przed dalszym pisaniem, bo zcoraz to kolejnym postem jeszcze ciężej jest to przeczytać i tym bardziej coś odpisać)


Niepoważny admin
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

21 maja 2018, 09:28

(Jeśli nie zauważyłeś: Zamknąłem poruszone przeze mnie wątki. Zacząłem nowy dzień. Jest na czysto. Inwencja otwarta. Dla każdego.)


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Szynkacz
Wytrenowany morderca
Wytrenowany morderca
Posty: 1018
Rejestracja: 23 maja 2017, 00:41
Postawił piwo: 1 raz

21 maja 2018, 21:32

Szynkacz na przerwie dostaje SMS-a od Szatana

Przyszły Szwagier wysłał wiadomość:

Ja pierdolę, kurwa, jak wy tam żyć możecie? O mało się nie posrałem w gacie przez twojego ojca, wy tak macie na co dzień?!

Szynkacz już chciał odpisać, gdy nagle pewna ręka zabrała mu telefon

- ILE TO JA RAZY MAM MÓWIĆ - ZERO TELEFONÓW NA TERENIE SZKOŁY! - wrzasnęła nauczycielka
- Ale pani władza, to ważna sprawa była! Od członka rodziny! - awanturował się Szynkacz
- Tak?! - nauczycielka wpadła na świetny pomysł
stara jędza zaczęła czytać SMS-a
- Ej no! To moje sprawy prywatne!!! - Szynkacz chciał wyrwać telefon, ale bezskutecznie
- Telefon do odbioru w sekretariacie przez rodzica! I niech przyjdzie z Tobą, porozmawiamy na ten temat! Nie dość że zdjęcia koleżanek ma w galerii, to jeszcze takie rzeczy! - wydarła się nauczycielka
- Nie moja wina że taki szwagier! A poza tym, to chyba dobrze że wolę dziewczyny, co nie? - wkurwiał nauczycielkę smarkacz
- BEZ DYSKUSJI!!!
nauczycielka zaczęła odchodzić, marudząc pod nosem
- Cała ta rodzina patologiczna, matka chleje, ojciec bije zięcia, syn ma zdjęcia swoich półnagich koleżanek...

Szynkacz został sam na korytarzu. Na szczęście nikt tego nie widział


Awatar użytkownika
Radzik
Administrator
Administrator
Posty: 2111
Rejestracja: 13 gru 2008, 18:46
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwo: 7 razy
Otrzymał  piwo: 5 razy

21 maja 2018, 21:49

W tym samym czasie, Radzik orientuje się, że jego młodszy Brat przestaje mu nagle odpisywać bez słowa wyjaśnienia.

R: Chyba znowu mu zajebali telefon, i będzie trzeba mu go odebrać z sekretariatu. Dobra w sumie dzisiaj miałem wolne, mogę tam podskoczyć.

Radzik wychodzi z domu nie mówiąc nikomu o tym, w sumie zazwyczaj gówno kogokolwiek to interesuje i jedzie komunikacją miejską do szkoły Brata.
Pół godziny później zjawia się na miejscu, gdy ten akurat skończył zajęcia. Wywiązuje się między nimi krótka rozmowa:


R: Co tam młody? znowu po tym gdy rudy cię podpierdoliłem, babka zabrała ci telefon?
S: Nie, tym razem sama mnie przyłapała...
R: Spoko to czekaj pójdę do sekretariatu i odbiorę, zostań lepiej tutaj.
S: Oki

Radzik zmierza w kierunku sekretariatu. Wchodzi do środka i zastaje tam jak zawsze swoją dobrą znajomą.
R: Cześć wiesz po co wpadłem... :D
Z: Cześć, pewnie że tak :D
R: Możesz mi go dać?
Z: Pewnie, że tak
R: Dzięki :)
Z: To jak widzimy się w niedziele?
R: Jak najbardziej, jeszcze się do Ciebie odezwę w tej sprawie
Z: Dobra :)

Radzik odbiera telefon, i wychodzi. Spotyka Szynkacza, który czeka zniecierpliwiony na swój telefon.

R: Trzymaj młody
S: Dzieki!
R: Nie ma problemu :)
R: To co w takim razie robimy, bo w sumie jest dość wcześnie?

Radzik czeka w spokoju, aż jego młodszy brat podejmie decyzję


Niepoważny admin
Awatar użytkownika
Komar
Administrator
Administrator
Posty: 907
Rejestracja: 08 gru 2014, 11:01
Lokalizacja: Łódź
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 4 razy

21 maja 2018, 21:58

Tym czasem Pies (czyli ja) oddawał się rozkoszom duchownym jakim są papierosy i grze w pasjansa
Skupiony mamrocze do siebie co i gdzie ma postawić. W połowie partyjki przypala sobie trochę sierści na nosie i dość głośno przeklina

Ah! Kurwa jego mać! Za każdym razem odstawia szluga na popielniczkę i przygasza jeszcze tlącą się sierść, widzący to szatan zatacza się w śmiechu
-I czego się śmiejesz?! Teraz będę miał nie równe owłosienie! Wiesz jak bardzo na to suki zwracają uwagę?
-Ja nie mam tego problemu, już swoją mam Szatan uśmiecha się szyderczo
-Tak, tak. Whatever,busta. Ej, wiesz może gdzie podziewa się Dzienis?
-Tego to ja nie wiem, ale ostatnio go widziałem przy huśtawce.
-To znaczy kiedy?
-Dzień temu?
Piesł cicho wzdycha No dobra, idź se już.
-Hmpf, skoro tak mówisz. Szatan odchodzi jeszcze trochę podśmiechujkując, a pies wraca do swojego zajęcia
Ostatnio zmieniony 21 maja 2018, 21:58 przez Komar, łącznie zmieniany 1 raz.


Слава монолітна :mgun2:
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

22 maja 2018, 17:31

Zabiwszy kaca klinem Monika postanawia zrobić coś przy domu. Zakłada swój domowy niebieski fartuszek w białe groszki i idzie do kuchni.
-Hm, co by tu dziś na obiad uwarzyć?
Monika drapie się po głowie i myśli intensywnie.
-A chuj, na dziś będą mieli magulon.
Gospodyni ściąga fartuch i udaje się na taras. Wpierdala się na ławkę, wyciąga nogi przed siebie i łapie za ćwiartkę wódki, którą ukryła w tylko sobie znanym miejscu.
-Też mi się coś należy od życia.
W tym samym czasie na taras wchodzi pies Komar.
-Co na obiad?
-Magulon.
-Magulon?
-Gówno z cebulo, co zrobisz to będzie! Ahaha!
Pies odchodzi kiwając głową z dezaprobatą. Monika na spokojnie załycza sobie z flaszki i myśli nad napisaniem jakiegoś wiersza.


ODPOWIEDZ