MPUPSI sezon 4

Więcej niż dotychczas. Bez kompromisów. Działa na emocje. Ale musisz myśleć, bardziej.

Moderatorzy: Moderatorzy, Admini

Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

07 kwie 2018, 14:42

A ja sobie całość powoli nadganiam. Tak tylko informuję, by nie było, że ignoruję. ;)

Porywasz. Kałdun boli. :D


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

07 kwie 2018, 17:18

Tiquill pisze:A ja sobie całość powoli nadganiam. Tak tylko informuję, by nie było, że ignoruję.

Porywasz. Kałdun boli.
Pamiętaj tylko, że to bzdety dla czystej rozrywki. Wszystkie zdarzenia, postaci i insynuacje są przypadkowe.
Całość skondensowana zmontowana jest w Hyde Parku w jednym temacie. ;)


I regret nothing
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

07 kwie 2018, 18:23

Dzienis pisze:Pamiętaj tylko, że to bzdety dla czystej rozrywki. Wszystkie zdarzenia, postaci i insynuacje są przypadkowe.
Wiem. Bez tego podejścia bym tego nie czytał, spokojnie. ;)
Dzienis pisze:Całość skondensowana zmontowana jest w Hyde Parku w jednym temacie.
I ten właśnie temat sobie czytam. :)
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

15 kwie 2018, 18:17

- I po wodę - dodał nieoczekiwanie Silver Dragon, gasząc tym samym entuzjazm pozostałych.
- Chciałeś powiedzieć po wódę - poprawił go Rycho3D.
- Nie. Po wodę. Wódy mamy aż nadto. Przywieźliście kilkaset litrów spirola. Brakuje nam zwykłej wody do jego rozcieńczenia, a także do mycia się i zaparzania jebanej kawy! - zirytował się Silver Dragon.
- Po co się myć? - zapytał Dzienis, któremu z uszu wylatywała woskowina.
- Panowie, bez jaj. Potrzebujemy normalnej wody. Nie możemy wykopać studni, bo grunt jest prawdopodobnie skażony po tych atakach. Zwykła woda w pięciolitrowych baniakach z jakichś hipermarketów byłaby najlepsza - wyjaśniał Silver Dragon.
- Silver ma rację. Woda jest ważna. Prawda poparze? - zapytał Tiq Wojtyłę patrząc na niego jak w obrazek...
- Prawda synu. Woda jest niezbędna do przeżycia...
- Really nigga? - wtrącił z przekąsem Yoss.
- ... a także do higieny i ducha. Przyda się więcej wody święconej - dokończył spokojnie Jan Paweł II.
- A nie mógłbyś poświęcić wódy? - z nadzieją w głosie zapytał Rycho3D.
- Może. Ale tradycyjna woda święcona jest najlepsza by bronić się przed siłami piekielnymi - zapewniał Pawlacz.
- Czyli co? Wyruszamy po premierze Psotnika 4 po wodę, łóżka i dziwki - podsumował Zniquill.
- Dziwki, koks, fajerfoks - rzucił ot tak sobie Szynkacz.
- Mamy tylko dwa ostatnie. A teraz idźmy spać, żeby nie tykać dziś więcej wódy. Chodź raz bądźmy trzeźwi z rana. W końcu jutro wielki dzień - zarządził Teeq, a wszyscy się go posłuchali, no prawie wszyscy, kilka osób ukradkiem napełniało piersiówki.

32 kwietnia, godzina 7.06 (6.66) - Premiera Psotala 4

- Witam serdecznie uroczyście tu zgromadzonych... - zaczął dostojnie przemowę Tiquill.
- Geez... - wtrącił się Szan Patan.
- Cisza! Przedstawiam wam oto naszego produkta wydanego... eee... właśnie teraz? - plątał się Tiq.
- Tiq, jesteś trzeźwy? - zapytał podejrzliwie Komar.
- Co? Aaa... Tak... Tylko trochę się dziwnie czuję... Jakiś dziś jestem ogłupiały... I ochujały... Eee... Nieważne. Przedstawiam państwu... to znaczy wam produkt finalny przemiany materii... yyy... to znaczy produkt naszy który jest grą... komputerową? Chyba tak...
- Kurwa piłeś - wkurwił się Rycho3D.
- N-nie - odparł niepewnie Tiq.
Dzienis podszedł do Tiquilla i wyciągnął mu pustą piersiówkę z kieszeni.
- A co powiesz na to? - spytał Znawca Kur.
- To... jest... jakieś nieporozumienie. Zostawcie mnie! - warknął zirytowany i silnie skacowany Tiq.
- Zabierzcie Szefa do wytrzeźwiałki. Chyba nie masz nic przeciwko? - zwrócił się do Silver Dragona Radzik.
- Jasne, że nie. Nigdy nie paliłem się do władzy. To oczywiste, że gdy Tiquill jest niedyspozycyjny to rządzisz ty - odparł SD.
- No to dobra. Czyli zabierzcie go do wytrzeźwiałki która jest tą komórką gdzie Iquid zjadł Kaczyńskiego i pilnujcie by nic nie odjebał.
- Odwafluj się ziomal! - wrzasnął Tiq, podczas gdy Dzienis i Zaver prowadzili go do komórki.
- Coś jest nie tak z The Szefem - zaniepokoił się Radzik.
- Od czasu gdy Jan Paweł II wprowadził się do nas zrobił się jakiś dziwny - dodał Silver Dragon - Jakiś taki...
- Ochujały? - rzucił Yossarian.
- Tak, to dobre słowo. Nie jest sobą - mruknął Silver.
- Wojtyła, wysysasz z ludzi moc? - spytał bezpośrednio popara Szan Patan.
- Chyba cię pojebało - burknął papież - Ja nie mam z tym nic wspólnego, że wasz szef zrobił się pizdowaty.
- Owszem, myślę że masz - rzekł poważnie Radzik - Po twoim przybyciu ranga i znaczenie Tiqa mocno spadły. Nieoficjalnie teraz ty jesteś tu nr 1, nie trzeba chyba nawet wyjaśniać z jakiego powodu. Tiquill gdy nie jest szefem piździeje w oczach i robi się głupi oraz słaby. Nie o takiego szefa nic nie robiliśmy...
- Jak to zmienić? - zapytał Piroziom.
- Nie wiem. Jeszcze nie wiem... - zamyślił się Radzik - Potem spróbujemy znaleźć rozwiązanie. A teraz pokażcie już tego Psotala.
- Ta dam! - palnął Dev4ever, po czym odpalił plik o nazwie "psotal4.final.v2137"
Oczom zgromadzonych ukazała się ramka ostrzegawcza:

