Nie chce mi się nic więcej dodawać. Obecnie nie mam weny ani nastroju na podniosłe przemówienia, piszę to na szybko, bo po prostu trzeba.Loc pisze:Serio, poddaję się. Minio od samego początku miał rację. Ja jeszcze się łudziłem że uda się chłopaka nawrócić, że może uda się go wkręcić w Cmentarz, że zostawi tu za sobą jakiś pozytywny ślad bez konieczności psucia mu nastroju i poczucia godności osobistej.
Chyba faktycznie nie da się inaczej postąpić, tylko wybrać jedną z tych opcji:
a) wywalić siłą Blooda z Cmentarza
b) zostawić go tutaj i chamsko sobie z niego żartować w sposób, który będzie dla niego krzywdzący
Jest mi trochę przykro. Ale wiadomo - życie to nie tylko słodki smak zwycięstwa, trzeba czasami przełknąć porażkę, a to jest jedna z nich. Ustanowiłem sobie za cel znalezienie jakiegoś kompromisu, porozumienia między Bloodem a całą resztą. Wynikało to tylko z tego, że po prostu nie miałem zielonego pojęcia, że Blood rzeczywiście jest osobą niereformowalną.
Blood, z mojej strony masz tylko jedną wiadomość: widziałem, że parę osób, przynajmniej te które uczestniczyły w sesji RPG (oraz Rycho - o nim będzie poniżej), naprawdę miały dobre chęci wobec ciebie, a ty i tak byłeś bezkompromisowy, nieustępliwy, lub - jak to się mówi - po prostu najzwyczajniej w świecie uparty jak osioł. Źle to odbieram, jeśli chcesz znać moje szczere zdanie. Naprawdę trudno mi się dziwić, że inni byli dość uszczypliwi względem ciebie. Jeszcze bardziej się dziwię, czemu nie poszli na całość... a no tak, jeszcze jest coś takiego jak honor (i administracja). Ja o tym już zupełnie zapomniałem (postradało się jego resztki), ale cieszę się, że są jeszcze osoby, którym zależy na jego zachowaniu.
Najazdami na Rycha strzelałeś sam sobie w stopę, bo Rycho był kimś w rodzaju antytrolla - próbował gasić ogień za pomocą ognia. Miał dobre intencje, choć nie do końca się z nimi zgadzałem, a już kompletnie nie popierałem metody jaką stosował. Ale miał dobre intencje i ostatecznie jego celem było zaprowadzenie kultury na Cmentarz.
Jasne, że nie wszystkim dogodzisz, ale na tym polega dyplomacja. Czasami ktoś ma skrajnie inne cele niż ty, inny chce osiągnąć to samo, co ty, ale w zupełnie inny sposób. Trzeba umieć się dogadać ze sobą. Na Cmentarzu pozornie każdy ma wyjebane na dyplomację, ale nawet istnienie miejsca takiego jak to wymaga pewnego stopnia zachowania spokoju i harmonii. Ty po prostu jesteś chodzącym chaosem.
Przepraszam was wszystkich za ewentualne straty moralne, jakie mogliście przeze mnie odnieść. Miałem bardziej ambitne i chore plany niż sam Blood, mogłoby się wydawać.
A, i MSF nie kończy swojej działalności. Po prostu mamy sezon ogórkowy. Czekamy na nową okazję do zrealizowania jakiegoś planu.