Zaraz mnie ktoś zje. Ale dla mnie wszystkie te bajki, że bóg stworzył świat to bzdura. I ludzie wierzący w to są naiwni.
Wierzenia w konkretną religię... ja rozumiem, że niektórzy mają taką potrzebę. No i ok. Nie wtrącam się.
Ale czasem przytaczany jest pewien argument. Wiecie. Zbiór zasad postępowania w życiu i wszelkie przesłanki symboliczne. Po to jest religia itp. No ok. Tyle, że ja osobiście nie potrzebuję religii by kierować się rozumem i choć starać się postępować słusznie.
Wybrałem opcję ateisty bo co myślę może się trochę zgadzać z tym poglądem. Aczkolwiek nigdy nie skłaniałem się ku jednemu właściwemu określeniu bo moje myśli często się zmieniały. Często rozmyślam nad wieloma rzeczami.

Nie potrafię się wpisać w określone ramy jednego poglądu.
Dlaczego BÓG, którego wszyscy znamy nie może być systemem, energią, przyrodą - jak to zwał to to zwał - która po prostu jest i napędza cały świat?
Jeśli czegoś nie wiedzieliśmy to tłumaczyliśmy sobie to Bogiem. A co, jeśli wielki wybuch i cała reszte pierdół to systematyczna praca przyrody / systemu ? Skoro jak istnieją atomy i skomplikowane teorie na ich temat, które nie każdy potrafi zrozumieć to myślę, że podobnie może być z siłą, która napędza świat / stworzył itd.
Jak dla mnie wiemy wciąż zbyt mało by znać odpowiedź w sensownym stopniu. Ale domyślam się, że to nie jest takie ładne i proste jak to się ludziom wydaje. Raj, wieczny spokój czy inne chujstwa. Jak obecnie sobie myślę to porównanie tego wszystkiego do przyrody może mieć nawet sens.
Dziękuję i dobranoc.
I odpowiedzi na powyższe posty użytkowników:
Szatan napisał:
po co miało by być to jakimś wielkim kłamstwem?
Hmm. Zastanówmy się. Wpływy ? Zapanować nad ciemnym ludem ?
Zobaczmy niedaleko. Chrzest naszej polszy przez Mieszka I. Zrobił tak bo mu się nagle w dupie zapaliło i ujrzał prawdziwego, jedynego, dobrego, miłościwego Boga zamiast wielu bóstw? Nope.
Zrobił to dla kraju, żeby się polska liczyła w polityce.
$haq napisał:
Wolę wierzyć w Boga i po śmierci przekonać się czy faktycznie Niebo istnieje, niż w ogóle w nic nie wierzyć i po śmierci skończyć zle. Przecież na pewno po śmierci istnieje jakieś życie wieczne. Bez niego, świat nie maiłby sensu.
Hmm, czyli swojego Boga tak naprawdę się boisz.

Tak jak ludzie przez wieki zastraszani przez biskupów, że grzesznicy skończą w piekle.
Skąd wiesz czy na pewno? Nie masz takiej pewności. Niby dlaczego miałbyś ufać wszystkim historiom życiu po śmierci?
I ostatnie. Równie dobrze zadam Ci pytanie dlaczego musi istnieć życie wieczne? Czemu nie może nie mieć sensu i być zwyczajnie przypadkiem? Jak dla mnie człowiek zawsze sobie nadawał sens w życiu. Bo przecież trudniej żyć ze świadomością, że to nie ma sensu?