"Ówaga
Niniejszy produkt jest grą komputerową i nic co nie ma miejsca w świecie realnym nie jest rzeczywiste. Wszelkie zboczenia, homoseksualizm, heteroseksualizm czy masturbacja są w tej grze na porządku dziennym, w życiu również. Może to wyczynić pewne szkody w twoim mózgu, ale nie musi (lub nie). Przed użyciem zapoznaj się z treścią tego tekstu dołączoną do opakowania bądź skonsultuj się z wydawcą lub psychoterapeutą, gdyż każda godzina spędzona z produktem może zagrażać twojemu życiu i orientacji seksualnej. Pozdrawiamy zespół RPJS (Rucham Psa Jak Sra)"

- Czemu w pierwszym słowie jest błąd? - spytał Szynkacz.
- W hołdzie BloodLoginowi, protoplaście wszystkich Modderów i Modulatorów - wyjaśnił Dev4ever.
Włączył się startup, na którym widać było dynamiczną mszę świętą na Placu Św. Piotra w Watykanie.
- O kurwa... Dom... - wzruszył się JPII.
Następnie włączył się napis: "Psotal 4: Vatican Tales"
- Ale jajca... akcja będzie się działa w Watykanie? - podjarał się Dzienis, który właśnie wrócił z odprowadzania Tiquilla do izolatki.
- Między innymi - uśmiechnął się Rycho3D.
Po chwili ukazało się menu główne. Dev4ever wybrał Nową grę i ustawił poziom na Kopnięty.
- Nazw poziomów trudności nie zmieniałem, bo były zajebiste - wyjaśnił.
Ładowała się mapa z Poniedziałkiem. Następnie włączyła się cut-scenka, na której widać było Kolesia Postal Dude'a. Siedzącego. Na tronie. Watykanu. W piusce na głowie. I z obrzynem w ręku. Obok niego leżał martwy papież Janusz Pawłowicz II.
- Nie no to już jest kurwa przesada!!! - wkurwił się Wojtyła, po czym z wkurwienia zdjął swoją piuskę i jebnął nią w monitor, a następnie splunął na ziemię - Spierdalam do kuchni zjeść trochę kremówek z marihuaną w środku. Nawet nie chcę wiedzieć co będzie dalej w tym bezeceństwie!
Pozostali tylko spojrzeli na niego, a potem patrzyli dalej na grę.
"Poniedziałek

Misje:
- odprawić Anioł Pański o 12
- potwierdzić przeniesienie kardynała pedofila do innego arcybiskupstwa
- kupić nowe papamobile
- spotkać się z tą 11 latką z czatu internetowego

- Noż kurwa misje ebin - zachwycał się Dzienis
- Takie se - mruknął Iquid
- Mogą być - pogodził ich Radzik - Graj Dev, zobaczymy jak to będzie wyglądać, mam nadzieję że gameplay się nagrywa?
- Jasna sprawa - rzekł Dev, po czym zaczął grać.
Sterowana przez niego postać papieża Psotal Dude'a I udała się do komnat papieskich. Tam włożył kamizelkę ukrytą za regałem i podniósł ze stołu paralizator oraz berło papieskie.
- Berło działa podobnie do łopaty - wyjaśnił Dev.
Następnie w kuchni wziął talerz z kremówkami, które działały jak fast food. Po czym z kąta podniósł obrzyna i M16.
- Przetestuj je na Gwardii Szwajcarskiej. Powinni być mocniejsi, dałem im wojskowe kamizelki - rzekł Rycho3D.
Dev zaczął ubijać ludzi gdzie popadnie. Co ciekawe w Watykanie był bezkarny, bo był jego przywódcą.
- Ale jak wyjdzie na Rzym, to karabinierzy już mogą go poszukiwać - powiedział Rycho.
- Zrobiliście cały Rzym? - nie dowierzał Szynkacz.
- Uproszczony. Bardzo uproszczony... - odparł Dev4ever - Zaraz wyjdę na Rzym, ale najpierw zrobię Anioł Pański, żeby już jakąś misję zaliczyć po drodze...
- Ciekawe co będzie dalej - podjarał się Komar.

c.d.n.
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2018, 18:23 przez Dzienis, łącznie zmieniany 1 raz.


I regret nothing
Awatar użytkownika
Szynkacz
Wytrenowany morderca
Wytrenowany morderca
Posty: 1018
Rejestracja: 23 maja 2017, 00:41
Postawił piwo: 1 raz

15 kwie 2018, 18:35

Dzienis pisze:Ładowała się mapa z Poniedziałkiem. Następnie włączyła się cut-scenka, na której widać było Kolesia Postal Dude'a. Siedzącego. Na tronie. Watykanu. W piusce na głowie. I z obrzynem w ręku. Obok niego leżał martwy papież Janusz Pawłowicz II.
- Nie no to już jest kurwa przesada!!! - wkurwił się Wojtyła, po czym z wkurwienia zdjął swoją piuskę i jebnął nią w monitor, a następnie splunął na ziemię - Spierdalam do kuchni zjeść trochę kremówek z marihuaną w środku. Nawet nie chcę wiedzieć co będzie dalej w tym bezeceństwie!
Pozostali tylko spojrzeli na niego, a potem patrzyli dalej na grę.
"Poniedziałek

Misje:
- odprawić Anioł Pański o 12
- potwierdzić przeniesienie kardynała pedofila do innego arcybiskupstwa
- kupić nowe papamobile
- spotkać się z tą 11 latką z czatu internetowego
Chcę takiego moda, serio XDDDDDDDD


Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

15 kwie 2018, 19:12

Rozwalił mnie moment z pijanym Tiqiem xD Przez takiego Postala na pewno świat by płonął xD


Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

19 kwie 2018, 15:10

Dzienis pisze:- Owszem, myślę że masz - rzekł poważnie Radzik - Po twoim przybyciu ranga i znaczenie Tiqa mocno spadły. Nieoficjalnie teraz ty jesteś tu nr 1, nie trzeba chyba nawet wyjaśniać z jakiego powodu. Tiquill gdy nie jest szefem piździeje w oczach i robi się głupi oraz słaby. Nie o takiego szefa nic nie robiliśmy...
To że bronię słabszych, to nie znaczy że im ustąpię. [ciach!] Jedyny autorytet tu to sam Postal Dude. A nie ta biała panienka. :jason:

EDIT: Ups, zapomniałem, że nie lubisz tego zwrotu, więc nie użyję swojego powiedzenia. :D
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2018, 15:52 przez Tiquill, łącznie zmieniany 1 raz.


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

19 kwie 2018, 18:19

Tiquill pisze:To że bronię słabszych, to nie znaczy że im ustąpię. [ciach!] Jedyny autorytet tu to sam Postal Dude. A nie ta biała panienka.
Możliwe, pisałem ten odcinek na kacu po długiej przerwie i wyszło jakoś dziwnie, z braku pomysłów padło na ciebie. :D


I regret nothing
Awatar użytkownika
Tiquill
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 14479
Rejestracja: 25 sty 2007, 02:00
Lokalizacja: z naprzeciwka
Postawił piwo: 1 raz
Otrzymał  piwo: 1 raz
Kontakt:

21 kwie 2018, 19:23

Motyw naszej rywalizacji byłby ciekawy. ;)


Zawsze jest ryzyko, że wyczerpałeś już limit dobrych dni i czeka cię już tylko samo zło...
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

07 cze 2018, 20:37

- Dalej z pewnością będzie tylko ciekaw...

GENERAL PROTECTION FAULT
"Cannot found file bloodloginbrain.chr
This program has been closed
Please use website to find solution"

- Kurwa jego zajebana mać! - wkurwił się Dev4ever - To właśnie z tym cholerstwem nie mogliśmy sobie poradzić. Problemem jest nieaktualny DirectX v.2137 oraz skasowany plik Monika.chr którego nie mogliśny znaleźć. Z pewnością gruby pedał maczał w tym swoje brudne tłuste paluchy...
- Ja jebix... I co teraz? - zmartwił się Yossarian.
- Niby można grać, ale gra będzie się wykrzaczać do pulpitu przeciętnie co piętnaście minut, więc jest to mordęga. Aby tego uniknąć konieczna będzie jednak naprawa plików. Są one jednak na dyskietkach...
- Co kurwa? Czy to znowu 1998 rok? Na jakich kurwa dyskietkach? - zadrwił Silver Dragon.
- No, normalnie, na dyskietkach. Wiadomo, że to najwytrzymalszy nośnik danych w historii wszechświata, dlatego tylko one bez wątpienia przetrwały atak nuklearny. Jednego jestem pewien - dyskietki z najnowszym DirectXem oraz Monika.chr znajdziemy w siedzibie CD-Action we Wrocławiu - wyjaśniał Dev4ever.
- A ty skąd taki tego pewien? I co to plik Monika.chr? - zapytał Rycho3D.
- Doki Doki! - zakrzyknął słitaśnym głosem Yossarian. Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę, z wyjątkiem tych co grali w DDLC.
- Yoss już wyjaśnił - rzekł Dev - A pewien dyskietek jestem dlatego, że żadne inne miejsce nie przychodzi mi do głowy, a te nostalgiczne pierniki z pewnością gromadziły takie rzeczy. Dlatego uważam, że znajdziemy co trzeba w siedzibie CD-Action we Wrocku.
- No okej, choć trochę to daleko - burknął Radzik - Według nawigacji jakieś 447 km... lub 589... lub 334... chuj wie dokładnie, bo przez opad radioaktywny satelita wariuje.
- Grunt, by kompas działał, to dojdziemy - uspokajał Dev4ever.
- Dobra, w takim razie obudźmy Tiquilla i zawołajmy papieża. Podzielimy się na grupy i postanowimy co dalej - zarządził Radzik.

Pół godziny później...

W głównej serwerowni obecni byli wszyscy PostalSajtowcy.
- No więc?! - ni to zapytał, ni to niecierpliwił się Jan Gaweł II.
- Tiquill?! - Radzik pomachał ręką przed twarzą The Szefa który wpatrywał się bezmyślnie bez słowa przed siebie.
- Co? - nagle odzyskał przytomność Tiq - A, no tak. Planujcie sobie sami. Ja mogę być zwykłym przydupasem w tej misji.
- Co z tobą nie tak?! - zirytował się Silver Dragon - Gdzie się podział twój duch przygody?
- Masz, pij szybko, bo spada ci poziom charyzmy - Rycho3D wciskał do ust Tiquilla butelkę wódki "Ojczysta" 0,5l 45%.
- Zostaw mnie - Tiquill odsunął butelkę, po czym chwycił ją ponownie, wypił trzy duże łyki i znów odstawił z odrazą - Mówiłem już, że nie chcę rządzić. Niech Janusz Pawlacz decyduje, ja mam wyjebongo na wszystko.
- Kurwa, mam nadzieję, że ta depresja wkrótce mu przejdzie - martwił się Radzik - No nic. Wojtyła, jaki masz plan?
- Moja grupa o nazwie "Samiec Alfa" idzie po dupencje - zaczął mówić papież - W jej skład wchodzę oczywiście ja, Rycho3D, Dzienis i Pan Szatan, bo jesteśmy najlepsi w wyrywaniu ostrych s00k. Grupa "Ciepłe kluchy" idzie szukać wygodnych łóżek do spania. W jej skład wchodzą Tiquill, Szynkacz, Mniszka i Zaver.
- Ja nie będę rządzić nawet podgrupą - mamrotał Tiq.
- To niech Zaver rządzi - odparł popar - Grupa "Nawodnienie" będzie szukać wody. W jej skład wchodzą Iquid, Piroziom i Komar. Grupa "Omega" idzie szukać dyskietek czy tam innego chujstwa potrzebnego do tych waszych rzeczów komput...komputerowych czy coś. W jej skład wchodzą Radzik, Yossarian i Dev4ever.
- Ja nie zgadzam się, by Pan Szatan szedł wyrywać ostre s00ki - wzburzyła się Mniszka.
- A chuj, niech ci będzie. W takim razie Szan Patan idzie do grupy szukającej dyskietki.
- Ech... - westchnął Pan Szatan.
- Jak masz się fochać to dzisiaj nie będzie cotygodniowego seksu w kartonach - mruknęła Mniszka.
- Już, już się nie focham, cieszę się! - Pan Szatan od razu sztucznie się uśmiechnął.
- Dlaczego po łóżka idą cztery osoby, a po wodę tylko trzy? - zirytował się Piroziom.
- Ponieważ łóżka są cięższe. Poza tym nie licz Mniszki jako pełnego człowieka, to kobieta - wyjaśnił papież.
- Ty kurwa mizoginie jebany! - wkurwiła się jedyna dziewczyna w bunkrze.
Papież tylko puścił do niej oczko, po czym zaczął ubierać się w kombinezon ochronny. Szło mu to dość opornie, bo już teraz miał na sobie mnóstwo białych szmat, stułę i tam innego chujstwa które wdziewają papieże.
- Kurwa, ile tych łachów muszę nosić na sobie. W dodatku hełm ochronny nie fituje dobrze z moją mycką. Na co się gapicie, ubierajcie się jeśli nie chcecie dostać raka jąder i pierdolca stolca, za 15 minut wszyscy wychodzimy! Szykować broń, amunicję i kanapki na drogę, mamusie nie żyją, sami musicie se zrobić, hue hue hue! - zaśmiał się szatańsko Wojtyła zapinając zamek błyskawiczny od kombinezonu.
- Jesteś pewien, że dasz radę w przewodzeniu grupą? - zapytał Zavera Radzik.
- Myślę, że tak, aczkolwiek wszystko może się zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń - odparł Zejwa.
- Ech... Pamiętaj, macie najprostsze zadanie, musicie tylko skitrać tu łóżka, idziecie do najbliższej Castoramy czy tam innego meblowego chujstwa, bierzecie jakieś normalne wyra i materatze i przywozicie tutaj, weźcie jakąś ciężarówkę po drodze, czy cuś, powodzenia! - powiedział Radzik, po czym poszedł szykować się do misji.

Tymczasem Rycho3D grzebał coś w swojej szafce.
- Czego tam szukasz? - zapytał go Dzienis, który pryskał się wodą toaletową Bond za 2,99 by dodać sobie uroku osobistego.
- Chloroform i sznur to gwarancja dobrego podrywu - uśmiechnął się Rycho wrzucając sznur i buteleczkę z substancją do torby.
- Ty to masz łeb - zaśmiał się Dzienis - Ja tam wolę klasyczne metody - tu Dzienis pokazał butelki z wódą w torbie - Spoić, przytargać półprzytomną i nim wytrzeźwieje będzie już u nas, co nie da jej żadnych możliwości odwrotu huehue - zamlaskał obleśnie Człowiek Kur(w)a.
- Niezły z ciebie Fritzl stary - pokiwał głową z uznaniem Master Modder - A już myślałem, że na serio wolisz kokoszki.

Tymczasem Iquid obgadywał swoją misję z Komarem i Piro.
- Wlejemy wszystkie baniaki do cysterny i nie będziemy musieli ich tachać ręcznie - podjarał się (L)Iquid swoim pomysłem.
- A potem podepniemy szlauch i będziemy sobie pompować z niej ile wlezie! - podchwycił Piroziom.
- A jak ktoś nam z zewnątrz zatruje tę wodę? - zmartwił się Komar.
- Ustawimy czujniki, podepniemy pod CKMy i od razu będzie dead! - wyjaśnił Iquid.
- Aaa, no chyba, że tak. A jak rozpozna czy to nie my?
- Wtedy wyłączymy czujniki łosiu. Zresztą pompę też możemy ustawić, by sterować nią z bunkra elektronicznie.
- Aaa, no to spoko, sram psa jak sami wiecie co robi.
- Dobra panowie, czas się zbierać.

Wszystkie ekipy zaczęły wychodzić z bunkra. Czy im się uda? Czy nic nie stanie im na przeszkodzie? Czy jak ktoś się zesra, to nie będzie śmierdziało? O tym już w następnym odcinku...


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

07 cze 2018, 20:43

Ja pierdolę, już nawet DDLC i CDA są w tym opowiadaniu. I nawet Zaver ma większą rolę. Jeszcze nigdy nie byłem tak ciekawy ciągu dalszego xD

PS: Doki Doki!


Awatar użytkownika
Pan Szatan
Modder
Modder
Posty: 6207
Rejestracja: 05 gru 2013, 13:16
Lokalizacja: Paradise
Postawił piwo: 5 razy
Otrzymał  piwo: 8 razy
Kontakt:

07 cze 2018, 22:18

Zapowiada się zajebiście (znowu) :D


I'm fucking insane in the brain. :axe:
Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

08 cze 2018, 18:18

MPUPSI Prequel

Historie sprzed lat.

"Kiedyś to było KUUUUURŁAAAAA!!"

Występują:

Jan Paweł II jako młody Warol Kojtyła
zamarznięte zwłoki na wys. 7400 m.n.p.m. jako Tomasz Mackiewicz
Teau'Quille jako Piter Tsunami
Rycho3D jako Rysiek
Dzines Denis Denishevsky jako Dzienis
i inni (lub nie)

Wadowice, maj 1938 rok...

Piękne majowe popołudnie w podkrakowskim miasteczku. Pogoda dopisywała, słoneczko świeciło, nawet gołębie przesadnie nie zasrywały ulic. Z pobliskiego liceum wybiegła chmara młodych, wesołych, uśmiechniętych ludzi. Chłopacy z włosami zaczesanymi do tyłu i dziewczyny w sukienkach za kolano z lokami żywo rozmawiali ze sobą o wynikach matur.
- Jak myślisz, zdałeś? - zapytał jakiś chłopak drugiego, wyjątkowo przystojnego od którego wręcz biła charyzma.
- Z pomocą Bożą mam nadzieję, że mi się udało - odparł skromnie Karol Wojtyła - Wiecie co koleżanki i koledzy? Chodźmy teraz wszyscy na kremówki!
- Hurra, kremówki! - zakrzyknęli radośnie wyidealizowani przedstawiciele przedwojennej młodzieży.
Wszyscy poszli więc do pobliskiej ciastkarni. Zamówili po ciastku, jedynie Karol zamówił z miejsca 6 porcji.
- Widzę, że masz dzisiaj niezły apetyt - powiedział jego kolega Józef.
- Wiesz, że zawsze miałem słabość do tych ciastek. Dają mi one taką jakby... nadludzką moc... Och, przesadzam, nie powinno się tak mówić.
- No już, nie bądź taki święty, he he - zażartował Józef - Widzisz je?
- Kofo? - zapytał Karol który miał usta zapchane kremówką.
- Hannę i Zuzannę. Zobacz jak się na ciebie patrzą. Chyba czują do ciebie afekt, zaiste...
Wojtyła przełknął kremówkę i odwrócił się. Rzeczywiście dwie dziewczyny które w tamtych czasach uchodziły za motzne 8/10 wpatrywały się w niego i chichotały do siebie. Karol uśmiechnął się do nich i pomachał im.
- Zaproś je gdzieś, może z tego coś będzie - powiedział Józef.
- Czemu sam nie zaprosisz? - spytał go Wojtyła.
- Mam ryj jak Armia Czerwona po odwrocie spod Buga w 1920 - odparł smutno Józef.
- A, no rzeczywiście - zreflektował się Karol - Wieczorem podjadę po nie swoim Bentleyem i pójdziemy razem na dansing.
I rzeczywiście. Karol podjechał wieczorem po obie dziewczyny swoją limuzyną, po czym zabrał je na tańce. Miał na sobie świetnie skrojony garnitur, albowiem był zamożnym młodzieńcem z klasą. Również na parkiecie wywijał świetne kroki, gdyż był królem tańca. Ogółem we wszystkim był dobry, dzięki czemu był najpopularniejszym młodzieńcem w swoim miasteczku.
Po imprezie zaproponował rozanielonym pannom podwózkę do domu. Te po wypiciu kilku drinków nie śmiały odmówić. Przecież sam Wojtyła, najlepsza partia w mieście wyraził nimi swoje zainteresowanie!
Karol zaparkował Bentleya w garażu pod willą swojego ojca, byłego oficera WP. Następnie szarmancko otworzył drzwi przed dziewczynami. Zeszli w dół schodami i wstąpili do słabo oświetlonego, nieco obskurnego pomieszczenia. Dziewczynom nieco zrzedły miny.
- Co, nie podoba wam się? - spytał Wojtyła.
- Ależ skąd... naprawdę paniczu tutaj jest przytulnie - odezwała się jedna z nich, ale jej głos nie brzmiał szczerze. Karol nie wiedział nawet czy to była Hanna czy Zuzanna, po zażyciu kokainy z buteleczki z apteki (wówczas jeszcze legalnej dla bogatych ludzi) pomieszały mu się, zresztą miał to w rzyci.
- Zaczekajcie chwilę, przyniosę wam gin z tonikiem - rzekł szarmancko Karol, po czym udał się na górę. Dziewczyny w tym czasie usiadły na obskurnej poplamionej kanapie, uważając przy tym, by nie upierdolić swoich sukienek jakimś syfem. Po chwili Karol wrócił z drinkami.
- Wypijmy więc za ten udany wieczór! Prost! - wzniósł toast Wojtyła.
Stuknęli się kieliszkami i wypili drinki. Po kilkunastu sekundach dziewczyny zaczęły gasnąć w oczach.
- Co się... co się staoo... eeeech.... - straciła przytomność pierwsza, a po chwili druga.
- Już wszystko dobrze, wy pierdolone suki! - Karol tylko czekał na ten moment. Zaczął je rozbierać, najpiew sukienka, potem halka, potem gorsety, potem pończochy, potem podwiązki, potem rękawiczki...

15 minut później

... potem reformy, potem drugie majtki, potem trzecie majtki, potem wata spod majtek i w końcu udało mu się ściągnąć z nich wszystkie części przedwojennej damskiej garderoby. Cała piwnica była zajebana przeróżnymi szmatami.
- Ja pierdolę kurwa - Karol aż się spocił - Nie mogę się doczekać lat 60tych gdy te wszystkie gówna wyjdą z mody - to rzekłszy zaczął sam się rozbierać.

15 minut później

- Kurwa, moda męska wcale nie jest lepsza - sapał Wojtyła zrzucając z siebie ostatnie pantalony - No, teraz sobie poużywam!
Następnie położył się na jednej i zaczął ją gwałcić. Skończył po 5 sekundach, po czym odczekał kilka minut i zgwałcił drugą. Następnie ubrał się, zaś ubrania dziewcząt spalił w piecu. Nagie, zgwałcone, we krwi i spermie zawinął w koce i wsadził do bagażnika swego Bentleya rocznik 1936. Następnie wyjechał i kilka kilometrów za Wadowicami porzucił je w rowie.
Następnego dnia dziewczyny wróciły do domu całe zbezczeszczone. Nikt im nie uwierzył, że tak szanowany młodzieniec jak Wojtyła mógł zrobić im coś takiego. Rodzina wyklęła i wydziedziczyła dziewczyny. Trafiły w końcu do zakonu karmelitanek bosych, gdzie po kilku miesiącach urodziły dzieci. Następnie zostały tam do końca swoich dni. Jedna z nich, Hanna, spotkała potem Karola podczas Anioła Pańskiego w Watykanie w 1990 roku. Papież pobłogosławił zakonnicę kładąc jej rękę na głowie. Następnie szepnął jej na ucho:
- Niezła byłaś w łóżku, zdziro.
Kilka dni później zakonnicę znaleziono w klasztorze na podłodze. Podcięła sobie żyły rozbitym kielichem mszalnym. Pochowano ją anonimowo na cmentarzu odstępców w Wadowicach.

Tak było.

Działoszyn, 1986

- Tomek, wyłaź już z tej lodówki, wiesz ile kosztuje prąd? - mama Tomka Mackiewicza kolejny raz bezskutecznie strofowała swego syna.
- Tomek, bo zawoła ojca! - groziła matka.
Mały Czapkins jednak uwielbiał siedzieć w lodówce. Lubił ten przyjemny chłód i izolację od całego świata. Prośby i groźby zwyczajnie ignorował.
- Dobra, wołam ojca. Chodź tutaj, Tomek znowu nie chce wyjść z lodówki!
Ojciec wszedł do domu. Był zarośnięty i śmierdział wódą, jak to za komuny.
- Wyłaż cholerny gówniarzu, bo ci pasem dupę przetrzepię. Zresztą co byś nie zrobił, to i tak dostaniesz pasowanie, bo tak się teraz wychowuje dzieci! - to mówiąc ojciec siorbnął kolejny łyk piwa marki Piwo.
Tomek jednak go nadal ignorował. W końcu stary nie wytrzymał i wyciągnął młodego za fraki. Następnie wyjął pasek ze szlufek, przełożył małego przez kolano i jął lać go w dupsko.
- A masz za nieposłuszeństwo cholerny szczylu. Ile trudu trzeba włożyć by ciebie wychować na normalnego człowieka! - pas rytmicznie zadawał uderzenia.
Jednak Tomek nie czuł bólu. Uśmiechał się. Zimno konserwowało. Wiedział, że siedzenie w lodówce w końcu na coś się przyda. Może kiedyś przyda się ponownie??
...

Okolice Augustowa, 1999

- Kooo kooo kokoko koko? - zagdakała kura do małego Dzienisa
- Koo ko ko koooo? - zagdakał mały Dzienis
- Kokokok kooo koo kudkudak! - zagdakała kura
Dzienis chwycił kurę, po czym zaczął spacerować z nią po polu niczym debil którym był.
- Kiedy mnie wreszcie zaczniesz rozumieć? Koo koo ko ko kooo?! - Dzienis nadal bezskutecznie próbował porozumieć się z kurą.
- Przecież doskonale cię rozumiem, koo koo - odparła kura.
Dzienis wypuścił ją z rąk. Kura sprawnie machała skrzydłami w celu bezpiecznego lądowania.
- O ja pierdolę, ty gadasz! - zawołał Dzienis.
- Niezły język jak na ośmiolatka. Udawaj, że nic nie rozumiesz. To będzie nasza mała słodka tajemnica, koo koo koo - powiedziała kura, po czym udała się w stronę kurnika.
- Ale schiza. Koo koo - powiedział Dzienis sam do siebie.

To był koniec XX wieku. Widmo Unii Europejskiej krążyło nad Polską...

Lublin, 1997

- Dawaj, odpalaj tego złoma, jedziemy na dziwki - powiedział Rysiek wówczas jeszcze 2D.
- Nie mogę, akumulator zdechł - powiedział Kolega Ryśka.
- Masz może prostownik? - zapytał Rysiek
- Nie mam, spalił mi się.
- To trza by zapierdolić jakiś z warsztatu - powiedział Rysiek, po czym poszli do warsztatu gdzie pracowali, bo nie chciało im się chodzić do szkoły.
Niestety był w nim właściciel, który co prawda najebany w sztok, ale przyłapał naszych złodziejaszków na gorącym uczynku.
- Co wy jebane pomioty diabła tu robicie! - krzyknął majster Wiechu - Mam zadzwonić na policję?
- Gdy pojawia się incydent, wtedy zjawia się konfident - zarapował po cichu Rysiek2D.
- Co?? Żartowałem, w życiu nie nasłałbym na was pał. Ale teraz musicie za karę odpracować dług u mafii której płacę za ochronę.
- Czy da się żyć jeszcze gorzej? - zapytał Rysiek sam siebie.
- Jasne. Wyjrzyj przez okno, złamasie - powiedział majster i pociągnął kolejnego łyka denaturatu z gwinta.
Rysiek wyjrzał przez okno. Widział tam porachunki mafijne, przestrzeliwanie kolan, kradzieże, nierząd, gwałty i dźganie nożem oraz łamanie sztachet na karkach. Co drugi budynek był podpalony, a policjanci w Nysie spali najebani nieświadomi niczego.

Typowy Lublin Anno Domini '97.

- Chyba muszę kupić sobie komputer - pomyślał Rysiek...

Środkowo-wschodnio-środkowy Paragwaj, 2004...

Tiquill, aka Piter Tsunami siedział zamknięty w drewnianej klatce. Od dwóch dni nic nie jadł i czekał na ostateczne zakończenie swojego życia. Na chuj mu była ta ekspedycja? Teraz wrogo nastawieni Indianie Homo Homo więzili go w niewoli i chuj jeden wie, co mogli z nim zrobić.
Jeden z nich podszedł do klatki.
- Unga bunga. Homo Homo, anga wanga! - powiedział Indianin, po czym zaczął oddawać mocz na Pitera.
- Ja jebię... przestań... bueeeebulbbb - Piter Tsunami zwymiotował, ale nie miał czym, więc wyglądało to jak zaawansowane bekanie.
Indianin się roześmiał. Zawołał swoich ziomków. Ci odsłonili przepaski ukazując Tiquillowi swe sterczące drążki.
- Ohyda... Chyba mi tego nie zrobicie?? - zadygotał Tiquill którym jeszcze wstrząsały torsje...

Pół godziny później...

- Na litość boską przestańcie! AAAAAaaaa!!!

Dwie godziny później

- NIEEEEE!!!!!

Cztery godziny później...

Tiquill stał nad potokiem. Wyglądał ohydnie. W jego głowie była tylko pustka. Nigdy nie przeżył jeszcze takiego upokorzenia...
- Ju are fri nał - wydukał jedyny Indianin który coś tam kapował angielski - Ju ken goł fruł dyz riwer and ju fajnd tałn łer łajt pipol lyw. Ju goł nał. End newer tok łot hapend hir. Or... - tu Indianin ponownie wyciągnął swój drążek.
- Orajt orajt. Aj goł - powiedział Tiquill, po czym udał się wzdłuż rzeki. Po drodze się umył w niej, ale nie mógł zmyć swej hańby. Koniec z podróżami. Teraz zajmie się działalnością internetową. I nigdy nie powie co tu zaszło...
Ostatnio zmieniony 08 cze 2018, 18:20 przez Dzienis, łącznie zmieniany 1 raz.


I regret nothing
Yossarian
Grabarz
Grabarz
Posty: 6423
Rejestracja: 06 sie 2008, 14:54
Postawił piwo: 6 razy
Otrzymał  piwo: 3 razy

09 cze 2018, 11:44

Ja pierdolę, masz wyobraźnię xD


Awatar użytkownika
Dzienis
V.I.P.
V.I.P.
Posty: 12106
Rejestracja: 03 lut 2012, 18:53
Lokalizacja: Pojezierze Litewskie
Postawił piwo: 14 razy
Otrzymał  piwo: 6 razy
Kontakt:

09 cze 2018, 21:19

Obecnie...

- Halo odbiór, tu grupa Samiec Alfa, jak wam idzie Grupo Ciepłe Kluchy?
- Tu grupa Ciepłe Kluchy, odbiór, idzie nam nieźle... chyba.
- To świetnie, oby tak dalej, bez odbioru - piiiik.
Krótkofalówka Wojtyły rozłączyła się.
- Miejmy nadzieję, że dadzą sobie radę - powiedział Papież. Razem z Rychem i Dzienisem stali w centrum Warszawy szukając skupisk ludzkich celem zdobycia mięsa ruchalnego.
- Hmm... i co teraz? - zapytał Rycho3D. Mordę miał zawiniętą w chustę, a na oczach gogle ochronne, podobnie jak Dzienis. Jedynie Wojtyła ubrany był w kompletny strój ochronny przed promieniowaniem, gdyż z racji na podeszły wiek był bardziej wrażliwy na szkodliwą radioaktywność.
- Ja tam proponuję udać się do ruin Złotych Tarasów, jeszcze przed apokalipsą blichtr tego wysrywu architektury cebulackiej przyciągał kurw... tzn. kobiety i dziewczyny płci żeńskiej celem opróżnienia portfeli ich partnerów życiowych bądź seksualnych bądź małżonków - mądrzył się Dzienis.
- W takim razie idziemy tam - zawyrokował Wojtyła.
Udali się więc do ruin Złotych Tarasów. Niestety na miejscu zastali tam tylko wspomniane ruiny i kilku bandytów ruchających zwłoki martwych od dawna zakupoholiczek. Sprzątneli sprawnie nekrofili nie marnując przy tym ani jednego naboju więcej niż to konieczne i zabrali ich ekwipunek.
- Fleshlight, sztuczna cipa - powiedział Rycho wyciągając z plecaka jednego z nekrofili jakąś rzecz - Przyda się Szynkaczowi, bo on jest za młody na ruchanie.
Papież i Dzienis tylko się zaśmieli.
- To może chodżmy do metra - zaproponował Wojtyła - Może tam są jeszcze jakieś żywe kobiety...
I tak zrobili. Zeszli na dół do stacji Metra Warszawskiego. Na szczęście nie było zawalone.
Zaczęli iść wzdłuż torów. Minęło kilkanaście minut, gdy usłyszeli czyjeś głosy.
- To z następnej stacji - zaszeptał Dzienis.
W końcu doszli do miejsca z którego dochodziły hałasy. Była tam grupa ludzi. Dwóch mężczyzn i całkiem sporo... kobiet.
- Zajebiście! - powiedział Rycho3D.
- Kim jesteście i czego tu szukacie? - zapytał jeden z dwóch mężczyzn. Był w średnim wieku, miał wąsy i kapelusz na głowie.
- Ta wiedza nie jest ci do niczego potrzebna. Tak samo jak ty już nikomu i niczemu nie będziesz potrzebny. Jakieś ostatnie słowa? - rzucił hardo Jan Paweł II celując do gościa z Mausera.
- Czekaj Wojtyła... Ja go chyba skądś znam - Dzienis uważnie przypatrywał się kolesiowi - Ty jesteś Bartosz Walaszek, twórca kreskówek, znany ruchacz, alkoholik i piosenkarz, a ten tam to Figo z twojego zespołu Figo Fagot?
- Zgadza się - odparł Walaszek głosem Kapitana Bomby, po czym splunął na ziemię z pogardą.
- Nie zabijaj go Karol - rzekł podjarany Dzienis - Może nam się jeszcze przydać, hehe.
- Ech... - westchnął papież smutny, że znów nikogo dziś nie zapierdoli.
- Nie smuć się Pawlaczu. Figo możesz zajebać, nie będzie nam potrzebny - uśmiechnął się Dzienis, który razem z Rychem krępował już Walaszka sznurem.
- C-co? N-nieee! Nie róbcie tego! - błagał pedałek Figo.
- Przywitaj się z Lucyferem, dupolizie! - zaśmiał się Gawlacz, po czym pierdolnął krótką serię wprost w jego czaszkę robiąc z niej dżem truskawkowy.
- Figo nie!! - krzyknął Walaszek - Jak mogliście... Morderco... Wy... Jak mogliście przekabacić świętego Ojca Świętego Janusza Pawła II na swoją stronę i go zdegenerować... Wy ścierwa... - burczał złośliwie Walaszek.
- Morda tam. Rycho, zaknebluj go - rozkazał Wojtyła - Patrzcie ile tu panien!
I rzeczywiście, przy niewielkim ognisku stało sześć skulonych młodych niebrzydkich lasek, całkowicie przerażonych zaistniałą sytuacją.
- Odbijamy was z rąk Walaszka... Teraz należycie do naszego haremu - rzekł obleśnie Wojtyła.
Rycho podszedł do dziewczyn i zaczął je bezceremonialnie obmacywać.
- Ile wy w ogóle macie lat? - zapytał Dzienis.
- A co za różnica? - warknął Rycho.
- Ja mam 18, jestem najstarsza. Reszta ma po 16 lub 17 lat - rzekła najodważniejsza z nich - Proszę, nie zróbcie nam krzywdy!
- Jak będziecie grzeczne, to nic wam się nie stanie - zaśmiał się Rycho.
- Ech... Za stare - żachnął się Wojtyła.
- Opanuj swoje pedofilskie ciągoty. Wiem, że Watykan cię rozpuścił, ale w tych okolicznościach trzeba brać co jest! I tak dobrze, że nie mają po 50 lat! - wkurzył się Rycho.
- Dobra, idziecie z nami - powiedział Dzienis - Zwiążemy wam ręce, a potem zaprowadzimy wszystkie na łańcuchu do naszej bazy. Jak któraś będzie nieposłuszna to zostawimy ją przywiązaną pod ruinami Pałacu Kultury...
- Tylko nie pod Pałac! - krzyknęła jedna z dziewczyn - Tam grasuje Urban!
- Wiem słodziutka. Wiem... - wyszczerzył się Dzienis, po czym związali dziewczyny i ruszyli w drogę.

...

- Zaprawdę powiadam wam - oto łóżka moje które za was będą wydane - to mówiąc Zaver uczynił znak krzyża nad materacami w Castoramie.
- To nie był dobry pomysł robić lidera z Zavera - rzekła Mniszka.
- Sama nie czujesz jak rymujesz, heh - zażartował Szynka.
- Zamknij się wreszcie i zrób coś z Tiquillem, bo zachowuje się jak zombie.
- Ej Tiq - Szynkacz trącił Tiquilla łokciem - Tiquill kurwa... - trącił ponownie - TIQUELL!!!
- Co jest kurwa - na dżwięk przekręconej ksywki Tiquill w końcu przestał patrzyć bezmyślnie przed siebie jak szpak w pizdę.
- Znależliśmy łóżka. Musimy je jakoś przetransportować i bez twojej pomocy nie damy rady. Jesteśmy za słabi, a Zaver jest debilem, do tego ty jako jedyny umiesz jeździć samochodem - tłumaczył Kotlet.
- No właśnie - wtrąciła się Mniszka - Podjedź tym złomem co stoi na zewnątrz i zapakujemy to wszystko na pakę.
- Aha. Okej - rzekł mechanicznie Tiquill i wyszedł ze sklepu. Minutę później wpierdolił się do niego z powrotem na pełnej kurwie ciężarówką marki Jelcz rozpiżdżajac przy tym drzwi wejściowe i wszystko co stało na drodze.
- Tak może być? - zapytał bez cienia emocji The Szef Z Depresją.
- T-tak - zająkał się Szynkacz.
Mniszka otworzyła drzwi grata i razem z Szynkaczem oraz Tiquillem zaczęli ładować do środka łóżka i materace.
- Może byś tak trochę nam pomógł? - zapytała lekko podkurwiona Zavera który stał obok i nic nie robił.
- Ja nie lubię łóżek. Wolę wersalki - odparł niewzruszony Zaver.
- To idź znajdź jakieś i je kurwa załaduj zjebie! - nie wytrzymała Mniszka.
- Skąd w tobie tyle agresji? Karma wraca - powiedział Zaver, po czym wykonał nad Mniszką kilka znaków ręką.
- Nie pierdol mi tu, tylko weź się za rob... Buellbbb blurgh... eee... - Mniszka nagle zwymiotowała w ostatniej chwili odwracając głowę by nie zarzygać Tiquilla.
- O kurwa, Zaver miał rację, karma rzeczywiście wraca, ehehe! - zaśmiał się Szynkacz.
- Cholera, nie wiem skąd te wymioty, nie sądzę bym się czymś zatruła, jedzenie z puszek było przeterminowane tylko 6 lat - dziwiła się Mniszka wycierając pyszczek z rzyguff.
- Dobra, załadujmy resztę tego chujstwa i zwijamy się. Tiquill, Zaver, ruszcie tyłki. Czemu teraz ja muszę tu robić za szefa, do ciężkiego chuja wacława? - dziwił się Szynkacz.


I regret nothing
ODPOWIEDZ